Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Archiwum miesiąca kwiecień 2010

ulubione tulipany20 kwietnia –  to dwie rocznice, imieniny mojej córki Agnieszki oraz urodziny mojej Mamy – nie są co prawda okrągłe, ale w tym wieku każdy nowy rok to dar bycia z rodziną, z dziećmi, wnukami i prawnukami, jak również z żyjącymi przyjaciółkami – tak, tak, Pani Janina, najserdeczniejsza przyjaciółka dumnie obchodzi 95 lat. Zacny wiek, aby w zdrowiu. Jutro Moi Rodzice obchodzą 65-lecie Pożycia Małżeńskiego. Niewiele małżeństw dożywa tak szlachetnego wieku razem. Cieszę się, że właśnie nasi Rodzice są z nami i jakoś się trzymają.

Kochana Mamciu, życzymy Ci dużo zdrowia, trzymaj się dzielnie i trwaj z nami najdłużej jak możesz. Życzenia 100 lat obecnie może byłyby przyjęte za niegrzeczne?

Drodzy Rodzice! Jesteśmy szczęśliwi i dumni, że tyle lat trwacie razem na dobre i na złe. Składamy Wam najserdeczniejszę życzenia zdrowia, trzymajcie się jeszcze długo dla dobra całej Naszej Rodziny!

Z okazji długoletniego pożycia małżeńskiego Rodzice otrzymali list gratulacyjny od Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.

Zbigniew_AdrjanskiPan Zbigniew Adrjanski koresponduje ze mną od dłuższego czasu. Efektem naszej wymiany listów i myśli są teksty, które otrzymuję od Autora. Uważam, że ze względu na ich zawartość warto je publikować, dla Was drodzy moi, aby pamięć o czasach PRL – nie zawsze łatwych – przetrwała. Tamte czasy miały jedną wielką zaletę: my – nasze pokolenie – byliśmy młodzi i pełni zapału do życia, a że niosło ono w swoim zanadrzu trudności, tego nie braliśmy wtedy pod uwagę.

I jeszcze jedno wyjaśnienie, które się Wam należy, pan Zbigniew Adrjański przesłał taką informację dot. Tygodnika „Nowa Wieś” i „Jarmarku Sensacji”: Tygodnik „Nowa Wieś” – początkowo czasopismo społeczne dla wsi, pod redakcją Antoniego Olchy, później zostało przekształcone (od roku 1956) w ilustrowany magazyn dla młodzieży wiejskiej oraz czytelników z małych miast i miasteczek. Inicjatywie wydania takiego czasopisma patronował (nie bez oporów zresztą!) Związek Młodzieży Wiejskiej. W latach 1956-68 „Nowa Wieś” była czasopismem kolorowym, ciekawie redagowanym i wyróżniającym się swoją treścią i formą wśród ówczesnych magazynów polskich, wydawanych nie tylko dla czytelnika wiejskiego. „Nowa Wieś” osiągnęła z czasem 300 tys. nakładu! Do tego dodawana była „wkładka literacka” oraz inne jeszcze suplementy wydawnicze. Tygodnik ten redagowało w latach 1956-68 kolegium w składzie: Irena Rybczyńska-Holland (redaktor naczelna), Jan Bijak, Irena Waniewicz, Józef Grabowicz, Feliks Starzec, Zbigniew Adrjański (autor w/w artykułu, który był kierownikiem działu kulturalnego tego czasopisma). W zespole redakcyjnym pracowało w tym czasie wielu znanych dziennikarzy: Kazimierz Dziewanowski, Maria Bartnik-Bijak, Jerzy Berkowicz, Leon Susid, Stefan Jakobs, Ryszard Korn, Jan Bester, Eugeniusz Boczek, Tadeusz Chudy, Barbara Tryfan, Halina Dąbrowska, Janina Lewandowska itd. Z redakcją współpracowali znani fotograficy np. Jarosław Tarań, Marian Gadzalski, Edward Smoliński, Zdzisław Wdowiński. Do tygodnika pisali: Józef Morton, Henryk Syska, Jacek Wilczur, Wiesław Nowakowski, Jerzy Bazarewski, Roman W. Kołodziejczyk i wielu innych literatów oraz dziennikarzy. Głośne były w swoim czasie różnego rodzaju inicjatywy wydawnicze „Nowej Wsi”: Biblioteka Książki czytelników „Nowej Wsi”, Biblioteka Poetów oraz działalność muzyczna i klubowa wśród czytelników: Kluby Taneczno-Rozrywkowe, Kluby Miłośników Piosenki organizowane wspólnie z „Wydawnictwem Synkopa” oraz różnego rodzaju akcje i kampanie publicystyczne, mające na celu propagowanie nowoczesnego rolnictwa i modernizacji życia na wsi. W swoim czasie mówiło się nawet o cywilizacyjnej roli tego czasopisma na polskiej wsi oraz prowincji. „Nowa Wieś” miała oczywiście swoich przyjaciół i wrogów. Szkoda, że nie powstała na jej temat żadna większa publikacja prasoznawcza czy monografia naukowa.Tyle wyjaśnień dotyczących tygodnika „Nowa Wieś”, a teraz zapraszam do lektury „Jarmarku Sensacji”.

Dzisiaj chciałabym powspominać razem z panem Zbigniewem Adrjańskim lata 1955-70. On, ówczesny redaktor tygodnika „Nowa Wieś”, ja, dwudziestoparolatka studiująca i pracująca osoba, zainteresowana wszystkim, co dotyczy aktualnej sytuacji. Wspólnie powspominamy czasy :  „Jarmarku Sensacji” – tak oficjalnie nazywanego dodatku folklorystyczno – literackiego do tygodnika „Nowa Wieś”, który wraz z czytelnikami redagował Pan Zbigniew. A nieoficjalnie? Był to pasjonujący zapis różnych ludowych gadek, facecji i pieśni, które krążyły po polskich domach, jeszcze w późnych latach powojennych. Do roku 1970 ukazało się ponad 150 takich „Jarmarków Sensacji”. Nie sposób obecnie przedrzeć się przez wiele opasłych roczników „Nowej Wsi”. Każdy rocznik był opatrzony wkładkami literackimi z „Jarmarkami”. Pan Zbigniew posiada swoje prywatne archiwum listów i korespondencji na ten temat. Ale jak twierdzi autor:  „…nawet mnie trudno jest wyliczyć wszystkie numery, rubryki i ważne teksty w archiwum „Jarmarku”. Stałe rubryki prasowe na jarmarku lub jak kto woli „kramy” – to przede wszystkim pieśni i ballady dziadowskie.

Na temat opiniotwórczej roli ballady dziadowskiej napisano tak wiele, że nic dodać i nic ująć… „Dziad polski” zasługuje na specjalną uwagę prasoznawców, socjologów kultury i badaczy życia rodzinnego w Polsce. Zasługuje też na specjalny „pomniczek” od wdzięcznych słuchaczy. Bo w trudnych chwilach narodowych: wielkich wojen, katastrof, nieszczęść – dziadowie wędrowni ruszali w Polskę zastępując radio, gazety i telewizję. Mnie zawsze zachwycał ten dziadowski repertuar wokalny. Można z niego ułożyć wielkie widowisko w rodzaju „opery żebraczej”. Można zredagować sensacyjny pitawal różnych kryminalnych opowieści. Ale czy można ułożyć spis wielkich katastrof narodowych…? O tym wszystkim dziady wędrowne na „Jarmarku Sensacji” śpiewają. A teraz, kiedy mieszkam tuż pod bokiem Instytutu Studiów nad Rodziną w Łomiankach, tak sobie myślę, czy nasi uczeni teologowie zauważyli, że ballada dziadowska w Polsce zajmowała się też tematyka religijną i do pewnego stopnia spełniała zadanie katechetyczne. Być może zasługuje to również na jakieś wnikliwe studium? Oczywiście na „Jarmarku Sensacji”, gdzie lud wiejski i małomiasteczkowy również opowiada, co mu w „duszy gra”, nie brak różnych dziwnych relacji. A to o „wiłach”, a to o „strzygach”… Są jeszcze inne opowieści: o „wodnikach”, „utopcach”, „dziwożonach” albo o „błędnych ogniach na miedzy”, które pojawiają się tam w nocy i swoim wyglądem przypominają „ognistych chłopów”… Tak przynajmniej nazywają te „płonące figury” w okolicach Siołkowic na Opolszczyźnie. Zaraz też zakotłowało się od różnych badaczy UFO. Byli wtedy już tacy, którzy orzekli, że to nie „chłopy” tylko „kosmici” nad miedzą latają… Ale byli też inni sceptycy, którzy stwierdzili, że musiał tam być jakiś cmentarz, a ogień to po prostu fosfor, który z nieboszczyka ulatuje. (?!!) Redaktor „Jarmarku” (Z.A) te wszystkie zasłyszane opowieści dzielił na: niesamowite, prawdziwe lub zełgane – opowiadane na przykład w pociągach, gdzie pasażerowie różne rzeczy sobie opowiadają. A trzeba pamiętać, że podróże wtedy były kilka razy dłuższe niż obecnie. Dobry „gawędziarz samorodek”, jeżeli się w przedziale zdarzył, zastępował radio.

Topografia miejsc magicznych w Polsce to temat oddzielny. Teraz wiele tygodników i gazet specjalizuje się w takiej rubryce dla turystów. Wtedy tylko „Nowa Wieś”. Gdzie, jaki demon? Co, gdzie straszy? Wspaniały to zresztą rejestr strachów i duchów polskich, które błąkają się po szpaltach „Nowej Wsi”. Albo takich na przykład „białych dam”. Uczciwa „biała dama” błądzi jak wiadomo nie po sypialniach, lecz po zamkowych komnatach… Ale są tam też pospolite upiory i wampiry. Mało zresztą ciekawe, chociaż słynny badacz obyczajów i wierzeń ludu polskiego – prof. dr Julian Krzyżanowski – napisał kiedyś do redaktora „Jarmarku” list z zachętą zrobienia jakiejś pracy na temat tych upiorów. Ale człowiek był młody i głupi. Może bym się wtedy doktoryzował z tych „upiorów” u Profesora? Wspaniały natomiast jest rejestr diabłów polskich. Różne Boruty, Rokity itd. Ciekawe, że prawie wszystkie są pochodzenia szlacheckiego. Chłopów wśród nich nie ma! Ale chłop i tak diabła przechytrzy. Są jeszcze inne, opisane na „jarmarku” „paskudy”. Różne wiedźmy, czarownice, upiory i czarty. Straszliwy, jakże widowiskowy i teatralny korowód różnych postaci. Wreszcie w czasie wojny 1939-1945 gorszy od diabła był Niemiec. A szczególnie gestapowiec lub żandarm. A z tych okupacyjnych powieści różnych kombatantów i świadków zdarzeń wynika, że chłop polski również Niemca przechytrzył. Szkoda, że te wszystkie okupacyjne opowieści o złych i dobrych Niemcach, ( bo są i takie!) nigdy nie zostały fachowo opracowane.

cdn

Prezes PKOL Piotr NurowskiW 1967 ukończył studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Przez krótki czas był sprawozdawcą sportowym w Polskim Radiu. W czasie studiów rozpoczął działalność w Związku Młodzieży Socjalistycznej, na początku jako szef koła ZMS na Wydziale Prawa UW, szef organizacji dzielnicowej na warszawskim Żoliborzu, a następnie kierownik wydziału propagandy i prasy Zarządu Głównego.

W 1972 został wiceprezesem Polskiego Związku Lekkiej Atletyki ds. młodzieżowo-wychowawczych. Rok później jako najmłodszy na świecie szef narodowego związku sportowego został wybrany prezesem PZLA. Tę funkcję pełnił do 1976 oraz w latach 1978–1980. Członek Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. W drugiej połowie lat 70. pełnił funkcję kierownika wydziału propagandy i kultury Komitetu Wojewódzkiego PZPR, nadzorował m.in. stołeczną prasę i telewizję. W latach 1973–1976 sprawował mandat radnego Rady Narodowej miasta stołecznego Warszawy.

Od 1981 pracownik Ministerstwa Spraw Zagranicznych: I sekretarz ambasady w Moskwie (1981–1984), pracownik Departamentu Azji, Afryki i Australii w MSZ (1984–1986), radca ambasady w Rabacie (Maroko, 1986–1991). Po 1991 związał się z Zygmuntem Solorzem i zajął się działalnością biznesową w jego spółkach. W latach 1991–1992 dyrektor biura handlowego spółki Solpol. W 1992 zaangażował się w tworzenie stacji telewizyjnej Polsat, członek Zarządu Polskiej Telewizji Satelitarnej Polsat S. A. (1992–1998), członek Rady Nadzorczej Telewizji Polsat S. A. (od 1998). Pełnił również funkcję prezesa Zarządu Elektrimu.

Zapalony działacz i pasjonat

W 2005 r. wystartował w wyborach na prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego i pokonał obu kontrkandydatów – ówczesnego szefa Stanisława Stefana Paszczyka oraz Adama Giersza.

Gala Olimpijska 27.03, od lewej Prezes NBP S.Skrzypek,Min.A.Giersz, J.Kowalczyk, Prezydent RP L.Kaczyński, Prezes PKOL P.Nurowski, Wice Marszałek Sejmu RP J.Szmajdziński, W 2009 roku powierzono mu pełnienie tej funkcji na kolejną czteroletnią kadencję. 17 kwietnia, w roku zdobycia przez polskich sportowców rekordowej liczby sześciu medali na zimowych igrzyskach olimpijskich w Vancouver, miał złożyć sprawozdanie na dorocznym zjeździe Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Nie zdążył. Prezes PKOl miał w czasie rocznicowych uroczystości złożyć wieniec od Polskiej Rodziny Olimpijskiej na grobach naszych olimpijczyków zabitych w katyńskim lesie.Pogrzeb Piotra Nurowskiego w poniedziałek

Uroczystości pogrzebowe po tragicznej śmierci Prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego – Ś.P. PIOTRA NUROWSKIEGO odbędą się w  poniedziałek, 19 kwietnia 2010 r. w Warszawie.

godz. 11:00 – Msza święta koncelebrowana przez Bp. Mariana Florczyka – Katedra św. Michała i Floriana (ul. Floriańska 3 na Pradze)
godz. 12:30 – przejazd na Cmentarz Komunalny (d. Wojskowy) na Powązkach
godz. 14:00 – sformułowanie konduktu pogrzebowego, pożegnanie Zmarłego przy grobie w Alei Zasłużonych

W Centrum Olimpijskim odbyło się spotkanie Rodziny Olimpijskiej (cyt. za portalem PKOL.pl):

Centrum olimpijskie pożegnanie Prezesa PKOL P.Nurowskiego foto. S.SikoraIdea spotkania zrodziła się nagle i spontanicznie wśród grona Przyjaciół i najbliższych współpracowników Prezesa Piotra Nurowskiego. Do Centrum przybyli członkowie Zarządu PKOl: Irena Szewińska – członek MKOl i wiceprezes PKOl, Andrzej Kraśnicki – wiceprezes PKOl, Zbigniew Waśkiewicz – wiceprezes PKOl, Adam Krzesiński – sekretarz generalny PKOl, a także były Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego w latach 1991 – 1997 Andrzej Szalewicz. Było wielu polskich olimpijczyków, między innymi: Otylia Jędrzejczak, Dorota Idzi, Anna Jesień, Zygmunt Smalcerz, Ryszard Szurkowski, Paweł Nastula, Paweł Korzeniowski, Paweł i Grzegorz Skrzeczowie, Antoni Zajkowski. Przybyli trenerzy, przedstawiciele polskich związków sportowych, rodzice Kamili Skolimowskiej, przedstawiciele telewizji pożegnanie_w_pkol_przemawia A.Kraśnicki fot.S.SikoraPOLSAT i firmy Elektrim, pracownicy PKOl.

– Nie wierzę, że Piotra nie ma wśród nas, nie wierzę… – powiedział Andrzej Kraśnicki, wiceprezes PKOl. Był wielką osobowością polskiego sportu i ruchu olimpijskiego. Pokochał sport i poświęcił mu swe życie. Wspaniały działacz i organizator. Będzie nam Go bardzo brakować.Tyle mieliśmy planów po igrzyskach w Vancouver. Będziemy je musieli zrealizować już sami. Bez Piotra Nurowskiego, który dał tak wiele polskiemu sportowi. Żegnamy Cię Prezesie – powiedział Tomasz Półgrabski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki.
Centrum Olimpijskie fot.S.SikoraPrzybyli wpisywali się do Księgi Kondolencyjnej, składali kwiaty, zapalali znicze.

Tragedia osobista Rodziny Piotra, tragedia nasza, wspólna tragedia ludzi sportu.

Cześć Jego Pamięci!

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.