Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Dziewczęta z zespołu Akademii Wychowania Fizycznego oczekują na ceremonię dekoracjiHorst Kullnigg, prezydent Austriackiego Związku Badmintona, późniejszy dyrektor finansowy Europejskiej Unii Badmintona, nasz wielki przyjaciel, który wiele razy ratował mnie z opresji, gdy brakowało nam drobiazgów a on przesyłał je poprzez swoich zawodników, do którego mogłam wysłać telex – telex to było urządzenie techniczne, przez które kontaktowaliśmy się ze światem. Łącze sztywne, wydzwanialiśmy do centrali połączeń międzynarodowych, łączono nas z wybranym numerem w świecie i nadawaliśmy to, co zostało zaperforowane (zakodowane na taśmie). Specjalistką pracującą na tej maszynie była Regina Jarnutowska, która obsługiwała wszystkie związki sportowe mające swoją siedzibą na stadionie X-lecia. O ile dobrze pamiętam były to: Polski Związek Akrobatyki Sportowej, Polski Związek Rugby, Polski Związek Podnoszenia Ciężarów, Polski Związek Hokeja na Lodzie, Polski Związek Łyżwiarstwa Figurowego, Polski Związek Łyżwiarstwa Szybkiego, Polski Związek Tenisa Stołowego, Sportfilm i my.

Ceremonia dekoracji- prezes PZBad Andrzej Szalewicz w towarzystwie dziewcząt z zespołu tanecznego AWFW ten sposób załatwialiśmy różne sprawy w kraju i za granicą oraz udział naszych zawodników kadry narodowej i reprezentacji Polski w zawodach międzynarodowych i mistrzowskich.

Na czas mistrzostw biuro związku przenoszono do hotelu Vera i tam przez kilka dni przeżywaliśmy chwile grozy i szczęścia. Pomagała nam grupa ludzi, i młodych i starszych. Młode dziewczyny z Uniwersytetu Warszawskiego ubrane w czerwone sweterki z napisem „badminton” oraz obowiązkowo w jeansy, pełniły funkcję hostess pod wodzą Beaty oraz Zygmunta Smardzewskiego, tłumacza w Centralnym Ośrodku Sportu w Warszawie (niestety już nie żyje). Zygmunt był moją podporą, prawą ręką, człowiekiem duszą – spokojnym, zrównoważonym, starszym panem. To dzięki niemu nauczyłam się patrzeć na wiele spraw z dystansem i uśmiechem na ustach. W trudnych sytuacjach, gdy widać było, że wulkan ma za chwilę eksplodować, czułam uścisk jego ręki na moim łokciu i łagodne spojrzenie mówiące: „daj spokój, za to nie warto umierać, odpuść”, i tak właśnie eksplozja mijała.

Niedziela – ostatni dzień zawodów – nagrody, w 1985 r. piękne ręcznie malowane puchary z Włocławka (kolejny sponsor) i kwiaty, a wieczorem bankiet, to duże słowo, uroczysta kolacja lepiej pasuje, dla wszystkich uczestników, zawodników, trenerów, sędziów (ubranych jednakowo w szare spodnie i granatowe marynarki z haftem na piersiach i napisem, w białych koszulach i krawatach PZBad – garnitury uszyte na miarę dzięki naszemu działaczowi Z. Zawadzkiemu, którego żona pracowała w Spółdzielni „Wspólna Sprawa” i dlatego udała nam się ta wspólna sprawa dla polskich sędziów), organizatorów, sponsorów i VIP-ów. Tylko w ten sposób mogliśmy wszystkim podziękować za wspólnie spędzone dni, za bezsenne noce, za wszystko, co wspólnie osiągnęliśmy. Pewnie, dlatego do dziś wiele osób z rozrzewnieniem wspomina tamte czasy, trudnej konsolidacji i nadzwyczajnej atmosfery grupy 30-40 osobowej, jaką tworzyliśmy wspólnie przez tamte pięć lat (od roku 1980 do 1985), ekipy organizatorów dla tych i innych mistrzowskich zawodów organizowanych przez związek w Warszawie, a później w COS OPO Spała, (ale to było znacznie później i o tym też napiszę). To były wspaniałe lata polskiego badmintona, tworzenia najlepszej imprezy badmintona w Polsce, międzynarodowych mistrzostw Polski, Mistrzostw Europy w latach 1999 i 2001 oraz szkolenia zawodników już utytułowanych: Jerzy Dołhan, Bożena Wojtkowska –Haracz, Bożena Siemieniec-Bąk, Zosia Żółtańska, Jacek Hankiewicz, Grzegorz Olchowik, Stanisław Rosko, Janusz Czerwieniec, Beata Syta, Elżbieta Grzybek. Atmosfera, jaką tworzyliśmy w latach osiemdziesiątych w sporcie, troska o wszystko, o najdrobniejsze detale, brak kłótni, współpraca, wysiłek organizacyjny wielu ludzi, są dziś nie do odtworzenia. We wspomnieniach tych nie może zabraknąć też przywołania dwóch panów: Janusza Łojka i Andrzeja, którzy zajmowali się filatelistyką, kartkami pocztowymi- pierwsza wydana była z okazji Helvetia Cup’85.Inicjatorem był Janusz Łojek, który na szczęście zajmuje się tymi sprawami do dziś. W tej tradycji lepsi od nas są jedynie Japończycy, Indonezyjczycy a w Europie Austriacy. Janusz projektował, wykonywał, drukował i wydawał wraz z Pocztą Polską setki kartek, stempli okolicznościowych, kopert FDC, ale o tym napiszę już w innym wspomnieniu. Na zakończenie tych historycznych wspomnień chciałabym przytoczyć wypowiedź z roku 1985  Sekretarza Generalnego Emila ter Metz, który powiedział:

„… Nienawidzę działaczy, którzy mówią: poświęcam się dla sportu – tacy niech odejdą. Naszej grze potrzeba ludzi, którzy użyczają jej swojego serca. Będą nagrodzeni, widząc młodzież, Prezydent Europejskiej Unii Badmintona wręcza medal za organizację ME Sekr.Gen.PZBad 1985 r.która jest przyszłością narodów albo nawet przyszłością Zjednoczonej Europy, fizycznie i umysłowo dojrzałą do swoich zadań życiowych. Będziecie nagrodzeni widząc przyjaźń i lepsze zrozumienie między ludźmi z różnych części świata. Może kiedyś będzie taki świat, w którym jedyną walką będzie ta rozgrywana na korcie badmintonowym. W imieniu EBU ogromnie dziękuję za wasze przyczynianie się do tego…”

Na zakończenie na bankiecie, który zorganizowaliśmy dla wszystkich uczestników w Restauracji „Bazyliszek” na Rynku Starego Miasta Polski Związek Badmintona został odznaczony medalem za wspaniałą organizację i ja ten medal osobiście odbierałam.

W dniach 16-21.02.2010 roku w Warszawie na Hali Ursynów odbędą się Drużynowe Mistrzostwa Europy kobiet i mężczyzn w badmintonie. Reprezentacja Polski to 8 zawodniczek i 12 zawodników. Naszej reprezentacji życzymy sukcesów i trzymamy kciuki.

Powodzenia!
Wasza Jadwiga

komentarzy 7 do wpisu “Badminton rok 1985 – część trzecia”

  1. zośka

    W takim razie i my kciuki trzymamy . Niech bedzie ,że polonia o wszystkim dobrze poinformowana:)

    PS
    a jak ta Pani na zdjęciu ładnie sie uśmiecha

  2. Jadwiga

    Zośko,

    No właśnie o to chodzi.
    Pani uśmiech został ten sam, niestety, tylko …
    Ale cóż, ja wg wiersza Wisławy Szymborskiej „Jak się czuję ”

    JAK SIĘ CZUJĘ – WISŁAWA SZYMBORSKA

    Kiedy ktoś zapyta, jak się dziś czuję
    Grzecznie mu odpowiem, że dobrze, dziękuję.
    To, że mam artretyzm, to jeszcze nie wszystko,
    Astma, serce mi dokucza i mówię z zadyszką.
    Puls słaby, krew moja w cholesterol bogata…
    Lecz dobrze się czuję, jak na moje lata.

    Bez laseczki teraz chodzić już nie mogę,
    Choć zawsze wybieram najłatwiejszą drogę.
    W nocy przez bezsenność bardzo się morduję,
    Ale przyjdzie ranek…znów się dobrze czuję.
    Mam zawroty głowy, pamięć „figle” płata,
    Lecz dobrze się czuję, jak na swoje lata.

    Z wierszyka mojego ten sens się wywodzi.
    Że kiedy starość i niemoc przychodzi,
    To lepiej zgodzić się ze strzykaniem kości
    I nie opowiadać o swojej starości.
    Zaciskając zęby z tym losem się pogódź
    I wszystkich wkoło chorobami nie nudź!

    Powiadają: „Starość okresem jest złotym”.
    Kiedy spać się kładę, zawsze myślę o tym…
    „Uszy” mam w pudełku, „zęby” w wodzie studzę.
    „Oczy” na stoliku, zanim się obudzę…
    Jeszcze przed zaśnięciem ta myśl mnie nurtuje:
    „Czy to wszystkie części, które się wyjmuje?”

    Za czasów młodości (mówię bez przesady)
    Łatwe były biegi, skłony i przysiady.
    W średnim wieku jeszcze tyle sił zostało,
    Żeby bez zmęczenia przetańczyć noc całą…
    A teraz na starość czasy się zmieniły,
    Spacerkiem do sklepu, z powrotem bez siły.

    Dobra rada dla tych, którzy się starzeją:
    Niech zacisną zęby i z życia się śmieją.
    Kiedy wstaną rano, „części” pozbierają,
    Niech rubrykę zgonów w prasie przeczytają.
    Jeśli ich nazwiska tam nie figurują,
    To znaczy, że są ZDROWI I DOBRZE SIĘ CZUJĄ

  3. zośka

    :)))

  4. Jola

    I znowu niespodzianka 3 wpis do blogu.Każdy inny choć temat ten sam.Mnie się podobało to podsumowanie Sekretarza Generalnego Emila ter Metza ,że do sportu trzeba serca.Bo tu pomyślałam o Tobie Jadwigo,użyczyłaś go dla Badmintona i dlatego miałaś takie efekty swojej wieloletniej pracy.Jakim kosztem To TY najlepiej wiesz Sama.Warto było czytając te wpisy.Niech następcy biorą przykład.Teraz dołączam do osób,które trzymają kciuki za dalsze sukcesy naszej Reprezentacji a najbliższe rozgrywki za kilka dni.

  5. Jadwiga

    Jolu,
    To,że kiedyś opracowałam dla badmintona, że kiedyś było inaczej, tak o tym trzeba mówić, wspominać, bo ludzie tego okresu żyją i dzięki ich poświęceniu, dzięki ich pracy dzisiejsi mistrzowie mogą być tym kim są.
    Ale to w trudnych latach PRLu my borykaliśmy się z życiem z bezsensowną rzeczywistością, i to mykosztem swoich rodzin realizowaliśmy nasze pasjei oddawaliśmy swój czas dla sportu. My nie byliśmy z tych, którzy byli ukrzyżowani, my bardzo chcieliśmy w naszej dyscyplinie pokazać kawałek innego świata, że ten świat jest istnieje gdzieś i warto walczyć aby i u nas był.I choć teraz my już starsi, siwe włosy, ale ten świat jest obecny, choć czasami trudny , dla nas starszych niezrozumiały. Ale ja się cieszę, że jest,
    i że organizowanie dużych imprez może być już teraz tylko przyjemnością, bez setek pism, bez setek głupich utrudnień!
    Serdeczności

  6. Beata

    A teraz w tych bądź co bądź łatwiejszych czasach, smutno się robi czytając, że prezes nie zjawia się na mistrzostwach polski i sędziowie przestają sędziować, bo im się pieniędzy nie wypłaca. Nie bardzo rozumiem obecną sytuację, gdyż nie jestem w stanie śledzić bieżących wydarzeń badmintona,ale chyba coś nie jest tak jak powinno. Tumiwisizm? Marazm?

  7. Jadwiga

    Beata,
    czasy się zmieniają, jak napisałam nam się chciało chcieć, myśmy inaczej podchodzili do obowiązku bycia prezesem, sekretarzem, kierownikiem wyszkolenia, czy innymi funkcyjnymi osobami. Teraz rządzą młodsi i oni w ten sposób widzą zarządzanie.
    Przez swoich 30 lat nie opuściłam ani razu mistrzostw Polski, zebrań Zarządu, międzynarodowych mistrzostw Polski juniorów, gdziekolwiek by się odbywały,bo wiedziałam, że w ten sposób podziękuję za starania, że miejscowi działacze czekają i chcą zobaczyć się z władzami związku, chcą się po prostu pochwalić tym co zrobili, a w obecności prezesa chcą załatwić z władzami miejscowymi coś więcej dla badmintona.
    Ale jak widzisz teraz jest inaczej, czy lepiej ? nie mnie to osądzać.
    Serdeczności!

Zostaw odpowiedź

XHTML: Możesz używać następujące tagi: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.