Mój przyjaciel Barnaba – czyli Andrzej napisał, że po moich namowach zreorganizował nieco zajęcia domowe i wykonuje je zasłuchany w muzykę Chopina. I pieknie! Bo jak tu jej nie słuchać, takiej polskiej, wykonywanej przez najlepszych z najlepszych, młodych ludzi kochajacych muzykę, po prostu uczta dla ducha.
II etap Konkursu im. Fryderyka Chopina ma się ku końcowi. Jutro ostatnie przesłuchania konkursowe. Dzisiejszy wieczór zdominowany został przez dwie osoby Juliannę Avdieewą i Marcina Koziaka.
Juliana zagrała pięknie i brawurowo, świetnie wyszkolona pianistka, można powiedzieć mocarna, ale chyba za daleka od pełnego zrozumienia Chopina i jego muzyki. Brzmienie jej fortepianu silne, drobna kobieta o tak silnych palcach, spod których wychodziły dźwięki wielkiej muzyki, ale wydawało mi się, ze powinna grać muzykę innego kompozytora. Ale cóż, to tylko moje spojrzenie na tę wspaniałą pianistkę, która zagrała następujące utwory:
Fantazja f-moll op. 49, Mazurek c-moll op. 30 nr 1, Mazurek h-moll op. 30 nr 2, Mazurek Des-dur op. 30 nr 3 , Mazurek cis-moll op. 30 nr 4, Polonez As-dur op. 53, Preludium cis-moll op. 45 F Scherzo cis-moll op. 39. Ponieważ Julianna jest świetnie wyszkolona jej gra była poprawna, ale Fryderyk Chopin chyba by powiedział: „nie z mojej półki”. I ja też tak myślę.
Przejdźmy do naszego Marcina Koziaka. Student Krakowskiej Akademii Muzycznej w klasie Stefana Wojtasa. Laureat drugiej nagrody Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego dla Młodych Pianistów w Narvie (2004), pierwszej nagrody Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego dla Młodych Pianistów w Budapeszcie (2006) i drugiej nagrody Międzynarodowego Konkursu dla Młodych Pianistów Artur Rubinstein in memoriam w Bydgoszczy (2007). Koncertował jako solista, m.in. z Chińską Narodową Orkiestrą Symfoniczną, Orkiestrą Filharmonii Narodowej w Warszawie, Orkiestrą Filharmonii Łódzkiej. Występował z licznymi recitalami w Chinach, Japonii, Polsce, Niemczech, Rosji, Austrii, Szwecji oraz na Ukrainie i Węgrzech. Stypendysta Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Rozpoczął fantazją f-moll op.49, następnie zagrał walc As-dur op.34 nr 1, mazurek gis-moll op.33 nr 1, mazurek C-dur op.33 nr 2, mazurek D-dur op.33 nr 3, mazurek h-moll op.33 nr 4, Ballada f-moll op.52, polonez As dur op.53. Początkowo wydawało mi się, że gra jakoś tak cicho, smętnie, nostalgicznie, a może nawet bezbarwnie, ale to było mylne wrażenie. W uszach miałam jeszcze ostatnie dźwięki Julianny Avdeevej i stad taka myśl. Jednak jak powiedział kiedyś Chopin: „natchnienia więcej, roboty mniej”. Tak, to można było odnieść do gry Marcina. W fantazji f-moll słuchał siebie, kontrolował , był wyważony, tęskny i zadumany. Mazurki były bardzo
mazurkowe i bardzo polskie. W mazurku z elementem oberka grał przepięknie, a oberek był tym naszym polskim oberkiem. Była to ładna muzyka. Nie popisywał się swoja wirtuozerią tylko grał Chopina. Tam, gdzie miał się kołysać w muzyce, tak właśnie grał. Powiem tak: wyważona prostota, a według mnie tak przedstawiał swoją muzykę Chopin. Jeszcze walc, w którym wszystko było akuratne. Bardzo mi odpowiadał ten styl interpretacji. Marcin wybrał fortepian Steinway. Tyle miłych słów napisałam o Marcinie i mam nadzieję, że nie pisałam na wyrost, że Ci, którzy dzisiaj słuchali Jego recitalu przeżyli podobne emocje.
Zaś jutro rano będzie grał kolejny Polak, Marek Bracha. Nie mogę o nim nic napisać ponieważ nie słuchałam go w I etapie, ale życzę wszystkiego najlepszego.
Będę słuchała jego występu jadąc do Słupska, gdyż właśnie tam mamy z Jolą spotkanie ze studentami Uniwersytetu III Wieku, spotkanie w Słupskim Młynie przy ul. Młyńskiej. Tematem konferencji będzie:” Ekofizjologiczne uwarunkowanie zdrowia człowieka”. Konferencja organizowana jest pod Patronatem Prezydenta Miasta Słupska pana Macieja Kobylańskiego, Rektora Akademii Pomorskiej w Słupsku prof. dr hab. Romana Drozda, i Prezesa Słupskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku pani Urszuli Wyrwa.
Wracamy w piątek. Relację z naszych spotkań, gdzie będziemy reprezentować Partnera Konferencji, firmę Emporia Telecom, zostaną przedstawione bezpośrednio po powrocie.
Życzę wszystkim wielu doskonałych wrażeń, zasłuchania w muzykę Chopina oraz trzymam kciuki za naszych pianistów.
Wasza Jadwiga


Dzisiaj, w niedzielę, przesłuchania poranno-południowe zdominowała właściwie jedna pianistka. Nie wiem czy Państwo zgodzą się ze mną, ale drobna, filigranowa przedstawicielka Chin wyszła na wielką scenę FN, zaczęła grać i zachwyciła mnie. Ta zaledwie dwudziestoletnia dziewczyna ubrana w piękną, ręcznie haftowaną, czerwoną suknię ze złotymi aplikacjami zagrała brawurowo. Mówię o Fei Fei Dong. W jej wykonaniu usłyszeliśmy (program podaję za internetową stroną Międzynarodowego Konkursu im. Fryderyka Chopina) Barkarolę Fis dur op.60, walca As dur op.42, mazurka B dur op.17 nr 1, mazurka e moll op. 17 nr2,mazurka As dur op. 17 nr 3, mazurka a moll op. 17 nr 4, Poloneza fis moll op. 44, i na zakończenie tego wspaniałego recitalu trwającego 50 minut, Rondo Es dur op. 16. Wydawało mi się, że po dobrej Annie Fedorowej z Ukrainy i bardzo dobrej Leonorze Armellini z Włoch nie będzie już nikogo, kto zagra w tej sesji tak wspaniale i brawurowo, a tu taka niespodzianka. Fei Fei Dong grała na fortepianie marki Steinway. Zagrała jak już wcześniej
napisałam brawurowo, ale też emocjonalnie, choć jak stwierdził Karol Radziwonowicz i pani prof. Elżbieta Tarnawska – panowała całkowicie nad swoimi emocjami. Zgadzam się, a ja dodałabym tylko, że w jej grze był liryzm i radość, wzruszenie, jak również ból i patos tak niezbędny na przykład w polonezie fis moll. Nie wiem czy zwróciliście Państwo uwagę na część środkową tego poloneza, w której grany jest mazurek, i tu Fei Fei pokazała jak świetnie rozumie Fryderyka Chopina, jak umie przekazać nam zapisanego mazurka. Bo przecież w mazurkach kryje się sekret Chopina, bo intuicja jest potrzebna, ale też i umiejetny akcent – raz na trzy, a raz na dwa, a czasami nawet na raz. W pewnym momencie koncertu przeraziłam się, że taka kruszyna nie udźwignie do końca tego występu, że tak krucha osoba musi się załamać pod ciężarem gatunkowym, tym bardziej, że na zakończenie występu wybrała Rondo Es dur op. 16. Utwór bardzo trudny, wielowarstwowy, ale moje obawy okazały się przecież bezpodstawne. Zarówno walc As dur op. 42, w którym poprowadziła pięknie
linię melodyczną i w sposób nadzwyczajny razem z nią wirowaliśmy w walcu, jak i w Rondzie zagrała fenomenalnie – wielkie emocje, wielkie wzruszenie, siła, ale całkowicie opanowane przez pianistkę. Myślę, że dzisiaj wystąpiła dziewczyna, która ma wielkie szanse nie tylko na kwalifikacje do III etapu, ale również do finału. Uważam, że wielka kariera przed nią. Jestem pod wielkim wrażeniem drobnej, uśmiechniętej Fei Fei Dong, która wykonała na scenie Filharmonii Narodowej w Warszawie gigantyczną pracę. Chyba tego samego zdania co ja była publiczność, która śliczną pianistkę wywoływała cztery razy. Kamery w ostatnim momencie przed zakończeniem transmisji sesji porannej pokazały na chwilę jury, i jeden z nich bodajże pan Fereira (partner koncertowy Marthy Argherich) pokazał gest mówiący fantastycznie, bez pudła. Oby tak było. Nie wiem jak Wy, Drodzy Państwo, ale od dzisiaj ja mam już swoją faworytkę.