Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

4.03 – Imieniny Kazimierza, w sporcie był jeden Kazimierz, najsławniejszy i najmilszy, trener tysiąclecia. Mowa oczywiście o Panu Kazimierzu Górskim. Gdyby żył to w dniu 2 marca ukończyłby 90 lat.

Cokolwiek byśmy nie napisali o Panu Kazimierzu to będzie za mało. To będzie tylko nasze spojrzenie, choć dalekie od prawdy, bowiem całkowicie subiektywne spojrzenie na Pana Kazimierza, człowieka, który żył dla innych. Kiedyś powiedział: „… miałem szczęście do ludzi, miałem taką możliwość, że spotkałem ich wielu i wiele ciekawych postaci, a poza tym mam takie usposobienie, że zawsze lubiłem towarzystwo…”. Papierosów nie palił, ale okazjonalnie zapalał cygaro, mówiąc: jak zapalę to padnie bramka. Jego ulubionym trunkiem był „Napoleon”. Pani Maria – żona Pana Kazimierza, osoba niezwykle ciepła, pełna miłości i zrozumienia dla pasji męża, odeszła w roku 2005. W tym szczęśliwym małżeństwie przeżyli 60 lat.

Pana Kazimierza poznałam wiele lat temu i mogę powiedzieć, że lubiliśmy się i to bardzo.  Spotykaliśmy się w Polskim Komitecie Olimpijskim, na spotkaniach oficjalnych i towarzyskich, Balach Mistrzów Sportu, gdzie zawsze siedział przy tym samym stoliku ze swoją małżonką w towarzystwie Krystyny i Henryka Loski, wiecznie uśmiechnięty, sypiący dowcipami, czarujący pan, prawiący miłe komplementy damom. Pan Kazimierz… W roku 1992 w Barcelonie przesiedzieliśmy w hotelowym barku chyba do czwartej rano, sącząc jakiś złocisty trunek. Rozmowa dotyczyła sportu, piłki nożnej no i oczywiście badmintona. Uważał, że jest to świetny sport dla młodzieży i był pełen podziwu, że jestem prezesem tego Związku. Na marginesie dodam, że na IO 1992 w Barcelonie badminton debiutował w programie Igrzysk, a Polski Związek Badmintona zakwalifikował do tych Igrzysk 5 zawodniczek – Bożenę Siemieniec, Wiolettę Wilk, Beatę Sytę, Bożenę Wojtkowską Haracz, Katarzynę Krasowską i zawodnika Jacka Hankiewicza.

Żona pana Kazimierza, Maria kiedyś powiedziała cyt.”… Kazik to dziwny człowiek, bardziej troszczył się o innych niż o siebie. Przesadzał, bo czasami wiązaliśmy koniec z końcem, a on powtarzał swoje „widocznie los tak chciał”. Najbardziej wkurzył mnie po mistrzostwach światach w RFN, kiedy najpierw komuś z PZPN podarował lekką rączką samochód marki BMW, i to tylko, dlatego, że sam go otrzymał w prezencie… Potem setki innych upominków porozdawał zupełnie obcym ludziom”. ( Na podstawie książki M. Polkowskiego Alfabet pana Kazimierza”.

Lubił korzystać z tramwaju lub autobusów, aby dowiadywać się bezpośrednio od kibiców, co sądzą o reprezentacji oraz całej piłce nożnej. Pan Kazimierz…

W ubiegłym tygodniu, w Muzeum Sportu i Turystyki odbyła się promocja książki Macieja Polkowskiego pod tytułem „Alfabet Pana Kazimierza”. Autor książki urodził się w Warszawie, jest dziennikarzem, absolwentem filologii polskiej na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Od 1972 do 2004 był dziennikarzem „Przeglądu Sportowego” a w latach 1990-1994 redaktorem naczelnym. Jest redaktorem naczelnym „Polskiej Piłki” oraz przewodniczącym Komisji ds. Mediów PZPN. Poza tą książką wydał kilka innych oczywiście dotyczących piłki nożnej. Alfabet Pana Kazimierza jest książką, która powstała na bazie wywiadu nagranego z panem Kazimierzem wtedy, gdy zdrowie mu dokuczało i to bardzo, ale Maciek zdążył. I chwała mu za to.  A oto kilka urywków z promowanej książki:

„… D jak Deyna

Kazimierz Deyna – czasami wybuchają spory, kto pierwszy, a kto drugi? Ale na pewno Kazio mieści się w trójce najlepszych piłkarzy w historii Polski. Był kapitanem reprezentacji w tym najświetniejszym okresie; nazwali go królem środka boiska. Indywidualista taki, a miał coś w psychice, ze lubił być taki trochę samotny. To była taka pewna cecha charakteru. W zespole mile widziany z tego powodu, iż coś potrafił w czasie gry. Wydaje mi się, iż był trochę takim marzycielem. Kazio bokiem tu, bokiem tam, ale nikomu to nie przeszkadzało. Mocno przeżyłem jego tragiczną śmierć, 1 września 1989 r w wypadku drogowym na autostradzie w San Diego. Niektórzy uważali Kazia za mruka i jednocześnie człowieka pozbawionego poczucia humoru. Nic bardziej mylnego. Potrafił z kamienna twarzą, zrobić kawał, o którym długo opowiadano. Jedną z jego „ofiar” bywał Jacek Gmoch. Pamiętam, kiedy podczas mistrzostw w 1974 roku niemal odchodził od zmysłów, gdy ginęły notatki z jego bezcennymi zapiskami, jako szefa banku informacji. Zbieramy się na odprawę, a Jacek wierci się, gdzieś lata jak kot z pęcherzem. No i potem okazało się, że to Kazio schował mu notatnik na żyrandolu wiszącym pod sufitem…”

Zbigniew Religa – o, pan doktor lubi piłkę nożna i to bardzo. Nie jest żadną tajemnicą, że kibicuje Górnikowi. Głównie chyba, dlatego, że kierował kliniką kardiologiczną w Zabrzu. Jest wybitnym fachowcem znanym na całym świecie. O jego sportowej pasji świadczył między innymi fakt, że zdecydował się wejść do Rady Patronackiej PZPN. Teraz pracuje na stanowisku ministra zdrowia i wcale nie ma mu, czego zazdrościć. (Zmarł 7 marca 2009 r).

Feliks Stamm –nawet wczoraj o nim rozmawialiśmy. Ja zawsze lubiłem boks, a miałem wielu znajomych bokserów. Wszyscy byli zawodnicy, olimpijczycy, medaliści nie mówią nigdy o nim inaczej, że oprócz tego, że był trenerem, to także był dla nich jak ojciec. Szczególnie lubię słuchać jak opowiada o nim Jurek Kulej – jak Papa Stamm ustawiał zawodników, jakie dawał rady. On, jak to się powiada, umiał czytać walkę w ringu. Facet, który znał boks od podszewki i umiał znaleźć odpowiednią receptę. Jego uwagi z reguły były słuszne i trafne..”

Pozwólcie, że zacytuję kilka ulubionych powiedzonek pana Kazimierza:

„…A za błędy się płaci…

Dopóki piłka w grze… to nigdy nic nie wiadomo…

Można wygrać, przegrać albo zremisować..

Jeżeli chodzi o filmy, to zawsze byłem po stronie Indian…

Piłka to bardzo prosta gra, cała intencja polega na tym, żeby strzelić jedną bramkę więcej…

Twierdziłem, że jestem monarchistą, bo pijam… „Napoleona”…

W roku 2006 w dniu 2 marca rozpoczęła się wielka seria uroczystości z okazji 85 lecia urodzin „Trenera Tysiąclecia”.  3 marca 2006 r został odznaczony przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

23 maja o godzinie 7.04 Pan Kazimierz Górski zakończył życie.

Alfabet Pana Kazimierza – wysłuchał i spisał Maciej Polkowski, Oficyna Wydawniczo-Poligraficzna „Adam” Warszawa 2011

Nową pozycję na rynku wydawniczym przedstawiła

Wasza Jadwiga

komentarzy 26 do wpisu “Pan Kazimierz i Jego alfabet”

  1. Anna

    Pani Jadwigo, dziękuję za przypomnienie sylwetki Pana Kazimierza Górskiego. Choć sama nie pasjonuję się piłką nożną zawsze z uwagą słuchałam mądrych wypowiedzi Pana Kazimierza o … życiu w ogóle. Zapamiętałam Go też jako bardzo dowcipnego człowieka. Żal, że nie ma go już wśród nas. Pozdrawiam. Anna

  2. jadwiga

    Anno,
    bardzo lubiłam pana Kazimierza, a że były niedawno Jego imieniny stąd wpis przypominajacy pana trenera
    j

  3. Ciotka Pleciuga

    O! Jak się ucieszyłam, że dzisiejszy wpis poświęciłaś Panu Kazimierzowi Górskiemu. Miałam szczęście poznać osobiście tego uroczego człowieka gdy przed laty pracowałam w sporcie. Pana Kazimierza nie sposób zapomnieć. Jego pogodna natura i specyficzna filozofia patrzenia na życie to była zupełna wyjątkowość. Świetny szkoleniowiec, znakomity gawędziarz i wspaniała osobowość.
    Pozdrawiam!
    🙂

  4. rodorek.bloog.pl

    I ja Jadwigo dziękuję za przypomnienie sylwetki Pana Kazimierza. Nie jestem jakąś wielką pasjonatką piłki nożnej, ale Pan K. Górski zawsze mi imponował. Emanował jakimś takim spokojem, odniosłam też wrażenie, że jest w Nim wiele pokory, pomimo sukcesów jakie odnosił w swoim życiu.
    Przeczytałam Twó artykuł z ciekawością i przyjemnością. Pozdrawiam ciepło:)

  5. jadwiga

    Ciotko,
    akurat w moim wpisie było dwóch Kazimierzy pan Górski i pan Deyna, obaj niepowtarzalni, ale Pan Trener Górski to była INSTYTUCJA
    j

  6. jadwiga

    rodorek,
    ja lubie piłke nozna w bardzo dobrym wykonaniu, a za czasów Pana Trenera Górskiego taka piłka była, a dzisiaj, ech szkoda mówić, 78 miejsce w rankingu swiatowym samo za siebie mówi
    j

  7. Morela

    Pan Kazimierz Górski… każde słowo napisane z myślą o Nim wydaje się za małe, za błahe. Mecze naszej narodowej pod Jego pałeczką to była prawdziwa radość, nawet dla takiej smarkuli jaką wtedy byłam. Mamy co wspominać.
    Miałaś przyjemność i zaszczyt Jadwigo z Legendą polskiego sportu- dzięki za piękną relację!

  8. Aldona Kraus

    Wspaniała , barwna postać Człowieka przez takie najwieksze C – Jak to dobrze, Kochana Siostro, że przypominasz GO i robią to inni.
    Panstwo Górscy byli wielkimi przyjaciólmi moich sasiadów przez płot z prawej strony naszego ogrodu – Danusi i Jurka Skarżynskich. Bardzo często przyjeżdzali do nich do Anina na ulicę Niemodlinską. Serdeczności Aldona

  9. Andrzej

    Też Go dobrze znałem i bardzo podziwiałem. Też szczycę się wspólną fotką, a także wspónymi akcjami. Fakt- kochał ludzi, kochał piłkę a miłości miał odwzajemnione. W Polsce, w Grecji… Jednej tylko trudnej sytuacji byłem świadkiem. Do Montrealu pojechali jako murowani faworyci. Wrocili ze srebrem- więc statystycznie znakomicie, ale grali szmatławo. Nastroj też był zły. Pan Kazimierz nie taił, że boli go przemądrzałość ” profesorów” ( tam nam mówił!), co to zaczęli myśleć o wielkich pieniądzach zawodowych na Zachodzie, a przestali sie poświęcać własnej grze. Pan Kazimierz tak nie umiał, dlatego wkrótce powiedział PAS. Z przekonania i woli własnej. Pojechał do Grecji- też po uznanie i sławę. Gdy wrócił – znów stanął do pracy. Nawet zgodził się prezesować PZPN-owi, choć to było nie na jego pasje i temperament. Ale uznał, że tak trzeba – dls piłki i pewnie … żeby nie było złego prezesa. Znów pomógł, choć inni Go pewnie wykorzystali… Szkoda, że mnie na tej promocji nie było- nie wiedziałem. Byłbym podziękował panu P. za inicjatywę, i może podpowiedział, że monarchia to nie do końca pasuje co cesarstwa pana N. Ale to detal, najważniejsza jest dobra pamięć… Pozdrawiam.

  10. jadwiga

    Morelo,
    Legenda, tak właśnie, człowiek Legenda, a jaki sromny!
    j

  11. jadwiga

    Aldona Kraus,
    Siostro,nigdy nie mówiłaś o tym!
    j

  12. jadwiga

    Andrzeju,
    O tym, ze Pan Kazimierz był Prezesem wiedziałam, ale to nie był Garnitur uszyty na Jego miarę, on byŁ TRENEREM i to Go cieszyło, a inne funkcje mówił , ze musi, no bo kto?
    pozdrawiam
    j

  13. Margeta

    To prawda Pan Kazimierz to wieli Człowiek – Człowiek Legenda.
    Pamiętam jak z moim Tatusiem oglądałam mecze „Jego Drużyny”, Dziś oglądamy z synem „prawie wszystkie mecze piłki nożnej, dobry mecz wygrywa z filmem. Jestem również kibicem na wszystkich meczach w których broni mój syn, a broni wspaniale!
    Widocznie pasja przechodzi z genami, hi,hi:)

  14. jadwiga

    Margeto,
    no i proszę , nawet nie wiedziałam, że masz syna, który jest bramkarzem, cieszy mnie to, jeżeli nam zdradzisz w jakim klubie będziemy dopingować razem, pozdrawiam serdecznie
    j

  15. Margeta

    Jadwigo! Mój syn trenował od ósmego roku życia piłkę nożną. Grał w reprezentacji województwa w szkole podst., w młodzikach , w juniorach i seniorach IV bądź V ligowym zespole START-u w naszym miasteczku.
    W tym roku zmienia stan cywilny i już nie będzie trenował, być może na tą decyzje wpłynęły powtarzające się kontuzje kolana a może nowe obowiązki. Nadal będę kibicowała naszemu zespołowi.
    A jeszcze powiem ,że kilka lat wstecz nasz stadion gościł ” ORŁY GÓRSKIEGO” .

  16. jadwiga

    Margeto,
    super, dziekuję za przybliżenie sprawy a synowi życzę wszystkiego najlepszego w małżeńskim stadle,
    pozdrawiam
    j

  17. Beata

    Jadziu, też miałam przyjemność poznać tego miłego, ciepłego człowieka. Był on wspaniałym przykładem, że nie każdemu celebrycie woda koniecznie musi uderzyć do głowy! Oby więcej takich osób którym sława i pieniądze nie szkodzą na rozumie.

  18. jadwiga

    Beato,
    masz rację, teraz ludzi staja się celebrytami w ich mniemaniu, po uczestniczeniu w jednej nijakiej imprezie, i z tego powodu maja w rozumie pochlapane, ale nie nasz Pan Kazimierz, a Jego Małżonka! Super Kobieta,
    pozdrawiam
    j

  19. randdal

    Czytałem tę książkę. A generalnie jak pomyśleć, kto te nasze łamagi kochane trenuje teraz to szczęka opada.

    Taka mała przerwa w pomiędzy wyschnięciem sufitu i domalowaniem cafe late fioletu i lila… Cholera cafe late którą robili dwa lata temu jest zupełnie inna niż ta teraz. Firma ta sama, puszka taka sama i dupa, że tak powiem. Nawet ja daltonista to widzę:)

  20. jadwiga

    Randdalu,
    tak o Smudzie też było ale wolałam nie cytować, a cafe latte u mnie jest takie jak papier pakowy? kolore dobry do naszego mieszkania, ale w sumie to ci szczerze współczuję, bo u nas dwa miesiace nie mogłam normalnie funkcjonować a na tarasie stało tyle kartonów, jakbyśmy nie tylko siebie ale jeszcze dwóch sąsiaów spakowali wraz z nami, ale już po, u Ciebie też bedzie święta za pasem więc co tam!

  21. Andrzej

    Już byłem ciut zaniepokojony brakiem pokwitowań emaili. Za sprawą Randdala jestem uspokojony, bo zobaczyłem świeży ślad. Pozdrawiam.

  22. jadwiga

    Andrzeju,
    nie ma co wpadac w panikę, było dzisiaj troche pracy,
    pozdrawiam
    j

  23. Andrzej

    Spokojny- nie panikuje. A praca tylko nas uszlachetnia. A że czasem i trochę zmęczy… Pozdrawiam.

  24. Monika

    To bardzo intrygująca postać i chyba najbardziej znana. Miło, że opisałaś i przybliżyłaś nam tę postać. Pozdrawiam z zachmurzonych i mokrych Mazur.

  25. jadwiga

    Andrzeju,
    dzisiaj niestety znów mnie dopadło i skończyłam w szpitalu, serducho biło w rytm ale niekoniecznie taki jak chciałabym ja i mój kardiolog, więc nie odzywałam się w ogóle, ale juz wróciłam, jestem,
    pozdrawiam
    j

  26. jadwiga

    Moniko,
    nawet CI, którzy nie bardzo interesuja się sportem lubili pana Kazimierza, pozdrawiam z Warszawy słonecznej i ciepłej, może juz na dłużej..
    j

Zostaw odpowiedź

XHTML: Możesz używać następujące tagi: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.