Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Świętowanie

Autor: Jadwiga. 57 komentarzy.

Był  rok 1949  a może, tak chyba na pewno 1948, już tak dokładnie nie pamiętam. Natomiast to o czym chciałam napisać pamiętam doskonale, bowiem  wydarzenie dotyczy Wigilii właśnie z tym rokiem związanej. Miałam może cztery  może pięć  lat. Mieszkaliśmy w bardzo wysokim domu przy ul. Wolskiej 42. Zaiste dom był ogromniasty, a może ja byłam mała i on sprawiał takie wrażenie. Był też bardzo stary i bardzo zniszczony. Wszyscy wiedzieli przecież, że była wojna i domy w okolicy  ledwo stoją  opierając się na  resztkach zniszczonych  kikutów. Pamiętam Wigilię tamtego roku z kilku powodów. Pierwszym był wielki mróz, który zawitał nie tylko do ośnieżonej Warszawy ale również do naszego domu. Mieszkaliśmy w jednym maleńkim pokoju  całe jedenaście metrów kwadratowych, a na jednej ze ścian mróz namalował piękne wzory. Nie dość, że mróz  to nasza sąsiadka pani Halinka znana z talentów wszelakich przyszła i namalowała Mikołaja. W ten sposób oprócz postawionej choinki i kilku wiszących na niej niebieskich i czerwonych  bombek mieliśmy własnego Mikołaja. Prawie na środku  pokoju stała „koza” taki żelazny piec, którego za żadne skarby nie można było dotykać, (tak powiedziała mama),  prawie pod choinką stała kołyska, w której leżał mój brat, a ja siedziałam na stołeczku czekając  na prawdziwego Mikołaja. Bożssssz….  jak ja się przygotowywałam na tę wizytę… Głowa była umyta, warkocze zaplecione, kokarda sterczała na czubku głowy, a ja powtarzałam  „Ojcze nasz „  i już nie wiedziałam sama czy mówię ją dobrze, czy trochę tylko się mylę. No bo jak to Mikołaj przyjdzie a ja nie będę gotowa? Byłam jedynym dzieckiem na piętrze i dotychczasowe życie kręciło się wokół mnie, aż do pewnego dnia w październiku, kiedy mama nagle zachorowała i trzeba było odwieźć ją do szpitala przy ul. Płockiej. Trochę to trwało zanim ją znalazłam w tym głupim szpitalu, ale po pogoni po salach i piętrach dotarłam w końcu do niej. Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam na jej rękach maleńkie zawiniątko  wrzeszczące wniebogłosy?! Jak się później okazało to był nowy mieszkaniec tych jedenastu metrów  zresztą najważniejszy, no bo jak to taka malizna? A wszyscy mówili mi, że będę miała brata lub siostrę, i będzie się ze mną  bawił? Taki mały? On nawet nie rozumiał jak do niego mówiłam, i wcale się nie cieszył, kiedy bujałam go tak solidnie  w tym jego łóżeczku.  Siedziałam i myślałam nie tylko czy umiem „Ojcze nasz” ale też o tym co obiecałam, że będę grzeczna, nie będę wtykać palców w oczy  małego, że będę  dobra i nie będę chciała wyrzucić go z łóżeczka. Eeeee tam… obiecałam, trudno, muszę dać radę. W tak poważnym nastroju doczekałam do wieczora. Coraz ktoś przychodził, coraz to słyszałam stukot na klatce, która była wielka i nieprzyjemna. Bo co to za klatka z taką wielką dziurą pośrodku, do której nie wolno było się zbliżać, wcale!  Pod ścianami schody, a pośrodku wielka dziura do samego parteru. Brrrrr…. Raz jeden tylko udało mi się podejść do tej dziury tak blisko, bliziutko, na sam skraj kucnęłam sobie i cichutka patrzyłam  w dół…. Tego też nie zapomnę, bo w jednej sekundzie znalazłam się  w rękach matki, która dopiero w domu wyraziła się dosadnie lejąc mój tyłek z całej mocy ,… taaa, zapamiętałam to wydarzenie dokładnie, bo przecież przez kilka dni nie mogłam usiąść aby sobie nie przypomnieć trzepania mojego tyłka.  Podobno wtedy mama wbiła mi rozum do głowy, hmmm trochę chyba za mocno, bo ta głowa bolała mnie z tydzień. Ale to było kilka miesięcy wcześniej, a dzisiaj była Wigilia. Wiedziałam, że w ten dzień rodzi się Bóg, bo znałam taką piosenkę „Bóg się rodzi..” nauczyli mnie w przedszkolu i ja jako najlepszy fałszerz przedszkolny chodziłam i ją śpiewałam od rana do nocy.  Ale co z tym Mikołajem?  A jak mi nic nie przyniesie, za ten jednorazowy wypad na klatkę, do dziury? A jak będzie pamiętał, że brata chciałam wywalić z kołyski wtykając mu palce w oczy, a przecież nie były to moje jedyne przewinienia. Jak mówiła mama byłam dzieckiem z „piekła rodem”. Dlaczego z piekła, przecież ja nie chciałam być z „piekła rodem”, ale zawsze wszystko tak jakoś wychodziło!  Zawsze było tyle ciekawych rzeczy do zrobienia, bo czyż nie fajną zabawę wynalazłam u pani Halinki w domu, gdy pośrodku jednej izby jaką miała do dyspozycji ich czteroosobowa rodzina  wygrzebałam w podłodze zupełnie piękną dziurę i wszyscy w nią wpadali? Pani Irenka, siostra pani Halinki też wpadła, tak dobrze, że aż skręciła sobie nogę. Ale czy to moja wina, że podłoga była z miękkiego piasku? Przecież ja tego piasku tam nie sypałam, ja tylko wygrzebałam dołek… Myśląc o moich przewinieniach zapadłam w błogi sen, ale niestety nie był on miły, gdyż śniły mi się diabły a ja pośród nich. Nagle ktoś szarpnął mnie za ramię. Mama ! Acha, dobrze, że tych diabłów nie ma, jestem w domu, ufff! 

I wtedy nieoczekiwanie ktoś zapukał do drzwi! O Boże! Ratuj mnie, czy to ten Święty Mikołaj?  No tak.. wszedł ubrany w kożuch, czapę, miał długaśną  brodę, a mnie się  kolana  ugięły i tak jakoś dziwnie dygotały, nie mogłam dać ani jednego kroku, o przysłowiowym dygnięciu też nie było mowy. Stałam cała sparaliżowana i tylko łzy płynęły mi po policzkach, same, naprawdę! Czy łzy mogą płynąć same? Przebiegło mi szybko przez głowę i odpowiedź, no przecież płyną! W jednej chwili się pozbierałam i wykonałam szybki dyg, przeżegnałam się, powiedziałam, że byłam niegrzeczna, nie słuchałam matki i ojca, byłam nad dziurą, chciałam wylać brata z kołyski, i kilka jeszcze grzechów powiedziałam, i o pani sąsiadce i jej podłodze i wszystko to powiedziałam na jednym wydechu, w końcu zamilkłam, bo musiałam zaczerpnąć powietrza. I wtedy stał się cud… ! Mikołaj do mnie przemówił. Na początek dał mi rózgę, abym pamiętała, że mam być grzeczna przez cały rok ? Cały rok, ja nie wiem co to znaczy cały rok, pomyślałam…  i dostałam prezent na który czekałam całe życie, lalkę, piękną blondynkę co mówiła mama, i była ubrana w czerwoną sukienkę i czerwony kapelutek i była taka uśmiechnięta i mrugała do mnie porozumiewawczo oczami. I mogłam ją trzymać. Z wrażenia usiadłam na podłodze i nie ruszyłam się do wyjścia tego Świętego Pana Mikołaja.  Zupełnie nie pamiętam co dostał mój maleńki brat, co dostała mama i gdzie zniknął tato?  Pamiętam tylko jedno, gdy Mikołaj wyszedł cały czas myślałam o jednym… dlaczego on miał takie same buty jak mój tato, i gdzie poszedł tato, i dlaczego nie trzymał mnie mocno za rękę w chwili takiej grozy, gdy musiałam tyle moich sekretów powiedzieć temu panu Mikołajowi. 

Dalszy ciąg pamiętam z opowiadania  mamy.  Siedziałam na podłodze jak trusia, nie ruszałam się przez godzinę lub dłużej i w końcu ojciec, który nagle się znalazł stwierdził, że mam gorączkę. Całe święta przeleżałam w łóżku chora na zapalenie ucha środkowego, kto miał, wie o czym mówię. Z wizyty tej pozostało mi to właśnie wspomnienie i  lalka ubrana na  czerwono.  Ale o lalce i innych przeżyciach napiszę innym razem.

Dzisiaj mój Mikołaj, bo przecież Mikołajem był nasz tato,  obchodzi imieniny. Dzisiaj jest Świętego Szczepana. Byliśmy u Ojca z życzeniami, prezentami, wspominaliśmy dawne bardzo dawne lata i moje wybryki. A jedno ze wspomnień tkwiących we mnie postanowiłam wam  opisać.

Tato był bardzo wzruszony, wpiliśmy po kieliszeczku ajer koniaku życząc Mojemu Ojcu

Zdrowia i Szczęścia i Wszystkiego Najlepszego! Trzymaj się  Tatku, bądź z nami jak najdłużej, tylko wtedy Święta Bożego Narodzenia będą najpiękniejszymi.

Twoja Córka z „Piekła  Rodem”

Jadwiga

komentarzy 57 do wpisu “Świętowanie”

  1. Ania T.

    Jadwigo serdeczne życzenia wszystkiego, co najlepsze, żebyś nadal zarażała nas wszystkich energią! Piękne wspomnienia, ja też pamiętam wizytę Mikołaja, miałam cztery albo pięć lat, przyniósł mi mebelki dla lalek, wcześniej jednak mama tak zbudowała atmosferę mówiąc, że nie wie czy dla mnie tych mebli wystarczy bo jest mnóstwo dziewczynek, które chciałyby je dostać, że wcale się Mikołaja nie bałam, chciałam tylko wiedzieć czy ma dla mnie mebelki czy nie:) Sciskam Cię Jadwigo ciepło, pozdrawiam A.

  2. Jolanta

    Uwielbiam Twój styl pisania!
    Przeczytałam to dwa razy, bo za pierwszym razem tak się uśmiałam, że straciłam trochę wątku.
    ja rozumiem, że Tobie w tamtym czasie do śmiechu nie było, ale mnie czytając to – jak najbardziej!
    I ten klaps na pupę, to po prostu majstersztyk!
    Pozdrawiam jeszcze świątecznie i bardzo serdecznie:)))

  3. notaria

    Jak cudownie opisałaś! No, wzruszyłam się mocno, bardzo mocno…

  4. zośka

    Jaga, tato wygląda wspaniale. Twoja opowieść fantastyczna! Wszystkiego najlepszego dla Was wszystkich dla ojca 100lat!

  5. jadwiga

    Zośko,
    dziękuje bardzo wygląd Taty jest dla nas komplementem, dziekuję serdecznie
    j

  6. jadwiga

    Noti
    po napisaniu, przeczytałam Ojcu był wzruszony!
    j

  7. jadwiga

    Jolanto,
    to wcale a wcale nie był klaps na pupę tylko regularne pranie tyłka
    j

  8. jadwiga

    Aniu T
    no właśnie mebelki były najważniejsze, a ja w ogóle nie wiedziałam, czy coś dostanę czy nie, bo grzeszyłam raz koło razu, ale pewnie wychodziłam z takiego założenia , ze lepiej grzeszyć, niż żałować , że się nie grzeszyło
    j

  9. Dorota

    Jestem pod wrażeniem, że tak dokładnie to pamiętasz! Ja też kiedyś dostałam rózgę, o co była potem awantura w domu, że jak tak można traktować grzeczne dziecko, ale ja byłam dumna z tego prezentu 😉 Dołączam się do życzeń imieninowych. Pozdrawiam serdecznie

  10. madzialena

    200 lat dla szanownego Taty!:)
    Niesamowitą masz pamięć Jadziu! Kiedyś zastanawiałam się, dlaczego mój Gwiazdor miał babcine laczki (bambosze) i takie same zielono-orzechowe oczy jak ona:)))
    Rózgi nigdy nie dostałam (co innego rózgą…), ale chyba zbyt upierdliwym dzieckiem nie byłam;)

  11. lewym Ok

    no i co wybili ci tego diabla z pupy hahahaha 🙂

  12. Gosia

    Hedwiżko Najmilsza, wzruszyłam się czytając o równolegle w głowie odtwarzając taśmę z moich spotkań ze Świętym Mikołajem… a wiesz, myśmy w pokoju mieli taki ogromny, kaflowy piec i pewnego razu przyszedł Pan Malarz pomalować ściany. Ponieważ mu cały czas „pomagałam” – anielskiej cierpliwości był człowiek, więc mi namalował na tym piecu, na samej górze… Mikołaja. Tylko raz go widziałam z wysokiej drabiny, ale wiedziałąm, że tam jest. Piękna opowieść, Hedwiżko, a Twój Tatko taki ślicznie uśmiechnięty. Przekaż Mu najserdeczniejsze życzenia. Całuję, Moja Miła.

  13. jadwiga

    Gosiu,
    kazde dziecko ma swoje wspomnienia mikołajowe,i kazde prawie a może prawie każde pamieta coś co chrakateryzowało najbliższą osobe, mój tato miał buty filcowe na nogach stąd moja wielka ich znajomość, gdyz lubiłam obiema nogami w nie włazić,
    j

  14. jadwiga

    lewym OK
    Oni próbowali mi wybić te moje diabelskie pomysły, ale niestety dzisiaj muszę sie uczciwie przyznać, za bardzo im się nie udało, niestety
    j

  15. jadwiga

    Madzialeno,
    Twoi byli szczęśliwcami, czego o swoich rodzicach powiedzieć nie mogę oni, mieli dziecko ” z piekła rodem”
    j

  16. jadwiga

    Doroto,
    wiele rzeczy pamiętam z tego okresu, ale najbardziej kołyskę mojego brata, gdy godzinami musiałam kołysać ciagle wrzeszczące dziecko, które wcale nie chciało spać
    j

  17. Klarka Mrozek

    biedne te dzieci chowane tak surowo, w strachu i niepewności. Choć zaryzykuję stwierdzeniem, że przecież wyrośli w większości na porządnych ludzi, więc te metody wychowawcze nie mogły być takie złe.
    Miłego!

  18. Beata

    Jadziu, a do mnie zawsze Mikołaj przychodził i zostawiał prezenty pod choinką jak tylko na chwilę wychodziłam z pokoju! Trochę się dziwiłam jak on to szybko robił, ale tyle dzieci do obdzielenia więc musiał się spieszyć. Mam nadzieję, że w tym roku Mikołaj o Tobie też nie zapomniał!

  19. jadwiga

    Beato,
    jakos nie zapomniał, tylko buty miał ciut inne niż ojcowe
    a tak w ogóle było sympatycznie i miło, a Twoje zdjęcia i Johna widziałam na fb byliście chyba w Hampton Court?
    j

  20. Jadwiga

    Klaro
    czy ja wiem, nie było to takie złe, zauważ, że nie było tv, video, radio w niektórych domach, stąd najwięcej uczyłaś sie w domu i przedszkolu, a jeżeli trafiała się taka odnoga piekielna jak ja, trudno było sobie z nią poradzić, wtedy rozumek wbijało się do głowy od tyłka strony, takie zycie
    j

  21. Beata

    Jadziu, tak, byliśmy, bo jak nie ma śniegu to chociaż ślizgawka przypomina zimę i wprowadza w świąteczny nastrój!

  22. jadwiga

    Beato
    ślizgawki nie zazdroszczę ale Hampton Court! zawsze
    j

  23. gordyjka

    A ja myślałam, że byłaś Janiołeczkiem…;o)

  24. jadwiga

    Gordyjko
    a nigdy w życiu!
    j

  25. Ludmiła

    Jak na czteroletnie dziecko to zapamiętałaś wiele szczegółów Jadziu. Ja niestety pamiętam z dzieciństwa jedynie fragmenciki wydarzeń. Cała reszta znana jest mi jedynie z opowieści. Szkoda,że jeszcze nie wynaleziono urządzenia do odtwarzania wspomnień. Bardzo chciałabym wiedzieć np. co sobie myślała ta sześcioletnia dziewczynka, którą byłam, utrwalona na fotografii pod przedszkolną choinką. Pozdrawiam

  26. helena

    Ja już jak cię zobaczyłam pod gabinetem u naszego wspólnego rehabilitanta, to stwierdziłam autorytatywnie, że ty faktycznie jesteś z piekła rodem..:)))) Nie tylko jako dziecko:)))
    No i dobrze, nie zmieniaj się:) Serdeczności

  27. jadwiga

    Helen
    dlatego lubie do dzisiaj czerwony kolor, diablica tak ma
    j

  28. Jadwiga

    Ludmiło
    rzeczywiście masz rację, czasamisię zastanawiałam, czy to dlatego ze wszyscy o tym mówili, czy ja tak pamiętam, ale w końcu doszłam do wniosku, że przecież ja tak widziałam tamten dzień, pamiętam brata i kołyskę i Mikołaja, stąd wniosek, ze musiałam to bardzo przeżyć, późniejszych Wigilii nie pamiętam juz tak wyraziście
    j

  29. Margo

    wspomnienie 🙂 piękne bo dziecięce

    pozdrawiam

  30. Margo

    w sensie, że tego czasu… no

  31. Teresa

    Witaj Jadziu! Wzruszyłam się.POzdrawiam

  32. jadwiga

    Tereso
    miło mi, pozdrawiam
    j

  33. jadwiga

    Margo,
    wspomnienia z dawnych lat pięćdziesiatych
    j

  34. jadwiga

    Margo,
    pojęłam buziole
    j

  35. Olek

    Jadziu,
    Twojemu Tacie Szczepanowi
    – z okazji Imienin życzę

  36. Olek

    WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO…

  37. jadwiga

    Olku
    dziękuje bardzo, 21 Grudnia skończył 88 lat, a w drugi dzień świat miał Imieniny
    j

  38. jadwiga

    Olku
    bardzo dziękuję, pozdrawiam
    j

  39. jadwiga

    Dośko
    nie mam wejścia do Ciebie Kobieto?!
    j

  40. Nivejka

    Warto takie wspomnienia opisać:)
    Najlepszego:)

  41. czesia

    Jak to jest, że dziecięce wspomnienia ciagle nas wzruszają, ze pamietamy tamte emocje, zapachy, kolory. Nic juz później tak nie smakuje i cieszy. Dołączam sie do wszystkich zyczeń, wspaniałe wspomnienia, niech ocaleją:)

  42. Dośka

    Wiga bezwstydnie momentami się śmiałam . Przypomniała mi się tez świateczna historia gdy pacholęciem byłam i na Nowogrodzkiej u Babci święta spędzałam . Upieczonym barankiem rewelacyjnie się bawiłam do ostatniego okruszka

  43. jadwiga

    Dośko
    a jak tu się nie śmiać, skoro było dużo śmiechu szczegolnie z tym dołkiem w ktory wszyscy wpadali, a ja aniołeczek w ogóle nie wiedziałam o co chodzi
    j

  44. jadwiga

    Czesiu,
    niektóre osoby dziwią sie, że czteroletnie dziecko może pamiętać tyle zdarzeń, ale te przeżycia były bardzo silne, bo i brat na swiecie urodzony dopiero co i Mikołaj, i tyle moich grzechów, które musiałam powiedzieć na głos, przecież to prawie kamień u szyi, wiec pamiętam wszystko a najbardziej czerwone ubranko lalki
    j

  45. jadwiga

    Nivejko
    spisuję te które pamiętam, a przecież wiele wspomnień pewnie to są tylko opwoiadania rodziców, ale te opisane są moje własne
    j

  46. Andrzej

    Pana Tatę ściskam i życzeniami obsypuję! A Córę-pozdrawiam.

  47. jadwiga

    Andrzeju
    dziękuję bardzo przekażę,
    j

  48. An-Ula

    Chociaż pełne grozy dla dziecka – to przecież piękne i ciepłe te wspomnienia. Obudziły i moje, sprzed wielu laty. Panu Szczepanowi najlepsze zyczenia :))) Mój teśc /ojciec pierwszego męża/ 19 grudnia skończył 88 lat, a więc panowie niemal bliźniacy 🙂

  49. Jolanta

    Wiele szczęścia w Nowym Roku!!!
    Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))

  50. jadwiga

    An-Ula
    wierzę, że podobne wspomnienia ma wiele osób jednsak dopiero gdy ktoś je napisze przypominają się własne i mówimy o rety przecież ja mam podobne, bo albo buty Mikołaj miał takie albo oczy jakiejś cioci albo okulary wujka, prawda?
    dzieci są w stresie (poza nim rónież) bardzo spostrzegawcze i widzą wiecej niż mówią a my naiwni myślimy że nie zauważają naszych sztuczek
    pozdsrawiam serdecznie, nasi apnowie starsi prawie bliźniacy są!
    j

Zostaw odpowiedź

XHTML: Możesz używać następujące tagi: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.