Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Wpisy oznaczone ‘Złota księga pieśni polskich’

Polegli Niepokonani

O powstaniu warszawskim napisano bardzo dużo a może i wszystko? Ja przedstawię Powstanie w odmienny sposób. Sięgnęłam do książki Zbigniewa Adrjańskiego pod tytułem: „Złota Księga Pieśni Polskich” Wydawnictwa Bellona Warszawa, ponieważ chcę przedstawić Powstanie Warszawskie poprzez piosenki śpiewane przez młodych walczących ludzi, których do walki gnała wiara w zwycięstwo. Nie jest moim zamiarem omawianie Powstania dzień po dniu, ulica po ulicy, walk toczonych, analizowania taktyki, ustawienia barykad i założeń Kedywu, nazw poszczególnych oddziałów biorących w nim udział. Nie, moim zamysłem jest pokazanie młodości, wiary w zwycięstwo i bezsilności walczących, ale prawdziwym bohaterem tego wpisu będą piosenki. Zapraszam:

„…1 sierpnia 1944r. Pierwszy dzień powstania warszawskiego. Pierwszy dzień nadziei i klęski. 43 młodych ludzi z 3. szwadronu ułanów dywizjonu „Jeleń” zrywa się do ataku na Belweder. Odrzuca ich ogień nieprzyjaciela. Chcą atakować gmach Gestapo Al. Szucha. Znowu liczne straty. Atakują, zatem redakcję niemieckiej gadzinówki przy rogu Marszałkowskiej i Polnej. Jeszcze jedna nieudana „szarża”. Leżą potem w chwastach Pola Mokotowskiego ostrzeliwują

Polegli Niepokonani znicze zapalaja Michał i ciocia Jola Poradzińska, Ojciec Jolanty-Antoni Cegłowski leży tutaj wraz z innymi

się Niemcom. Wśród tych wciśniętych w ziemię „ułanów” dziewczyna. To łączniczka. Krystyna Krahelska. O Krahelskiej nie śpiewa się piosenek. To ona śpiewa innym własne i powszechnie znane utwory: Hej chłopcy bagnet na broń, Kujawiaczka partyzanckiego, Kołysankę o zakopanej broni.

W tym jednak szwadronie, który fason ma kawaleryjski i fantazję junacką K. Krahelska „Danuta” wszystkich onieśmiela. Już za życia ma sławę i legendę. To właśnie jej rysy twarzy i popiersie wyrzeźbiła Ludwika Nitschowa w pomniku Warszawskiej Syreny nad Wisłą.

Nadal gorączkowo terkoczą karabiny maszynowe w stronę zdziesiątkowanych powstańców na skraju ulicy Polnej. Jeden z nich dostaje postrzał w głowę. Legendarna już „Danuta” podnosi się i biegnie mu na pomoc. Pada po chwili ugodzona trzema kulami płuca.

Hej chłopcy, bagnet na broń

Bo kto wie, czy na jutro, pojutrze czy dziś

Przyjdzie rozkaz, że już, że już trzeba nam iść…

Już nigdzie z nami nie pójdzie ta bohaterska łączniczka, sanitariuszka i autorka najpiękniejszych pieśni Polski Podziemnej.

Pomnik Polegli Niepokonani Warszawa Wola

Cztery dni później! Pałac Blanka, 4 sierpnia, czwarty dzień powstania. Jest tu kilku chłopców z batalionu „Parasol” zaplatanych tu przypadkowo. Mieli dotrzeć do swego batalionu na Wolę, nie zdążyli jednak. Dowodzi nimi pdch. „Krzysztof” –Kamil Baczyński. Widok maja na Śródmieście i Starówkę wspaniały. Atmosfera dobra. Trochę niepokoją Niemcy, którzy wypatrzyli posterunek i strzelają do nich zaciekle. Wreszcie ogień czołgów zmusza ich do zejścia na pierwsze piętro. Tu z narożnego okna pchor. „Krzysztof” ostrzeliwuje się niemieckim snajperom. Nagle zatacza się, pada, obficie broczy krwią. Coś jeszcze usiłuje bezładnie mówić o żonie Basi i matce. Umiera.

Nikt właściwie jeszcze nie wie, że pchor. „Krzysztof” to jeden z największych poetów Podziemnej Polski. To później Jerzy Zagórski zatytułuje swój szkic o nim alarmistycznym tytułem Śmierć Słowackiego. To jeszcze później tę zaszczytną analogię z „wielkim Juliuszem” potwierdzi wielu krytyków i poetów. Na razie podkomendni „Krzysztof” wiedzą, że jest on autorem piosenki o Barbarze i beztroskiego utworu  Maszeruje pluton… Żołnierski pogrzeb poety, na dziedzińcu pobliskiego Ratusza. Kilka osób, parę desek. Ktoś usiłuje śpiewać:

Maszeruje pluton przez zielony las

Uśmiechnięta wolność naprzód wiedzie nas…

Milknie jednak. Piosenka ta wydaje się niestosowna. Wokół powaga, dymy odgłosy detonacji. Ujadanie cekaemów. W kilka dni później umiera w szpitalu, o parę ulic dalej Barbara Drabczyńska-Baczyńska. Żona „Krzysztofa” Kamila. Umiera trafiona odłamkiem w głowę. O śmierci męża nic nie wie. Ale umierając ściska w ręku tomik jego wierszy otwarty na stronie, gdzie widnieją słowa:

Wołam cię obcy człowieku,

Co kości odkopiesz białe,

Kiedy wystygną już boje

Szkielet mój będziesz miał w ręku…

Sztandar Ojczyzny mojej.

W dwa tygodnie później, na Starym Mieście przy ulicy Przejazd, gdzie mieściła się słynna reduta powstańcza kpt. „Nałęcza”, ginie Tadeusz Gajcy. Wielki rywal Baczyńskiego do poetyckiej sławy największego poety konspiracji. Autor piosenki Na nowe drogi:

Żegnaj sielska młodości,

Żegnajcie beztroskie dni,

Nam wysoki zaśpiewa pocisk

I żelazne będą sny

Jeszcze później chłopcy z „Parasola” dźwigają kanałami z Placu Krasińskich do Śródmieścia swego bohaterskiego dowódcę pchor. „Ziutka” – Józefa Szczepańskiego. Pieśniarza batalionu „Parasol”, autora buńczucznej śpiewki Pałacyk Michla. Podchorąży „Ziutek”  zrobił w ciągu miesiąca karierę nie mniejsza niż jego utwór. Z dowódcy drużyny na Woli, został zastępcą dowódcy kompanii. Później dowodzi resztkami wykrwawionego batalionu na Starym Mieście. Tu usiłuje jeszcze dodać wszystkim odwagi nowa piosenką:

Godłem nam Biały Ptak,

A parasol to znak

Naszym hasłem piosenka szturmowa.

Pośród bomb, huku dział,

Oddział stoi jak stał,

Chociaż chłopców zginęła połowa.

Wreszcie wynoszą go z kanałów w broniącym się jeszcze Śródmieściu. ”Ziętek” żyje jednak tylko kilka godzin. Właśnie Mieczysław Fogg śpiewa w Alejach Ujazdowskich:

Pałacyk Michla, Żytnia, Wola

bronią się chłopcy spod „Parasola”…

„Ziutek” już tego nie słyszy. Zresztą wszystko, co jest w tekście tej pieśni, wydaje się nieaktualne. Czy dalej trzeba mnożyć te tragiczne metryki do pieśni? Przecież i tak – tak ślepo, tak bezgranicznie je kochamy. Śpiewające konspiracyjne piosenki, czy zastanawiamy się nad tym, kto je napisał i kiedy. Nie szukamy nazwisk poetów i kompozytorów. Nie staramy się chwalić wiedzą i erudycją na temat twórców tego repertuaru. Szukamy natomiast zamkniętego w tych tekstach i melodiach nastroju. Żadna ze znanych pieśni tego okresu nie ma wielkich ambicji hymnicznych, politycznych, programowych. Może tylko napisany w przededniu powstania marsz Warszawskie Dzieci Stanisława Ryszarda Dobrowolskiego wyróżnia się spiżowym tonem. Powstanie warszawskie rodzi dwie znane piosenki, które rozbrzmiewają na szańcach Woli i barykadach Mokotowa. Są to Pałacyk Michla oraz Marsz Mokotowa. Reszta utworów powstaje w różnym czasie. Są to piosenki pisane według pewnego żołnierskiego schematu. O ukochanej dziewczynie i rozstaniu. O ćwiczeniach i marszach w leśnych podchorążówkach. O konieczności walki z wrogiem i poświęceniu dla Ojczyzny. Przy czym słowo „Ojczyzna” nie jest tu zbytnio nadużywane. Piosenka ta jest programowo wyciszona i niepatetyczna. Nie grzmi wielkimi słowami. Lubi humor i śmiech przez łzy! Nawet Baczyński i Gajcy piszą świadomie takie właśnie zwykłe bezpretensjonalne i pogodne utwory. Tragicznych spraw i wydarzeń jest wokół takie mnóstwo. Zadaniem piosenki tego okresu jest nie deprymować, lecz mobilizować do walki, łagodzić, rozładowywać dramaty…”

Warszawskie dzieci

Słowa Ryszard Dobrowolski „Goliard”, Muzyka Andrzej Panufnik

Nie złamie wolnych żadna klęska

Nie strwoży śmiałych żaden trud,

Pójdziemy razem do zwycięstwa,

Gdy ramię w ramię stanie lud. 

   Warszawskie dzieci pójdziemy w bój,

   Za każdy kamień Twój, Stolico, damy krew!

   Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój,

   Gdy padnie rozkaz Twój, poniesiem  wrogom gniew! 

Powiśle, Wola i Mokotów,

Ulica każda, każdy dom,

Gdy padnie pierwszy strzał bądź gotów,

Jak w ręku Boga złoty grom.

   Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój

Od piły, dłuta młota, kielni,

Stolico, synów swoich sław,

Że stoją wraz przy Tobie wierni

Na straży swych żelaznych praw

   Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój… 

Poległym chwała, wolność żywym,

Niech płynie niebo dumny śpiew,

Wierzymy, że nam Sprawiedliwy,

Odpłaci za przelaną krew.

   Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój… 

Autorem tekstu jest wybitny poeta i pisarz Stanisław Ryszard Dobrowolski (1907-1985) Napisał go 4 lipca 1944 r. i zaraz opublikował w konspiracyjnym piśmie „Demokrata”. ST.R. Dobrowolski brał czynny udział w konspiracji od 1942 r. Kierował sekcją literacką przy KG AK, inspirując wielu autorów, poetów kompozytorów do uprawiania twórczości patriotycznej w dziedzinie pieśni i piosenki. Muzykę pisali wybitni kompozytorzy, m.in.Lutosławski, organista Andrzej Panufnik (1914-1991), Bronisław Rutkowski, dyrygent Olgierd Straszyński, pianista Jan Ekier (autor Szturmówki), pianista Jan Markowski (autor Marsz Mokotowa). Autor muzyki Warszawskie dzieci Andrzej Panufnik, od roku 1953 przebywający za granicą, należy do grona najwybitniejszych współczesnych kompozytorów polskich. Jego Warszawskie dzieci weszły na stałe do skarbca pieśni narodowych z okresu walki podziemnej z okupantem.

I jeszcze jedna bardzo znana piosenka spopularyzowana onegdaj przez Mieczysława Fogga.

Oto ona: Pałacyk Michla

Pałacyk Michla, Żytnia, Wola,

Bronią jej chłopcy od „Parasola”,

Choć na „tygrysy” maja visy,

To warszawiaki, fajne chłopaki są.

   Czuwaj wiaro i wytężaj słuch,

   Pręż swój młody duch, pracując za dwóch!

  Czuwaj wiaro i wytężaj słuch,

  Pręż swój młody duch jak stal!

Każdy chłopaczek chce być ranny…

Sanitariuszki, morowe panny,

I gdy cię trafi kula jaka,

Poprosisz pannę da ci buziaka, hej!

   Czuwaj wiaro i wytężaj słuch…

Z tyłu za linią dekowniki,

Intendentura, różne umrzyki,

Gotują zupę, czarna kawę-

I tym sposobem walczą za sprawę, hej!

Za to dowództwo jest morowe,

Bo w pierwszej linii nadstawia głowę

A najmorowszy z przełożonych

To jest nasz „Miecio w kółko golony”, hej!

   Czuwaj wiaro i wytężaj słuch…

Wiara się bije, wiara śpiewa,

Szkopy się złoszczą, krew ich zalewa,

Różnych sposobów się imają

Co chwila „szafę” nam posuwają, hej!

   Czuwaj wiaro i wytężaj słuch…

Lecz na nic szafa i granaty,

Za każdym razem dostają baty,

I co dzień się przybliża chwila,

Że zwyciężymy! I do cywila, hej!

Józef Szczepański i „Ziętek”, autor licznych piosenek harcerskich i powstańczych, był podchorążym w kompanii „Agat” batalionu „Parasol” AK. Ów wesoły powszechnie lubiany młody człowiek nazywany był pieśniarzem „Parasola”. Pałacyk Michla napisał w pierwszych dniach powstania warszawskiego, w czasie, gdy pełnił służbę na terenie tytułowego obiektu przy ul. Żytniej w Warszawie. Piosenka podchwycili żołnierze „Parasola”. Muzykę do piosenki skomponował Józef Szczepański na motywach popularnej przed II wojną światową piosenki Nie damy Popradowej fali, (nieznanego kompozytora). Józef Szczepański zginął w pierwszych dniach września 1944 r., w rejonie pałacu Krasińskich w Warszawie, gdzie dowodził, mimo ciężkich ran odniesionych wcześniej, resztkami batalionu „Parasol”. Wspomnianym w tekście piosenki „Mieciem w kółko golonym” był ppor. Antoni Sakowski, ranny w głowę w czasie walk na warszawskiej Woli, któremu trzeba było ogolić głowę przed założeniem opatrunku. Tak ta piosenka stała się kronika powstańczych wydarzeń…. „

Autorom piosenki nie stawia się pomników. Przywilej ten zastrzeżony jest dla wielkich twórców i poetów. Ale jest w Warszawie nad Wisłą pomnik pół- kobiety, pół-ryby, który jest herbem miasta czymś rodzaju pomnika autorki piosenek. Stało się to przypadkowo! Do rzeźby Warszawskiej Syrenki Ludwice Nitschowej pozowała na krótko przed wybuchem II wojny światowej młoda i urodziwa absolwentka Uniwersytetu warszawskiego Krystyna Krahelska. Krahelska, dziewczyna zresztą rodem znad Prypeci, obdarzona pięknym głosem, muzykalnością i talentem poetyckim, w konspiracji była łączniczką pułku „Baszta” AK, później sanitariuszką I plutonie trzeciego szwadronu dywizjonu „Jeleń”,7.Pułku ułanów AK. Pisywała wiersze i piosenki (jej tomik Smutna rzeka ukazał się dopiero w Londynie, w roku 1964). Piosenkę Hej, chłopcy, bagnet na broń napisała prawdopodobnie w 1942 r. Opublikowano ją 20 listopada 1943 r. na łamach wychodzącego w Warszawie podziemnego dwutygodnika harcerskiego „Bądź gotów” i natychmiast podchwycili ją żołnierze AK i BCh w całym kraju.

Zginęła w czasie powstania warszawskiego na ulicy Polnej w natarciu na tzw. Dom Prasy przy ul. Marszałkowskiej 3/5, trafiona trzema kulami prawe płuco. Los zrządził, że jej popiersie nad Wisłą w czasie Powstania zostało również trzykrotnie przestrzelone. Czy jest na świecie pomnik, który ma bardziej wymowną i wzruszającą historię?…”

Gdyby ktoś z Państwa był zainteresowany większa ilością szczegółowych informacji dotyczących polskich piosenek Powstania Warszawskiego, ( ale nie tylko) polecam książkę „ Złota księga pieśni polskich” autor Zbigniew Adrjański Wydawnictwo Bellona Warszawa 2010.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Długo zastanawiałam się nad tematem Polskie Boże Narodzenie, Wigilia, ponieważ czas ten jest dla mnie czasem magicznym, ale też i trudnym. W tym roku odeszła Mama, w 1939 r rozstrzelano Dziadka Stanisława, w 2000 roku zabrakło Mojej Ukochanej Teściowej, o której wszyscy mówili Babcia Marcysia. I jak to wszystko pogodzić z Wigilią i Narodzeniem Pańskim? W końcu po wielu lekturach dotyczących Świąt Bożego Narodzenie znalazłam w książce Zbigniewa Adrjańskiego pt. ”Złota Księga Pieśni Polskich” Wydawnictwo Bellona 2010, piękny podrozdział  dotyczący polskich kolęd. Ponieważ na temat Bożego Narodzenia pisano wiele i zajmowali się tym wybitni pisarze ,jak choćby Zygmunt Gloger, postanowiłam z nikim nie konkurować o palmę pierwszeństwa i znaleźć, dla Was umiłowani czytacze, coś fajnego, coś innego. A oto, co wyszukałam i zacytuję:

”…Boże Narodzenie. Z pierwszą gwiazdą rodziny polskie zasiadają do wigilijnej wieczerzy. Wszyscy z wszystkimi dzielą się opłatkiem. Składają sobie życzenia. Całują się i prawią różne serdeczności, których niestety nie uświadczysz, na co dzień. Trwa wielki festiwal powszechnej życzliwości, miłej adoracji. A na stole przykrytym śnieżnym obrusem tradycyjne potrawy. Siedem potraw w rodzinie chłopskiej, dziewięć w rodzinie szlacheckiej, jedenaście w pańskiej, jak zanotował kiedyś pod hasłem „wigilia” w Encyklopedii staropolskiej, skrupulatny jak zawsze Zygmunt Gloger. Tak było kiedyś! Ale wiele z tych zwyczajów zachowało się po dzień dzisiejszy. Jest zatem zielona choinka, pięknie przystrojona bombkami, piernikami. Jest sianko pod obrusem. Jest i wolne miejsce za stołem. Chociaż jak pisze Wincenty Pol w Pieśni o ziemi naszej, kiedyś takich miejsc zostawiano więcej:

„…A trzy krzesła polskim strojem,

koło stołu stoją próżne, …”

Hej! Łza się w oku kręci. Bo skąd wziąć te „trzy krzesła próżne” i w dodatku umieścić za stołem we współczesnym typowym polskim M-3?.Ale jedno miejsce, jako się rzekło, zawsze czeka. Dla spóźnionego gościa. Dla kogoś, kto jest daleko w tym dniu od rodzinnego domu. A czasem dla kogoś, kogo już nie ma wśród żyjących, lecz duchem obecny jest z rodziną. No i śpiewa się kolędy! Piękne polskie wzruszające kolędy i pastorałki, których jest taka w naszym śpiewniku narodowym obfita mnogość. Kolędy, które przy wigilijnym stole jednoczą wszystkich. A więc: Wśród nocnej ciszy, Dzisiaj w Betlejem, Lulajże Jezuniu, Bóg się rodzi, W żłobie leży itd. Tych kolęd znanych, lubianych i powszechnie śpiewanych jest chyba z kilkadziesiąt, a może nawet kilkaset! Trudno naprawdę policzyć! Są kolędy wiejskie i miejskie, szlacheckie i ludowe. Stare i nowe. Są kolędy żołnierskie, powstańcze, partyzanckie, robotnicze, więzienne i obozowe. Sporo z nich powstało w latach ostatniej wojny i okupacji. Są nawet w śpiewniku polskim kolędy rewolucyjne. A całkiem ostatnio, o zgrozo, słyszy się kolędy w wykonaniu zespołów rockowych adresowane do najmłodszej generacji Polek i Polaków. Aliści próżny to trud, bowiem nasza młodzież, która często w pogardzie ma dawne pieśni narodowe, w ten jednakże wigilijny dzień, który zdarza się raz w roku, preferuje właśnie staromodne kolędy. I w ten sposób dziadek śpiewa z wnukiem, zacierając pokoleniowe różnice. Mało tego! Jest to dzień, w którym śpiewają wszyscy. I ci, co głos mają, i co go nie mają! Na temat patriotycznej lub społecznej funkcji kolędy ludowej można napisać niejedną naukowa rozprawę. Dziwna na ogół jest ta polska kolęda i to polskie kolędowanie. Dziwne i jakżeż zachwycające. Wspomniany tu Zygmunt Gloger napisał, że gdyby ktoś, kto nie zna dokładnie Nowego Testamentu chciał sobie wyrobić zdanie na temat pochodzenia Świętej Rodziny tylko na podstawie naszych kolęd, to rychło doszedłby do przekonania, że „mały Pan Jezusek” urodził się gdzieś w Polsce, w wiejskiej stajence. A Maryja Panna i św. Józef też byli Polakami. Sadzę nawet, że nasz znakomity encyklopedysta nie dopowiedział jeszcze jednej myśli, iż roszczenia, co do miejsca urodzenia małego Jezusa mogą być nawet regionalne. A stąd już tylko krok do dawnych dzielnicowych waśni i swarów, o których przecież z takiej okazji pisać się nie godzi. A jednak, co robić, kiedy w różnych kolędach ludowych śpiewa się raz po kaszubsku, raz mazurząc, to znowu z góralska. Gdzie, zatem umieścić na mapie regionów to „polskie Betlejem”? Zgódźmy się, zatem na kompromis, że szopka z kolędy jest zwyczajną szopką, czyli stajenką po prostu! Że przed tą szopką zbierają się pasterze o dźwięcznych polskim imionach Bartek, Wojtek, Kuba czy Michał, ponieważ jeden z nich zobaczył na niebie zorzę i zawołał:

Bracia patrzcie jeno, jak niebo goreje,

Znać, że coś dziwnego w Betlejem się dzieje.

No tak, jeśli to szopka wędrowna, z którą „po kolędzie” chodzi od domu do domu, w towarzystwie niedźwiedzia lub tura, śmierci, diabła i króla Heroda oraz innych tradycyjnych postaci z jasełek – to czy np. Herod też jest polskiego pochodzenia? Jak jest z tym Herodem? Zgódźmy się zatem, że Herod jest królem żydowskim polskiego pochodzenia i basta! Ale jest też w kolędach ludowych coś jeszcze dziwnego! A mianowicie, swego rodzaju serdeczna poufałość do świętych, do świętej Rodziny, zawsze jednak na granicy taktu i dobrego tonu:

Oj maluśki, maluśki, maluśki, Kieby rękawicka.

Alboli tu jakoby, jakoby, Kawalecek smycka…

– śpiewają sobie górale o małym Jezusku. W tej góralskiej kolędzie św. Józef jest zwyczajnie nazywany „kochanym Tatusiem”, a Maryja „ubożuchną Matką”. Czy można to jeszcze piękniej wyrazić? W tej samej kolędzie górale wspominając jak to dobrze się Jezusowi powodziło w niebie, a jak źle na ziemi, zatroskani śpiewają:

Tam pijałeś ceć jakieś, ceć jakieś, Słodkie małmazyje,

Tu się Twoja gębusia, gębusia, Łez gorzkich napije

Dodajmy przy okazji, ze małmazyja, czyli wino małmaskie było trunkiem przednim, cenionym wyżej od węgrzyna, czyli lud prosty tego nie pijał. A zatem niedwuznaczna tu aluzja do szlachecki obyczajów w „królestwie niebieskim”. Mam nadzieję, że Czytelnicy wybaczą mi ten żartobliwy ton w omawianiu kolędowego tematu. Boć też kolęda, szczególnie jej późniejsza osiemnastowieczna odmiana w postaci polskiej pastorałki, nie zawsze przecież jest poważna. Są tu teksty humorystyczne, satyryczne nawet. I toż samo dotyczy muzyki. Wiele bogactwa wnieśli do naszej tradycji bracia zakonu franciszkanów w połowie XIII wieku. Oni to właśnie przywieźli ze sobą do Polski obyczaj urządzania i wystawiania w kościele szopki z drewnianą figurką Pana Jezusa. Liczne powinowactwa odnaleźć można również miedzy średniowieczną kolędą polską i czeską. Braciom Czechom też tu wiele zawdzięczamy. Wreszcie są w naszej kolędzie ślady znanych madrygałów i muzyki rokoka. Czasem na nutę a la Corelli, czasem słychać w nich muzykę Vivaldiego. Słychać w nich czasem menuety, gawoty i sarabandy, czyli utwory taneczne. Znakomity muzykolog prof. Adolf Chybiński odkrył nawet w jednej z naszych kolęd rytmy portugalskiego tańca La Falia. Ośmielony tym widocznie lud polski, widząc i słysząc jak to się modne w ówczesnej Europie do potrzeb kolędowania przystosowuje, dawajże tworzyć własne kolędy pod muzykę skocznych mazurków, zawiesistych polonezów, łagodnych kujawiaków. W każdym razie, kiedy znany śpiewnikarz ksiądz M. Mioduszewski wydawał swój Śpiewnik kościelny w roku 1843, były tam już całkiem inne niż w średniowieczu utwory. I jeszcze jedno spojrzenie na podsumowanie kolędowych myśli. Prawie wszystkie znane polskie kolędy są anonimowe. Dotyczy to muzyki i tekstu, chociaż starali się tu zdobyć laury popularności i Kochanowski (Kolęda na nowe lato), i Słowacki (Kolęda ze złotej czaszki), też i Mickiewicz (Kolęda z Dziadów). Nie osiągnęły one jednak większej popularności. Być może są zbyt literackie. Wszak nawet Leon Schiller, układając swoją Pastorałkę sięgnął przede wszystkim do kolęd ludowych. Dwaj tylko wielcy doczekali się w tym względzie satysfakcji: Franciszek Karpiński ma swoją popularna kolędę Bóg się rodzi i wiele lat po nim Teofil Lenartowicz, który napisał Mizerna, cicha stajenka licha. Widocznie do napisania lub skomponowania dobrej kolędy trzeba mieć specjalny talent. Ale śpiewać za to mogą wszyscy…”

„Wśród nocnej ciszy”

http://www.youtube.com/watch?v=tur9Vtn_QYE

„Dzisiaj w Betlejem”

http://www.youtube.com/watch?v=MnQ4_10Te-o&feature=related

„Bracia, patrzcie jeno”

http://www.youtube.com/watch?v=vCE-xvKQNgg&feature=more_related

„Mizerna cicha”

http://www.youtube.com/watch?v=SoqgBzOAh-k&feature=related

,„Gdy się Chrystus rodzi”

http://www.youtube.com/watch?v=MesFpjpCbE4&feature=related

„Pójdźmy wszyscy do stajenki”

http://www.youtube.com/watch?v=10-1sY8UGQU&feature=related

„Lulajże Jezuniu”

http://www.youtube.com/watch?v=mpYjJaLoD-Y&feature=more_related

„Jezus malusieńki”

http://www.youtube.com/watch?v=zX8smtls-3k&feature=related

„Oj Maluśki, maluśki”

http://www.youtube.com/watch?v=nLHMHoTwft4&feature=related

http://www.youtube.com/watch?v=JcPzxWHIIt4&feature=related

„Gdy śliczna Panna”

http://www.youtube.com/watch?v=qEqiNInbdto&feature=related

„Bóg się rodzi”

http://www.youtube.com/watch?v=UA1e9Xgex34&feature=related

Pomnik Małego Powstańca fot.J.Ślawska SzalewiczO Powstaniu Warszawskim napisano bardzo dużo, a może i wszystko? Ja przedstawię powstanie w odmienny sposób. Sięgnęłam do książki Zbigniewa Adrjańskiego Pt. „Złota Księga Pieśni Polskich” Wydawnictwa Bellona, Warszawa 2010, ponieważ chcę przedstawić Powstanie Warszawskie poprzez piosenki śpiewane przez młodych walczących ludzi, których do walki gnała wiara w zwycięstwo. Nie jest moim zamiarem omawianie powstania dzień po dniu, ulica po ulicy, walk toczonych, analizowania taktyki, ustawienia barykad i założeń Kedywu, nazw poszczególnych oddziałów biorących w nim udział. Nie, nie, moim zamysłem jest pokazanie młodości, wiary w zwycięstwo i bezsilności walczących, ale prawdziwym bohaterem tego wpisu będą piosenki. Zapraszam:

„…1 sierpnia 1944 r. Pierwszy dzień powstania warszawskiego. Pierwszy dzień nadziei i klęski. 43 młodych ludzi z 3. szwadronu ułanów dywizjonu „Jeleń” zrywa się do ataku na Belweder. Odrzuca ich ogień nieprzyjaciela. Chcą atakować gmach Gestapo w Al. Szucha. Znowu liczne straty. Atakują zatem redakcję niemieckiej gadzinówki przy rogu Marszałkowskiej i Polnej. Pomnik Powstania Warszawskiego fot.J.Ślawska Szalewicz Jeszcze jedna nieudana „szarża”. Leżą potem w chwastach Pola Mokotowskiego, ostrzeliwują się Niemcom. Wśród tych wciśniętych w ziemię „ułanów” dziewczyna. To łączniczka. Krystyna Krahelska. O Krahelskiej nie śpiewa się piosenek. To ona śpiewa innym własne i powszechnie znane utwory: Hej chłopcy bagnet na broń, Kujawiaczka partyzanckiego, Kołysankę o zakopanej broni.

W tym jednak szwadronie, który fason ma kawaleryjski i fantazję junacką K. Krahelska „Danuta” wszystkich onieśmiela. Już za życia ma sławę i legendę. To właśnie jej rysy twarzy i popiersie wyrzeźbiła Ludwika Nitschowa w pomniku Warszawskiej Syreny nad Wisłą. Nadal gorączkowo terkoczą karabiny maszynowe w stronę zdziesiątkowanych powstańców na skraju ulicy Polnej. Jeden z nich dostaje postrzał w głowę. Legendarna już „Danuta” podnosi się i biegnie mu na pomoc. Pada po chwili ugodzona trzema kulami w płuca.

Hej chłopcy, bagnet na broń
Bo kto wie, czy na jutro, pojutrze czy dziś
Przyjdzie rozkaz, że już, że już trzeba nam iść…

Cm. Wojskowy na Woli fot.J.Ślawska SzalewiczJuż nigdzie z nami nie pójdzie ta bohaterska łączniczka, sanitariuszka i autorka najpiękniejszych pieśni Polski Podziemnej. Cztery dni później! Pałac Blanka, 4 sierpnia, czwarty dzień powstania. Jest tu kilku chłopców z batalionu „Parasol” zaplatanych tu przypadkowo. Mieli dotrzeć do swego batalionu na Wolę, nie zdążyli jednak. Dowodzi nimi pdch. „Krzysztof” –Kamil Baczyński. Widok mają na Śródmieście i Starówkę wspaniały. Atmosfera dobra. Trochę niepokoją Niemcy, którzy wypatrzyli posterunek i strzelają do nich zaciekle. Wreszcie ogień czołgów zmusza ich do zejścia na pierwsze piętro. Tu z narożnego okna pchor. „Krzysztof” ostrzeliwuje się niemieckim snajperom. Nagle zatacza się, pada, obficie broczy krwią. Coś jeszcze usiłuje bezładnie mówić o żonie Basi i matce. Umiera. Nikt właściwie jeszcze nie wie, że pchor. „Krzysztof” to jeden z największych poetów Podziemnej Polski. To później Jerzy Zagórski zatytułuje swój szkic o nim alarmistycznym tytułem Śmierć Słowackiego. To jeszcze później tę zaszczytną analogię z „wielkim Juliuszem” potwierdzi wielu krytyków i poetów. Na razie podkomendni „Krzysztofa” wiedzą, że jest on autorem piosenki o Barbarze i beztroskiego utworu  Maszeruje pluton… Żołnierski pogrzeb poety, na dziedzińcu pobliskiego Ratusza. Kilka osób, parę desek. Ktoś usiłuje śpiewać:

Maszeruje pluton przez zielony las
Uśmiechnięta wolność naprzód wiedzie nas…

Pomnik Powstania WarszawskiegoMilknie jednak. Piosenka ta wydaje się niestosowna. Wokół powaga, dymy, odgłosy detonacji. Ujadanie cekaemów. W kilka dni później umiera w szpitalu, o parę ulic dalej Barbara Drapczyńska-Baczyńska. Żona „Krzysztofa” Kamila. Umiera trafiona odłamkiem w głowę. O śmierci męża nic nie wie. Ale umierając ściska w ręku tomik jego wierszy otwarty na stronie, gdzie widnieją słowa:

Wołam cię obcy człowieku,
Co kości odkopiesz białe,
Kiedy wystygną już boje
Szkielet mój będziesz miał w ręku…
Sztandar Ojczyzny mojej.

W dwa tygodnie później, na Starym Mieście przy ulicy Przejazd, gdzie mieściła się słynna reduta powstańcza kpt. „Nałęcza”, ginie Tadeusz Gajcy. Wielki rywal Baczyńskiego do poetyckiej sławy największego poety konspiracji. Autor piosenki Na nowe drogi:

Żegnaj sielska młodości,
Żegnajcie beztroskie dni,
Nam wysoki zaśpiewa pocisk
I żelazne będą sny

Jeszcze później chłopcy z „Parasola” dźwigają kanałami z Placu Krasińskich do Śródmieścia swego bohaterskiego dowódcę pchor. „Ziutka” – Józefa Pomnik Polegli Niepokonani fot.J.Ślawska SzalewiczSzczepańskiego. Pieśniarza batalionu „Parasol”, autora buńczucznej śpiewki Pałacyk Michla. Podchorąży „Ziutek”  zrobił w ciągu miesiąca karierę nie mniejsza niż jego utwór. Z dowódcy drużyny na Woli, został zastępcą dowódcy kompanii. Później dowodzi resztkami wykrwawionego batalionu na Starym Mieście. Tu usiłuje jeszcze dodać wszystkim odwagi nowa piosenką:

Godłem nam Biały Ptak,
A parasol to znak
Naszym hasłem piosenka szturmowa.
Pośród bomb, huku dział,
Oddział stoi jak stał,
Chociaż chłopców zginęła połowa.

Wreszcie wynoszą go z kanałów w broniącym się jeszcze Śródmieściu. „Ziutek” żyje jednak tylko kilka godzin. Właśnie Mieczysław Fogg śpiewa w Alejach Ujazdowskich:

Pałacyk Michla, Żytnia, Wola
bronią się chłopcy spod „Parasola”…

„Ziutek” już tego nie słyszy. Zresztą wszystko, co jest w tekście tej pieśni, wydaje się nieaktualne. Czy dalej trzeba mnożyć te tragiczne metryki do pieśni? Przecież i tak – tak ślepo, tak bezgranicznie je kochamy. Śpiewając konspiracyjne piosenki, czy zastanawiamy się nad tym, kto je napisał i kiedy. Nie szukamy nazwisk poetów i kompozytorów. Nie staramy się chwalić wiedzą i erudycją na temat twórców tego repertuaru. Szukamy natomiast zamkniętego w tych tekstach i melodiach nastroju. Żadna ze znanych pieśni tego okresu nie ma wielkich ambicji hymnicznych, politycznych, programowych. Może tylko napisany w przededniu powstania marsz Warszawskie Dzieci  Stanisława Ryszarda Dobrowolskiego wyróżnia się spiżowym tonem. Powstanie warszawskie rodzi dwie znane piosenki, które rozbrzmiewają na szańcach Woli i barykadach Mokotowa. Są to Pałacyk Michla oraz Marsz Mokotowa. Reszta utworów powstaje w różnym czasie. Są to piosenki pisane według pewnego żołnierskiego schematu. O ukochanej Cm.Wojskowy na Wolidziewczynie i rozstaniu. O ćwiczeniach i marszach w leśnych podchorążówkach. O konieczności walki z wrogiem i poświęceniu dla Ojczyzny. Przy czym słowo „Ojczyzna” nie jest tu zbytnio nadużywane. Piosenka ta jest programowo wyciszona i niepatetyczna. Nie grzmi wielkimi słowami. Lubi humor i śmiech przez łzy! Nawet Baczyński i Gajcy piszą świadomie takie właśnie zwykłe bezpretensjonalne i pogodne utwory. Tragicznych spraw i wydarzeń jest wokół takie mnóstwo. Zadaniem piosenki tego okresu jest nie deprymować, lecz mobilizować do walki, łagodzić, rozładowywać dramaty…”.

Warszawskie dzieci

Słowa Ryszard Dobrowolski „Goliard”, Muzyka Andrzej Panufnik  

Nie złamie wolnych żadna klęska
Nie strwoży śmiałych żaden trud,
Pójdziemy razem do zwycięstwa,
Gdy ramię w ramię stanie lud.
Warszawskie dzieci pójdziemy w bój,
Za każdy kamień Twój, Stolico, damy krew!
Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój,
Gdy padnie rozkaz Twój, poniesiem  wrogom gniew!  
Powiśle, Wola i Mokotów,
Ulica każda, każdy dom,
Gdy padnie pierwszy strzał bądź gotów,
Jak w ręku Boga złoty grom.
Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój…  
Od piły, dłuta młota, kielni,
Stolico, synów swoich sław,
Że stoją wraz przy Tobie wierni
Na straży swych żelaznych praw
Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój…  
Poległym chwała, wolność żywym,
Niech płynie niebo dumny śpiew,
Wierzymy, że nam Sprawiedliwy,
Odpłaci za przelaną krew.
Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój…  

Autorem tekstu jest wybitny poeta i pisarz Stanisław Ryszard Dobrowolski (1907-1985). Napisał go 4 lipca 1944 r. i zaraz opublikował w konspiracyjnym piśmie „Demokrata”. ST.R. Dobrowolski brał czynny udział w konspiracji od 1942 r. Kierował sekcją literacką przy KG AK, inspirując wielu autorów, poetów kompozytorów do uprawiania twórczości patriotycznej w dziedzinie pieśni i piosenki. Muzykę pisali wybitni kompozytorzy, m.in. W. Lutosławski, organista Andrzej Panufnik (1914-1991), Bronisław Rutkowski, dyrygent Olgierd Straszyński, pianista Jan Ekier (autor Szturmówki), pianista Jan Markowski (autor Marszu Mokotowa). Autor muzyki Warszawskie dzieci Andrzej Panufnik, od roku 1953 przebywający za granicą, należy do grona najwybitniejszych współczesnych Cm.Wojskowy na Wolikompozytorów polskich. Jego Warszawskie dzieci weszły na stałe do skarbca pieśni narodowych z okresu walki podziemnej z okupantem. I jeszcze jedna bardzo znana piosenka spopularyzowana onegdaj przez Mieczysława Fogga. Oto ona: 

Pałacyk Michla

Pałacyk Michla, Żytnia, Wola,
Bronią jej chłopcy od „Parasola”,
Choć na „tygrysy” maja visy,
To warszawiaki, fajne chłopaki są.
Czuwaj wiaro i wytężaj słuch,
Pręż swój młody duch, pracując za dwóch!
Czuwaj wiaro i wytężaj słuch,
Pręż swój młody duch jak stal!
Każdy chłopaczek chce być ranny…
Sanitariuszki, morowe panny,
I gdy cię trafi kula jaka,
Poprosisz pannę da ci buziaka, hej!
Czuwaj wiaro i wytężaj słuch…
Z tyłu za linią dekowniki,
Intendentura, różne umrzyki,
Gotują zupę, czarna kawę-
I tym sposobem walczą za sprawę, hej!
Za to dowództwo jest morowe,
Bo w pierwszej linii nadstawia głowę
A najmorowszy z przełożonych
To jest nasz „Miecio w kółko golony”, hej!
Czuwaj wiaro i wytężaj słuch…
Wiara się bije, wiara śpiewa,
Szkopy się złoszczą, krew ich zalewa,
Różnych sposobów się imają
Co chwila „szafę” nam posuwają, hej!
Czuwaj wiaro i wytężaj słuch…
Lecz na nic szafa i granaty,
Za każdym razem dostają baty,
I co dzień się przybliża chwila,
Że zwyciężymy! I do cywila, hej!

Józef Szczepański i „Ziutek”, autor licznych piosenek harcerskich i powstańczych, był podchorążym w kompanii „Agat” batalionu „Parasol” AK. Ów wesoły, powszechnie lubiany młody człowiek nazywany był pieśniarzem „Parasola”. Pałacyk Michla napisał w pierwszych dniach powstania warszawskiego, w czasie, gdy pełnił służbę na terenie tytułowego obiektu przy ul. Żytniej w Warszawie. Piosenka podchwycili żołnierze „Parasola”. Muzykę do piosenki skomponował Józef Szczepański na motywach popularnej przed II wojną światową piosenki Nie damy Popradowej fali (nieznanego kompozytora). Józef Szczepański zginął w pierwszych dniach września 1944 r., w rejonie pałacu Krasińskich w Warszawie, gdzie dowodził, mimo ciężkich ran odniesionych wcześniej, resztkami batalionu „Parasol”. Wspomnianym w tekście piosenki „Mieciem w kółko golonym” był ppor. Antoni Sakowski, ranny w głowę w czasie walk na warszawskiej Woli, któremu trzeba było ogolić głowę przed założeniem opatrunku. Tak ta piosenka stała się kroniką powstańczych wydarzeń….„.  Wymienię jeszcze najpopularniejsze piosenki powstania warszawskiego, o których napisał pan Zbyszek Adrjański, a były to:

„Dorota”, słowa i muzyka Jarzy Dargiel „Henryk”, „Natalia” muzyka i słowa Wacław Bojarski, Marek Zaleski, „Maszeruje pluton” słowa Krzysztof Kamil Baczyński „Krzysztof”, muzyka Witold Rowicki, „Sanitariuszka Małgorzata” muzyka Jan Markowski „Krzysztof” słowa Mirosław Jezierski, „Mała dziewczynka z AK”, muzyka Jan Markowski „Krzysztof”, słowa Mirosław Jezierski „Karnisz”, ”, „Hej, chłopcy, bagnet na broń” muzyka i słowa Krystyna Krahelska „Danuta”.

Autorom piosenek nie stawia się pomników. Przywilej ten zastrzeżony jest dla wielkich twórców i poetów. Ale jest w Warszawie nad Wisłą pomnik pół- kobiety, pół-ryby, który jest herbem miasta, czymś rodzaju pomnika autorki piosenek. Stało się to przypadkowo! Do rzeźby Warszawskiej Syrenki Ludwice Nitschowej pozowała na krótko przed wybuchem II wojny światowej młoda i urodziwa absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego Pomnik polegli Niepokonani rozcięta Syrenka WarszawskaKrystyna Krahelska. Krahelska, dziewczyna zresztą rodem znad Prypeci, obdarzona pięknym głosem, muzykalnością i talentem poetyckim, w konspiracji była łączniczką pułku „Baszta” AK, później sanitariuszką w I plutonie trzeciego szwadronu dywizjonu „Jeleń”, 7. Pułku ułanów AK. Pisywała wiersze i piosenki (jej tomik Smutna rzeka ukazał się dopiero w Londynie, w roku 1964). Piosenkę „Hej, chłopcy, bagnet na broń” napisała prawdopodobnie w 1942 r. Opublikowano ją 20 listopada 1943 r. na łamach wychodzącego w Warszawie podziemnego dwutygodnika harcerskiego „Bądź gotów” i natychmiast podchwycili ją żołnierze AK i BCh w całym kraju. Zginęła w czasie Powstania Warszawskiego na ulicy Polnej w natarciu na tzw. Dom Prasy przy ul. Marszałkowskiej 3/5, trafiona trzema kulami prawe płuco. Los zrządził, że jej popiersie nad Wisłą w czasie Powstania zostało również trzykrotnie przestrzelone. Czy jest na świecie pomnik, który ma bardziej wymowną i wzruszającą historię?…”.  

Gdyby ktoś z Państwa był zainteresowany większa ilością szczegółowych informacji dotyczących polskich piosenek Powstania Warszawskiego, ( ale nie tylko) polecam książkę „Złota Księga Pieśni Polskich” autorstwa Zbigniewa Adrjańskiego, Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2010.

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.