Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Wpisy oznaczone ‘dzień kobiet’

Choć nigdy nie lubiłam  dnia 8 Marca, to jednak dzisiaj ten dzień wspominam z pewna dozą nieśmiałości i sentymentu. Co roku o godz.8.15  do kazdego pokoju w pewnym Komitecie wchodził przedstawiciel Rady Zakładowej z kwiatkami w ręku dokładnie odliczonymi po jednym goździku dla każdej z pań. Czasami do tego goździka dołączony był prezent w postaci nieśmiertelnych rajstop, no i jeszcze pokwitowanie, podpis złożony i kwiatek wraz z prezentem był twój.  Dzisiaj zamiast tamtych rajstop i kwiatków pozwoliłam sobie na żart znaleziony gdzieś w sieci, wierszyk bez autora, tym niemniej pogodny żart więc dedykuję go  wszystkim Paniom, Kobietom, Kobietkom, Dziewczynom i Dziewczynkom ( w myśl powiedzenia że młodość trwa krótko a starość długo)

Oda do starości
Co to za życie bywa w MŁODOŚCI !?
Nie czujesz serca …wątroby …kości …
Śpisz jak zabity, popijasz gładko …
i nawet głowa boli cię rzadko.
***
Dopiero człeku twój wiek DOJRZAŁY!
Odsłania życia urok wspaniały …
Gdy łyk powietrza, z wysiłkiem łapiesz…
Rwie Cię w kolanach …
Na schodach sapiesz …
Serce jak głupie szybko ci bije …
Lecz w każdej chwili czujesz że ŻYJESZ !
Więc nie narzekaj z byle powodu
Masz teraz wszystko ,czego za młodu
nie doświadczyłeś. Ale DOŻYŁEŚ!
***
Więc chociaż czasem w krzyżu cię łupie
Ciesz się dniem każdym!
Miej wszystko w DUPIE!!!

************

Idę ulicą – ktoś mi się kłania.
Oddaję ukłoń – znam przecież drania:
ta twarz, ten uśmiech i ten błysk w oku…
To miły facet, znam go od roku.
Jakże u diabla on się nazywa?….
Dziura w pamięci. Czasem tak bywa.
Wtedy myśl smutna w głowie się rodzi :
Nic nie poradzisz – starość nadchodzi .

Z trzeciego piętra schodzę radośnie,
bo w kalendarzu ma się ku wiośnie,
no i spaceru gna mnie potrzeba
zwłaszcza, że słońce i błękit nieba…
Gdy już po parku idę aleją
nagle pot zimny koszulę klei,
bowiem pytanie w głowie mi tkwi :
czy aby kluczem zamknąłem drzwi?
W spiesznym powrocie znów myśl się rodzi :
Nic nie poradzisz – starość nadchodzi.

Siedzę i czytam.
Nagle myśl żywa jakimś pragnieniem z fotela zrywa.
Robię trzy kroki, staję przy szafie i jak to cielę na nią się gapię…
Pojęcia nie mam po co ja wstałem?
Czego tak bardzo i nagle chciałem?
Oj, coraz bardziej mi to już szkodzi ,że ta nieszczęsna starość nadchodzi.

Jadę na urlop. Prasuję spodnie, żeby wśród ludzi wyglądać godnie.
Biorę walizkę, pędzę nad morze….
Lecz tam miast śledzić dziewczyny hoże, zamiast podziwiać plażowe akty… …
Czy wyłączyłem wtyczkę z kontaktu?
Może dom spłonął? Strach we mnie godzi…
Tak to już jest, gdy starość nadchodzi.

Żeby nie znaleźć się kiedyś w nędzy zaoszczędziłem trochę pieniędzy.
W dużej kopercie, zamkniętej klejem, dobrze ukryłem je przed złodziejem
I teraz… już od paru miesięcy nie mogę znaleźć moich tysięcy.
Ech. Nie pojmiecie tego wy młodzi jak miło żyć, gdy starość nadchodzi..

Pomimo moich najlepszych chęci -nie zawsze mogę ufać pamięci.
Więc by jej pomóc, a przez nią sobie, czasem na chustce węzełki robię.
A potem jeden Bóg wiedzieć raczy co który węzeł ma dla mnie znaczyć?
Choć mi się nawet nieźle powodzi, wciąż mam kłopoty.
Starość nadchodzi.

Dwa razy dziennie – raz przy śniadaniu, a potem w obiad,
po drugim daniu zażywam leki, tabletki białe:
cztery połówki i cztery całe
Często się pieklę (bom nie aniołem),gdy w obiad nie wiem czy rano wziąłem?
Tę gorycz klęski wątpliwie słodzi , że oto starość nadchodzi.
Żuję kolację – w niej polędwica me podniebienie smakiem zachwyca.
Pogodnie dumam o tej starości….Czy ona musi stale nas złościć?
Przecież jest piękna!!!! Masz sporo czasu…
Chcesz iść nad wodę, albo do lasu, to sobie idziesz – nikt ci nie broni.
Z łóżka zbyt wcześnie też nikt nie goni, bowiem nie musisz pędzić do pracy jak wszyscy twoi młodsi rodacy.
Co prawda wigor z wolna przekwita, lecz po co wigor u emeryta?
Podwyżki pensji już nie wyprosisz, należną gażę poczta przynosi…
Spokojnie patrzysz jak świat się zmienia, gdyż wiek ci daje mądrość spojrzenia…
Więc wiwat starość! Niechaj nam służy, nawet gdy trochę chwilami nuży,
Bowiem – jak sądzę – w tym jest rzecz cała, by jak najdłużej ta starość trwała…!!!

 

8 marca  Dzień Pięknych KobietZ okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet pozwalam sobie przedstawić wszystkim Paniom Poradnik Dobrej Żony wydrukowany w gazecie „Housekeeping Monthly” 13 maja 1955 r.  

Poradnik jest bardzo ciekawy, zawiera dużo porad, które dla nas mogą być bezcenne! A jeżeli podejdziemy do nich z przymrużeniem oka, też nam się spodobają. Oto one: 

Przygotuj obiad. Zaplanuj go wcześniej, nawet poprzedniego wieczoru, tak by pyszna potrawa czekała na jego przyjście. W ten sposób dajesz mu znać, że myślałaś o nim i przejmujesz się jego potrzebami. Mężczyzna jest głodny, kiedy wraca do domu, i perspektywa dobrego posiłku (zwłaszcza jego ulubionego dania), to część niezbędnego ciepłego powitania. Przygotuj się. Odpocznij 15 minut, byś była odświeżona na jego przyjęcie. Popraw makijaż, zawiąż wstążkę na włosach i wyglądaj promiennie. Pamiętaj, że on właśnie wraca z pracy, gdzie napatrzył się na zmęczonych ludzi. Bądź trochę bardziej radosna i trochę bardziej interesująca dla niego. Coś musi rozświetlić jego nudny dzień – to twój obowiązek. Posprzątaj. Przed jego przyjściem ogarnij wzrokiem główną część mieszkania. Pozbieraj podręczniki, zabawki, papiery itp. I odkurz stoły. W czasie zimnych miesięcy powinnaś rozpalić ogień w kominku, by on mógł się zrelaksować. Twój mąż poczuje, że jest w raju, w świątyni odpoczynku i porządku, co tobie również polepszy samopoczucie. Przecież dbanie o jego komfort przyniesie ci ogromną satysfakcję. Przygotuj dzieci. Przeznacz kilka minut, by umyć im ręce i buzie, (jeśli są małe), uczesać włosy i, jeśli to konieczne, przebrać je. To małe skarby i on chce zobaczyć je w tej roli. Na czas jego przyjścia wyeliminuj hałas zmywarki, suszarki i odkurzacza. Zachęć dzieci by były cicho. Uciesz się, że go widzisz. Powitaj go ciepłym uśmiechem, niech twoje pragnienie ucieszenia go będzie szczere. Wysłuchaj go. Być może masz wiele ważnych rzeczy, o których chcesz mu opowiedzieć, ale moment jego przyjścia nie jest właściwy. Niech mówi pierwszy – pamiętaj jego tematy konwersacji są ważniejsze niż twoje. Spraw by ten wieczór był tylko dla niego. Nigdy nie narzekaj, gdy wróci późno do domu lub wychodzi na kolację, lub w inne miejsce bez ciebie. Spróbuj zrozumieć, że żyje w świecie napięć i stresu. Twój cel: spróbuj sprawić, by dom był miejscem spokoju porządku, gdzie twój mąż będzie mógł odświeżyć ciało i umysł. Nie witaj go narzekaniem i problemami. Spraw, by było mu wygodnie. Zaproponuj by usiadł w wygodnym fotelu lub by położył się w sypialni. Przygotuj mu coś chłodnego lub ciepłego do picia. Ułóż dla niego poduszki i zaproponuj, że zdejmiesz mu buty. Mów cichym, kojącym i miłym głosem. Nie podawaj w wątpliwość tego, co robi, nie podważaj jego sądów. Pamiętaj, to on jest panem domu i zawsze rządzi sprawiedliwie. Nie masz prawa tego kwestionować. Dobra żona zawsze zna swoje miejsce. 

No to moje kochane, do roboty, najpierw buty, potem spokojnym cichym i miłym głosem. No właśnie, a jak się nie ma kominka, sypialni, stołów kilku, pracuje się na półtora etatu, biegnie na łeb na szyję do domu po drodze robiąc zakupy, aby coś ugotować, a nie mamy samochodu, aby to wszystko przewieźć, no to jak, to już chyba nie można być dobrą żoną! 

Jak dobrze, że 1955 rok minął i nie wróci. Poza tym, że właśnie my wtedy nie mieliśmy mieszkań, samochodów, ba, nawet porządnego mydła i szamponu nie było, żyliśmy w dziuplach, kuchnie bez okien, sukienki nicowane, dzieci niektóre tylko w przedszkolach, instytucja żłobków dopiero się rozwijała, pensje wystarczały na przysłowiowe pestki, instytucja babci odgrywała wielką rolę, bieda temu, kto babci nie posiadał, a my utrudzone, w tramwajach, w których tłok był jakby tylko jeden tego dnia wyjechał z zajezdni, z siatami w obu rękach, z obłędem w oczach rwałyśmy do domu. Gotowanie, pranie ręczne lub we Frani (kto pamięta, u nas w domu to był szczyt luksusu), sprzątanie i już utrudzone i prawie nieżywe wskakiwałyśmy do łóżek, aby szybko odpocząć, bo następny dzień przed nami. O Matko moja! Dobrze, że nie ćwiczyłaś według podanego schematu, bo nie dożyłabyś tak pięknego wieku 88 lat.  

Wszystkim Paniom życzę końskiego zdrowia w naszych cudnych czasach, w których jesteśmy partnerkami naszych mężczyzn, business-women, matkami, kochankami, żonami, wspaniałymi kucharkami, po prostu żyjemy na 100 procent.

Życzę Wam wszystkim wytrwałości, zdrowia i szczęścia w ten piękny słoneczny Miedzynarodowy Dzień Kobiet!

 Wasza Jadwiga

flower centerpieces 002Do rąk moich dotarła ostatnio książka kucharska, pierwsza jaka kiedykolwiek została w Polsce opracowana i wydana. A było to w roku 1682 przez Stanisława Czernieckiego zaprezentowane światu. Kuchmistrz ten, jak sam o sobie pisze, przez trzydzieści dwa lata służył „… Jaśnie Oświeconej na Ossolinie Księżnie Jej Mości Paniej Helenie Tekli Lubomirskiej, wojewodzinie krakowskiej, sandomierskiej, zatorskiej, niepołomskiej, lubaczowskiej, ryckiej etc. Starościnie, a na Batorynie i Konotopie Paniej Lennej, Paniej Dobrodziejce Swojej Wielce Miłościwej…”.

Cytuję w dalszym ciągu „… Iż jeszcze dotąd naszym językiem polskim tak potrzebnej rzeczy żaden przede mną nie chciał pokazać światu, odważyłem się ja, abym pod protekcyją Waszej Książęcej Mości Paniej mojej i Dobrodziejki Wielce Miłościwej, przy nieudolności mojej uczyniwszy „Compendium ferculorum abo zebranie potraw„ , polskiemu prezentował światu”.

Książkę pięknie wydaną i opracowaną przez Jarosława Dumanowskiego i Magdalenę Spychaj z przedmową Stanisława Lubomirskiego wydało Muzeum Pałacowe w Wilanowie. Jest ona efektem współpracy Muzeum Pałacu w Wilanowie, Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i Fundacji Książąt Lubomirskich.

Stanisław Czerniecki, autor pierwszej polskiej książki kucharskiej, uważał, że kuchmistrz  to twórca i artysta, który dzięki swej wiedzy, umiejętnościom i talentowi tworzy prawdziwe dzieła sztuki. Tworzywem tej sztuki jest smak, który nadaje tworom kuchmistrza niepowtarzalny, autorski charakter. Smakowe kompozycje ubrane w słowa Czernieckiego to również fascynujące historie o naszych przodkach, o sposobach postrzegania i odczuwania świata przez nich, a także o ich wrażliwości. A oto dedykacja do czytelnika: „… Między wszystkiemi własnościami ludzkiemi i te mają ludzie z natury attrybuta, że w smakach różnych kochają się nie tylko z apetytu, ale też z biegłości, umiejętności i wiadomości. Z których cokolwiek być mogło na ten czas w pamięci, do wiadomości Tobie zacnemu Czytelnikowi compendiose podaję”.

„Compendium ferculorum” otwiera serię publikacji staropolskich zbiorów przepisów kulinarnych. Zatem zapraszam do zapomnianego świata ulipków, limonii, brunelli i popich jajek. Dzisiaj podam przepis zaczerpnięty z tej książki:

Sposób robienia ciasta francuskiego

Weźmij mąki najpiękniejszej pszenicznej, przesij, weźmij wody zimnej, zarób nietwardo, tak, żeby się ciasto ciągnęło za ręką, białków z jajec do tego przydawszy kilka. A gdy to porządnie wyrobisz tak, żeby najmniejszej okruszyny mąki znać nie było, weźmij masła dobrego, przepłokanego tak wiele, ile ciasta, wypłocz dobrze i wodę dobrze wyciśnij, roztoczywszy ciasto tak grubo, jako palec. Pokładaj też masłem tak grubo po wszystkim cieście, a zawiń we troje ciasto z masłem roztocz, a tak roztoczywszy, coraz składaj do piątego razu na zimnie, mąką jako najmniej potrząsając i skrzydłem z ciasta zmiatając. Potym, roztoczywszy kraj jako chcesz, a pozynguj, jajecznych żółtków rozbiwszy, a sadzaj do pieca.

Z tego ciasta tort jabłczany w cieście francuskim

Ciasto francuskie zrób według opisanego sposobu. Jabłek ochędożywszy pięknie nakraj, włóż w rynkę, przydawszy masła, cukru, rożenków obojga, cynamonu, a przesmażywszy pospołu, nakładaj tort i kopertę daj piękną. Upiecz, a daj pocukrowawszy na stół.

Słownik:

Brunella  – najprawdopodobniej od francuskiego miasta Brignoles, duże suszone i wypestkowane śliwki, używane jako przyprawa i dodatek do potraw. Czerniecki wymienia je wśród „ozdób potraw” i zaleca ich dodawanie do mięs, ryb i tortów (tart).

Compendiose – krótko, zwięźle.

Limonia – owoc podobny do cytryny, o zielonej skórce i bardzo kwaśnym miąższu. Ze względu na upodobanie kuchni staropolskiej do smaków kwaśnych łączonych często ze słodkim, limonia była używana do przygotowywania całego szeregu dań.

Popie jajka – bulwy świerząbka bulwiastego (chaerophyllum bulbosum) rośliny z rodziny selerowatych zwanej dawniej blekotkiem głowiastym. W dawnej kuchni polskiej stosowano je rzadko, w XVIII i XIX wieku ich spożywanie było związane z wpływami austriackimi.

Rożenki – rodzynki, Czarniecki wyróżnia różne ich rodzaje, były one szeroko używane jako dodatek do bardzo różnych dań. Wraz z ostrymi przyprawami egzotycznymi rodzynki nadawały potrawom charakterystyczny smak i aromat.

Rynka – naczynie o płaskim dnie służące do smażenia i duszenia, rodzaj rondla.

Ulipki – rurki, wafle po upieczeniu zwijane w rurki. Czerniecki radził podawać je z bitą śmietaną lub posypane cukrem.

Zyngować – smarować, głównie tłuszczem. Czerniecki pisze o zyngowaniu ciasta, kiszek, ryb, a także naczyń do smażenia. Radzi robić to masłem, olejem, oliwą, a w wypadku ciast – zwykle przed pieczeniem lub smażeniem – także miodem.

Piękne przepisy, cudowne zdjęcia autorów: P. Ligiera, W. Dolnickiego, A. Indyka, B. Seredyńskiej, J. Dumanowskiego, A. Podstawki, W. Holnickiego i Z. Reszki.

Uważam, że książka ta ze względu na walory poznawcze i piękne staranne wydanie może być wspaniałym prezentem z okazji zbliżającego się Dnia Kobiet.

Życzę bardzo miłej lektury!

Wasza Jadwiga

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.