Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Suwalski badminton

Autor: Jadwiga. 34 komentarze.

Gdybyśmy

Historyczna drużyna Suwałk

historyczna drużyna Suwałk od lewej Grzegorz Chodkiewicz, Wiesława Letkiewicz, Lech Nowikowski, Alicja Regucka, Konrad Królikowski

chcieli dokładnie ustalić dokładny dzień i rok „powstania suwalskiego badmintona” mielibyśmy spore trudności. Jedni uważają rok 1974 za początkowy okres, gdy entuzjaści badmintona skupili się przy Lechu Nowikowskim, dyrektorze Ośrodka Sportu i Rekreacji ,który zarządzał pełnowymiarową halą do koszykówki, a także siatkówki (o wysokości jedenastu metrów). Inni za kluczowy moment badmintona w Suwałkach uznają datę powołania klubu LKS Polam Suwałki. Ja jednak uważam, że bez tych entuzjastów badmintona , bez Lecha Nowikowskiego, bez Aleksandra Czupera, bez Lecha Iwanowskiego i kilku innych osób, o których będę w dalszej części pisała, nie mógłby powstać później, w roku 1987, klub LKS Polam Suwałki.

Jak już napisałam, Lech był dyrektorem Ośrodka Sportu i Rekreacji i zarządzał halą. Hala była jak na owe czasy piękna, świetnie utrzymana przez Jego personel, a co najważniejsze ludzie nie tylko pracowali dla potrzeb ośrodka, lecz także w wolnych chwilach grali w badmintona. Oprócz Lecha Nowikowskiego grali: Alicja Regucka, Wiesław Letkiewicz, Janusz Dudek, Jerzy Łaniec, Bronisław Lamirowski, Grzegorz Maliszewski. Dwaj panowie, Lamirowski i Maliszewski, dojeżdżali z Rucianego-Nidy, wiele lat później to właśnie oni w Rucianem tworzyli sekcje badmintona.

Wraz z zabawą

Lech Nowikowski 1979

Lech Nowikowski 1979

, treningami i pracą zaczęły przychodzić wyniki, a także chęć zrobienia czegoś więcej. W roku 1978 zawodnicy wystartowali jako OSiR Suwałki w turnieju o wejście do II ligi w Inowrocławiu. Zajęli tam czwarte miejsce. Te wyniki ich nie zadowoliły, wystartowali w turniejach TKKF, między innymi w Olsztynie, i tam nawiązali kontakt z trenerem Lesławem Markowiczem, jednym z najlepszych polskich zawodników tamtego okresu.
Ośrodek Sportu i Rekreacji podlegał Urzędowi Miejskiemu, a ten wspierał ich finansowo i organizacyjnie, wtedy też powstała z  inicjatywy wiceprezydenta Henryka Owsiejewa i szefa Wydziału Organizacyjno-Prawnego Jerzego Szleszyńskiego, sekcja TKKF „Magistratus”. Zawodnicy stowarzyszeni w tej sekcji odnosili sukcesy w spartakiadach pracowników administracji. Wyniki uzyskane na zawodach przyciągały nowych członków, między innymi prezydenta miasta Józefa Gajewskiego i Mariana Luto. Trochę przekornie badminton nazywano w Suwałkach grą „prezydencką”.

Mój kontakt z Suwałkami z Lechem Nowikowskim i innymi działaczami rozpoczął się w roku 1978, gdy Irena Karolczak, kierownik wyszkolenia w Polskim Związku Badmintona, poszukiwała odpowiedniej hali dla badmintona, aby w wakacje zorganizować trzytygodniowe zgrupowanie dla najlepszych zawodników z całej Polski. Zresztą napisałam o tym w opowiadaniu pod tytułem „Zgrupowania w Suwałkach” http://www.okiemjadwigi.pl/zgrupowania-w-suwalkach/

Wracam do wspomnień i historii suwalskiego badmintona. Pomoc miasta była bardzo ważna, gdyż dawała zielone światło dla działaczy, aby mogli zgłosić drużynę do zawodów ligowych. Nie była to ekstraklasa, ale III liga. Do 1984 r. zawodnicy grali w lidze, która była organizowana we wszystkich ośmiu makroregionach. W tym czasie toczyły się również rozmowy z Wojewódzkim Zrzeszeniem Ludowych Zespołów Sportowych, z wiceprezesem Aleksandrem Czuperem, aby badminton działał pod patronatem i jednocześnie był finansowany przez LZS. Olek Czuper był gorącym zwolennikiem badmintona, dlatego badmintoniści znaleźli przystań i odtąd występowali jako ZW LZS, grając w III lidze, a nawet w roku 1983/1984, zdobywając II miejsce tuż za zespołem RKS Ursus Warszawa i przed Polonezem II Warszawa, AZS UW II Warszawa , Warmią II Olsztyn , Konstancinem-Jeziorną i Mazowią Mińsk Mazowiecki. Drużyna  grała w składzie: Alicja Regucka, Wiesław Letkiewicz, Grzegorz Chodkiewicz, Janusz Dudek, Lech Nowikowski i Konrad Królikowski (zawodnik pozyskany z Poloneza Warszawa). W latach 1983/84 – 1987/88 trenerem klubu był Grzegorz Chodkiewicz, trener II klasy.

Rok 1987 był znaczący

Józef Białogłowy

Józef Białogłowy

w historii suwalskiego badmintona. Dzięki staraniom Henryka Owsiejewa i pomocy prawnej Jerzego Szleszyńskiego w dniu 16 listopada powołano jednosekcyjny zakładowy klub badmintona pod nazwa LKS Polam Suwałki, a funkcję prezesa objął Józef Białogłowy. Od roku 1988/89 do 1991/92 klub grał w II lidze. Jednak ciągle jeszcze brakowało trenera.

Od kilku lat Polski Związek Badmintona każdego roku przez trzy tygodnie sierpnia organizował zgrupowania kadry narodowej z udziałem trenerów krajowych takich jak Ryszard Borek, Jerzy Szuliński, Jan Cofała oraz trenerów zagranicznych (Mike Harvey z Anglii, Barry Burns i Debbie Buddley  – zawodnicy angielscy, Gunther Huber z Niemiec). Lata osiemdziesiąte to czasy bardzo trudne i siermiężne,  ja pełniłam funkcję kierownika na zgrupowaniach. I nie była to praca szczególnie łatwa, gdyż w tych latach przeżywaliśmy strajki w Stoczni, wprowadzenie stanu wojennego, jednak my nie rezygnowaliśmy ze szkolenia zawodników, ze wspólnych wyjazdów do Suwałk, wiedząc , że mamy wspaniałą halę do dyspozycji, a co ważniejsze – przychylność ludzi pracujących tutaj, a także przychylność władz miasta. Jak trudne było wszystko, może świadczyć fakt, że środki czystości przywoziłam z zagranicy, popularny Domestos, rękawice gumowe i inne niezbędne rzeczy, jak papier toaletowy. Pierwsze dwa dni mojego wcześniejszego przyjazdu poświęcałam wspólnie ze sprzątaczkami na doczyszczanie łazienek, mycie „kibli”, aby kadra Polski miała godziwe warunki bytowe. O halę byłam spokojna, gdyż Lech ze swoimi pracownikami dbał o nią jak o swój dom. Niestety hotel nie podlegał Lechowi, stąd moja walka o czystość i doprowadzenie pokoi do używalności. Nikt się nie skarżył, ja też nie. Wiedzieliśmy po co tu byliśmy i po co, i dla kogo poświęcaliśmy swój urlop.

Nie była to sielanka, ale wspólna sprawa nas wszystkich. W ciągu tych dwóch dni przed rozpoczęciem zgrupowania załatwiałam dodatkowe przydziały mięsa i innych niezbędnych rzeczy, chociaż w roku stanu wojennego, gdy wstrzymano dostawy mięsa, było to niemożliwe: nie dostaliśmy nic, ani kilograma ochłapów. Zdesperowana zaprosiłam wszystkich zawodników, trenerów i zespół pomocniczy na naradę w naszej jadalnio-restauracji.

zgrupowanie Suwałki 1984 od lewej St.Rosko, Bożena Wojtkowska, G.Olchowik, NN, K. Ciurys, M. Paluch, J. Bąk, K. Krasowska, J. Dołhan, J. Czerwieniec, Z. Żółtańska, A. Szalewicz, R.Borek, Jerzy Szuliński, NN, Ela Grzybek, Jacek Hankiewicz, Bożena Siemieniec

zgrupowanie Suwałki 1984 od lewej St.Rosko, Bożena Wojtkowska, G.Olchowik, NN, K. Ciurys, M. Paluch, J. Bąk, K. Krasowska, J. Dołhan, J. Czerwieniec, Z. Żółtańska, A. Szalewicz, R.Borek, Jerzy Szuliński, NN, Ela Grzybek, Jacek Hankiewicz, Bożena Siemieniec

Zreferowałam moją wizytę w Urzędzie Miasta i zadałam jedno pytanie: wyjeżdżamy czy zostajemy? Powiedziałam, że kuchnia nie dysponuje żadnymi zapasami. Zawodnicy podjęli odważną decyzję: zostajemy, a ja w tej sytuacji obiecałam dostarczać warzywa, owoce i mleko, a nawet sery z okolicznych sklepów, targu i warzywniaków. Jedliśmy raz kluski, raz naleśniki, innym razem kopytka i zupy, placki kartoflane i znowu kluski, kopytka, naleśniki, i tak przez trzy tygodnie zgrupowania. Nie narzekaliśmy, nie było skwaszonych min, cieszyliśmy się tym, co mieliśmy. Tylko ciężkie treningi pomagały nam w utrzymaniu należytej wagi, w innym wypadku na takiej diecie wszyscy byśmy utyli. (Zorganizowałam grupę zespołu pomocniczego i razem biegaliśmy trzy razy w tygodniu po 15 kilometrów). Mieliśmy dobre kontakty z Urzędem Kultury Fizycznej w Suwałkach, Komitetem Wojewódzkim PZPR i jego sekretarzem, który przed laty grał w piłkę nożną jako bramkarz w Lechu Poznań. Zresztą towarzysz Sekretarz figurę miał do tego odpowiednią. Nikt nie narzekał, a mogliby przede wszystkim zawodnicy.

Hotel Hańcza był hotelem wycieczkowym, do którego przyjeżdżały grupy z całej Polski, najgorsze były dni od piątku do niedzieli, kiedy pijackie śpiewy słychać od góry do dołu. No ale cóż zrobić. W pozostałe dni panowała cisza i spokój.

Za hotelem jest jeziorko, ścieżka wokół jeziorka liczy 1731 metrów. Biegaliśmy wszyscy: i zawodnicy, i my działacze, dbaliśmy o kondycję, a także odpowiednią wagę. Treningi organizowaliśmy tak, aby nie przeszkadzać koszykarzom CWKS Legia Warszawa, którzy też upatrzyli sobie Suwałki jako bazę w sezonie letnim. Nam to nie przeszkadzało, trenerzy uzgadniali godziny treningów, atmosfera była fajna, bawiliśmy się razem z koszykarzami, graliśmy w badmintona, a nawet czasami w koszykówkę (ale bez prawa fauli, co w przypadku badmintonistów groziłoby wyłączeniem z gry na cały sezon).  Cieszyliśmy się ze spotkań w gabinecie Lecha Nowikowskiego, piliśmy codziennie kawę (jeżeli udało mi się kupić ją

spotkanie po latach od lewej Henryk Owsiejew, Andrzej Szalewicz

spotkanie po latach od lewej Henryk Owsiejew, Andrzej Szalewicz

w Peweksie), a ja wyszukiwałam w Suwałkach cukiernie, w których można jeszcze kupić jakieś słodkości. Codzienne spotkania u Lecha w gabinecie dawały nam szansę na połączenia telefoniczne z biurem związku. Po wielu latach poznałam wszystkich wytwórców wód gazowanych i oranżady, cukierników, wiedziałam, w której wsi, u którego gospodarza można zamówić sękacz, trzeba tylko dostarczyć cukier, bo jajka i mąka były na wsi dostępne.

Cieszyliśmy się małymi rzeczami, organizowaliśmy mecze sparingowe Polska A – Polska B, zbieraliśmy pieniądze, które przeznaczaliśmy na Pogotowie Opiekuńcze w Suwałkach, gdzie ciągle przebywały małe dzieci potrzebujące wszystkiego. Spotykaliśmy się co roku z dyrektorem tego pogotowia, umawialiśmy, kiedy mogą do nas przyjść i wtedy organizowaliśmy dla wszystkich zabawę. Nasi kadrowicze wiedzieli, że zebrane pieniądze uzupełniane są dodatkową kwotą zebraną przez kierownictwo zgrupowania.

Trenerami byli Ryszard Borek, Janek Cofała i w końcu Jurek Szuliński, który zastąpił Janka. Okresowo w zgrupowaniach brali udział: lekarz ginekolog dr Andrzej Morliński, jego żona Ewa Morlińska (nauczycielka matematyki, która najsłabszym udzielała korepetycji), masażysta Maciej Pietrzykowski i Janusz Jagiełło – kamerzysta Centralnego Ośrodka Sportu „ Sportfilm” obsługujący wideo.

CDN

 

komentarze 34 do wpisu “Suwalski badminton”

  1. Helen

    Tylko nie mów, że to wszystko z głowy piszesz… Tak dobrej pamięci to nie ma nawet Papież Franciszek:))
    Ach, te cudowne czasy, z mięsem na kartki i cukrem wymienianym na wódkę… Pozdrawiam

  2. jadwiga

    Helen
    ja z głowy czyli z niczego, trochę mam ściąg do tego pisania, no cóż sama to przeżywałam więc wiem, a pamięć wsteczna jest lepsza od bieżącej
    j

  3. Beata

    Jadziu, bardzo ciekawe wspomnienia! To jeszcze grubo przed moimi kontaktami z badmintonem, ale zapał ten sam co z lat późniejszych. Miałas doskonałą intuicję zapisując te wydarzenia, bo duzo by umknęło z pamięci a tak historia badmintona z pierwszej ręki, bez przekłamań; tylko pisz i pukaj do drzwi wydawców!

  4. JanToni341.blogspot.com

    Dziękuję za następną porcję historii
    Twojego ukochanego sportu,
    LW

  5. Jolanta

    Znowu historyczne, bardzo ciekawe wspomnienia.
    Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))

  6. jadwiga

    Jolanto
    mam nadzieję, że nie zanudzam
    j

  7. jadwiga

    Beato
    najpewniej będzie tak, że tę moja historię badmintona wydamy własnym sumptem,
    j

  8. Łucja-Maria

    Czytam Twoje wspomnienia z wielkim zainteresowaniem. Droga Jadwigo, zastanawiam się czy w obecnych czasach mogłabyś zorganizować zgrupowanie bez mięsa, egzotycznych warzyw i owoców? Czy byliby chętni…
    Może i tak. Miałaś i masz wielką charyzmę i moc przekonywania.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie:)

  9. An-Ula

    Imponująca pamięć, nawet osoby na zdjęciu sprzed lat potrafisz rozpoznać !! Pasja jest mocno wyczuwalna, tylko ktoś, kto kochał swoją pracę, tak potrafi pisać o niej. Więc czekamy Jadziu na dalsze wspomnienia z takim entuzjazmem opisywane ! Pozdrawiam :)))

  10. czesia

    Jadwigo, kolejna historia świadcząca o tym, że do wspolnotowego działania potrzebny jest lider, który wykrzesa z „moreny czołowej” entuzjazm i konsekwencję:))
    Niezmiennie podziwaim Cię za wiarę w sens sportowego działania. Mam wrażenie, że badminton nie był najwazniejszy, najwazniejsi byli ludzie, którzy podejmowali wyzwanie:))

  11. jadwiga

    JanToni
    dobrze, że mogę pisać bloga, wtedy historia tego sportu w Polsce jest utrwalana
    j

  12. jadwiga

    Łucjo-Mario
    w naszym działaniu najważniejsza była wiara że możemy, i nie ważne było czy będzie mięso, czy nie, ważne było, że zawodnicy wiedzieli, że nic przed nimi nie jest ukrywane, wszyscy jechaliśmy na tym samym wózku, wszyscy jedliśmy zupę tę sama zupę, to samo drugie i ten sam kompot pili8śmy a ja wspólnie z dyżurnymi nalewałam zupę z kotła, która do południa gdy wszyscy byli na treningach gotowałam wspólnie z kucharkami, bo przecież personel hotelu też musiał wiedzieć , że robi pozytywna pracę dla nas, więc stałam z nimi i chochlą mieszałam warzywa aby zupa była pożywna, a sałatkę tez kroiliśmy razem, one miały dodatkowe ręce do pomocy a ja dobre stosunki z kuchnią a to było ważne,
    j

  13. jadwiga

    An-Ula
    wspólnie stworzyliśmy ten związek, wspólnie go dopieszczaliśmy, wspólnie walczyliśmy o wszystko, dlatego traktowaliśmy sprawy jak nasze dzieci, i zawodnicy byli naszymi dziećmi i trenerzy współpracownikami jakże ważnymi dlatego łatwiej było trudne rzeczy robić, bo wszyscy wiedzieli, że robimy w gruncie rzeczy dla nas samych, ale tez i po części dla innych, widząc nasz zapał ludzie po prostu się dołączali do nas i w ten sposób budowaliśmy trwałe powiązania do dnia dzisiejszego funkcjonujące. Łączyło nas wspólne budowanie i wspólna myśl przewodnia przecież możemy to zrobić
    j

  14. jadwiga

    Czesiu
    zawsze uczono mnie prostej prawdy jeżeli cos robisz postaraj się to zrobić jak najlepiej umiesz, a jeżeli nie potrafisz zrobić dobrze to biada ci. Taka była maksyma i tego się trzymałam przez całe życie. A sport był i jest moja pasją. Dlaczego? Bo przez całe życie miałam super kontakt z młodymi ludźmi, których powierzono nam a my mieliśmy ich wychować wspólnie na porządnych ludzi, dlatego pracowaliśmy najlepiej jak umieliśmy a oni dzisiaj (moi byli zawodnicy) też tak pracują i ja o tym wiem i oni wiedzą, ze ja wiem i jestem z Nich wszystkich taka dumna. Okazują mi swoje przywiązanie na każdym kroku podczas każdego spotkania i to jest najpiękniejsza nagroda jaka może człowieka spotkać
    j
    j

  15. Teresa

    Jadziu piękne wspomnienia. Od małych rzeczy czasami zaczyna się coś wielkiego……

  16. jadwiga

    Tereso
    na świecie badminton jest bardzo popularny, w Polsce nie, jest dyscyplina z czwartej grupy podziału dokonanego przez Ministerstwo Sportu i Turystyki, myślę, że nie jest to sprawiedliwe, ale wiele dyscyplin nie jest takimi jak się wydają być dla urzędników,
    j

  17. Lotka

    Wspaniałe wspomnienia. Chyba robiłaś kiedyś notatki i teraz masz wszystkie swoje przeżycia jak żywe. Pokazujesz wspaniałych ludzi i swoje działania. Kiedyś nie liczyliśmy godzin i lat, tylko pracowaliśmy z pasją. Moje 40 lat w harcerstwie, opiszę na blogu trochę później. Dużo noworocznych serdeczności dla Ciebie i Twojego męża.

  18. jadwiga

    Lotko
    masz rację, mam notatki może nie wszystkie, bo część istotną mam zakonotowaną w głowie, ale wiele mam notatek prowadzonych podczas mojej pracy. Notowałam zarządy, notowałam to co mam załatwić, notowałam to co załatwiłam a czego nie, teraz wszystkie te moje bazgroły powolutku odszukuje i korzystam z nich. Moja rada w sprawie pisania jest jedna, nie wolno niczego odkładać na potem, bo potem może nam się nie zdarzyć. Dlatego opisuje wszystko tu i teraz aby nie mówić, miałam to zrobić a nie starczyło mi (sił, czasu, woli, chęci) można dowolnie wybrać czego….
    j

  19. notaria

    To były czasy! Chyba z dzisiejszych nam nie bedzie tak ciekawych wspomnień, mimo wszystko, a moze dlatego, zę pewne rzeczy wymagają mniej trudu. Poza formą zawodnika, to zawsze jest największy wysiłek. Ale ja placki ziemniaczane bardzo lubię i nie zrezygnowałabym z nich dla jakiegoś kotleta 😉

  20. jadwiga

    Noti
    a jadłaś placki ziemniaczane z jabłkami porażonymi? to jest pychota, pozdrawiam
    j

  21. notaria

    Jeszcze nie, ale jeśli zachwalasz, to spróbuję 😉

  22. jadwiga

    Noti
    to jest po prostu pyszne!
    j

  23. notaria

    No to wal przepis! Bo sama coś zepsuję.

  24. jadwiga

    Noti
    a co tu jest do zepsucia, placki ziemniaczane robisz takie jakie lubisz, a jabłka obierasz do garnka i z dwiema łyżkami wody prażysz pod przykryciem – uprażone dodajesz do placków, mniam….
    j

  25. Morgana

    Witaj 🙂
    Dziękuję za rys historyczny 🙂
    Lubię Mazury, jak tylko mogę planuję letni urlop w Olecku- u koleżanki 🙂
    Pozdrawiam mile i życzę dużo szczęścia, uśmiechu na każdy dzień 2014 roku 🙂

  26. jadwiga

    Morgano
    cieszy mnie to , że lubisz Mazury, i ja też życzę ci Wspaniałego Roku 2014
    j

  27. rodorek

    Pozdrawiam „skarbnicę wiedzy” i głowę pełną zapału:)
    Serdeczności Jadwigo:)

  28. jadwiga

    Krysiu
    mój zapał trudno porównywać z Twoim, ale cieszę się, że rok 2013 był przełomowym dla Ciebie z powodu FB
    j

  29. E.

    Ale to „nikt nie narzekał” jest w właśnie najbardziej super. Ps. Sprawiasz, że zaczynam wracać ze zwiększoną częstotliwością do swoich żagli. Niby kompletnie inny temat, ale – właśnie: nikt nie narzekał.

  30. Łucja-Maria

    Jadwigo !
    W Nowym Roku życzę Ci wszystkiego dobrego, wszelkiej pomyślności, zdrowia, uśmiechu na co dzień, realizacji wszystkich planów.
    Pozdrawiam serdecznie:)

  31. jadwiga

    E.
    bo to było piękne, była bieda, oranżada słodka jak landrynki, właściwie niczego nie było, mleko butelkowane, kupowałam jabłka, woda gazowana, nie jakaś mineralna, arbuzy były luksusem, biały ser a i owszem raz lub dwa razy udało się kupić w ciągu trzech tygodni, za to uśmiechu i zabawy dużo, wrażeń, kiedy krążyłam starym samochodem przywożąc pomidory cebulę i inne niedostępne towary i wiesz, nikt nie narzekał,
    to było fenomen tamtych czasów
    j

  32. jadwiga

    Łucjo-Mario
    Wszystkiego Najlepszego w 2013 roku , Do Siego!
    j

  33. teresakiedrowska

    Piszesz z taką pasją, miłością o tym sporcie, że gdyby w Nowy Rok do Twojego pokoju, przez okno wleciała lotka z prośbą… wychodź na podwórko i gramy! Mam rakiety 🙂 Omówiłabyś?
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

  34. jadwiga

    teresakiedrowska
    pewnie byśmy poszły polotkować….
    Wszystkiego Najlepszego w Nowym 2014 Roku
    j

Zostaw odpowiedź

XHTML: Możesz używać następujące tagi: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.