Trwa sezon ogórkowy. Dzisiaj podam przepisy na ogórki małosolne, które w mojej rodzinie cieszą się wielkim powodzeniem a także na dwie sałatki z ogórkami w roli głównej.
Ogórki małosolne
Składniki
2 kg ogórków „kiszeniaków”,3 litry gotowanej wody wrzącej, 2 łyżki soli, 3 ząbki czosnku, koper do kiszenia ogórków, korzeń chrzanu, 1-2 liście wiśni (ale jak nie ma to nie szkodzi)
Wykonanie: ogórki myjemy, układamy w glinianym garnku a jak nie ma garnka to w słoju, wrzucamy czosnek, może być nie obrany, wkładamy chrzan, listki wiśni,. Do dzbanka wlewamy przegotowana wodę (wrzątek) dodajemy 2 łyżki soli, mieszamy aby sól się rozpuściła i zalewamy nasze ogóreczki, dociskamy kamieniem, lub zakręcamy słój zakrętką. Odstawiamy w miejsce ciepłe aby ogórki szybko się zakisiły (po trzech dniach sprawdzamy stan ukiszenia). Przy temperaturach jakie ostatnio panowały w Polsce ogórki małosolne dobre są do spożycia już na drugi dzień, natomiast gdy jest chłodniej muszą postać dłużej. Tak samo przygotowuję ogórki kiszone na zimę, kto lubi może dodać gorczycy troszeczkę, i ziele angielskie, jednak dla mnie smak kiszonych ogórków zawsze związany jest z koprem i czosnkiem oraz chrzanem.
Sałatka ogórkowa wg przepisu cioci Joli
Składniki
4 kg świeżych ogórków umyć i pokroić w plastry razem ze skórką, 0,5 kg cebuli obrać i pokroić w talarki, 0,25 kg marchwi obrać i pokroić w paseczki, 0,25 kg pietruszki z natką obrać i pokroić w paseczki, 1 główka czosnku, 1 szklanka octu 10%, 1 szklanka oleju z pestek winogron, 2 płaskie łyżeczki soli, 1 szklanka cukru
Przygotowane składniki wrzucić do miski i razem wymieszać dokładnie. Sałatkę włożyć do słoików wymytych i wyparzonych (jeżeli myjemy w zmywarce to już proces parzenia możemy pominąć). Do każdego słoika wrzucamy 4 ziarenka pieprzu, 2 ziarenka ziela angielskiego, pozakręcać ale nie do końca ( dokręcimy po pasteryzowaniu). Pasteryzujemy w garnku z woda przez 30 minut. Po tym czasie dokręcamy zakrętki, stawiamy na ściereczce „do góry dnem”. Przyklejamy opis tak byśmy w zimie łatwo rozpoznały co znajduje się w słoiku i jaka była data wyprodukowania tego właśnie specjału. Wszystkim , którzy przygotowują przetwory życzę udanych prac oraz znakomitego smaku ich wyrobów. Nie ma to jak własny
dżem czy też sałatka przyniesiona z piwnicy w chłodny zimowy dzień, kiedy wszyscy oczekujemy na słonko, na dłuższe dni i tęsknimy do lata.
Będąc dzisiaj na targu znalazłam piękny świeży czosnek, który na straganie wyglądał raczej mało zachęcająco. Jednak właścicielka namówiła mnie na zakup i miała rację, po obraniu ukazały się świeże piękne ząbki. Proponuję wszystkim przygotowanie czosnku marynowanego wg przepisu cioci Joli.
Czosnek marynowany
1 kg dużego świeżego czosnku – obrać, Zalewa: 200 ml wody (niepełna szklanka), 200 ml octu 10% (niepełna szklanka), 1 duża łyżka soli, 2 łyżeczki cukru, 2 ziarenka pieprzu, 5 ziarenek ziela angielskiego, 3 listki laurowe, szczypta cynamonu pół małej łyżeczki.
Wykonanie: ząbki czosnku sparzyć na sitku osolonym wrzątkiem, odcedzić, włożyć natychmiast do zimnej wody.
Zalewa : wszystkie podane w przepisie składniki gotujemy z woda i octem, studzimy. Czosnek wkładamy do słoiczków i zalewamy ostudzona zalewą, zakręcamy słoiki. Tak przygotowany czosnek nie psuje się, ma specyficzny smak i kolor. Podajemy do wędlin na talerzyku skropiony oliwą.
Sałatka szwedzka wg przepisu babci Dziuni
2 kg ogórków, 0,25 kg marchwi, 0,25 kg cebuli, garść natki pietruszki posiekanej, 20 dkg cukru, 0,5 szklanki oliwy, 0,5 szklanki octu 10%, 2 łyżki soli, liść laurowy, ziele angielskie, goździki.
Wykonanie: ogórki myjemy i kroimy w plasterki, cebula i marchew obieramy i kroimy w plasterki. Wszystkie składniki mieszamy w misce. Czekamy aż sałatka puści sok. Wkładamy do słoików, zakręcamy zakrętki i gotujemy w garnku w wodzie 5-10 minut. Sałatka gotowa, ja jeszcze wyjmuję i stawiam słoiki do góry dnem, ale proszę uważać, gdyż są gorące.
Likier mleczny, bajkowy!
Wszyscy w rodzinie wiedzą, że mleka od małego nienawidzę, ale ten przepis na likier jest pyszny i proszę się nie sugerować nazwą – mleczny! Po wykonaniu zobaczycie, że po mleku nawet marzenia sennego nie ma, ślad ginie. I to jest wg mnie zaleta tego likieru.
Składniki: 1 litr spirytusu, 1 kg cukru rozpuszczamy w 1 litrze mleka, dodajemy cukier waniliowy, całą cytrynę obieramy ze skórki, kroimy w plastry, 1 szklanka soku pomarańczowego. Podane wyżej składniki wkładamy do słoja na 6 tygodni. Po tym czasie klarowny płyn koloru lekko żółtego lub jak kto woli jasno żółtego ostrożnie zlewamy, zaś ścięte mleko w postaci galarety wyrzucamy, jeżeli nie udało nam się odcedzić płynu bez zmącenia całości przecedzamy przez bibułę filtracyjną lub watę włożoną do lejka.
Likier jest pyszny a z mleka pozostała tylko wielce myląca nazwa, polecam gorąco!
Dzisiejsze nietypowe przepisy przygotowała
Wasza Jadwiga
ps. Bardzo przepraszam ale od dzisiaj 26.08 do dnia 31.08.2010 wyjeżdżamy ze ślubnym do Paryża na Mistrzostwa Świata w badmintonie, które w dniach 23 – 29.08.2010 są właśnie tu rozgrywane. Jesteśmy gośćmi Badminton Europe. Spotkamy się natychmiast po powrocie. Obiecuję przywieźć reportaż z pobytu na zawodach, oraz z Paryża, do usłyszenia -Wasza Jadwiga


16.01.1986
na trzeciego, na szóstego, okropnie. Chiński Mur jest rzeczywiście imponujący, widać go jak wężykiem układa się na górach, ale żeby go zobaczyć trzeba wspiąć się na kilka górek, co oczywiście jest moim marzeniem. Ale idę. Robimy zdjęcia, dużo zdjęć, pogoda, słonecznie, tylko wiatr szaleje. Do hotelu wracamy autokarem, ja ze zmęczenia i tej wspinaczki śpię w drodze powrotnej. Jest takie powiedzenie, kto nie widział Chińskiego muru i pandy, nie pił małtaj i nie jadł kaczki po pekińsku, ten nie był w Chinach. Właściwie
została nam tylko degustacja kaczki.
Pin i ja, zawodnicy przy dwóch okrągłych stołach. Światowo, pięknie i elegancko. Restauracja to 5 pięter różnej wielkości sal, które są wynajmowane w zależności od ilości osób biorących udział w biesiadzie. U nas zamawiamy stół dla czterech osób, tam salę na 12, 16 czy 20 osób.
W czasie całego pobytu naszej reprezentacji powtarzałam: od naszego zachowania, wywołanego wrażenia na gospodarzach we wszystkich miejscowościach, od naszej postawy, a także postępowania, wyrażania opinii na tematy szkolenia w badmintonie zależeć będzie kilka istotnych spraw po które pojechaliśmy. Zrealizowaliśmy plan maksimum!
Zen wspaniałą inkrustowaną tacę, sekretarz generalny i Xiao Towu duże tace srebrne na owoce, oczywiście wszyscy otrzymali też polską wódkę. Mój bagaż znacznie zmniejszył swoją objętość oraz ciężar. Nawet przedstawiciel polskiej ambasady został uhonorowany naszymi upominkami. W tym miejscu warto zaznaczyć, że nasi polscy sponsorzy LOT i FSO przygotowali nam wiele drobiazgów, które mogliśmy wręczyć gospodarzom w poszczególnych miastach. Jurek Szuliński niespodziewanie podarował Madame Lu czapeczkę i szalik z naszych mistrzostw Europy – Helvetia Cup, zyskując aplauz obecnych. Na zakończenie jeszcze raz poprosiliśmy sekretarza generalnego o pomoc w dalszej współpracy,
gdyż Xiao powiedział mi, że właściwie wszystkie sprawy od niego zależą. Korzystając z tej informacji powróciłam do zasadniczej rozmowy jak sekretarz z sekretarzem. Madame Lu również obiecała nam pomóc. ( Madame Lu w 1995 r została wybrana Prezydentem Międzynarodowej Federacji Badmintona -IBF) I w ten sposób o 20.15 wylądowaliśmy w hotelu. Shi Pin, nasza Jola, zaczyna wywiad dla Radia Pekin. Co nam się podobało, jaka publiczność, jaki chiński badminton, co zobaczyliśmy? Andrzej jako prezes odpowiada na pytania.
kolacja pożegnalna, 2 treningi codziennie, oficjalne mecze, zwiedzanie, kolacja pożegnalna, pakowanie i dalej. Najgorzej było jak nam się obiad pożegnalny z kolacją powitalną trafiał. W sumie wielkie przeżycia, wymagające ogromnej dyscypliny wewnętrznej. Pakowanie, rozpakowywanie i ekspresowe zakupy, na to było zawsze najmniej czasu. Wszystko kosztem snu, udziału w treningach, a jeszcze dodatkowo prowadzone oficjalne rozmowy lub spotkania, i na każde spotkanie wyprasowana świeża bluzka, odprasowany kostium i tak co dnia. Dzisiaj mogę powiedzieć, że to była podróż mojego życia. Azja, 17 dni, 3 klimaty, przestrzeń, widoki, maleńkie poletka, bieda i dostatek, ale też mogę stwierdzić, że w sklepach było wszystko, czego ludzie potrzebowali do życia,
a u nas? Za tanio nie było. Zarobki w granicach 90-120 Yuanów, termosy na pompkę kosztowały około 16 Yuanów a koc wełniany 70-120 Yuanów. Tylko oni takich koców nie używali, kołdry bajowe i już, bo ciepłe i tanie.
niewzruszona, a jednak wchodzimy. Startujemy o 9.50, szybko w górę. Pod nami widać wielki chiński mur. Siedzimy z Andrzejem w trzyosobowym rzędzie. Fotel między nami jest wolny. Pogoda piękna, ale widok raczej zamglony, wielka szkoda.
w szkołach i przedszkolach, a w nich ćwiczy 20 mln młodych potencjalnych mistrzów. Oczywiście podaję dane z roku 1986.
sprytnie uciekali. Lądujemy zgodnie z planem – jest 18.15 czasu pekińskiego czyli 13.30 czasu moskiewskiego, kontrola, bilety, bony obiadowe i już poczekalnia tranzytowa. Przed nami 6 godzin oczekiwania przy lodach, kawie i szampanie. Obiad zamawiam na godz. 16.00. Wszyscy są bardzo zmęczeni, zresztą co tu się dziwić. Nogi spuchnięte, a oprócz tego mam katar (zbyt częsta zmiana klimatów).W tej chwili w Pekinie jest 2.58, w Warszawie 19.58, to już 20 godzina w podróży. Właściwie to od trzech dni podróżujemy, bo ten krótki postój w Pekinie trudno nazwać pobytem. Szybko hotel, szybko spać, szybko śniadanie, szybko wielki mur, szybko przebrać się, szybko na bankiet, szybko, szybko, szybko, cholera trochę za szybko.
Wakacje mają się ku końcowi. Powoli zaczynamy wracać z wojaży, tych bardzo dalekich i tych bardzo bliskich. Skoro tak, może warto pomyśleć o dobrych przetworach domowych, które serwowane rodzinie w miesiącach zimowych będą wspaniałym wspomnieniem lata.
Nalewka z aronii wg przepisu babci Stasi
domu potrzebne są dwa wściekłe wilczury, aby postała choć przez 3 miesiące.
Smacznego!