Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Wpisy oznaczone ‘Przemysław Wacha’

Paryż

Mistrzostwa Świata w badmintonie 23-29.08.2010 r.Wyjazd do Paryża był niespodzianką zarówno dla mnie jak i dla Andrzeja. Planowaliśmy nasze tygodniowe wakacje, jednak raczej sądziłam, że polecimy do naszej ulubionej Grecji aniżeli do Paryża. Jednak jak to w życiu bywa planujemy jedno a  realizujemy zupełnie coś innego. Ale zacznijmy wszystko od początku. W kwietniu tego roku miał się odbyć Doroczny Kongres Europejskiej Konfederacji Badmintona w Manchesterze przy okazji organizowanych tam zawodów. Niestety ze względu na wybuch wulkanu islandzkiego na Kongres nie doleciała wystarczająca liczba delegatów i w związku z tym nie było quorum, stąd też Rada Europy postanowiła zorganizować nadzwyczajny zjazd podczas Mistrzostw Świata, które w dniach 23-29 sierpnia odbywały się w Paryżu. I tak uzgodniono, nową datę 29 sierpnia o godz.9.00 i zaproszono delegatów. Zaproszenie dotarło również do mnie i Andrzeja, prezesów honorowych Polskiego Związku Badmintona a jednocześnie byłych Vice Prezydentów  Europejskiej Unii Badmintona – obecnie Badminton Europe Confederation. Wyjaśniam, że zarówno Andrzej jak i ja byliśmy Vice Prezydentami BEC – Andrzej w latach 1987 -1989, ja w latach 2005 – 2007.

Do Paryża polecieliśmy w dniu 26 sierpnia o godz.15.55 a o godz 18.10 wylądowaliśmy szczęśliwie na lotnisku Charles de Gaulle. Powiadomieni przez nas organizatorzy oczekiwali na lotnisku i pojechaliśmy do Hotelu Mercure 2. Paryż przywitał nas zimnem i na dodatek padał deszcz. Oczywiście nie należy narzekać, gdyż w życiu nie można mieć wszystkiego i Paryża, i słońca i super pogody. Otrzymałam potwierdzenie rezerwacji naszego hotelu stąd bardzo się zdziwiliśmy gdy pan kierowca zajechał pod wejście 5 gwiazdkowego Hotelu Pullman twierdząc, ze to jest nasz hotel gdyż taką informację otrzymał od szefa transportu. Krótka rozmowa w recepcji hotelowej szybko wyjaśniła nieporozumienie i w końcu dotarliśmy do naszego miejsca zakwaterowania. Szybkie wypełnienie kart w recepcji i za chwilę siedzieliśmy w pokoju z herbatą w ręku. Zawsze przed każdym niemal wyjazdem powtarza się ta sama sytuacja, właśnie wtedy należy załatwić sprawy niecierpiące zwłoki, wyjaśnić jakiś rachunek czy fakturę, zadzwonić tu i tam, czasami wydaje mi się, że wszyscy umawiają się aby dzwonić właśnie tego jednego jedynego dnia, gdy goni nas czas, gdy trzeba wyjaśnić to i owo osobom pozostającym na miejscu, które będą sprawowały opiekę nad moim ojcem- panem 86 letnim jak już wszyscy  wiedzą. Jest godzina 20.30, postanawiamy zjeść cokolwiek, gdyż podczas lotów przewoźnicy częstują głównie napojami i krakersami. Ale nie o to przecież chodzi. W Restauracji spotykamy wielu znajomych, powitania i tradycyjne co słychać? Zamawiamy mixt sałat z drobno pokrojonym smażonym kurczakiem , jajkiem gotowanym na miękko na wierzchu a wszystko pięknie polane dobrym dressingiem. Do tego pijemy wino, tak tak oczywiście, że francuskie. Jest czwartek, w związku z tym wszyscy są jeszcze na gra mieszana -mixt - Robert Mateusiak/Nadia Ziębahali gdzie trwają pojedynki kwalifikacyjne. My raczej nie mamy powodów do świętowania dobrych wyników, ponieważ zarówno Przemek Wacha w singlu mężczyzn, jak i debel męski Michał Łogosz/Adam Cwalina, oraz w deblu kobiet Agnieszka Wojtkowska Wojtkowska/Natalia Pocztowiak wszyscy odpadli w pierwszej rundzie zawodów. Nasz exportowy mixt Robert Mateusiak/Nadia Zięba w pierwszej rundzie miał wolny los, a w następnej rundzie przegrał w trzech setach z mixtem z Singapuru. I nie ważne jest, że w drugim secie grali świetnie, byli parą rozstawioną na tych Mistrzostwach z numerem trzy i mieli realną szansę na brązowy medal, jednak jak to w życiu bywa, nie bardzo znany mixt (20 miejsce na liście światowej) wygrał tym razem i nasza para bardzo rozgoryczona pożegnała zawody. Wielka szkoda. Prawdę powiedziawszy widząc losowanie właśnie tej pary, bardzo się ucieszyłam, że lecimy na ćwierćfinały, półfinały i finały do Paryża, gdyż kilka razy już zapowiadałam, w moich wpisach, że właśnie oni mają największe szanse na medal na mistrzostwach świata i kolejnych Igrzyskach Olimpijskich. Ale życie ciągle płata nam figle, i tym razem też. Wielka szkoda. Moje przewidywania nie były gołosłowne gdyż w programie zawodów wydanych przez Francuską Federację Badmintona zdjęcie naszej pary zajmuje całą stronę a komentarz do niego był mniej więcej taki: spośród zawodników reprezentujących Europę największe szanse w grze mieszanej ma polska para Robert Mateusiak/Nadia Zięba. Bardzo ale to bardzo żałuję, być może straciliśmy na zawsze szansę zdobycia medalu na Mistrzostwach Świata,  trudno, jak to się mówi może „ next time” , oby! Niestety przyjechaliśmy w czwartek a nasi zawodnicy skończyli swoje gry wcześniej, tak więc mogę tylko skorzystać z relacji naocznego świadka. Pozwólcie, że zacytuję urywek sprawozdania z zawodów, przygotowanego przez pana Janusza Rudzińskiego, który był na Mistrzostwach Świata i relacjonował je na bieżąco na stronie www.badmintonzone.pl  cyt :”…Natomiast Polacy – jak zwykle – nie brylowali na mistrzostwach. Najwyższym, niedoścignionym osiągnięciem pozostaje ćwierćfinał (miejsce 5-8.) pary Robert Mateusiak/ Nadia Zięba  na mistrzostwach świata w 2007 roku. Wówczas Polacy rozprawili się w 1/8 finału z tegorocznymi wicemistrzami z Paryża, chińskim duetem He Hanbin/ Yu Yang. Na następnych mistrzostwach świata, rok temu, polski mikst spadł o stopień niżej, przegrywając z hinduską parą Diju Valiyanti [Valiyaveetil]/ Jwala Gutta. Obecnie – pomimo apetytów rozbudzonych trzecią pozycją w rankingu światowym, zwycięstwem w otwartych mistrzostwach Indonezji i niezłym losowaniem w mistrzostwach – Mistrzostwa świata w badmintonie -programMateusiak i Zięba  spadli o kolejny stopień. Przegrali już w 1/16 finału, czyli zajęli miejsce 17-32. Dalej nie zaszli również pozostali nasi reprezentanci, odpadając też w 1/16 lub wcześniej. Polakom nie udało się nie tylko wygrać choćby jednego meczu, ale nawet jednego seta (z wyjątkiem miksta Mateusiak/Zięba). Obserwując grę wszystkich naszych reprezentantów trudno mi było wyobrazić sobie, że mogliby zdobyć medal nawet przy dużo lepszym losowaniu. Potwierdzają to pośrednio również wyniki pogromców Polaków. Singapurczycy, którzy wyeliminowali Mateusiaka i Ziębę, przegrali w następnej rundzie z Hindusami. Hindusi przegrali w następnej rundzie z Koreańczykami. Koreańczycy ulegli potem Chińczykom. Tajemnica słabych wyników Polaków na mistrzostwach świata polega między innymi na tym, że konkurencja szykuje na te zawody szczyt formy i dlatego Biało-Czerwonym trudniej osiągnąć tam wysokie lokaty. Nie można powiedzieć, że Polacy prezentowali się na tegorocznych mistrzostwach zupełnie słabo. Moim zdaniem troje zawodników grało na wysokim poziomie (Michał Łogosz, Wojciech Szkudlarczyk, Nadia Zięba, ta ostatnia jednak nieco nerwowo), na średnim poziomie grał Adam Cwalina, nierówno i zdecydowanie poniżej swoich możliwości grał Robert Mateusiak, blado wypadły Agnieszka Wojtkowska, a zwłaszcza Natalia Pocztowiak. Przemek Wacha grał bardzo słabo w pierwszym secie, średnio w drugim. Z dużym zainteresowaniem czekałem na występ duetu Cwalina/Łogosz . Nie zauważyłem, by ktoś liczył na ich zwycięstwo z Indonezyjczykami, ale… Wielu kibiców pamięta zwycięstwo Łogosza i Mateusiaka na Igrzyskach w Atenach nad silną parą indonezyjską. Wprawdzie obecni przeciwnicy deblistów to para opromieniona wielkimi sukcesami, ale można było liczyć na podjęcie z nimi wyrównanej walki.
Tę równorzędną walkę toczył z Azjatami Łogosz. Niestety Cwalinie brakuje jeszcze umiejętności na skalę ówczesnego (2004 r.) Mateusiaka. O ile w takich elementach jak szybkość i siła Cwalina prezentuje się nieźle, to ustępuje Łogoszowi w dokładności zagrań, sprycie (wiąże się to na pewno z doświadczeniem), wykonaniu serwu i returnu.
Mistrzostwa Świata Paryż 23-29.08.2010 r.Na pocieszenie deblistom pozostało to, że ich pogromcy zdobyli przynajmniej w Paryżu brązowy medal. Przemek Wacha nie potrafi powrócić do wielkiej formy sprzed lat…(..) Największe nadzieje wiązano, jak powszechnie wiadomo, ze startem polskiego topowego miksta. Jego klęska stanowiła niemalże szok dla kibiców i – jak się wydaje – dla samych zawodników, którzy schodzili z areny Pierre de Coubertin jak bokserzy po porażce przed czasem. Klęska ta odbiła się więc znaczącym echem; wspominaliśmy już wcześniej o wypowiedzi Mateusiaka dla Polskiej Agencji Prasowej. Teraz zwróćmy uwagę na publikację w białostockim wydaniu „Gazety Wyborczej”. Jej dziennikarz, Adam Muśko, rozmawia zarówno z Zico (Robert Mateusiak”, jak i prezesem PZBad, Michałem Mirowskim.  Gazeta anonsuje na początku, że trzecia para w rankingu światowym – Robert Mateusiak/Nadieżda Zięba – już po pierwszym meczu odpadła z mistrzostw świata. Polacy nie wygrali żadnego meczu w Paryżu. Najbardziej utytułowany nasz badmintonista twierdzi, że główną przyczyną fatalnych wyników są działania zarządu Polskiego Związku Badmintona. Zacytujmy wybrane fragmenty wypowiedzi Mateusiaka.
– Od początku zawodów nie czuliśmy się dobrze. […] Ja i Nadia nie lubimy pierwszych spotkań w turniejach. Rozkręcamy się z meczu na mecz i jak przebrniemy te pierwsze spotkania, to może być dobrze. […] Zaczęliśmy bardzo nerwowo i pierwszego seta przegraliśmy do 13. W drugim trochę opanowaliśmy nerwy i wygraliśmy, a w trzecim prowadziliśmy 7:3. Potem doszło do kilku długich wymian, w których lepsi okazali się zawodnicy z Singapuru i był remis, a my znowu zaczęliśmy popełniać błędy i stało się. Zwycięska para kręci się około 20. miejsca w rankingu światowym, więc nie jest anonimowa. Nigdy z nią nie graliśmy i była to dodatkowa trudność, gdyż lepiej jest wiedzieć, na co stać rywali. Myślę, że wynik całej naszej reprezentacji odzwierciedla złą sytuację polskiego badmintona. Począwszy od bardzo wczesnego wylotu na mistrzostwa, przez co mieliśmy zarwaną noc, przez hotel o bardzo niskim standardzie, w którym byliśmy zakwaterowani w Paryżu i gdzie nie można było w spokoju przygotowywać się do gier, aż do braku trenerów na poziomie i w ogóle system zarządzania polskim badmintonem. Białostocki dziennikarz docieka, więc, jakim cudem mikst wygrał wcześniej w Hongkongu i Indonezji.
najlepszy europejski singlista Peter Gade Dania– W środowisku badmintonistów wszyscy się dziwią, jak my to robimy. Bez masażysty, trenera wygrywamy największe imprezy na świecie. Na zwycięstwo […] Miało wpływ także to, że od września do kwietnia gramy w bardzo silnej lidze w Danii, gdzie mamy okazję konfrontacji z najlepszymi. Wtedy jesteśmy w formie. Naszej parze brakuje stabilizacji głównie, dlatego, że nie mamy trenera, który byłby z nami na stałe. Te wyniki to wyłącznie zasługa moja i Nadii, naszego uporu i dążenia do celu. Związek jedyne, w czym nam pomaga, to po prostu wysyła nas na te turnieje. […]

Nie będę dalej wnikała w szczegóły wywiadów i analizę wyników, gdyż nie chcę brać udziału w aktualnie trwających rozgrywkach związek- zawodnicy, kluby, prezes, zarząd, ale gratuluję panu Januszowi Rudzińskiemu szczegółowej analizy szkoleniowej udziału naszych zawodników w tych Mistrzostwach.  Zainteresowanych odsyłam do strony www.badmintonzone.pl , Amatorska Sekcja Badmintona AZS UW, gdzie pan Janusz Rudziński cytuje cały wywiad zarówno z naszym topowym zawodnikiem Robertem Mateusiakiem jak i panem prezesem.

cdn.

Seminarium szkoleniowe

Uczestniczyłam w uczestniczki seminarium, pierwszy rząd druga z lewej.E.Radziszewska, autorka  drugi rząd pierwsza z prawej w czerwonym żakiecieseminarium szkoleniowym „Liderki Sportu”, które odbyło się w Centrum Olimpijskim Polskiego Komitetu Olimpijskiego w Warszawie przy ul. Gdyńskie Wybrzeże 4. Seminarium zostało zorganizowane przez Ministerstwo Sportu oraz  Pełnomocnika Rządu do Spraw Równego Traktowania. Brały w nim udział kobiety działające w sporcie: między innymi Monika Maciejewska olimpijka trener szermierki i Otylia JędrzejczakOtylia Jędrzejczak, Monika Maciejewska, Alicja Rutecka, Anna Lewczuk, Anna Wasilewska, menadżerki sportu, przedstawicielki polskich związków sportowych, a także osoby zaproszone: Ryszard Stachurski – Sekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu,
Andrzej Kraśnicki – Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego,
Elżbieta Radziszewska – Pełnomocnik Rządu ds. Równego Traktowania,
Urszula Jankowska – radca generalny w Ministerstwie Sportu i Turystyki,
Andrzej Person – senator,
Beata Bublewicz – posłanka na Sejm Rzeczpospolitej Polskiej, Wiceprzewodnicząca Komisji Kultury Fizycznej i Sportu,
Adam Krzesiński – sekretarz generalny polskiego Komitetu Olimpijskiego,
Anna Budzanowska – dyrektor Departamentu Sportu Kwalifikowanego i Młodzieżowego,
Prof. Ewa Kozdroń – AWF Warszawa,
Dr Joanna Sobiecka – AWF Kraków,
Dorota Idzi – przewodnicząca Komisji Sportu Kobiet,
Agnieszka Olejkowska – rzecznik prasowy PZPN.

Elżbieta Radziszewska (z prawej) i prof. Ewa Kozdroń AWF WarszawaZ przyjemnością chciałabym odnotować wystąpienie pani Elżbiety Radziszewskiej – Pełnomocnika Rządu ds. Równego Traktowania, która na zadania w sporcie, zarządzanie i liderki sportu, popatrzyła przez pryzmat równego traktowania kobiet i mężczyzn (a także przez pryzmat walki z rasizmem, szkoleń i awansów, zatrudnienia płci, orientacji Otylia Jedrzejczak pozdrowienia dla czytelników bloga www.okiemjadwigi.plseksualnej, religii, wieku, niepełnosprawności, rasy). Podkreśliła, że od roku 1919 w Polsce wybierałyśmy i mogłyśmy być wybierane, że Polska jest drugim na świecie państwem, które ma dwuizbowy parlament, starszy jest tylko parlament Anglii. Poinformowała, że 30.04.2008 r. powołano pełnomocnika rządu ds. równego traktowania, aby zasada równego traktowania była respektowana. Unia Europejska ma swoje Sportsmenka - Kobietą sukcesu, pod redakcją naukową Jadwigi Kłodeckiej Różalskiejwymogi i Polska musi się do tego dostosować. Ponadto przekazała, że trwają prace dotyczące niezależnego od rządu publicznego organu, którego zadaniem byłoby dawanie rządowi zaleceń dotyczących respektowania prawa w tym zakresie, a także udzielanie pomocy prawnej i wsparcie dla osób dyskryminowanych. Takim organem ma być Rzecznik Praw Obywatelskich z prof. Ireną Lipowicz na czele (niebawem zostanie powołana). W swoim wystąpieniu pani Radziszewska pokazała również, że w sporcie nie ma zasad równego traktowania, o czym świadczyć może na przykład ilość kobiet – prezesów w polskich związkach sportowych.

I tu nasuwa mi się osobista dygresja. W roku 1991 zostałam wybrana prezesem Polskiego Związku Badmintona. Byłam pierwszą kobietą – prezesem w polskim sporcie. Pamiętamy trudne czasy lat dziewięćdziesiątych i transformacji, jaką wszyscy przechodziliśmy, w tym także polski sport. Doskonale pamiętam wrzesień roku 1991 i pismo, które otrzymałam z ministerstwa. W związku z trudną sytuacją finansową państwa i rządu oraz dziurą budżetową, Polski Związek Badmintona musiał oddać do budżetu 47% dotacji przyznanej na rok 1991. Pismo otrzymaliśmy we wrześniu, czyli w naszym przypadku zrealizowaliśmy 80% budżetu na rok 1991. Na nic zdały się tłumaczenia, pisma, odwołania, staliśmy na straconej pozycji i nie było dyskusji. Zresztą wszystkie związki sportowe musiały oddać część przyznanych pieniędzy. Proszę sobie wyobrazić, jakich sztuk dokonywaliśmy, aby zrealizować szkolenia dla zawodników, aby nie przerwać przygotowań do najważniejszych imprez, jakimi w roku 1992 były m.in. Igrzyska Olimpijskie w Barcelonie. Zakwalifikowaliśmy WTEDY 5 KOBIET i 1 MĘŻCZYZNĘ. Międzynarodowe mistrzostwa Polski, które wtedy odbywały się w Płocku, zostały zorganizowane, i proszę mnie nie pytać, jakim wysiłkiem i nakładem sił i środków. Długi, które zaciągnęliśmy u naszych kontrahentów spłacaliśmy do września 1992 r., ale wszystkie akcje szkoleniowe seniorów, starty polskich zawodników zostały zrealizowane zgodnie z planem. Starty w zaplanowanych turniejach kwalifikujących do IO Barcelona 1992 – a  trzeba było wystartować w co najmniej 10 wielkich turniejach międzynarodowych, punktowanych, a punkty te zliczane razem dawały miejsce na listach światowych Międzynarodowej Federacji badmintona IBF, realizowaliśmy bądź to na koszt klubów, bądź na koszt własny związku, z odroczonymi terminami  płatności. To były bardzo trudne chwile dla nowego prezesa – kobiety, która musiała sobie ze wszystkim poradzić. I poradziła!  Byłam wówczas jedyną kobietą na takim stanowisku i nie mogłam pokazać, że się boję, obawiam, że nie dam rady, (oczywiście, że się bałam, oczywiście, że nocami nie spałam, ale o tym wiedzieliśmy tylko ja i mój mąż) dałam radę, znajdowałam różnego rodzaju rzeczy niemożliwe, które stawały się możliwymi i wyszliśmy z badmintonem na prostą, wzięliśmy udział w Igrzyskach Olimpijskich w badmintonie Barcelona 1992 i Polska po raz pierwszy na tych zawodach zajęła 9. miejsce w grze podwójnej kobiet. Bożena Siemieniec i Wioletta Wilk były zdobywczyniami tej pozycji. Dopiero trzy lata później związek jeździecki wybrał kobietę na stanowisko prezesa (zajmowała je tylko rok lub półtora). Na damskiego prezesa zdecydował się też związek łuczniczy – Justyna piastowała tę funkcję przez jedną kadencję, natomiast prezesem w Polskim Związku Lekkiej Atletyki w latach 1997-2009 była pani Irena Szewińska, ale to było 6 długich lat po tym, jak ja prezesowałam mojemu związkowi. Pracowałam jako prezes Polskiego Związku Badmintona  od 1991 do stycznia 2005 roku. Poprzez tę dygresję chciałam pokazać, jak nas, kobiet, na pozycjach liderek w sporcie jest mało. Obecnie żaden związek sportowy nie ma chyba kobiety prezesa.

Wracając do seminarium:konferencja liderki sportu E.Radziszewska

Pani Elżbieta Radziszewska stwierdziła, że aby osiągnąć poważne stanowisko w zarządzaniu w sporcie musimy mieć pasję. To prawda, zgadzam się z panią całkowicie. Tylko dzięki pasji, ukochaniu sportu, codziennemu współzawodnictwu z mężczyznami osiągnęłam sukces, wytrwałam i doszłam do wyznaczonego przeze mnie celu.

konferencja liderki sportu Urszula JankowskaUla Jankowska, radca generalny w Ministerstwie Sportu zapoznała nas z działaniami ministerstwa w tym zakresie, jak również poinformowała nas o kongresie, jaki odbył się w dniach 20-23 maja tego roku w Sydney: Kobiety i Sport/weź udział/pomyśl/zmień, w którym uczestniczyło 460 osób z 60 państw. Polska została wyróżniona i głośno było o naszej inicjatywie dotyczącej najlepszych zawodniczek posiadających stypendia sportowe. Gdy zawodniczki zachodzą w ciążę i rodzą dziecko, mają szansę powrotu do wielkiego wyczynu poprzez uregulowania prawne (2005 r.) – w dalszym ciągu otrzymują stypendia sportowe i mogą wrócić do swojej dyscypliny sportowej oraz do wielkiej formy, gwarantującej im uzyskanie kolejnych świetnych wyników sportowych, dzięki tej pomocy.

konferencja liderki sportu Ewa RutkowskaCiekawe były również dwie prezentacje: Ewy Rutkowskiej i Doroty Bregin, reprezentujących Grupę Doradczą Równości Płci o tematach „Polityka równości a sektor sportowy” oraz „Możliwości rozwiązań równościowych w sektorze sportu”. Mottem wykładu pani Ewy Rutkowskiej był wyjątek z deklaracji z Brighton w sprawie kobiet w sporcie z roku 1994: ”… Mimo wzrostu udziału kobiet w sporcie, który miał miejsce w ostatnich latach, oraz pomimo zwiększania szans uczestnictwa w wydarzeniach sportowych o randze krajowej i międzynarodowej, zjawiskom tym nie towarzyszył wzrost udziału kobiet w zakresie podejmowania decyzji i sprawowania funkcji kierowniczych w sporcie. Kobiety są zdecydowanie słabo reprezentowane wśród kadry zarządzającej, trenerów i urzędników, w szczególności wyższych szczebli. Dopóki brak będzie kobiet na stanowiskach kierowniczych i decyzyjnych oraz brak będzie kobiecych wzorców w sporcie, postulat równych szans dla kobiet i dziewcząt nie będzie możliwy do zrealizowania”. Minęło 16 lat od ustanowienia tej deklaracji, i nie bardzo w to wierzę, że się coś zmieniło. Wiemy, że zmiany te są wynikiem ciągłego, długiego procesu, którego efekty będzie można ocenić w ciągu kilku lat.

konferencja liderki sportu A.ZagórskaBardzo mi się podobała prezentacja przedstawiona przez dr Adrianę Zagórską na temat „Technika „skutecznie” jako element  budowania siebie”. Pani Adriana przedstawiła kilka możliwych do zastosowania technik. Aby być skutecznym i móc realizować siebie, należy zachować poniższe zasady: ciało, umysł, duch. Powiedziała w swym wystąpieniu, że myślenie jest czynnością umysłową, mózg zaś jest ślepym narządem, który przetwarza wszystko, co mu zostanie przesłane. Człowiek reaguje na wyobrażenia, a ciało odpowiada na to, co mózg sobie wyobraża. Czym zatem jest technika „skutecznie”?  Jest to zbiór technik psychologicznych wspierających pewność siebie i poczucie własnej skuteczności.  Pewność siebie to wiara, że możesz osiągnąć sukces, wykonać to co zamierzasz, wiara w swój potencjał, a pewność siebie rozwija pozytywne emocje, ułatwia koncentrację, wpływa na formułowanie celów, zwiększa wysiłek wkładany w działanie, wpływa na strategię „grać aby wygrać”. Własna skuteczność „self efficacy” – poczucie własnej kompetencji, która pozwoli na  efektywne radzenie sobie z różnymi stresującymi sytuacjami, jest to nasze przekonanie, że możemy skutecznie działać dla osiągnięcia celu. Niski poziom własnej skuteczności związany jest z lękiem, poczuciem bezradności, nasileniem smutku i przygnębienia. Pani dr Adriana Zagórska wprowadzała nas w te i inne aspekty pewności siebie, skuteczności, energii życiowej, a także stresu i paliwa do życia w formach diety, ruchu, snu, czasu wolnego, planów i marzeń, spełnień życiowych, kultury i duchowości. Były to sprawy jakby proste, o których na co dzień nie myślimy, ale one wpływają na nasze działania. Bardzo dobra psychologiczna strona w technikach skuteczności, z punktu widzenia naukowego w psychologii. Wykład bardzo ciekawy, zmuszający do pewnych przemyśleń. Na zakończenie odbył się panel dyskusyjny „Jakimi metodami należy promować i rozwijać sport kobiet?”. Dyskusja trwała godzinę i wzięły w niej udział prawie wszystkie uczestniczki spotkania. Konferencja konferencja liderki sportu dr psychologii Jadwiga Kłodecka-Różalskaciekawa, potrzebna, świetnie moderowana przez dr psychologii Jadwigę Kłodecką-Różalską. Jestem bardzo zadowolona, że brałam udział w tym wydarzeniu. Wszystkim osobom, które miały swoje prezentacje serdecznie dziękujemy za ich przekazanie.

A ja chciałabym dodatkowo podziękować pani Uli Jankowskiej, która była dobrym duchem tego seminarium.

Sprawozdawca – uczestnik

Wasza Jadwiga                                                                                                                  Honorowy Prezes
Polskiego Związku Badmintona

 

badminton DME mężczyzn Polska Ukraina 3:2Polska reprezentacja mężczyzn pokonała dzisiaj, w dniu 20.02, w półfinale zespół Ukrainy 3:2. Mecz trudny, bardzo trudny, ale wygrany.

21.02.2010 o godz.16.00 mecz finałowy z reprezentacją Danii z najlepszym zawodnikiem europejskim, Peterem Gade, w roli głównej.

Warto zobaczyć piątego zawodnika na świecie, który jest fenomenalnym badminton Peter Gade podczas rozgrzewki na korcie Areny Ursynówgraczem, na topie od kilkunastu lat. Serdecznie zapraszam na Arenę Ursynów – trzymajmy kciuki za naszą reprezentację. Będzie trudno, i będzie się działo, warto zajrzeć aby zobaczyć jak grają najlepsi polscy zawodnicy: Przemysław Wacha, Michał Łogosz, Robert Mateusiak, Adam Cwalina, Łukasz Moreń, Dariusz Zięba, Rafał Hawel, trenerzy , którzy przygotowywali reprezentację Polski – dawni zawodnicy Arena Ursynów ME badminton srebrny medal PolskaKarol Hawel, Jerzy Dołhan i Jacek Hankiewicz(konsultant). Srebrny medal już mamy! Po raz pierwszy w historii polskiego badmintona, to wielki sukces!

 

DME srebrna drużyna,od lewej stoją goście T.Bacher Prezydent Europy, W.Wilczyński, A.Szalewicz, M.MirowskiWiem co mówię, proszę uwierzyć, marzenia spełniają się, i te o wielkich sukcesach też, i to nic, że po latach!

Warto marzyć!

 

Reprezentacja Polski mężczyzn i twórcy polskiego badmintona:A.Szalewicz, J.Ślawska SzalewiczNa  halę zapraszała, na hali Arena Ursynów była i komentowała 

 Wasza Jadwiga

Prezes Honorowy Polskiego Związku Badmintona

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.