Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Archiwum miesiąca marzec 2013

Choć nigdy nie lubiłam  dnia 8 Marca, to jednak dzisiaj ten dzień wspominam z pewna dozą nieśmiałości i sentymentu. Co roku o godz.8.15  do kazdego pokoju w pewnym Komitecie wchodził przedstawiciel Rady Zakładowej z kwiatkami w ręku dokładnie odliczonymi po jednym goździku dla każdej z pań. Czasami do tego goździka dołączony był prezent w postaci nieśmiertelnych rajstop, no i jeszcze pokwitowanie, podpis złożony i kwiatek wraz z prezentem był twój.  Dzisiaj zamiast tamtych rajstop i kwiatków pozwoliłam sobie na żart znaleziony gdzieś w sieci, wierszyk bez autora, tym niemniej pogodny żart więc dedykuję go  wszystkim Paniom, Kobietom, Kobietkom, Dziewczynom i Dziewczynkom ( w myśl powiedzenia że młodość trwa krótko a starość długo)

Oda do starości
Co to za życie bywa w MŁODOŚCI !?
Nie czujesz serca …wątroby …kości …
Śpisz jak zabity, popijasz gładko …
i nawet głowa boli cię rzadko.
***
Dopiero człeku twój wiek DOJRZAŁY!
Odsłania życia urok wspaniały …
Gdy łyk powietrza, z wysiłkiem łapiesz…
Rwie Cię w kolanach …
Na schodach sapiesz …
Serce jak głupie szybko ci bije …
Lecz w każdej chwili czujesz że ŻYJESZ !
Więc nie narzekaj z byle powodu
Masz teraz wszystko ,czego za młodu
nie doświadczyłeś. Ale DOŻYŁEŚ!
***
Więc chociaż czasem w krzyżu cię łupie
Ciesz się dniem każdym!
Miej wszystko w DUPIE!!!

************

Idę ulicą – ktoś mi się kłania.
Oddaję ukłoń – znam przecież drania:
ta twarz, ten uśmiech i ten błysk w oku…
To miły facet, znam go od roku.
Jakże u diabla on się nazywa?….
Dziura w pamięci. Czasem tak bywa.
Wtedy myśl smutna w głowie się rodzi :
Nic nie poradzisz – starość nadchodzi .

Z trzeciego piętra schodzę radośnie,
bo w kalendarzu ma się ku wiośnie,
no i spaceru gna mnie potrzeba
zwłaszcza, że słońce i błękit nieba…
Gdy już po parku idę aleją
nagle pot zimny koszulę klei,
bowiem pytanie w głowie mi tkwi :
czy aby kluczem zamknąłem drzwi?
W spiesznym powrocie znów myśl się rodzi :
Nic nie poradzisz – starość nadchodzi.

Siedzę i czytam.
Nagle myśl żywa jakimś pragnieniem z fotela zrywa.
Robię trzy kroki, staję przy szafie i jak to cielę na nią się gapię…
Pojęcia nie mam po co ja wstałem?
Czego tak bardzo i nagle chciałem?
Oj, coraz bardziej mi to już szkodzi ,że ta nieszczęsna starość nadchodzi.

Jadę na urlop. Prasuję spodnie, żeby wśród ludzi wyglądać godnie.
Biorę walizkę, pędzę nad morze….
Lecz tam miast śledzić dziewczyny hoże, zamiast podziwiać plażowe akty… …
Czy wyłączyłem wtyczkę z kontaktu?
Może dom spłonął? Strach we mnie godzi…
Tak to już jest, gdy starość nadchodzi.

Żeby nie znaleźć się kiedyś w nędzy zaoszczędziłem trochę pieniędzy.
W dużej kopercie, zamkniętej klejem, dobrze ukryłem je przed złodziejem
I teraz… już od paru miesięcy nie mogę znaleźć moich tysięcy.
Ech. Nie pojmiecie tego wy młodzi jak miło żyć, gdy starość nadchodzi..

Pomimo moich najlepszych chęci -nie zawsze mogę ufać pamięci.
Więc by jej pomóc, a przez nią sobie, czasem na chustce węzełki robię.
A potem jeden Bóg wiedzieć raczy co który węzeł ma dla mnie znaczyć?
Choć mi się nawet nieźle powodzi, wciąż mam kłopoty.
Starość nadchodzi.

Dwa razy dziennie – raz przy śniadaniu, a potem w obiad,
po drugim daniu zażywam leki, tabletki białe:
cztery połówki i cztery całe
Często się pieklę (bom nie aniołem),gdy w obiad nie wiem czy rano wziąłem?
Tę gorycz klęski wątpliwie słodzi , że oto starość nadchodzi.
Żuję kolację – w niej polędwica me podniebienie smakiem zachwyca.
Pogodnie dumam o tej starości….Czy ona musi stale nas złościć?
Przecież jest piękna!!!! Masz sporo czasu…
Chcesz iść nad wodę, albo do lasu, to sobie idziesz – nikt ci nie broni.
Z łóżka zbyt wcześnie też nikt nie goni, bowiem nie musisz pędzić do pracy jak wszyscy twoi młodsi rodacy.
Co prawda wigor z wolna przekwita, lecz po co wigor u emeryta?
Podwyżki pensji już nie wyprosisz, należną gażę poczta przynosi…
Spokojnie patrzysz jak świat się zmienia, gdyż wiek ci daje mądrość spojrzenia…
Więc wiwat starość! Niechaj nam służy, nawet gdy trochę chwilami nuży,
Bowiem – jak sądzę – w tym jest rzecz cała, by jak najdłużej ta starość trwała…!!!

 

Czas na żur

Za oknem piękne słońce, a wczorajszy dzień zachwycił mnie temperaturą i blaskiem. Pomyślałam sobie niedługo święta wielkanocne, czas przygotować zakwas na żur, oczywiście wypróbowując go, aby przed świętami spokojnie przystąpić do ugotowania mając pewność, że nasz żur się uda. Przepis na  żur  kiedyś przywiozłam dawno temu ze Święcan, ale muszę powiedzieć, że również w Siepietnicy, Korczynie czy Bieczu podobny żur jest kiszony. Zresztą prawdę mówiąc do nastawienia zakwasu według jej przepisu  namówiła mnie córcia, która stała się ekspertem kuchennym. A więc do dzieła:

Składniki

3-4 łyżki mąki żytniej chlebowej, 3-4 łyżki otrębów żytnich, dwa ząbki czosnku, 1 kromka chleba (ja używam chleb „Poligonowy” z” Piekarni Grzybki”), ale można użyć każdy chleb pieczony na zakwasie, śmietana ilość wg uznania, sól, pieprz ziele angielskie, listek laurowy, może być obrana cebula (wg uznania)

Wykonanie (wersja postna)

Zakwas: do słoika (wielkość zależy od ilości potrzebnego żuru) w moim przypadku używam słoik litrowy wsypuję trzy łyżki mąki żytniej chlebowej, trzy łyżki otrębów żytnich, wrzucam dwa ząbki czosnku ( w łupince) i jedną kromkę chleba żytniego. Stawiam w ciepłe miejsce, u mnie w domu jest to kaloryfer w kuchni, słoik postawiłam na stołeczku przy kaloryferze. Po trzech dniach zakwas jest gotowy. Niektóre gospodynie ten właśnie pierwszy zakwas wylewają. Ja pozostawiłam go, gdyż bardzo ładnie pachniał i miał dobry smak.

Do garnka wlałam wodę, wrzuciłam trzy ząbki czosnku, dwa listki laurowe, kilka ziaren ziela angielskiego i kilka ziaren pieprzu czarnego. Kto lubi może dodać obraną cebulę pokrojoną w piórka, całość zagotowałam, wlałam mój zakwas ze wszystkimi farfoclami pozostawiając w słoiku niewielką ilość zakwasu do następnego nastawienia żuru. Zagotowałam, dodałam śmietany, sól i pieprz. Żur okazał się poezją smaku, odpowiedniej konsystencji i co najważniejsze nie był ani za kwaśny ani za mdły. Tak jak potrzeba. Żadnych ulepszaczy, żadnych składników poprawiających smak, zresztą zobaczcie sami na zdjęciach. W czasach, gdy wszystko ulega przeróbkom, poprawkom, a także w dobie wszechobecnych ulepszaczy taki prosty smak naszego żuru jest wspaniały, wiemy, co jemy i czym karmimy bliskich.

Wielkopostny żur zamienia się w świąteczny po dodaniu wędzonki (boczku wędzonego, bądź żeber wędzonych i koniecznie białej kiełbasy)

Dla wielbicieli smaku żuru mam dodatkowo propozycję zupy zalewajki, która w moim rodzinnym domu była jedną z ulubionych.

Składniki

Cztery do sześciu ziemniaków obranych i pokrojonych w kostkę, dwie cebule obrane i pokrojone w kosteczkę, zakwas na żur, 2 ząbki czosnku, sól, ziele angielski i pieprz w ziarnkach, dwie łyżki smalcu własnej roboty (ze skwareczkami)

Do garnka wlewamy wodę, wrzucamy obrany czosnek, wrzucamy 2 listki laurowe, kilka ziarnek ziela angielskiego i pieprzu czarnego ziemniaki pokrojone w kostkę, gotujemy. Ziemniaki muszą być miękkie. Wlewamy zakwas na żur, zagotowujemy, solimy a na koniec dodajemy cebulkę usmażoną na smalcu. Przysięgam, ze nigdy nie jadłam lepszej zupy zalewajki, która nie tylko jest prosta w gotowaniu, ale też smaczna i pożywna, no i przede wszystkim największy jej walor- kojarzy mi się z dzieciństwem. Pewnie zauważyliście, ze nasze dzieci kochają zupy kwaśne a nie te, które maja dużo marchewki selera i pora. Wiem, że są one zdrowe, ale od czasu do czasu warto im dla odmiany podać coś innego. Zachęcam do prób, przecież Święta Wielkiej Nocy za 24 dni.

Życzę udanej zabawy w kuchni

Wasza Jadwiga

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.