Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Nie ma już „Baszana”

Autor: Jadwiga. 18 komentarzy.

Waldka Baszanowskiego znałam osobiście. Na warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego stoi pawilon zapasów ciężarów i judo zaprojektowany przez prof. dr inż. architekta Wojciecha Zabłockiego jednego z najlepszych polskich szermierzy. W tym pawilonie trenowałam od 1965 r.  judo wraz z seniorami sekcji AZS „Siobukai” Warszawa. Naszym trenerem klasy mistrzowskiej był mgr Jan Ślawski.  Była to kuźnia nie tylko  zapaśników, ale też judoków, a przede wszystkim ciężarowców, kadry narodowej zawodników tej klasy co Marian Zieliński, Mieczysław Nowak, Ireneusz Paliński, Marek Gołąb, Norbert Ozimek, Henryk Trębicki, Zygmunt Smalcerz oraz oczywiście Waldek Baszanowski. Setki kilogramów przerzucane na treningach, a może i tony, grzmiały echem w pawilonie. Trener kadry Klemens Roguski wraz ze swoim asystentem dr Augustynem Dziedzicem pilnował porządku i realizacji programów. A skutki tych treningów były fantastyczne. W roku 1960 z Rzymu Waldemar Baszanowski wrócił z Igrzysk Olimpijskich z piątym miejscem, w latach 1964 Tokio i 1968 Meksyk zdobył upragnione przez wszystkich zawodników na świecie złote medale olimpijskie, zaś w roku 1972 Monachium  wrócił z czwartym miejscem. Co za bogata kariera sportowa. Nie umiem wyliczyć ile razy zdobył mistrzostwo Polski, ale pięć razy sięgał po złoty medal Mistrzostw Świata i pięciokrotnie zdobywał medal srebrny, zaś rekordy pobite przez niego? Nie jestem specjalistką w podnoszeniu ciężarów, ale pamiętam, że Waldemar Baszanowski był na ustach wszystkich. Elegancja i dżentelmen sportu. Takie nosił tytuły. Zawodnik wielkiego formatu. Pozwólcie, że sylwetkę „Baszana” przypomnę przywołując wspomnienie Prezesa Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów pana Zygmunta Wasieli, który na stronie internetowej swojego Związku tak napisał:

„…Nie ma już „Baszana” – legendy polskich i światowych ciężarów, jednego z najznamienitszych zawodników w historii nie tylko polskiego sportu. Człowieka, który do perfekcji doprowadził zwycięskie zmagania ze sztangą, wielkiego dżentelmena sportu, globtrotera, wnikliwego obserwatora, fachowca posiadającego wielki autorytet, poligloty, osoby pełnej elokwencji i osobistego uroku. Pracownika naukowego warszawskiej AWF i działacza związanego z Polskim Związkiem Podnoszenia Ciężarów, wreszcie od roku 1999 przez dwie kadencje prezydenta EWF i ważnej osobistości światowej centrali od sztangi. Jego życie i kariera to było pasmo ciągłych triumfów. W rankingach na koniec XX wieku Waldemar zajął trzecie miejsce w rankingu wszech czasów sporządzonym przez IWF i magazyn „World Weightlifting”, ustępując pola tylko Naimowi Suleymanoglou i Imre Foeldiemu. Na igrzyskach olimpijskich dwukrotnie grano Mu „Mazurka Dąbrowskiego” – w Tokio 1964 i w Meksyku 1968, pięciokrotnie był mistrzem świata i pięciokrotnie srebrnym medalista tego championatu, aż 6 razy był mistrzem Europy. 24 razy ustanawiał rekordy świata, a 61 razy poprawiał rekordy Polski. Był Waldemar jednym w najpopularniejszych polskich sportowców, był uwielbiany przez kibiców i darzony szacunkiem przez media. Przez całą Jego długą karierę międzynarodową – począwszy od roku 1957 po 4. miejsce na Igrzyskach w Monachium 1972 zawsze znajdował się w centrum uwagi, a nigdy nie zdarzyło się nic, co mogło kłaść się cieniem na Jego sylwetce i dokonaniach. Wybierano Go najlepszym sportowcem Polski w Plebiscycie „PS”, był w tamtych latach prawdziwym celebrytą w najlepszym tego słowa znaczeniu, osobą rozpoznawalną wszędzie i przez wszystkich. Po zakończeniu przygody ze sportem „Baszan” pozostał wierny sztandze. Swoje przebogate doświadczenia przekazywał następcom. Miał w naszym środowisku przysłowiowy mir, służył pomocą innym co przejawiało się w Jego szkoleniowych podróżach w ramach programu Solidarności Olimpijskiej i podczas pracy w dalekiej Indonezji. Lubił dyskusje o sporcie, polityce i obyczajach, zawsze był ciekawy świata i starał się chłonąć go jak najwięcej. Mimo upływających lat był nadzwyczaj sprawny fizycznie, bo zaczynał przecież kontakt ze sportem od uprawiania gimnastyki. Zawsze elegancki z charakterystycznym „jeżem’ na głowie i subtelnym uśmiechem, którym witał każdego. Był od lat zafascynowany informatyką i komputerami i to dzięki niemu PZPC szybko wprowadził to niezastąpione medium. Był wreszcie Waldemar wielkim przyjacielem i powiernikiem (i to z wzajemnością) innej wielkiej postaci, która kształtowała polski sport, a myślę o legendarnym sterniku PZPC, nieodżałowanym Januszu Przedpełskim.

To wszystko nagle przybrało dramatyczny obrót. Po wypadku któremu uległ jesienią 2008 roku został przykuty do łóżka. Rozpoczęła się walka z nieuleczalną chorobą złamania kręgosłupa, pobyty w szpitalu, operacje i coraz mniej nadziei na odzyskanie sprawności. W Jego przypadku był to dramat szczególny, a my zdawaliśmy sobie sprawę z tego, jak trudno Mu pomóc. Cierpienia fizyczne szły w parze z cierpieniami psychiki, z bezradnością wobec wyroków losu. Byłem jednym z nielicznych, których Waldemar przyjmował w domu w tych dniach najcięższej próby. Oczywiście śledził to, co dzieje się w ciężarach, w PZPC, w polskim sporcie, interesował naszą pracą… Wraz z odejściem Waldemara Baszanowskiego powoli zamyka się historia najwspanialszego okresu polskiej sztangi. Bardzo szybko przekonamy się jak bardzo Go nam wszystkim brakuje, jak bardzo byliśmy z Nim związani szacunkiem, przyjaźnią, prawdziwą miłością i zaufaniem.

Żegnaj Przyjacielu, żegnaj Waldku, pozostanie już tylko pustka i na zawsze dobre wspomnienie o Tobie.

Zygmunt Wasiela …”

Pogrzeb Waldemara Baszanowskiego odbędzie się w dniu 9 Maja godz.13.30  w Warszawie. Msza żałobna w kościele Św. Katarzyny przy ul. Fosy 17 – stary Cmentarz na Służewie, następnie odprowadzenie do grobu rodzinnego na Cmentarzu przy ul. Wałbrzyskiej.

Sport Polski stracił wybitną Osobę.

Żegnaj Waldku!

komentarzy 18 do wpisu “Nie ma już „Baszana””

  1. rodorek.bloog.pl

    Bardzo się wzruszyłam… Jak niewiele wiedziałam o Nim. Znałam Go tylko z TV, ale pamiętam ile pozytywnych emocji przysparzał mnie i całej rodzinie. Mój ojczym był zafascynowany Baszanowskim, stąd też moje zainteresowanie, choć przecież na co dzień nie interesuję się tak bardzo sportem.
    Dziękuję Jadwigo za ten wpis – wspomnienie, a zarazem ostatnie pożegnanie…
    Pozdrawiam serdecznie:)

  2. sunniva

    Ludzie tak szybko odchodzą.Pamiętam jak mój tato opowiadał mi o P.Waldku,że to wspaniały i mądry człowiek i jak zasłużył się dla swojego kraju.Jednak po latach choroba zrobiła swoje i ktoś na górze upomniał się o P.Waldka[*]

  3. jadwiga

    rodorku,
    wszyscy kiedyś musimy odejść, ale są tacy ludzie, którzy zrobili wiele dla Polski jako sportowcy a odchodzą po cichu, o takich ludziach jak Baszanowski powinno się pamiętać, bo to wielka sportowa legenda! kawał historii polskiego sportu
    j

  4. jadwiga

    sunniva,
    choroba w ogóle by nie przyszła gdyby nie ten nieszczęśliwy upadek z drzewa, ale masz rację, że był on osoba zasłuzona dla Polski i to bardzo!
    \j

  5. Jolanna

    Ogarnia nas smutek po stracie … ale pamięć trwa !
    Oby przetrwała jak najdłużej… zawsze na zawsze (tak po Twardowsku:)

  6. Gosia

    Witaj Hedwiżko, taka smutna wiadomość. Odszedł kolejny z Wielkich naszego sportu, Człowiek-Legenda, bohater mojej młodości. Dołączył do grona Wielkich, których już z nami nie ma. Mija pewna epoka… smutno i tyle.

  7. Andrzej

    O Panu Waldku pisałem w swoim blogu. Wszelkie poglądy i oceny Jadwigi podzieliłem- bez konsulacji. A wszystkie nazwiska w tym wpisie- to znajomi. Z różnych etapów pracy dziennikarskiej. Jak ten czas leci… Pozdrawiam

  8. jadwiga

    Andrzeju,
    napisałeś pięknie o Waldku w swoim wspomnieniu, ja wtedy gdy On był już Kimś byłam na poczatku swojej drogi sportowej uznałam, że nalezy Mu się ten wpis !
    j

  9. jadwiga

    Jolanno,
    tak masz rację tak po Twardowsku zawsze na zawsze!
    j

  10. jadwiga

    Gosiu,
    mija pewna epoka ludzi, którzy tworzyli sport w czasach bardzo trudnych moge nawet powiedzieć beznadziejnych, gdzie nie było nic a sport kwitł i cieszyliśmy się, że mamy Wunderteam i mamy bokserów i ciężarowców, zaraz za chwilę judoków i zapaśników, to były trudne ale piekne czasy naszej – mojej młodości!!!
    j

  11. Piotr

    O Baszanowskim pisał tez Barnaba na swoim blogu. Nazwisko niosące za sobą tyle pięknych emocji i wspaniałych chwil polskiego sportu w czasach kiedy ten biały orzełek na koszulce znaczył tak wiele, zarówno dla sportowca jak i dla nas, podziwiających i dumnych. Dzisiaj niestety wszystko się zdewaluowało. Za młody jestem by pamietać występy Pana Baszanowskiego, ale kiedy sport zajął znaczącą pozcję w moim życiu, „Baszan” był zawsze synonimem sukcesu, pracy i polskości.

  12. jadwiga

    Panie Piotrze,
    w czasach gdy Pan Waldemar startował tv nie była zbyt popularnym medium, a my cześciej siedzielismy przy radioodbiornikach słuchając sprawozdań, tym niemniej dla nas Polska orzełek na kostiumie czy dresach stanowił ogromną wartość, tylko poprzez jego noszenie mogliśmy wykazać swój wielki patriotyzm i dumę z jego posiadania, ech czasy…
    j

  13. jula

    Zarówno Barnaba jak i Ty przyblizacie nam ten sport , pieknie g nam pokazujecie. Opowiadacie o tych ludziach , sportowcach, których my tylko z Tv, lub z daleka z trybun moglismy podziwiać.:)
    Bardzo dziekuje Tobie Jadwigo i Barnabie, jak dobrze ,że piszecie,że jesteście !!! 😉 😀 )))

    Pa! 😀
    Ps.
    Zaraz czytam Twoje osobiste wspomnienia a pięknie je opowiadasz.

  14. jadwiga

    Julo,
    dziekujemy serdecznie, wiem, że niektórych sportwoców znali wszyscy bo przecież byli sławni i znani i wszyscy sie nimi zachwycali ale byli i tacy jak ja i Barnaba i pewnie inni, którzy właśnie tych wielkich znali osobiście i z nimi na codzień przebywali, znali ich słabości i wiedzieliśmym, że to ludzie z krwi i kości a nie jakieś cyborgi w ludzkiej wyobraźni, pozdrawiam
    j

  15. TOMEK

    Pani Jadwigo,
    niech pamięć o takich ludziach trwa jak najdłużej. Tym bardziej, że podnoszenie ciężarów to sport wymagający nie tylko siły, jak się to większości kibiców kojarzy, ale tanecznej wręcz techniki i koordynacji.

    Pozdrawiam serdecznie
    T.M.

  16. jadwiga

    Panie Tomku,
    byłam swiadkiem treningów zawodników, ponieważ wiele godzin spedzałam w tym samym pawilonie trenując judo. Technika w rwaniu, wyciskaniu i podrzucie odgrywała decydujacą rolę, potem wyciskanie zostało wyeliminowanie jako bardzo kontuzjogenne, teraz tylko rwanie i podrzut ale jest to sport gdzie w dalszym ciagu nienaganna technika czyni cuda, ma pan rację,
    pozdrawiam
    j

  17. JanToni

    Dziękuję za wspomnienia.
    LW

  18. Olek

    żnając tych wielkich „słabości” to chyba czynią ich jeszcze większymi…

Zostaw odpowiedź

XHTML: Możesz używać następujące tagi: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.