Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Wpisy oznaczone ‘W.Światczak’

 

Andrzej Szalewicz gra w kometkę

Andrzej Szalewicz gra w kometkę

Działania członków Komisji Kometki TKKF były widoczne na tyle, że prasa centrala ujmowała się za nimi. W grudniu 1964 r. w „Sztandarze Młodych” red. J. Prokop tak napisał o turnieju o „ Puchar Wessy: „… istnieje 313 sekcji badmintona zrzeszających około 20 tysięcy zawodników […] nadszedł już chyba czas, aby władze sportowe nadały tej grze oficjalna rangę sportu wyczynowego…” 7 listopada 1964 powołano Komisje Kometki przy ZG TKKF, przemianowana w roku 1965 w Społeczna Sekcję Kometki, której władze ukonstytuowały się następująco: S. Zakrzewski przewodniczący; A. Bondarczuk wiceprzewodniczący ds. szkoleniowych; J. Głuchowski wiceprzewodniczący ds. imprez; M. Jaroszewski wiceprzewodniczący ds. organizacyjno-propagandowych; J. Treutz sekretarz; oraz członkowie: S. Paczkowski ZW TKKF Warszawa; T. Zatopiański ZOS Łódź;   Z. Bazelak WSS Wessa Łodź; H. Flieger  ZW TKKF Poznań, T. Englander ZW TKKF Wrocław; A. Szalewicz ZM TKKF Warszawa; M. Zemel Redakcja „Sport dla wszystkich”; J. Krzewiński ZW TKKF Olsztyn; S. Bodzoń ZW TKKF Kraków; B. Zatopiańska Łódź; H. Sędkowska KG ZHP Warszawa; E. Cunge „Przegląd Sportowy”; Panie Zatopiańska, Sędkowska i Cunge dokooptowano później i jednocześnie tworzyły one zespół do spraw kobiet.

gra mieszana Andrzej Szalewicz i.... nie znam nazwiska partnerki, może ktoś rozpozna siebie na zdjęciu, proszę o pomoc

gra mieszana Andrzej Szalewicz i…. nie znam nazwiska partnerki, może ktoś rozpozna siebie na zdjęciu, proszę o pomoc

Jedną z pierwszych decyzji Komisji było włączenie się do organizacji strefowych kursów organizatorów i sędziów badmintona. Akcją szkoleniową objęto całą Polskę, którą podzielono na cztery strefy. Kursy odbyły się w Gdyni na Polance Redłowskiej, Wieruszowie, dwa w Szczyrku i jeden w Wołominie. Istotnym momentem dla działaczy badmintona był przyjazd zawodników z NRD. Na Polance Redłowskiej odbył się pokaz mistrzów badmintona oraz ogólnopolski turniej klasyfikacyjny ciężką lotką i do tego na powietrzu. Zwycięzcami turnieju byli Teresa Masłowska i Krzysztof Englander. W ramach pokazowych gier drużyny NRD oglądano gry lotką piórową, zapoznano się z nowymi przepisami. Zresztą w czasie tych gier miało miejsce takie zdarzenie a mianowicie jeden z zawodników niemieckich wyszedł na kort i zaserwował nasza ciężką lotkę, która przeleciała nie tylko przez całe boisko, ale także nad sąsiadującym basenem kąpielowym. Co się stało z rakietką, przez grzeczność przemilczę. kometka 001W dalszym ciągu organizowano zawody o „Puchar Wessy”, odbył się też  I Ogólnopolski Młodzieżowy Turniej ZMS w Kielcach oraz indywidualny turniej dla najlepszych kobiet i mężczyzn. Turniej dla mężczyzn zorganizowano w Hali Gwardii w dniach 27-28.XI.1965 r przy pomocy Redakcji „Sportu dla wszystkich”. Przypomnę zawodników, którzy zajęli czołowe miejsca:

  1. Leszek Nowakowski TKKF Błyskawica Warszawa
  2. B. Suterski TKKF Zbąszyń
  3. L. Woźny TKKF ZNP Leszno
  4. Krzysztof Englander TKKF Mewa Wrocław
  5. R. Król KS Budowlani Łódź
  6. T. Woźny TKKF ZNP Leszno
  7. Wiesław Świątczak KS Budowlani łódź
  8. Andrzej Szalewicz TKKF Anin Warszawa
  9. Andrzej Domagała TKKF Mewa Wrocław
  10.  Z. Kościelniak TKKF ZOS Łódź
  11. R. Ogrodzki RKS Ursus
  12. F. Glapka TKKF Nauczyciel Leszno
  13. B. Hering TKKF Kopalnia Ziemowit
  14. Andrzej Antosiewicz TKKF Błyskawica Warszawa
  15. S. Piaskowik TKKF Kopalnia Ziemowit

Wszystkie najlepsze zawodniczki rozegrały w Pabianicach turniej z Okazji Dnia Kobiet. kometka2 001W roku 1965 wydano „ABC kometki”, ale też środowisko badmintona poniosło stratę, ponieważ z Komisji odszedł Stanisław Zakrzewski- wybitny dziennikarz i działacz sportowy, który był w tamtych czasach redaktorem naczelnym „Sportu dla wszystkich”. W tamtych trudnych dla nas latach każdy, kto chciał pracować, jako wolontariusz na rzecz kometki, czyli badmintona przyjmowany był z otwartymi ramionami.  Mogę przywołać nazwisko znanego późniejszego dyplomaty pana Witolda Rybczyńskiego, ówczesnego działacza młodzieżowego, który również pracował z nami na rzecz badmintona. Od roku 1968 pełnił funkcję przewodniczącego Społecznej Sekcji Kometki ZG TKKF. Pod jego kierownictwem sekcja prowadziła aktywną działalność. Od roku 1968 pracowaliśmy w składzie: Witold Rybczyński przewodniczący, T. Zatopiański wiceprzewodniczący, B. Cerynger sekretarz, członkowie Z. Bazelak, T. Englander, J. Krzewiński, S. Paczkowski, red. K. Stachowicz, Andrzej Szalewicz, J. Treutz,  Witek Rybczyński odszedł od nas do Polskiego Komitetu Olimpijskiego na stanowisko zastępcy sekretarza generalnego, a nowym przewodniczącym został W. Bartuzin. Wiem, że wspominanie ludzi współpracujących z nami jest być może dla was nudne, ale proszę zrozumieć, tylko w ten sposób nasi koledzy i koleżanki pozostaną na dłużej w pamięci, gdyż jak wszyscy wiemy Internet ma wielką moc. Ile razy szukając kogoś przez długie lata, nagle niespodziewanie znajdujemy wzmianki o nim czy o niej właśnie w Internecie. Dlatego wspominam ludzi, bo bez nich nie byłby powołany do życia w dwanaście lat później Polskiego Związku Badmintona. To oni dali nam szansę gdyż pracując w ramach Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej wykonali gigantyczną propagandowo organizacyjną pracę. Bez nich nigdy nie powstałby wymarzony związek sportowy.

proporczyk z  1964 r.

proporczyk z 1964 r.

Muszę tutaj wspomnieć o turnieju o Puchar Przechodni ZG TKKF rozgrywany w Warszawie, w którym na różnych poziomach zawodów startowało 164 523 osoby. Nie ma dzisiaj w Polsce turniejów o takim zasięgu jak ówczesny masowy. W samej tylko Łodzi i okolicach brało w nim udział 29119 osób. Trudno to sobie wyobrazić dzisiaj, ale taka jest prawda historyczna. Wracamy do kometki i kolejnych sukcesów, bo takim było wydanie opracowanych przez Juliana Krzewińskiego „ Przepisów i regulaminów gry w kometkę (badmintona), które zostały wydrukowane dopiero w 1971 roku. Omówiono w nich systemy rozgrywek, zadania dla sędziów a także słownictwo, jakie powinno być używane. Lata 1968 -1971 to okres upowszechniania kometki wśród branżowych związków zawodowych. Organizowali swoje zawody budowlani, kolejarze, metalowcy, poligrafowie, pracownicy służby zdrowia, spółdzielczości i kultury. Na kursie w Świeradowie po długiej dyskusji zgodzono się na powołanie ligi krajowej.  Było to całkiem nieformalne działanie i mogliśmy się spodziewać nawet reakcji ówczesnego MSW. W związku z tym na opiekuna wybraliśmy Ognisko TKKF Gwardzista przy KW MO we Wrocławiu na czele z J. Biedką. Andrzej był sekretarzem ligi i korzystał z  pomocy sekretariatu Dyrektora WrOSTiW Stadion Olimpijski Wiesława Derycha. Na powielaczu spirytusowym, ( kto jeszcze pamięta takie ustrojstwo?) wydano regulamin Drużynowych Mistrzostw Polski i rozesłano do wszystkich członków. Dziwne to były lata, ponieważ korzystano z ZG TKKF, ale również prowadzono przygotowania do rozpoczęcia profesjonalnej pracy szkoleniowo organizacyjnej. Dlatego dzisiaj, gdy ktoś mówi nam, że coś jest niemożliwe, nie umiemy i nie jesteśmy w stanie w to uwierzyć, gdyż wtedy było trudniej, cenzura obowiązywała, a my i tak robiliśmy

wyżej pieczątka Liga Badmintona oraz znaczek zawody ZG TKKF

wyżej pieczątka Liga Badmintona oraz znaczek zawody ZG TKKF

swoje wychodząc z założenia, że pracujemy dla ludzi, na rzecz młodzieży i każdy tak by postąpił. Nie robiliśmy przecież nic złego. Ot, od czasu do czasu trochę naciągaliśmy prawo dla dobra sprawy, nie wiem czy możecie to sobie wyobrazić?   Nasza pieczątka LIGA POLSKA wykonana przez Jurka Grzybowskiego, zecera, który pracował w jednej z drukarni w Warszawie. Ta pieczątką przez kilka lat była jedyną, jaką mieliśmy, jaką stemplowaliśmy pisma! Nie wiem czy pamiętacie, ale w latach siedemdziesiątych najważniejszą na jakimkolwiek piśmie była pieczątka?! Bez pieczątki pismo było nieważne! Dzisiaj ta „pieczęć” leży w szufladzie, jako „corpus delicti„ naszej działalności. Dzisiaj wiemy, że dzięki przewodniczącemu ZG TKKF zakochanemu w sporcie panu Feliksowi Kędziorkowi, mogliśmy robić rzeczy, które nie zawsze były zgodne „z linią i bazą”, ale pan Kędziorek doskonale rozumiał nasze starania, czasami nawet nieformalnie nam pomagał. Powolutku zbliżaliśmy się do celu. W latach siedemdziesiątych, chyba w 1972 Centralna Komisja Badmintona (tak została nazwana sekcja działająca przy ZG TKKF ) uzyskała zgodę na przystąpienie do Międzynarodowej Federacji Badmintona. Jednak na powołanie Polskiego Związku Badmintona trzeba było czekać kolejnych pięć lat.

Badminton w Bukownie istniał od 1965 roku początkowo w ognisku TKKF GWAREK (1965-1967), gdzie zajęcia prowadzili Jerzy Szuliński i Ryszard Kazibut. Członkami zarządu ogniska byli dr Eugeniusz Satelecki, Jadwiga Stopa, Leszek Kofer i Elżbieta Hacuś specjalista do spraw  rekreacji. Jurek Szuliński i Rysiek Kazibut popularyzowali tę nową dyscyplinę sportu organizując mecze badmintonowe pomiędzy LZS „Orzeł” Olkusz a ogniskiem TKKF „Gwarek” Bukowno. W sierpniu 1967 r do Wilkas wyjeżdża Jerzy Szuliński i tam uczestniczy w kursie instruktorów rekreacji. Wiele ćwiczy i gra  wspólnie z Feliksem Kościelskim z Gniezna. Jurek i Rysiek na przełomie roku 1968/69 organizują Powiatową Ligę Kometki z udziałem 19 drużyn, ligę tę rozgrywano do 1973 r. W 1971 r wydarzeniem była organizacja przez TKKF „GWAREK” II Ogólnopolskiego Barbórkowego Turnieju Kometki w Bukownie. Zwycięzcami byli B. Basińska i Wiesław Świątczak.

Sekcja badmintona szybko się rozwija, znajdując w 1975 r w końcu przystań w klubie GHKS „Bolesław” Bukowno. W tym właśnie roku powstała tam drużyna badmintona. Prezesem klubu był wówczas Józef Pelc. W grudniu 1975 a więc już po powstaniu jednej wspólnej silnej sekcji badmintona klub organizuje VI Ogólnopolski Barbórkowy Turniej Badmintona o Srebrną Lampę Górniczą ufundowaną przez KGH „Bolesław” Bukowno. Zawody wygrała Irena Karolczak Stal FSO Warszawa ( od roku 1979 kierownik wyszkolenia związku) przed Marią Domańską z „Cracovii” Kraków i Jadwigą Ferenstein z klubu „Rakieta” Łódź, zaś wśród mężczyzn zwyciężył Wiesław Świątczak Vigoprim Łódź, przed Januszem Labisko GHKS „Bolesław” Bukowno i S. Listeckim z „Merkury” Bydgoszcz.  Jak widać na efekty solidnej pracy Ryśka Kazibuta i Jurka Szulińskiego nie trzeba było długo czekać. Pierwszym, jednym z wielu był dobry wynik Janusza Labisko, który wraz z kolegami klubowymi wielokrotnie zwyciężali w ogólnopolskich turniejach klasyfikacyjnych, drużynowych i indywidualnym mistrzostwach Polski.

W dniu 18 czerwca nastąpiło uroczyste otwarcie pięknej nowej hali w Bukownie w ramach ośrodka sportowo-wypoczynkowego, które połączono z meczem międzypaństwowym Polska Węgry w badmintonie. Wynik tego meczu nie przeszedł do historii gdyż przegraliśmy go 2: 9, jednak cieszyliśmy się, że z rozegranych pojedynków aż osiem było trzysetowych. No cóż rok wcześniej w Budapeszcie przegraliśmy mecz 10:1.  Praca w klubie GHKS Bolesław Bukowno szła pełną parą, trenerzy Jerzy Szuliński i Ryszard Kazibut mieli pełne ręce roboty tylu było chętnych do gry w badmintona. I tak w roku 1977 i po raz drugi w 1979 na tej pięknej hali zorganizowano Międzynarodowe Mistrzostwa Polski w badmintonie. Pamiętam zawody, pamiętam halę oraz niezwykle sympatycznych dyrektora KGH Bolesław Bukowno pana Włodzimierza Woźniczko, głównego księgowego Józefa Pelca, oraz jeden z najbardziej zaciętych pojedynków badmintonowych, jaki po raz pierwszy w 1977 r oglądałam pomiędzy Anną Zyśk z klubu Start Gdynia a zawodniczką ZSRR, który Anka Zyśk wygrała. Był to pierwszy sukces, jaki polski badminton odniósł w zawodach międzynarodowych. Jeden jedyny mecz wygrany przez naszą zawodniczkę na zawsze zapadł mi w pamięci. W roku 1977 byłam gościem na MMP w Bukownie. Dwa miesiące wcześniej zatrudniono mnie do pracy w związku, w dniu 7 listopada odbył się I Walny Zjazd Delegatów powołujący Polski Związek Badmintona a już miesiąc później obserwowałam organizację najważniejszej imprezy polskiej, jaką były międzynarodowe mistrzostwa Polski. Po raz pierwszy na własne oczy widziałam, co to jest badminton, co to za gra, jak wyglądają korty do badmintona, znaczy jak nie wyglądają, bo ich nie było, były tylko boiska namalowane farbą na parkiecie hali, kto jest najlepszym zawodnikiem i zawodniczka polską oraz jak powinno się organizować imprezy międzynarodowe. Jak mizernie te porównania wypadały w stosunku do mojej „ukochanej” szermierki, z której dopiero, co odeszłam. Tam wielkie zawody międzynarodowe o „Szable Wołodyjowskiego” z udziałem ponad czterdziestu reprezentacji narodowych, wielki świat, znakomicie utytułowani szermierze, mistrzowie olimpijscy, mistrzowie świata, blichtr i światowy poziom organizacyjny, tutaj maleńki turniej daleko od stolicy w małej, choć bardzo pięknej hali sportowej w Bukownie w powiecie olkuskim, położonym w województwie małopolskim czterdzieści kilometrów od Krakowa i Katowic, w którym zamieszkiwało wówczas około dziesięciu tysięcy mieszkańców. Siedziałam, obserwowałam, prowadziłam notatki, i łzy napływały mi do oczu. Jak to ogarnąć, jak pomóc, co robić, jak wywindować dyscyplinę na wyższy poziom organizacyjny, dyscyplinę, o której w tym momencie nie miałam pojęcia? Uczyłam się szybko, notowałam jak najwięcej informacji o organizatorach, sędziach, którzy wtedy występowali w białych spodniach i białych koszulkach, w kamizelkach typu bezrękawnik, o hotelu, ilości potrzebnych miejsc, o kosztach, o wpływach, czyli o badmintonie mojej nowej dyscyplinie, w której miałam spędzić kolejne dwadzieścia osiem lat mojego życia, tylko o tym wtedy jeszcze nie wiedziałam.

CDN.

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.