Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Trudny debiut

Autor: Jadwiga. 63 komentarze.
Moje Podróże z Lotką

Moje Podróże z Lotką

Debiut w dojrzałym wieku jest bardzo trudny. Wie o tym kilka pań, czytelniczek mojego bloga. Same zadebiutowały, jako autorki książek, powieści, poezji, tomików wierszy a także fraszek. Nie jest to sprawa łatwa. Nie wiedziałabym, w jakich bólach niektóre autorki rodzą swoje utwory. Bo że jest to poród kleszczowy przekonuję się sama na sobie. Napisałam autobiografię, o kobiecie w sporcie. Pierwsza taka książka w świecie sportu i męskiej dominacji. Nie ma drugiej, przynajmniej ja nie znam. Oczywiście, że jest kilka napisanych przez kobiety byłe gwiazdy sportu, medalistki mistrzostw świata i Europy, niektóre z nich to również medalistki igrzysk olimpijskich, jak Maja Włoszczowska.

Ja nie byłam zawodniczką zdobywającą mistrzowskie tytuły. Wiem dobrze, co znaczy ciężka praca, ciężkie treningi, gdyż trenowałam razem z wieloma zawodnikami sekcji judo AZS „Siobukai” Warszawa. To książka o moich doświadczeniach w sporcie, w judo, szermierce, badmintonie, o drodze, jaką musiałam pokonać, aby dojść na szczyt i zostać wice prezydentem Europejskiej Unii Badmintona, o trudach, w jakich przyszło pracować nam z wieloma ludźmi, o

przygotowania do sesji zdjęciowej

przygotowania do sesji zdjęciowej

budowaniu nowej dyscypliny, o trudnej transformacji ekonomicznej w roku 1989, wtedy, gdy pieniędzy było za mało a nasze apetyty na sukcesy zbyt duże. Ta książka zabrała mi kolejny rok życia. Była to najtrudniejsza praca, z jaką przyszło mi się zmierzyć. Trauma, rozdrapywanie najtrudniejszych życiowych spraw, aby zrozumieć, dlaczego poszłam właśnie tą a nie inną drogą. O sprawach rodzinnych nie mówię, nie znajdziecie ich w książce. To nie jest opowieść o zakochanej blondynce.  To jest opowieść o blondynie zakochanej w sporcie, która przez czterdzieści pięć lat walczy o każdy udany dzień. Nie jest to też opowieść o cierpieniu, jest to zbiór wspomnień najistotniejszych w moim życiu. Zdarzenia, o których napisałam ukształtowały mnie, dały mi siłę i wiarę, że wszystko jest możliwe, że nie ma rzeczy niemożliwych i nie do załatwienia. Trzeba tylko bardzo chcieć. Moim guru jest pani Małgorzata Gutowska-Adamczyk, która wręcz zmusiła mnie do napisania wspomnień. Małgorzato bardzo dziękuję, wiem, że bez Ciebie nie napisałabym moich wspomnień, byłaś motorem od początku do końca. Czasami mnie rugałaś, za to też dziękuję, bo starałam się bardziej niż bardzo, aby nie zawieźć ciebie i siebie. Dziękuję!

Po dokładnym przeczytaniu stwierdziłam, że  476 stron jest nie do zaakceptowania! Kto wyda taką grubą książkę? Usiadłam i zaczęłam kombinować, jak skrócić tekst? Co wyrzucić a co zostawić.  Nawet nie wiecie, jaka to trudna praca, bo który tekst jest nieważny, ten a może tamten? Chyba jednak te zostaną a wyrzucę to…? Ciągła walka i konieczność wyboru. W końcu po wielu godzinach po dwóch tygodniach czytania, kreślenia, powrotów, udało mi się zredukować tekst o 93 strony. Na nic więcej nie mogłam się zdecydować.

Jola i Gabrysia

Jola i Gabrysia

Każde wydawnictwo  rządzi się prawami popytu i sprzedaży, wiem, że książka to produkt, który musi być sprzedany, wtedy dopiero wszystko ma sens. Żadne z wydawnictw nie wyda produktu, który nie zainteresuje czytelników. To naturalne!

Jednak cały czas biję się z własnymi myślami, bo moje lata sielskie i anielskie, moje dzieciństwo, lata szkolne i nastolatki miały również wpływ na to, jaka jestem. Mówią, że pierwsze pięć lat jest najważniejsze, bo wtedy „cebulka nasiąka za młodu, i tym na stare lata…” Chciałam pokazać w książce warunki, w jakich przyszło żyć siedemdziesięciolatkom, rówieśnikom RP tym, którzy wraz z rodzicami i dziadkami budowali Polskę. Nie były to czasy łatwe. Dlatego były niezwykle ciekawe, a skoro tak to trzeba było o nich opowiedzieć, zawsze mój sport był przedstawiany na tle aktualnej rzeczywistości.

Tekst książki sama czytałam wielokrotnie, moimi wiernymi słuchaczkami były Jola, Maria i Ania. Tekst książki poleciał

szermierka czy badminton

szermierka czy badminton

do Kanady – moich wiernych badmintonistów- do Brazylii, chciałam otrzymać opinię różnych osób, z którymi mam ścisłe kontakty. Chciałam również otrzymać krótkie recenzje jak się czyta, czy tekst płynie, czy jest interesujący dla ludzi spoza sportu. Przecież nie chodziło mi tylko i wyłącznie o zapis historyczny, ale o pokazanie drugiej strony sportu, rzeszy ludzi, dzięki którym gwiazdy błyszczą. Te rzesze ludzi bezimiennych mają ogromny wkład w kawałeczki zdobywanych medali, w sukcesy zawodników olimpijczyków, a my działacze sportowi zawsze cieszymy się z kolejnych zdobywanych medali, czasami nawet ronimy łzy, gdy coś nie wychodzi, nie udaje się, gdy medal był już blisko, bliziuteńko, gdy zabrakło tylko jednej lotki do wejścia do strefy medalowej. Gdy już otwierałam ulubionego szampana oglądając transmisję badmintona z Londynu 2012 wtedy, gdy już, gdy prawie go mieliśmy w ręku brąz, ten piękny kolor,

Dama z lotką

Dama z lotką

przegraliśmy w mikście jednym punktem. Jaki żal, bo wiem, że taka szansa może powtórzyć się dopiero za kilkanaście lat!

Jestem marketingowcem z urodzenia i wykształcenia. Wiem, że produkt musi się sprzedać, wtedy wszystkie strony są zadowolone. Wszystkie strony? Tak, autor, wydawca oraz dystrybutorzy, tych może być kilku lub kilkunastu. Takie są prawa rynku. Dlatego nagrałam 11 odcinków książki, które wydawały mi się ciekawe. Pomógł mi Piotr Adamczyk, z którym pracowaliśmy w jego studio. Piotrze serdecznie dziękuję, to była wspaniała przygoda, pierwszy raz w moim życiu byłam lektorem!  Odcinki są króciutkie i zachęcają do lektury. Będę je publikowała na blogu oraz na FB. W czerwcu w domu odbyła się sesja fotograficzna dla potrzeb książki ze mną w roli głównej. Nad sesją czuwała Katarzyna Fernik-Jurek wspaniała ciepła osoba. Kasiu bardzo dziękuję za wszystko! Modeling to ciężki chleb. Teraz już wiem! W czerwcu panowały wielkie upału temperatura wynosiła +36 stopni. A ja umalowana ( wizaż wykonała Ela) w pełnym rynsztunku bluzki, spodnie, takie inne, przebieranki, rety, w pewnym momencie w piątej godzinie harówki, odmówiłam. Zaprosiłam panie do stołu na obiad wcześniej przygotowany. Agnieszka Bohdanowicz – pani fotograf, która na sesję przyjechała z Łodzi, miała najtrudniejsze zadanie, bo musiała sfotografować nie tylko osobę, ale także jej duszę. Wydaje mi się, że trud sesji nie poszedł na marne. Jola i  moja wnuczka Gabrysia pilnowały wszystkich pań i dostarczały nam zimne napoje, serwowały kawę i herbatę, lody. Osiem godzin pracy upłynęło w miłej serdecznej atmosferze.

W "Cukierni Pod Amorem" Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk, mojego promotora książki!

W „Cukierni Pod Amorem” Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk, mojego promotora książki!

Moja sesja zakończyła się podaniem ciasta owocowego z lodami, przepis poniżej:

Składniki: 200 dag masła, 1 szklanka cukru trzcinowego, 5 całych jaj, 2,5 szklanki mąki Basia 405, 1 cukier waniliowy, 1,5 łyż proszku do pieczenia, owoce sezonowe, jakie kto lubi, maliny, borówki amerykańskie, jabłka, morele, renklody, gruszki, brzoskwinie,

Wykonanie: do malaksera wsypałam cukier i wbiłam jajka, ubiłam wszystko na puszysta masę, dodałam mąkę, cukier waniliowy, proszek do pieczenia, wymieszałam wszystkie składniki, na koniec wlałam masło rozpuszczone i ostudzone, znowu wymieszałam. Ciasto wylałam do tortownicy, na wierzch wysypałam owoce jabłka, maliny i borówki amerykańskie. Wstawiłam do zimnego piekarnika na 45 minut w temperaturze 180 stopni.

Gdy wystygło podaliśmy ten przysmak z lodami, wszak było bardzo gorąco!

komentarze 63 do wpisu “Trudny debiut”

  1. Bożena

    Świetnie czyta się Pani bloga,wiem ,że i książka na którą tyle osób już czeka z niecierpliwością będzie świetna.Czytając pisane przez Panią wspomnienia są prawdziwe,wzruszające i piękne, doskonale się je czyta.A sesja zdjęciowa piękna WOW!!
    Pozdrawiam i trzymam kciuki za udany debiut książkowy.
    Bożena

  2. Katarzyna

    Od wielu lat z wielką przyjemnością odwiedzam blog „okiem Jadwigi” i polecam go innym do czytania. Wraz z przyjaciółmi czekamy z niecierpliwością na informację o pojawieniu się książki w księgarniach. Wspaniały pomysł. Jestem przekonana, że książka odniesie tak samo duży sukces jak blog.
    Trzymam kciuki.
    Wierna czytelniczka.

  3. Anna

    Pani Jadwigo, od lat jest Pani dla mnie źródłem nieustających inspiracji. Pani życiorysem spokojnie można by obdzielić 5 osób, a i tak każda mogłaby powiedzieć, że miała intensywne życie. A kwintesencją Pani „multizadaniowości” jest przepis na ciasto, który jest na końcu tego wpisu 🙂 Trzymam kciuki za dalsze sukcesy, bo jestem pewna, że to tylko początek nowej przygody 🙂

  4. Mirek

    Mądrzy ludzie mówią, że na naukę nigdy nie jest za późno. Ja uważam, że w życiu na nic nie jest za późno (no, może czasem na dzieci), tym bardziej nie jest za późno na debiut książkowy, pod warunkiem, że ma się w tej książce o czym pisać. Cieszę się Jadziu, że opisałaś najważniejszą część Twojego życia. Należę do tych, którzy akurat coś tam wiedzą o Twoim zaangażowaniu w życie i organizację polskiego sportu i o, trzeba o tym powiedzieć, walkę z różnymi przeciwnościami i idiotyzmami, których obficie doświadczały osoby mające ambicję zrobić coś dobrego dla polskiego sportu czyli dla innych ludzi, czy to bezpośrednio zaangażowanych w uprawianie sportu czy będących kibicami. Zrobiłaś wiele dobrego, masz prawo być z tego dumna. Niech ludzie o tym wiedzą. Wiem, bo czytam Twój blog, że masz lekkie pióro, a do tego ciekawe, pracowite życie. Nie wątpię, że książka będzie pasjonująca. Czekam i nie mogę się doczekać. Trzymam kciuki za szybką publikację.
    Mirek

  5. Jadwiga

    Mirku
    bardzo dziękuję, znasz mnie od 52 lat, matura a później studia, wspomnienia i spotkania. Mogłeś obserwować moja drogę życia i wiesz jak było, raz na wozie, raz pod wozem, jak to w tamtych czasach zdarzało się nie raz.
    Dziękuję serdecznie za komentarz
    pozdrawiam
    j

  6. Jadwiga

    Anno
    miałam szczęście pracować z Wami i bardzo się z tego cieszyłam, dzisiaj spisuję wspomnienia, dziele się moimi ulubionymi przepisami i wracam do miłych memu sercu lat, gdy z wielkim trudem radziliśmy sobie w kryzysowych sytuacjach, ale zawsze z uśmiechem na ustach i zawsze z wieloma pomysłami, pozdrawiam Anno
    j

  7. Jadwiga

    Katarzyno
    zrobiłyśmy razem kilka rzeczy świetnych, pomysłami mogłybyśmy obdzielić kilka fajnych imprez, dlatego jest mi radośnie na sercu, ze praca moja nie idzie na marne, że są ludzie, którzy będą ją kontynuowali
    pozdrawiam serdecznie
    j

  8. Jadwiga

    Bożenko
    książka powoduje nowe wyzwania. Nigdy w życiu nie byłam lektorem a tu nagle namówiona przez Małgosię nagrałam aż jedenaście odcinków, i powiem szczerze trema mnie zjadała ale dałam radę i z tego tez bardzo się cieszę!
    j

  9. Barbara

    Droga Jadwigo, z zaciekawieniem i przyjemnością przeczytałam na blogu
    fragment twojej książki i pomyślałam –
    na r e s z c i e !
    Dlaczego nareszcie – uzasadnię.
    Od czasu do czasu zaglądam do twojego „OKA” i podziwiam zasięg zainteresowań. Ze szczególną uwagą czytam wspomnienia dotyczące sportu z lat tzw. „słusznie minionych”. W tych trudnych czasach osiągnięcia naszych sportowców to były olbrzymie promienie patriotyzmu, które
    powodowały, że czuliśmy się dumnymi Polakami.
    Jadziu, jestem nieco starsza od Ciebie, więc dobrze pamiętam lata
    pięćdziesiąte ubiegłego wieku.Niezapomniane dla mnie są majowe dni Wyścigu Pokoju. Ze wszystkich otwartych okien słychać było radiową transmisję z trasy i podwórko pełne radosnych dzieciaków młodszych i starszych. Jakaż to była radość jak etap wygrali NASI.
    W jakimś stopniu można tę radość porównać do skoków Małysza, Stocha czy bramek Lewandowskiego.
    Medale olimpijskie z tamtych czasów lekkoatletów, szermierzy czy bokserów – łezka się w oku kręci na wspomnienie.Stadion Dziesięciolecia w czasie zawodów lekkoatletycznych czy z okazji zakończenia wspomnianego wyścigu kolarskiego, zawsze pełen.
    W 1961 roku byłam w Zakopanem w czasie Memoriału Br. Czecha i H. Marusarzówny. Frekwencja i emocje pod Krokwią nie gorsze od dzisiejszych.
    Jadwigo, osobiście byłaś zaangażowana i jesteś przedstawicielką dyscyplin sportu rozgrywających się w warunkach bardziej kameralnych. Wspaniale opisujesz atmosferę i radość z okazji medali zdobytych w dżudo, szermierczy w badmintonie. Niektóre z tych dyscyplin stały się sportem dla wszystkich. Popularnie tzw. sport walki, a jakie przesłanie moralne. Można powiedzieć – młodzieży wychowywanie.
    Badminton widoczny na plaży, na leśnej polanie {może gdzieś wysoko jakaś lotka została} czy na podwórkach. Od najmłodszych do najstarszych- każda chwila dobra do pogrania w kometkę – tak się popularnie mówiło.
    Z przeczytanego fragmentu książki dowiedziałam się ile pracy, wyrzeczeń,
    pomysłów a nie raz własnych funduszy trzeba było zaangażować, żeby osiągnąć radość ze zwycięstwa.
    Myślę sobie, że niesamowitą popularność badminton w tamtych czasach osiągnął dzięki Twojemu zaangażowaniu i osiągnięciom a nawet można powiedzieć miłości i za to właśnie Tobie Jadwigo dziękuję.
    Cieszę się, że zdecydowałaś się napisać tę książkę. Życzę ci, żeby niebawem ukazała się w księgarniach.
    Sądzę, że dla wielu będzie zaskoczeniem a młodzi w klubach gdzie w cieplarnianych warunkach rodzą się młode talenty- się zdziwią.
    Serdecznie cię pozdrawiam i życzę sukcesu Barbara Teresa Banasik
    P.s. Amatorsko byłam zawsze blisko sportu. Badminton, siatkówka, góry, spływy to dyscypliny mojego życia do wieku tzw. możliwości fizycznych. Pozostały mi spacery z kijkami i cieszenie się z osiągnięć naszych sportowców i kibicowanie im jako młoda duchem Starsza Pani.
    p.s. A w badmintona to na wakacjach nad jeziorem wygrałam z mistrzem Jerzym Kulejem.
    Było to w 1971 roku. Miałam 32 lata:-) B.T.

  10. Jadwiga

    Barbaro
    mam nadzieje, że Twoje życzenia dotyczące wydania książki spełnią się i już w końcu roku lub w styczniu będziemy trzymać egzemplarz papierowy, wtedy rozpoczniemy prawdziwą promocję z konkursami i wieloma niespodziankami a dla moich wiernych komentatorów zorganizujemy specjalną akcję niespodziankową, dziekuje i pozdrawiam
    j

  11. Joanna

    Jadwigo,

    słucha się Ciebie z ogromną przyjemnością.
    I patrzy z radością na Twój uśmiech, który zawsze okrasza zajmujące opowieści:) Nie mogę się więc doczekać Twego słowa pisanego.
    Czekam z niecierpliwością na książkę!
    A.
    P.S.
    Kapitalny pomysł z filmikami, które nieco treści „Podróży z lotką” odkrywają.

  12. Jadwiga

    Joanno
    Te krótkie urywki wymusiła na mnie Małgosia, która odkrywa we mnie nowe pokłady moich umiejętności, musiałam się nauczyć porządnie czytać, ale Piotr syn Małgosi jest świetnym reżyserem dźwięku wiec praca nam szła jak po przysłowiowym maślę
    dziękuję i pozdrawiam
    j

  13. Bożena

    Wspaniały pomysł z recytacją fragmentów, gdyż to sprawia,że jeszcze bardziej nie mogę doczekać się na tę książkę, która przywoła moje wspomnienia o wspólnie spędzonych latach. Był to najlepszy okres w moim życiu i mam nadzieję, że dzięki niej będę mogła często powracać do tych cudownych chwil.

Zostaw odpowiedź

XHTML: Możesz używać następujące tagi: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.