Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

No właśnie, po tym nieco przydługim wstępie mogę zająć się tematem właściwym, czyli zawodami organizowanymi w Warszawie na sławetnej hali tenisowej MZKS Mera, gdzie polski badminton rozwijał skrzydła i robił karierę międzynarodową.

Wyjaśnienia wymagają też zasady, na jakich braliśmy udział w zawodach międzynarodowych za granicą, a także mistrzostwach Europy juniorów i seniorów. Lata 1981 – 1989 były bardzo trudne nie tylko dla sportu. Wszyscy pamiętamy nieustający brak wszystkiego i sławetne pustki w sklepach, gdzie królował ocet, musztarda i czasami ser, jak miałeś dużo szczęścia to żółty. O twardej walucie nam się nie śniło. Oczywiście obywatele raz na dwa lub trzy lata mogli starać się o przydział dewiz na wyjazd zagraniczny w wysokości 100$ lub do Demoludów uzyskując przydziały waluty na specjalnej książeczce walutowej. Ale nie dotyczyło to wyjazdów służbowych.  My dewizy otrzymywaliśmy po przejściu procedur wyjazdowych, a mianowicie:

Złożeniu wniosku wyjazdowego w 6 egzemplarzach, adresowanego do Komisji Zagranicznej Głównego Komitetu Kultury Fizycznej i Sportu (urząd ten kilkakrotnie zmieniał nazwę i teraz jest Ministerstwem Sportu i Turystyki), do tego koniecznym było złożenie wniosku na uzyskanie paszportów z wydziału paszportowego COS (Centralnego Ośrodka Sportu, który był składnicą paszportów służbowych dla osób zatrudnionych w sporcie, działaczy, trenerów, sędziów i sportowców), wniosek na przydział dewiz dla wyjeżdżającej grupy, zgodę MON lub MSW dla zawodników, którzy byli członkami takich klubów wojskowych jak, np. Legia, Śląsk Wrocław, czy klubów z Gwardyjskiego Pionu Wojskowego Gwardia np. Warszawa, GKS Wybrzeże Gdańsk) lub byli na dwuletnim przeszkoleniu wojskowym w tych klubach, preliminarz budżetowy wyjazdu, uzasadnienie wyjazdu, wskazanie sposobu pozyskania dewiz, jeżeli był inny niż przydział z puli GKKFiS, plan przygotowania do imprezy, skład rozszerzony reprezentacji, trenerów i kierownictwa i po zatwierdzeniu wyjazdu, skład ostateczny ekipy. Te dokumenty były warunkiem rozpatrywania sprawy przez komisję, a całość sprawy składaliśmy za pośrednictwem wydziału paszportowego Centralnego Ośrodka Sportu w Warszawie. Dotyczyło to wszystkich dyscyplin, polskich związków sportowych, polskich klubów sportowych, okręgowych związków sportowych i tych wszystkich, którzy chcieli wyjechać za granicę z jakąkolwiek reprezentacją jakiegokolwiek sportu w tym dziennikarzy też. Dokumenty składaliśmy na sześć tygodni przed planowanym wyjazdem. Jeżeli planowany wyjazd dotyczył państw z Europy zachodniej konieczne były wnioski wizowe, a ich ilość zależała od tego, do jakiego państwa był organizowany wyjazd. Druki wizowe dostarczaliśmy w tym samym terminie, a wizy załatwiał początkowo COS – osoba do tego uprawniona, później pracownicy polskich związków lub klubów sportowych. Te procedury były stosowane do 1989 r, czyli do zmian ekonomiczno-politycznych, jakie zaszły w naszym państwie. Badminton, nie był sportem z pierwszych stron gazet. Był nową dyscypliną pośród związków sportowych, która w roku 1985 weszła do grona dyscyplin olimpijskich, (ale nie do programu Igrzysk). W 1988 r odbywały się Igrzyska Olimpijskie w Seulu i tam organizatorzy wybrali, jako dyscyplinę pokazową badminton. No cóż trudno się dziwić, przecież IO odbywały się w Azji, a popularność tego sportu jest tam właśnie ogromna. Najlepsi zawodnicy azjatyccy pochodzą z takich państw jak Chiny, Korea Płd., Indonezja, Japonia, Indie. Polityka Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego polega na tym, aby nowa dyscyplina sportu, która stara się o wejście do programu Igrzysk Olimpijskich była uprawiana na wszystkich pięciu kontynentach. Tak też było z badmintonem, który w Europie był znany szczególnie w Danii, Niemczech, W. Brytanii, Irlandii. W tym miejscu należy podać, że Europejska Unia Badmintona (EBU) powstała w 1967 i powołało ja 11 państw, obecnie Badminton Europe Confederation liczy 51 państw.

Działacze badmintona długo walczyli o uznanie tej dyscypliny przez MKOL. W roku 1983 podczas Mistrzostw świata w Kopenhadze pan Juan Antonio Samaranch był gościem Prezydenta IBF (International Badminton Federation, obecnie  BWF – Badminton World Federation) na odbywających się finałach tych mistrzostw. Oglądał mecz dwóch najlepszych w owych latach zawodników na świecie Liem Swie King przeciwko Icuk Sugiarto obydwaj reprezentujący Indonezję.

http://www.youtube.com/watch?v=nu_Rc1rbmXM to jest ostatnie dziewięć minut tego fascynującego widowiska

http://www.youtube.com/watch?v=5zcYt0nOZqE&feature=related natomiast tu grają dwie sławy Liem Swie King v Rudy Hartono, obaj reprezentujący Indonezję

Mecz trwał prawie 90 minut, a zawodnicy grali na najwyższym światowym poziomie. Sławne jumpy (smecze z wyskoku) były odnotowywane przez publiczność długotrwałymi owacjami. Mecz był fascynujący i mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że był to mecz stulecia, nigdy przedtem ani nigdy potem nie oglądałam tak świetnego pojedynku w grze pojedynczej mężczyzn. Zresztą jest to nie tylko moje zdanie. Pan Prezydent MKOL zamówił w międzynarodowej federacji ponad 100 sztuk taśm video z prośbą o dostarczenie ich przed kolejna sesją MKOL w roku 1983. W ten sposób dostarczone taśmy i rekomendacja Prezydenta J.A. Samarancha spowodowały uchylenie drzwi – czyli wprowadzenie  badmintona do kręgu dyscyplin olimpijskich.

Wracamy do naszych wyjazdów zagranicznych. Jako się rzekło nie byliśmy znani i uznani, byliśmy na dorobku, stąd nie mieliśmy przyznawanych dewiz na wyjazdy i ten problem należało w jakiś sposób rozwiązać. Oczywiście otrzymywaliśmy marne grosze jako fundusz do rozliczeni, na zakup wody, owoców, opłacenie startowego, natomiast koszty pobytu ekip musieliśmy wynegocjować z partnerami zagranicznymi, organizatorami zawodów. W ten sposób uzgadniając zasady pobytu naszych zawodników ustalaliśmy ilość osób wyjeżdżających, jaką przyjmie na swój koszt organizator (pokrywając koszty pobytu wyżywienia, czasami kieszonkowe), w zamian my proponowaliśmy pobyt w Polsce opłacając koszty zakwaterowania wyżywienia i kieszonkowego dla tej samej ilości przyjeżdżających osób. Były to umowy bilateralne pomiędzy Polskim Związkiem Badmintona a partnerem (organizatorem zagranicznym).  Uzgadniając sprawy korzystaliśmy z telefaksu, który był wielką maszyną, na której na perforowanej taśmie zapisywaliśmy treść listu, łączyliśmy się z centralą krajową lub międzynarodową i po kilku minutach byliśmy połączeni z wywoływanym numerem federacji bądź klubu. Uzgodnienia szły dość szybko, ponieważ w tym czasie nasz związek był znany na arenie europejskiej i był darzony wielkim szacunkiem. Wszelkie umowy zawarte ze związkami badmintona w Europie czy na świecie były dotrzymywane i realizowane w stu procentach. Uzgadniając warunki wymiany zwracano nam jednak uwagę na fakt, iż proponowane lokalizacje naszych zawodów są nie atrakcyjne, wnioskowali abyśmy organizowali nasze zawody w stolicy. I znowu nasuwa się pytanie, dlaczego? Zawodnicy, trenerzy, sędziowie, osoby zapraszane, sponsorzy mieli większą łatwość dolotu do Warszawy, gdzie na lotnisku czekali na nich organizatorzy i wynajęte autokary. Natomiast konieczność dolotu do Warszawy, a następnie podróż koleją lub autokarem gdzieś w głąb Polski powodowały wiele komplikacji. Był rok 1981 i nasza sieć połączeń była, jaka była, czy dzisiaj jest lepsza? Tego nie wiem, wtedy było trudno dolecieć samolotem do Warszawy, a co dopiero mówić o jeździe w głąb Polski.  To samo dotyczyło organizowanych Międzynarodowych  Mistrzostw Polski poza Warszawą. Dlatego w końcu w roku 1981 zarząd podjął decyzję o przeniesieniu Międzynarodowych Mistrzostw Polski oraz Indywidualnych Mistrzostw Polski do Warszawy. Ale o tym i innych ciekawostkach związanych z organizacją zawodów badmintona na Hali MZKS Mera napiszę w kolejnym poście.

Dla tych, którzy chcieliby zobaczyć więcej urywków z meczy Liem Swie King wyszukałam link, gdzie udostępniono 14 najlepszych meczy tego fantastycznego zawodnika, zresztą ubóstwianego w Indonezji, nazywanego „królem smeczu”

http://wn.com/Liem_Swie_King,

Cdn.

komentarzy 50 do wpisu “Mistrzostwa nie tylko międzynarodowe cz 2”

  1. Olek

    Jadziu,
    Przeczytałem „jednym tchem”. Bardzo interesujaco opisujesz.
    Dziękuję też za podanie linków do obejrzenia gry badmintona.
    Czekam niecierpliwie na trzeci odcinek.

  2. jadwiga

    Olku,
    już są napisane dwa kolejne odcinki
    dziękuję i pozdrawiam
    j

  3. Jakub

    Witam.Kiedyś, to były czasy…Utrudniało się ludziom życie.A przecież sport tworzy klimat.W pewnym sensie pokazuje kondycję państwa.No cóż…Wie Pani,ja widziałem w telewizji kilka razy mecze badmintona.Może zdziwię Panią,ale mnie pochłaniała szybkość tej gry.Kiedyś widziałem debel zawodników wschodnich,to nie mogłem za nic zobaczyć,gdzie jest lotka(lotka?)To trzeba być niesamowicie wysportowanym człowiekiem.Szybkość tej dyscypliny jest wprost zaskakująca.Pozdrawiam.Jakub

  4. jadwiga

    Panie Jakubie,
    w momencie wykonywania smeczu lotka uderzona rakietką pedzi z prędkościa około 240 km/godz, aby gdzieś przy linii końcowej wyhamować i spaść wolniej w dół, tak to sport szybkościowo wytrzymałościowy. Niektórzy zawodnicy tracili podczas jednego meczy do 1,5 kg. Dobry sport szczególnie dla pań, pozdrawiam
    j

  5. JanToni341

    Bardzo ciekawe, a szczególnie dziękuję za „video-rodzynki”.
    LW

  6. rodorek

    Trudne było to przecieranie szlaków, ale opłacało się. Satysfakcja, to coś bezcennego:)
    Pozdrawiam Jadwigo:)

  7. teresa

    Witaj Jadziu! Karkołomne to wszystko było. Tylko podziwiać Was zapaleńców. Tylko tacy ludzie coś osiągną. Satysfakcja wielka musiała być Jadziu.Pozdrawiam

  8. notaria

    Istna droga przez mękę. Jak wiele spraw w tamtych nieprzyjaznych dla obywateli czasach. Myślę, ze to była prawdziwa szkoła przetrwania w absurdalnym świecie przepisów. Mimo zmiany ustroju, w tej materii chyba niewiele się zmieniło (poza nieobowiązkowymi paszportami) i nadal biurokracja życie utrudnia na wszelkie sposoby, co z tego, że inna. Filmiku na razie nie mogę obejrzeć, ale wrócę w wolniejszym czasie, bo jestem strasznie ciekawa.
    Na WP trwa remont i stąd problemy z zamieszaniem komentarzy. Dziękuję, że wykazałaś się mimo wszystko cierpliwością 🙂

  9. gordyjka.blogspot.com

    Jak zawsze ogrom wiedzy…:o)

  10. jadwiga

    Gordyjko,
    moje opowiadania są całkiem z życia wzięte, i ja wcale nic nie koloryzuję, tylko napisałam tak jak to było,
    pozdrawiam
    j

  11. jadwiga

    Noti,
    to było jak zły sen, myśmy już nawet myśleli, że tak będzie zawsze,ale jak się okazało można łatwiej organizować wyjazdy, łatwiej organizować imprezy w kraju i mieć mniej pracy, ale ja za to mam wspomnienia i to jakie!
    W następnych wpisach pokażę ile rzeczywiście było potrzeba pism aby zorganizować taką jedną imprezę!!!

  12. jadwiga

    Tereso,
    każdy z nas coć umiał i na czymś się znał, więc wszystko złożone razem grało jak dobrze naoliwiona maszyna
    pozdrawiam
    j

  13. jadwiga

    Rodorek, Krysiu,
    gdy się walczy o dyscyplinę, zabiega o promocję to nawet i karkołomne pomysły można zrealizować, bo one wydaja się banalne do wykonania serdeczności
    j

  14. MGM

    Hedwiżko Najmilsza, może warto w rytm walczyka z tym serduchem, a nie jakieś rokendrole albo inne polki. Kurczę Felek, powiedz mu (temu serduchu) do słuchu. Wysyłam same dobre i optymistyczne myśli, łap!

  15. Jadwiga

    JanToni,
    ja znalazłam więcej tych meczy bo one są do dzisiaj na światowym poziomie i wiem że takiego jak tych dwóch zawodników z Indonezji nie było, to co pokazali w grze, ilość smeczy w wyskoku, to był majstersztyk, od tamtej pory smecz w wyskoku stała się bardzo często uzywany przez zawodników, a najlepszy polski zawodnik, który wykonywał go brawurowo to Jacek Hankiewicz
    j

  16. jadwiga

    MGM,
    złapałam, dziekuję, tylko jakoś nie mogę sobie poradzić, jutro ma się mna zajać jakiś wielce uczony Pan, zobaczymy
    pozdrawiam, ale ja mam piękne fotosy!!!
    j

  17. Dośka

    dla chcącego…..i to prawda zwłaszcza w tamtych latach .

    p.s. Jadziu a co to za problem złapac pierwszego lepszego i mało obrzydliwego w zatłoczonym pomieszczeniu – reakcję owego można obserwować anonimowo

  18. jadwiga

    Dośko,
    taaa dla chcącego mówisz nie ma nic trudnego,

    ps. ale nie jak się jest już matroną!!!

  19. Eurydyka

    Dla mnie temat obcy /poza ogrodowym badmingtonem/, ale jak ciekawie opisany !! Widać Twoją wielką pasję, Jadziu :))

  20. jadwiga

    Eurydyko,
    Kochana, – badminton- bez g, bo to nazwa hrabsta i nazwa miejscowości (małej ) w Anglii, tam gdzie odbyły się pierwsze gry w połączonych dwóch pokojach przewężonych po środku o długości 13,40 a szerokości 6,10 sznurek ze wstążeczkami był powieszony na wysokości 155 cm i takie wymiary ma boisko do badmintona, później dodano linie boczne i tylne, ale poczatki były takie właśnie
    j

  21. Azalia

    Same smakowite kęski nam tutaj serwujesz. ja w badmintona grywałam amatorsko z moimi dorastającymi dziećmi, w ogrodzie albo ze znajomymi na plaży. A tu proszę, zawody, mistrzostwa i taka długa historia tej dyscypliny. Przyznaję ze wstydem, że nie słyszałam o takiej dyscyplinie sportowej. Oświcasz mnie, Jadziu. Pozdrawiam serdecznie

  22. jadwiga

    Azalio,
    Moje wspomnienia są ściśle związane z historią badmintona, przynajmniej od momentu powołania Polskiego Związku Badmintona, bo historia dyscypliny w Polsce sięga roku 1956, w 1960 r badminton rozwijał się w ramach TKKF a w 1977 powołano Związek
    j

  23. czesia

    Sportowcy musieli wykazać się cierpliwością i wytrzymałością w załatwianiu wyjazdu, reszta to juz fraszka:)
    Czytam z gębą otwartą, bo to dla mie odkrywanie nieznanego:)
    Pięknie napisane i zilustrowane.Do podręcznika:)

  24. jadwiga

    Czesiu,
    Cieszę sie, że odkrywam dla Was druga stronę medalu, ta lepsza to sportowcy ta druga to organizacja i działąnia podejmowane właśnie dla zawodników, ale o tej najczęściej się nie pisze, bo tylko liczy się medal, a przecież sa jego dwie strony,
    j

  25. lewym Ok

    to byly czasy,jak sie czyta czyjes wspomnienia, ale chyba o badmintonie teraz malo sie mowi,a moze sie myle,bo badminton to taki troche delikatniejszy tenis 🙂

  26. Jadwiga

    lewym Ok,
    badminton i tenis to zupełnie dwa rózne i odmienne sportu, przepraszam , że sie nie zgadzam. Jeden jest wolny a drugi szybki i wytrzymałość musi być ogromna, polecam liki jakie umieściłam abyś sobie obejrzała, tak ze zwykłej ciekawości. Rozumiem, że nie jest zbyt popularny i trudno go zobaczyć w tv, ale zapewniam ze jest widowiskowy i bardzo ciekawy. Pozdrawiam serdecznie
    j

  27. Hurghada35

    Oj to działo sie kiedyś , działo:):):)

  28. jadwiga

    Hurghado,
    jak dobrze, że nie wszystkich ( chodzi o młodych ludzi) dotyczyło,
    j

  29. Jakub

    To z tego ,co Pani pisze wynika,że kiedyś było:KOBIETY NA
    TRAKTORY.A teraz:KOBIETY DO BADMINTONA.Luksusowe czasy,nie ma co.:-))))))))))))))Jakub

  30. jadwiga

    Pan Jakub,
    Kiedyś było kobiety na traktory, i do badmintona, wcale ładnie wyglądały w majteczkach z falbankami,
    luksusowo było wtedy teraz grają w spodenkach
    j

  31. Jakub

    Aj,Pani Jagienko,te durnowate przepisy…:-)))Jakub

  32. jadwiga

    Panie Jakubie,
    a wie Pan, ze w zeszłym roku WBF zobowiązał panie do gry w spódniczkach i co? i był strajk, i nic z tego nie wyszło
    j

  33. Jakub

    No to co te kobitki.Niech sobie walonki jeszcze założą.Jak są zgrabne,to co one tam chcą ukryć?Przecież nic poza tym co jest nie istnieje.Nazwałbym to po imieniu,ale nie wypada.Pozdrawiam z :-))))Jakub

  34. jadwiga

    Panie Jakubie,
    parę lat temu, no może parenaście, kobitki grały w spódniczkach a majtki były z koronkami i wyglądało to ślicznie, bo i poruszały się pięknie, i było na co popatrzeć, teraz spodenki czasami bermudy których ja nie lubię na korcie, wcale
    j

  35. Jakub

    Dziękuję za mądry komentarz na moim blogu,Jagienko Droga.Jakub

  36. jadwiga

    Jakubie,
    inaczej nie można, za ważna osoba odeszła
    j

  37. Jakub

    Bardzo ważna.Ale…Od dzisiaj nie ma już PANI.Jest Jagienka i Jakub,lub Kuba.Albo Jadwiga.Kobieta powinna to pierwsza zaproponować,ale skoro nie,proponuje mężczyzna.

    Zadzwonię do Ciebie,jeśli podasz mi numer.

    A tak naprawdę,to ja już nie mogę z tą PANIĄ.Mam prawie 50 lat i już.Pozdrawiam.KUBA

  38. rodorek

    Jadwigo! Dzisiaj dla Ciebie dzień ważny i wyjątkowy:) Spieszę złożyć życzenia wszystkiego najlepszego, przede wszystkim zdrowia i pomyślności. Wszystkiego Naj Jadwigo. Wirtualne uściski przesyłam…

  39. randdal

    100 lat! 100 lat! Niech żyje nam! Zdrowia, szczęścia spełniania marzeń i ciepła nie tylko rodzinnego!

  40. Helena

    A kto ci dał wtedy 100 USD??? Ja pamiętam, że przydział na książeczkę walutową to było zaledwie 10 $! Tak ze 3 puszki Coca coli można było za to kupić, gdyby ktoś był tak rozrzutny, żeby cenne dewizy trwonić na Coca colę :))
    A badminton kojarzy mi się tylko z cholernym wiatrem na Mazurach, przez co trafienie w lotkę graniczyło z cudem. Dopiero pod wieczór można było pograć, tyle że wtedy lotki już prawie nie było widać…Ech… Pozdrawiam

  41. Beata

    Jadziu, moc serdeczności, nieustającego zdrowia i szczęścia, reszta sama przyjdzie!

  42. Andrzej

    Docisnąć się do Ciebie z buziakiem- senne marzenia. Zwłaszcza, że Wirtualna wariuje. Ale najważniejsze, że tłok wynika z popularności. Zasłużonej. Ale oto jestem i bardzo mocno całuję.Andrzejowi też dobre słowo, choć… Pozdrawiam.

  43. jadwiga

    Andrzeju,
    dobre słowo jest bardzo wazne, serdecznie dziękuję
    pozdrowienia
    j

  44. jadwiga

    Beato,
    dziekuję, Kochana, bardzo dziękuję, kiedy to zleciało?
    j

  45. jadwiga

    Heleno,
    NBP, na książeczkę, pokazałam zaproszenie na Mistrzostwa Europy i dostałam, a na Mazurach grać w badmintona to marzenie senne, nigdy nie mogłam w lotkę trafić, zawsze w głowę dostawał ktoś nieznajomy,
    j
    j

  46. jadwiga

    Randalu,
    ale tylko w zdrowiu, bo bez zdrowia, to jaki sens? ale trochę zdrowia i można szaleć,
    dziękuje serdecznie
    j

  47. jadwiga

    Krysiu,
    masz rację wazny, tylko ja nie wiem jak to szybko poszło, chyba za szybko, dzisiaj popatrzyłam na wnuczki, rety, jakie duże pannice, a ja nawret nie czuję tych lat
    j

  48. jadwiga

    Jakubie,
    ależ oczywiście, trwało to może kapkę, ale pomimo relacji kobieta meżczyzna, nie chciałam prowokować, dzisiaj urodzinowo, więc nie ma sprawy, pprześlę maila
    j

  49. rodorek

    Jadwigo…pamiętałam, bo trafiłam na Twój blog rok temu. Tego samego dnia obchodzimy urodziny…

  50. Jadwiga

    Krysiu,
    jakże mi miło, życzę zdrowia i szczęścia i pogody ducha i wszystkiego najlepszego, aby się wszystko układało po Twojej myśli, pozdrawiam serdecznie,
    jaki to piękny dzień…
    j

Zostaw odpowiedź

XHTML: Możesz używać następujące tagi: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.