Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Archiwum miesiąca maj 2010

To słowa piosenki Andrzeja Własta z muzyką Artura Golda.

ogród 8.05.10 kwitnące bzyTak właśnie było wczoraj, słoneczko nieśmiało wyglądało zza chmur dając nam nadzieję na Wiosnę w pełnej krasie. Temperatura dochodziła prawie do 20 stopni Celsjusza, ptaki w ogrodzie pięknie śpiewały, a wiewiórki przyszły do nas z wizytą, zapewne nie kurtuazyjną, lecz po orzeszki. Codziennie leżą w tym samym miejscu (orzeszki, nie wiewiórki) i czekają na nowych łakomczuchów.

Ogród zmienia kolory, tulipany kończą swoje płomienne kwitnienie, a deszcz, który padał, doprowadził do szybszego opadania płatków. W zakątkach ogrodu do swego kwitnienia szykują się rododendrony i różaneczniki, natomiast magnolie kwitną pokazując swą urodę: u jednej kwiaty białe z nalotem różowym i fioletowe kwiaty drugiej.

niezapominajki - forget me notNa klombie, wokół sosny zakwitły niezapominajki, spośród których wyrastają ciemnoróżowe tulipany. 15 maja to dzień niezapominajki, nie wiem czy w takiej  niesprzyjającej aurze moje niebieskookie panienki przetrwają.

Acer palmatum – klon palmowy miniaturka – komponuje się z niezapominajkami oraz z poidełkiem dla ptaszków, do którego przychodzą sójki, modraszki, gile, wróbelki, sroki, a także wiewiórki. Podczas upałów czynne jest ptasie kąpielisko.

No i moje ukochane bzy, a właściwie, lilaki, philadelphus, klon palmowy i poidełko dla ptakówrośliny pochodzące od oliwkowatych, wystepują w Azji i Europie południowo-wschodniej, zakwitły, cały podjazd to aleja bzowa, a w ogrodzie ogromne krzaki bzów wieczorem roztaczają najpiękniejszą woń. I tylko szkoda, że wieczory chłodne i nie można posiedzieć na tarasie, posłuchać głosów naszych współmieszkańców.

Bardzo dawno temu, gdzieś w latach 30., w Teatrzyku Morskie Oko Stanisława Nowicka i Tadeusz Olsza w rewii „Uśmiech Warszawy” śpiewali takie piosenki, jak „Gdy w ogrodzie botanicznym”, „Jesienne róże”, „Nie odchodź ode mnie”, „Jaśminy” i „Kwiaciarka z Barcelony” ta w wykonaniu Tadeusza Popławskiego, tango apaszowskie „Pragnę Twoją być” w wykonaniu Stanisławy Nowickiej. Piosenki piękne, melodyjne, nastrojowe, które wyszły spod pióra Andrzeja Własta i Artura Golda, który zginął rozstrzelany w obozie koncentracyjnym w Treblince 1943 r. Był skrzypkiem i kompozytorem, pochodził z bardzo muzycznej rodziny. Ojciec Michał Gold był muzykiem Opery Warszawskiej, brat Henryk również muzykiem i kompozytorem. Artur Gold przez wiele lat prowadził z Jerzym Pteresburskim orkiestrę w teatrzyku Qui pro quo (1922 r.) i w warszawskiej „Adrii” w latach 1931-1939.

Mnie najbardziej utkwiła w pamięci piosenka, która w latachkwitnące bzy przedwojennych i powojennych była hitem (jakbyśmy dzisiaj powiedzieli) i którą słyszało się bardzo często w radiu. To miła dla ucha melodia, która miała różnych wykonawców, ale pierwszy raz zaśpiewała ją Stanisława Nowicka. Dzisiaj chciałabym przypomnieć słowa piosenki, ponieważ jest maj, i kwitną bzy, i miłość rozkwita jak te czarodziejskie kwiaty w naszych ogrodach:

„Gdy w ogrodzie botanicznym”

Słonce pieszczotliwe i gorące
Promieniste zsyła gońceostatnie tulipany
Na drzemiącej ziemi głusz.
Życie budzi nas o bladym świcie
I zwierzamy się w zachwycie:
Oto wiosna przyszła już.
Warszawa w kwiatach pachnie jak czarowny park.
Na ust szkarłatach kładę czerwień moich warg.

Refren:
magnolia soulange'aGdy w ogrodzie botanicznym zakwitną bzy,
Śnię z chłopakiem moim ślicznym o szczęściu sny,
Na spacer idę z nim śród liliowych gron
I serce pełne złud nastrajam na wiosenny ton.

Gdy w ogrodzie botanicznym zakwitną bzy,
W tym nastroju idyllicznym me serce drży,
Znikają cienie trosk i zdrad,
Śmieje się do nas cały świat,
Gdy w ogrodzie botanicznym zakwitną wonne bzy.

2. tawuła van houttea, krzew o zwisajacych gałęziachOto słońca nas prześwietla złoto,
Wszystko zda się nam pieszczotą,
Wszystko płynie, wszystko gra.
Serce w kwiatów stroi się kobierce
I po długiej poniewierce
Wraca znowu miłość twa.
Warszawa w kwiatach nęci nas zapachem bzów,
W tych aromatach szczęście swe odnajdę znów.

Refren: Gdy w ogrodzie botanicznym…

Oto wykonanie Tadeusza Faliszewskiego: http://www.youtube.com/watch?v=sSWT956fkhU&feature=PlayList&p=C8EB71139D0F7604&playnext_from=PL&playnext=1&index=75

Proszę mi powiedzieć, czyż nie miła dla serca i ucha piosenka, pisząc ten wpis cały czas słyszę muzykę w tle, a bzy za oknem i ich woń dopełniają obrazu. Wewnętrzny spokój zagościł w sercu mym, dlatego chciałabym życzyć wszystkim dobrego nowego tygodnia, spokojnego, bez brutalnego wkraczania polityki w nasze i tak stresujące życie.

Przecież już kwitną bzy…
Wasza Jadwiga

Jest rok 1985 Oxford

Wyjeżdżam do Oxfordu, aby uczestniczyć w intensywnym kursie naukifog mgła nad Pałacem Blenheim języka angielskiego. Mieszkam w angielskiej rodzinie – Stan Mitchell i Jego Małżonka Jill zaproponowali mi pobyt u siebie w Abingdon. Do Oxfordu mam 40 minut jazdy autobusem. Zajęcia zaczynam o godz. 9.00, ale jestem już w szkole o godz. 8.20. Przesłuchuję taśmę z nagranymi wiadomościami radiowymi stacji BBC 1, jeszcze raz i jeszcze raz. Mark, nasz nauczyciel, zawsze zaczyna lekcję od wiadomości radiowych. Czego dotyczyły, kto prowadził, co zrozumiałeś. Przygotowuję się codziennie bardzo skrupulatnie. Nie mogę sobie pozwolić na brak przygotowania, właśnie ja. Moja grupa składa się z bardzo młodych ludzi. Ja jestem najstarsza, dlatego przykładam się do zajęć, ale oni to rozumieją. Razem śmiejemy się z nas samych, atmosfera bardzo fajna i wiem, że mnie akceptują. Pracujemy 5 dni w tygodniu, ja siedzę  ponadto w bibliotece, a także w laboratorium językowym. Ćwiczę wymowę, mając ponad 6 tysięcy taśm do dyspozycji. Wychodzę ostatnia, często jest już 19.00. Staram się wykorzystać do maksimum mój pobyt na tej uczelni. Tak jest w tygodniu.

Weekendy należą tylko do mnie. Bardzo często moi gospodarze proponują mi wspólny wypad. Zwiedzam w ten sposób razem z nimi Cotswold, Stratford upon Thames, Londyn, York, Warwick, Birmingham, Manchester, oraz wiele ogrodów, w których jestem zakochana. Jednym z miejsc, które zwiedzamy jest Pałac Blenheim. Niestety nie mam aparatu fotograficznego, nie mogę robić zdjęć. Miejsce jest urokliwe, przepiękny pałac i park. Nagrobek Winstona ChurchillaWchodzimy, wykupujemy bilety wstępu i dopiero wtedy orientuję się, że tutaj właśnie, w tym miejscu, urodził się Winston Churchill. Zaskoczenie i wielka radość. Wielki człowiek, mąż stanu, człowiek, który jest mitem w Wielkiej Brytanii tu urodzony! Kupuję książkę o Pałacu Blenheim i zaczynamy zwiedzać. Jestem pod wielkim wrażeniem miejsca i Winstona Churchilla.

Rozmawiając z Beatą, opowiedziałam Jej o tych chwilach spędzonych z moim przyjacielem Stanem Mitchellem właśnie w Blenheim. I oto otrzymuję list od Beaty, a w nim właśnie to opowiadanie. Ponieważ z tym miejscem łączę moje wspaniałe osobiste wspomnienia, przeżycia, które wywołał mój Wielki Przyjaciel Stan (niestety 6 lat temu odszedł od nas na zawsze), pozwalam sobie przedstawić Państwu jedno z najpiękniejszych miejsc w Anglii – Blenheim Palace widziany oczami Beaty.

Blenheim Palace

BlenheimJednym z piękniejszych pałaców w Anglii jest Blenheim Palace, położony w uroczej krainie Cotswolds, w pobliżu Oxfordu, słynącej z urody i wiekowej uczelni. Jako że jedna z moich książek była o Cotswolds, tak więc ten cudowny pałac musiał się znaleźć na jej stronach. W pałacu tym przyszedł na świat w roku 1874 Winston Churchill, którego ojciec był wnukiem 7-go księcia Marlborough. Posiadłość ta sięga wieku XII-go, kiedy to Henryk I zbudował sobie tutaj domek myśliwski i namiętnie polował na jelenie. Namiętnie zajmował się również słynną „Rair Rosamund”, córką Waltera de Clifford. Tutaj też za młodu więziona była przez królową Marię księżniczka Elżbieta. Umówmy się, że słowo „więziona” jest lekko naciągane, ale faktem jest, że jej głowa wisiała niemal na włosku.

Przeskoczmy jednak o parę wieków. Pierwszy książę Marlborough złoił mocno skórę Francuzom w słynnej bitwie pod Blenheim. Wierny naród w nagrodę ufundował mu pałacyk. Architekt John Vanbrugh buduje tę perełkę architektoniczną w latach 1705-1724, a park i ogrody stają się bajką dzięki legendarnemu ogrodnikowi-architektowi, Lancelotowi „Capability” Brownowi.  Tyle historii.

Teraz zaczyna się mój rozdział. Jako, że miejsce na pałac w mojej książce było w części zimowej, byłam leciutko zdenerwowana, bo parki i ogrody zdecydowanie wyglądają lepiej jesienią. Na zimę i śnieg w Anglii, jak wiecie, liczyć nie można, więc musiałam wymyślić coś innego. Żeby Was nie zanudzać fotograficznymi dylematami, krótko powiem, że najlepsze światło jest o poranku lub zachodzie. Ba, ale wtedy wszystko jest zamknięte! Jestem uczulona na prośby o udostępnianie znanych miejsc, po tym jak w mojej ojczyźnie, podczas robienia zdjęć Krakowa, wszędzie słyszałam NIE. Wszystkim wszystko przeszkadzało, musiałam pisać dziesiątki podań i w końcowym rezultacie i tak było NIE. Wystosowałam eleganckie pismo do księcia Marlborough, czy nie mógłby mnie wpuścić do ogrodu o poranku, tłumacząc namiętnie, że światło, że wiekopomne dzieło, że dusza artysty itd. O dziwo za dwa dni książę z uśmiechem na ustach (ten uśmiech to sobie wyobraziłam jedynie, bo odpowiedź była na piśmie) – ależ jak najbardziej, tylko czy mogłabym się wpasować w tydzień taki a taki, to ON MI nie będzie przeszkadzał spacerem, bo jedzie wtedy pograć w golfa w Monako. No, tego to już za wiele. Po pierwsze: on mi nie chce przeszkadzać, a po drugie: w wieku mocno starszym, powyżej osiemdziesiątki i gra w golfa? Szok, ale pozytywny. Wracamy do pałacu. Zawitałam tam jeszcze w porannychBlenheim ciemnościach i trzęsąc się z zimna, czekam na poranne światło, nie mając zresztą nadziei na słoneczko, bo styczeń nie słynie tutaj z dobrej pogody. Mróz jednak ostry, ot tak z minus 5, więc  jest nadzieja na kilka ciekawych ujęć. Weszłam na ogrody i dech mi zaparło. Znad jeziora unosiła się mgła, słoneczko zaczynało wyzierać, a przede mną pasły się dzikie jelenie. Spłoszone moją obecnością uciekły, a ja zabrałam się za robienie zdjęć. Wszystko jak w bajce, spowite mgłą i szronem, a ciepłe światło słoneczne co i rusz odkrywa nowe skarby tego magicznego ogrodu. Jezioro, rzeźby, wodospady, fontanny. Zapomniałam o zimnie, zapomniałam o głodzie. Po dwóch godzinach fotografowania odwróciłam się do mojego ukochanego małżonka, który jest chowu angielskiego (nawet zimą chodzi w koszulach z krótkim rękawkiem i nigdy nie narzeka  na zimno). On cały siny z zimna, natomiast ja, największy na tej wyspie zmarźluch, napompowana adrenaliną przez tak piękne i ulotne widoki, nawet nie zauważyłam, że ręce i nos mi niemal całkowicie odmarzły. Wiecie co moi mili? Kawusia ze sconem to była najpyszniejsza kawusia pod słońcem! No i oczywiście na jedzeniu musi się skończyć, więc dla wyjaśnienia podaje co to za „zwierz” ten scone. To są takie ciasteczka, które się smaruje masełkiem, potem śmietaną o konsystencji niemal masła, a na koniec dodaje truskawkowego dżemiku. Ot tak, ze 3 tysiące kalorii w jednym kęsie, ale co tam!

Przepis na scone’y:

225 g mąki tortowej (samorosnącej)
szczypta soli
55 g masła
25 g cukru
150 ml mleka

Nagrzać piekarnik do 220C/425F/Gas 7. Posmarować brytfankę. Wymieszać mąkę z solą i masłem. Dodać cukru i mleka dla utworzenia miękkiego ciasta. Wyrobić ciasto i ugnieść na grubość około 2 cm. Wyciąć okrągłe ciasteczka o średnicy 5 cm. Posmarować górę ciasteczek odrobiną mleka i piec 12-15 minut.

I tyle
Beata

Dziękujemy serdecznie Beacie za piękne zdjęcia Pałacu Blenheim, za zabranie nas na zwiedzanie parku i opowiadanie oraz za przepis na pyszne ciasteczka scone.

Pozdrawiam wszystkich Polaków w Anglii
Wasza Jadwiga

plakat Festyn SenioradaW dniu 9 maja Akademię Wychowania Fizycznego w Warszawie przy ul. Marymonckiej 34 opanują aktywni seniorzy.  Impreza – Piknik Rekreacyjny Seniorada odbędzie się w godzinach 11.00-14.00. Organizatorami są: ESPAR 50+, Uniwersytet III Wieku AWF oraz studenci III roku Turystyki i rekreacji AWF w Warszawie. Partnerami organizacyjnymi imprezy są miasto stołeczne Warszawa, Urząd Dzielnicy Bemowo, emporia i Forum 50+.

W tych właśnie godzinach będzie można uczestniczyć w różnych zajęciach ruchowych i konkursach, bawić się na pokazach tańca i koncercie, a także skorzystać z porad lekarzy różnych specjalizacji. Organizatorzy zapraszają także do udziału w Warszawskim Rajdzie Nordic Walking  w godz. 14.00-16.00. Wśród przygotowywanych na Senioradę zajęć ruchowych dla seniorów wymienić można wielobój rekreacyjny, zgadywankę terenową, gimnastykę dla zdrowia, taniec grecki w kręgu – Pera Stus oraz gimnastykę Tai Chi. Na uczestników pikniku czekają również turnieje i konkursy z cennymi nagrodami, między innymi turniej łuczniczy i konkurs „Rzuć telefonem” organizowany przez firmę emporia.

Zespół Uniwersytetu Trzeciego Wieku „Senior Show” zatańczy taniec brzucha i latino, z kolei Zespół Tańca Ludowego „Warszawa” AWF zaprezentuje tańce ludowe. Będzie można również wysłuchać koncertu w wykonaniu Kwartetu Smyczkowego SMA ART.

Bezpłatne konsultacje u dietetyka i diabetyka, u internisty będzie można skorzystać z pomiaru cholesterolu, glukozy i ciśnienia.  Porady z zakresu samoobrony udzieli Agnieszka Chlipała , Mistrzyni świata w Jujitsu, a członkowie Polskiej Federacji Nordic Walking podpowiedzą jak prawidłowo uprawiać tę dyscyplinę sportu.

Wszystkie te atrakcje, a nawet jeszcze więcej, czekają nas na terenie Akademii Wychowania Fizycznego w najbliższa niedzielę. Napisałam o pikniku ponieważ uważam, że my ludzie „wczesnej starości”,  zakręceni w trybach domowej pomocy naszym starym rodzicom, dzieciom i wnukom często zapominamy o sobie. O tym, że starość to nie choroba, każdego z nas czeka, jednak nikt nie chce w to uwierzyć, o tym, że nie poświęcając sobie minimum czasu starzejemy się szybciej, bo nie korzystamy z radości życia, jakie niesie nam wiek 50+. Radości, z których naprawdę możemy i powinniśmy korzystać, bo przecież „starzejemy się nie dlatego, że się nie bawimy, starzejemy się, bo przestaliśmy się bawić” jak powiedziała jedna bardzo uczona pani profesor podczas Kongresu Gerontologicznego, a ja to zdanie z jej wykładu szczególnie zapamiętałam.  

Zapraszam wszystkich bardzo serdecznie, Akademia Wychowania Fizycznego w Warszawie przy ul. Marymonckiej 34 otworzyła dla nas swoje podwoje. Skorzystajmy z tego! Zobaczmy jak pięknie jest położona ta uczelnia, gdzie wielu znakomitych trenerów pobierało nauki, że nie wspomnę o wielkich sportowcach i ludziach sportu. Do zobaczenia w niedzielę 9 maja! 

Zaprasza
Wasza Jadwiga

 

 

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.