Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Wpisy oznaczone ‘Wydawnictwo Zysk i S-ka’

O Zbigniewie Zborowskim i jego książce „Trzy Odbicia w Lustrze” napisałam na moim blogu 5 stycznia 2014 r. Recenzja była entuzjastyczna, gdyż autorem jest mężczyzna, który nie bał się napisać książki o trzech krwistych kobietach. Link do mojej recenzji podaję poniżej.

http://www.okiemjadwigi.pl/trzy-odbicia-w-lustrze/

PĄKI LODOWYCH RÓŻ autor Zbigniew Zborowski

PĄKI LODOWYCH RÓŻ
autor Zbigniew Zborowski

Dzisiaj skończyłam czytać kolejną książkę Zbigniewa Zborowskiego „Pąki Lodowych Róż” wydana przez Wydawnictwo Zysk i S-ka w październiku br. Na okładce znalazłam adnotację Saga rodzinna.

Sama okładka też nieco przypomina „Trzy Odbicia w Lustrze” zaczęłam podejrzewać, że jest to kontynuacja poprzedniej książki. Miałam rację! Książka jest świetnie napisana urzekająco i z rozmachem. Znajdujemy się na Wołyniu, w Polsce, Moskwie, Afganistanie, Czeczenii. I choć czasy wojenne prawie się skończyły, prawie stanowi wielką różnicę, ponieważ wojna tli się zarówno w Afganistanie jak i Czeczenii a obecnie na Ukrainie. Opowieść jest historią o poszukiwaniu tożsamości, o ludzkiej tragedii, o odkrywaniu rodzinnych tajemnic. Wraz z autorem przemieszczamy się w czasie i przestrzeni, szukamy rzeczy niemożliwych, jesteśmy czynnymi obserwatorami. Postacie są wyraźne, jasno zarysowane. Wojna i łagry na Syberii, budowanie fabryki swierdłowskiej, umieranie setek tysięcy ludzi w rosyjskiej tajdze, w warunkach urągających ludzkości. Determinacja przeżycia, nawet tych, którzy w niedalekiej przeszłości mieli cieplarniane warunki. Odkrywanie innej krwiożerczej rzeczywistości, gdzie najtwardsi z twardych mogą tylko przeżyć.

Miłość w tych warunkach wydaje się niemożliwa, a jednak jest silna, przychodzi w najmniej spodziewanym momencie. Uczestniczymy w życiu, które ma różne oblicza.

W książce „Trzy Odbicia w Lustrze” autor opowiadał nam o rodzinie Anny o jej babci, która wyciągnęła Annę z sierocińca.

Teraz przyszedł czas na Bartka, jej męża oraz jego babcię Natalię Hryniewicz.  Natalka jako siedemnastoletnia dziewczyna przebywa w majątku rodzinnym na Wołyniu. Los nie jest dla niej łaskawy rzuca ją do Lwowa, napad Niemiec ZSRR na Polskę, spreparowany akt oskarżenia powoduje jej uwięzienie w Brygidkach, ta wątła ładna dziewczyna już w tym więzieniu poznaje jakże okrutny smak wojny. Później wyjazd za bratem w nieznane. Niespodziewanie znajduje się w tajdze, dostaje do ręki siekierę i ma nią wyrąbać swoją przyszłość. Tu poznaje prawdziwe życie. Patrzy na śmierć tysięcy osób., Już powinna nie żyć, jednak cudem ocalała, ciągle żyje, sama nie wiedząc jak to możliwe. Prowadzi ją jakaś siła, niewidzialna determinacja. Nienawiść i miłość, splatają się i stają motorem jej działania. W końcu dziwnym splotem okoliczności odnajduje w sobie niezwykłą siłę, określa cel i dąży do niego. Towarzyszymy jej w Moskwie, Warszawie i w końcu Milanówku i Józefowie. Losy jej splątane są z wysokimi rangą ludźmi późniejszego Peerelu oraz notabli rosyjskich. Jednak zanim to się stanie Natalia wraz z polsko-radziecką armią uczestniczy w walkach II wojny światowej. Jest podoficerem łącznościowcem, odznaczonym w walkach o Berlin.

W Józefowie odwiedza babkę Natalię jej jedyny wnuczek Bartek. Śledzimy ich losy z zapartym tchem.

Śmierć Zosi, babci Anny wprowadza wielki zamęt. Babcia przestrzega wnuczkę o grożącym jej niebezpieczeństwie. Witold powraca. Warto przeczytać link do recenzji która napisałam, aby przypomnieć sobie kim był Witold.

Razem z Anną poznajemy historię życia Natalii, babci Bartka. Uczestniczymy w wojnie w Afganistanie, gdzie Borys wraz kolegami odnosi sukcesy w walkach, aby w jednej chwili stracić zaufanie dowódców. Przenosimy się do gangsterskich melin Moskwy, gdzie wyrok zapada nadzwyczaj szybko. Podróżujemy z Wierą do splamionej krwią Czeczenii, na Ukrainę i do Doniecka.

Każdy z głównych bohaterów ma swoją narrację. Swoje racje. Nie ma miejsca na morał, bo racja tutaj jest tylko po jednej stronie.

Zbigniew Zborowski obala mit, że w roku 1945 skończyła się wojna. Ona trwa na świecie cały czas. Pokój to pojęcie mityczne, a najbardziej ze wszystkiego liczy się władza, dotycząca wielu dziedzin życia. Pokazuje, ze często wyprawa na wojnę to brak władzy nad sobą samym, nad własnymi emocjami, poczuciem krzywdy i odrzucenia. W „Pąkach” znajdujemy takie wojny, Zborowski analizuje procesy myślowe bohaterów, odkrywa motywy postepowania, sposób dochodzenia do podejmowanych decyzji.

Jego bohaterowie Natalia, a szczególnie mordercy Borys i Wiera mają ludzkie uczucia.

Zborowski nie jest moralizatorem, patrzy na świat, nikogo nie poucza, nie ocenia, nie jest nauczycielem.

W „Pąkach” wiele się dzieje, akcja jest dynamiczna i trzyma nas w napięciu od pierwszego do ostatniego rozdziału.

Polecam wszystkim!

Wydawnictwu ZYSK i S-ka  dziękuję za przesłanie egzemplarza do recenzji

Dużo czasu upłynęło od ostatniego wpisu, gdy polecałam wam książkę „Białe Trufle”. Dzisiaj po wielu dniach świętowania, pora na nową książkę i nowego autora. Zbigniew Zborowski „Trzy odbicie w lustrze”. Wydawnictwo „Zysk i S-ka” Poznań październik 2014 r.

Trzy Odbicia w Lustrze autor Zbigniew Zborowski

Trzy Odbicia w Lustrze autor Zbigniew Zborowski

Po książkę sięgnęłam z powodu tytułu i autora-mężczyzny, który odważył się napisać o kobietach.” Trzy odbicia w lustrze” to saga rodzinna rozpoczynająca się na Wołyniu opowieść o trzech kobietach: matce, córce i wnuczce:        „…Latem 1939 roku Zosia marzyła o lepszym życiu. O tym, by się na dobre wyrwać z biedy warszawskiego Powiśla, zdobyć wykształcenie i spokojną przyszłość. Prawie się jej udało. Prawie. Ostatecznie jednak wszystko poszło nie tak. I to nie tylko za sprawą wojny, która zastała ją w majątku ziemskim na Wołyniu, do którego wkrótce wtargnęli Sowieci. Przede wszystkim podjęła jedną złą decyzję, która zaważyła na całym jej życiu. Może to skutek klątwy rzuconej na nią jeszcze przed wojną? Zosia przeciwstawia się złu, uzbrojona jedynie w miłość. Do swojej córki, do wypróbowanych przyjaciół i… do tajemniczego mężczyzny o oczach anioła, którego wojna zamieniła w demonicznego mściciela. Czy to wystarczy, by wygrać i rozwiązać zagadkę przeznaczenia? A jeśli tak, to czy można cofnąć fatum? I jaka jest tego cena? Z tymi pytaniami, w ogniu płonącej Warszawy, w uścisku powojennego terroru, w cieniu rodzinnych tragedii, w gorączce uczuć i labiryntach raczkującego kapitalizmu, zmierzyć się będzie musiała nie tylko Zosia, ale także jej córka, a potem wnuczka. Znalezienie właściwej odpowiedzi zajmie im siedemdziesiąt pięć lat…”

Zbigniew Zborowski autor, o którym nie można znaleźć w Googlu wielu informacji, stworzył opowieść rodzinną o trzech krwistych kobietach pełnych miłości, gotowych do bezgranicznego poświęcenia, do działania w czasie walk z Sowietami na Wołyniu, trochę później zaś w czasie wojny w Warszawie podczas Powstania i w końcu po wojnie na Ziemiach Odzyskanych. Saga rodzinna zatacza koło i w końcu w lecie 2014 znajduje swoje rozwiązanie. Powieść jest wartko napisana a do tego pięknym językiem polskim. Przeczytałam ją jednym tchem w jedną noc. Cały czas zastanawiałam się, jak to możliwe, aby mężczyzna tak pięknie i wnikliwie opisał trzy kobiety. Losy tych kobiet, które mierzyły się  z trudami życia podczas wojny, a także po wojnie w czasie postkomunistycznego terroru. Fatum ciążące nad losami tych kobiet nakręca akcję, a powiązane modne elementy fikcji przeplatają się z zagadnieniami choroby psychicznej. Pokazane są ludzkie wahania, a także podejmowanie mniej lub bardziej przemyślanych decyzji. Mamy także element, jakże lubiany przez nas Polaków, bohaterstwa i niezwykłych umiejętności działania polskich kobiet w ekstremalnych warunkach.

Pozwólcie, że zacytuję urywek wywiadu udzielonego  przez Zbigniewa Zborowskiego:

”… Mężczyzna, który doskonale rozumie kobiety i pisze niesamowitą sagę rodzinną trzech pokoleń kobiet. Na usta samo ciśnie się pytanie – gdzie się Pan tego nauczył? Przez całe życie otaczały mnie mądre i silne kobiety. Mama, babcia, a teraz żona. Miałem, od kogo się uczyć! Dzięki nim szybko zrozumiałem, jak wielka moc tkwi w „słabej płci”. To właśnie dzięki kobietom nasz świat ciągle trzyma się jeszcze w jednym kawałku. To one, czy tego chcą czy nie, wciąż naprawiają to, co wymachujący szabelką mężczyźni rozwalają. Widać to szczególnie w trudnych momentach. Na przykład w czasie wojny, kiedy wokół panował chaos i zniszczenie, wiele kobiet musiało stać się faktycznymi głowami rodzin. Podczas gdy mężczyźni prężyli muskuły, one troszczyły się o byt najbliższych, bezpieczeństwo dzieci, zdobywały żywność czy ubrania. Umiały zachować w tych szalonych czasach równowagę i rozsądek. Dobrze to obrazuje czas Powstania Warszawskiego. Sami jego żołnierze często przyznają, że najniebezpieczniejszą pracę wykonywały dziewczyny – sanitariuszki. Oni strzelali do Niemców i kolaborujących z nimi Rosjan, tak. Lecz to one, w dodatku bez broni, szły w najcięższy ogień żeby dostać się do rannych. A potem opatrywały ich i taszczyły kilometrami do polowych szpitali. I jeszcze pocieszały, że „wszystko będzie dobrze”. Znana jest historia sanitariuszki, która  w samym środku piekła – pod bombami szturmowych samolotów i w ogniu artylerii – niosła rannego. Opadła w końcu z sił i poprosiła jakichś mężczyzn, żeby jej pomogli. Odmówili. Bali się. Co zrobiła ta filigranowa dziewczyna? Złapała broń rannego, wycelowała w struchlałych  facetów i kazała iść z poszkodowanym do szpitala. Trzeba mieć charakter, żeby tak postąpić, prawda?

W krótkiej notce biograficznej w książce możemy przeczytać, iż do niedawna był Pan nurkiem eksplorującym zatopione na dnie Bałtyku wraki, tak jak i jeden z bohaterów „Trzech odbić w lustrze”.  Proszę opowiedzieć o tym, jaki wpływ miała Pana pasja na ostateczny kształt powieści. Szczerze przyznam, że… niewielki. Chociaż… Pierwszy, jeszcze zupełnie niesprecyzowany pomysł na opowieść o zwykłych ludziach, którym przyszło żyć w niezwykłych czasach, rzeczywiście  przyszedł mi do głowy podczas nurkowania. To był wrak statku, który został storpedowany na trzy tygodnie przed końcem wojny. Ludziom, którzy nim płynęli – a było ich tysiące i niemal wszyscy zginęli – prawie udało się dotrwać do końca koszmaru. Prawie… W dodatku wojna, przed którą uciekali, dopadła ich w chwili, kiedy myśleli, że właśnie wyrwali się z zagrożenia, że są nareszcie bezpieczni. Pomyślałem, że ta przewrotność losów, kompletna nieprzewidywalność i chaos, jaki panuje, kiedy jedni zabijają drugich na masową skalę, wydały mi się pasjonującym tłem dla powieści o losach kobiet próbujących w tym szaleństwie ocalić siebie, swoją miłość i poczucie godności. Wtedy jednak nie podejrzewałem jeszcze, że kiedykolwiek napiszę książkę. Pomysł, więc się pojawił i zaraz zniknął. Trzeba było się zająć wynurzeniem, trwającą godzinę dekompresją, zmianą gazów oddechowych, wystrzeleniem boi. O tamtym pomyśle przypomniałem sobie dopiero dobrych kilka lat później, kiedy miałem już na koncie inną książkę (thriller „Nowy drapieżnik”).

„Trzy odbicia w lustrze” charakteryzują się ogromną dbałością o szczegóły historyczne. Jak przebiegały przygotowania merytoryczne? Studiował Pan dokumenty, książki, a może poznał Pan osobiście uczestników opisywanych wydarzeń?

Ja  w ogóle bardzo starannie przygotowuję się do pisania. Dokładnie obmyślam fabułę, robię charakterystyki swoich postaci, czytam, pytam, poszukuję.  Prawdę mówiąc, to te przygotowania sprawiają mi niemal tyle samo frajdy, co samo stukanie w klawiaturę. W przypadku „Trzech odbić w lustrze”, wszystko zaczęło się od lektury listów mojej babci pisanych w czasie wojny i zaraz po niej do swojej siostry. Ich treść uświadomiła mi, że nawet wtedy, w koszmarze okupacji, ludzie starali się w miarę normalnie egzystować, cieszyć rodziną, żartować. Taka już jest nasza natura, próbujemy oswoić nawet tak straszne zjawiska, jak wojna totalna. Pomyślałem, że fajnie byłoby oddać ten klimat. Wojna wojną, ale ludzie chcieli wtedy, na miarę swoich żałośnie okrojonych możliwości korzystać z  życia. Tyle, że było to strasznie trudne, …·Co więcej? Zaczerpnąłem wiele z opowieści dziadka o poprzedzających wybuch wojny latach, kiedy to studiował wymarzoną polonistykę. Studia w jego rodzinie, a pochodził z robotniczego wówczas warszawskiego Powiśla, były czymś niezwykłym. Nie mieściło się w głowie, żeby syn kowala parowego mógł sobie pozwolić na luksus poświęcenia kilku lat na siedzenie w uczelnianej ławie. Koszt tego przedsięwzięcia był oszałamiający! Dziadek jednak dał radę. Jak? Każde wakacje spędzał w wielkich majątkach na Kresach udzielając dzieciom tamtejszych ziemian korepetycji. Tak zarabiał na własną edukację. I dał radę! Wiele też dowiedziałem się od mojego ojca, który choć był poznaniakiem, akurat w roku 1939 spędzał lato w majątku u kolegi – pod Lwowem. Tam go zastała wojna, wkroczenie Rosjan, a potem wywózka aż za Ural. Wrócił do Polski dopiero w roku 1950. Ale to już była inna Polska… Sporo wiedzy dostarczyły mi również doświadczenia reportażysty. Jako dziennikarz rozmawiałem przecież zarówno z osobami przesiedlonymi po wojnie z Kresów, ocalonymi z  Rzezi Wołyńskiej, repatriantami z dawnego ZSRR, wychowankami domów dziecka, ludźmi, którzy po wojnie należeli do socjalistycznych organizacji młodzieżowych oraz… przemiłą starszą panią, która ocalała z katastrofy statku storpedowanego pod koniec wojny przez rosyjski okręt podwodny? Realia wczesnego kapitalizmu poznałem natomiast na własnej skórze. Jeździłem wtedy „na przemyt” do Berlina Zachodniego, handlowałem na bazarach, zarabiałem i trwoniłem pieniądze, troszkę łobuzowałem. Jak to w czasach przełomu. Wszystkie te doświadczenia scaliłem i uporządkowałem dzięki lekturze kilkunastu  książek dokumentalnych i historycznych, archiwalnym mapom i zdjęciom  zdobytym w antykwariatach. W sumie więc można powiedzieć, że zbieranie materiału do książki rozpocząłem na długo zanim w ogóle przyszło mi do głowy, że kiedykolwiek jakąś książkę napiszę…”

Tyle autor o sobie. Książka wydana została w październiku 2014 r a więc stosunkowo niedawno. Trafiłam na nią zupełnie przypadkiem. Miałam napisać recenzję książki ostatnio wydanej i wtedy zobaczyłam „Trzy odbicia w lustrze”. Pomyślałam,  skoro mam pisać dla Wydawnictwa „Zysk i S-ka” to poproszę również  o tę pozycję. I tak do moich rąk trafiły „ Trzy odbicia w lustrze”. Książkę połknęłam.

Początek był bardzo obiecujący, sielska, wiejska atmosfera, dwór i panicz, miłość w lecie i skutki nierozważnej decyzji, by później przejść do wartkiej akcji czasów walk z Sowietami, rzezi, gwałtów, zabijania, mordowania, gdy trzeba stawić czoła rozwydrzonym hordom mężczyzn mając dziecko na ręku. A jeszcze później Warszawa, podziemie, walki podczas Powstania Warszawskiego, ucieczka z transportu , życie na Ziemiach Odzyskanych, w czasach komunistycznego terroru. Po siedemdziesięciu pięciu latach życie zatocza koło i w lecie 2014 r. przychodzi rozwiązanie wszelkich spraw. Od takiej powieści, od tej sagi rodzinnej nie można się oderwać, dlatego czytałam ją z wypiekami na twarzy, widząc oczyma wyobraźni bohaterki, przeżywające jakże trudne wydarzenia oparte na prawdzie historycznej.

Zosia, Wanda i Anna. Wraz ze zmianą bohaterki i czasów w jakich żyje każda z nich, zmienia się język narracji. Gdy kończy się wojna i na pierwszy plan wysuwa się Wanda, gdy niewola nazistowska zmienia się w niewolę socjalistyczną, i trwa indoktrynacja młodzieży, zmienia się w książce styl narracji, język przestaje być ugładzony, i naiwny, zaczyna dostosowywać się do otoczenia. I jest to przemiana wolna, ledwie widoczna, ale agresja, chamstwo, złość znajdują odzwierciedlenie na stronach książki. Podobnie dzieje się, gdy poznajemy Annę córkę Wandy, trzecią postać. Trzecie odbicie w lustrze. I tym razem zmienia się finezyjnie stylistyka dostosowana do nowej rzeczywistości. Książka Zbigniewa Zborowskiego oparta jest na historii, która jest wyrazistym tłem wydarzeń. Jednak znalazłam tutaj również urywki drążące zakola ludzkiej podświadomości, dotykające choroby psychicznej, wiary w nadprzyrodzone. To jest jak pieprz i sól, przyprawy dodające książce magii.

Wtedy staje się ona jedyna w swoim rodzaju, na tle wielu wydawanych książek.

Książka stanowi wyjątek również dlatego, że napisał ją mężczyzna, który potrafił zrozumieć kobietę i znalazł w jej działaniu sens podejmowanych decyzji. Docenił najstarszą bohaterkę, babcię emanującą mądrością życiową, spokojem, miłością, która wiele przeszła, a mimo tego potrafiła oczarować nas swoją postawą w jesieni życia. To ona stanowi oś konstrukcyjną książki, to ona widziana jest oczami córki Wandy a następnie wnuczki Anny. I to właśnie tę postać zapamiętamy na zawsze, bowiem jest w niej siła i miłość, upadek i wzlot, który może nastąpić poprzez znalezienie ważnego właściwego celu w życiu.

Nie mogę opowiedzieć książki, bo jaki miałoby to sens?

Trzy bohaterki sagi, genialnie wykreowane postacie kobiece,, „Trzy odbicia w lustrze” oczekują na was, na spotkanie, którego nie będziecie żałować!

Dziękuję Wydawnictwu „Zysk i S-ka” za możliwość przeczytania książki.

Tajemnice Prowincji Joanna Jurgała Jureczka

Tajemnice Prowincji
Joanna Jurgała Jureczka

Panią Joannę Jurgałę-Jureczkę poznałam kilka miesięcy temu. Spotkałyśmy się u Małgosi, która zaprosiła mnie na szybką kawę podczas wizyty Joasi. Wiesz jest u mnie młoda autorka dopiero, co wydanej książki o Zofii Kossak. Joanna przyjechała w sprawach książki tej i kolejnej, która ma się niebawem ukazać. Właśnie pijemy kawę, przyjdź, poznacie się. Takiej okazji nie mogłam zaprzepaścić. Za chwilę siedziałyśmy w kuchni popijając espresso, radośnie gadając. Dla mnie najpiękniejszym pomieszczeniem w każdym domu jest kuchnia! Tutaj odbywają się najmilsze rozmowy zawsze i z każdym.

Oczywiście rozmawiałyśmy nie tylko o wydanych książkach, ale też i o pomysłach na następne. Jak to kobiety rozmowa dotyczyła też dzieci, jako że Joanna jest żoną Krzysztofa i mamą Michała, Marcina i Magdaleny. Mieszkają na Śląsku Cieszyńskim.

Joanna Jurgała Jureczka uczyła się w Cieszynie, zaś filologię polską ukończyła na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, w roku 1999 uzyskała stopień doktora nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa. Praca doktorska napisana pod kierunkiem prof. zw. dr hab. Krystyny Heskiej-Kwaśniewicz nosiła tytuł: Oswajanie „nieznanego kraju”. Śląsk w życiu i twórczości Zofii Kossak. Sama o sobie mówi, ze jest naukowcem, jednak popełnione książki potwierdzają jej talent pisarki.

Pracowała, jako polonistka w cieszyńskich szkołach średnich, była dziennikarką „Gościa Niedzielnego” i współpracowała z innymi redakcjami czasopism o zasięgu regionalnym i ogólnopolskim.

W Górkach Wielkich pracowała w Muzeum Zofii Kossak-Szatkowskiej, prowadząc badania nad biografią i twórczością Zofii Kossak a także literatów związanych ze Śląskiem Cieszyńskim. Wykładała literaturę chrześcijańską i

Małgorzata Gutowska- Adamczyk i Joanna Jurgała- Jureczka

Małgorzata Gutowska- Adamczyk i Joanna Jurgała- Jureczka

regionalną, bierze udział w sesjach naukowych, panelach dyskusyjnych, wygłasza prelekcje, najczęściej w formie prezentacji multimedialnych, prowadzi spotkania z pisarzami. Współpracowała z autorami filmów dokumentalnych na temat Zofii Kossak (m. in. „Errata do biografii”).

Jest autorką licznych artykułów a także publikacji, głównie o charakterze naukowym i popularnonaukowym a także książek, m. in. Oswajanie „nieznanego kraju”. Śląsk w życiu i twórczości Zofii Kossak, Dzieło jej życia. Opowieść o Zofii Kossak, Zofii Kossak dom utracony i odnaleziony, Historie zwyczaje i nadzwyczajne, czyli znani literaci na Śląsku Cieszyńskim, Skrzat opowiada o beskidzkich skarbach, Gdzieś na końcu świata.

Tyle informacji o Joannie znalazłam w Internecie.

W kontaktach bezpośrednich pani Joanna wydała mi się bezpośrednią, miłą, skromną osobą, która wielkim szacunkiem darzy Małgosię Gutowską- Adamczyk wspaniałą autorkę wielu książek dla młodzieży a także powieści „Cukiernia Pod Amorem” oraz „Podróży Do Miasta Świateł”. Siedziałyśmy pijąc kawę, jedząc orzeszki laskowe, migdały a także częstując jabłkami psy Neskę i Milkę, które towarzyszyły naszemu spotkaniu „w kuchni”. Rozmawiałyśmy a czas nieubłaganie płynął. Tyle pytań zostało niezadanych a przecież wiedziałam, że napiszę o Joannie, aby przybliżyć wam, autorkę książek w tym „Tajemnic Prowincji”, która w czerwcu 2014 ukazała się nakładem Wydawnictwa „ZYSK i S-KA”.

Joanna Jurgała Jureczka

Joanna Jurgała Jureczka

„Tajemnica Prowincji” to opowieść pełna tajemnic, które śledzimy zagłębiając się w lekturę, poznajemy rodzinny świat głównej bohaterki Joanny, oczekującej na intratną posadę w Krakowie,  staje się na rok kustoszem Muzeum Hrabiny Doenhoff, mieszczącego się w Domu Leśniczego przy niszczejącym Pałacu. Justyna Skotnicka, podejmuje również tymczasową opiekę nad dwoma synami swojej siostry. Trudna sytuacja finansowa rodziny wymusza na siostrze i jej mężu konieczność podjęcia pracy w Niemczech, co jest związane z rocznym kontraktem. Justyna, nowa pani kustosz w Muzeum, staje się opiekunką dwóch młodych ludzi nastoletniego Maćka i pierwszoklasisty Kuby. Obydwaj mają wspaniałe poczucie humoru. Czytając te fragmenty książki, w których  są głównymi bohaterami, widzę dwóch inteligentnych młodych ludzi, którzy mogą być super dziećmi w każdej rodzinie a mnie wydaje się, że autorka znakomicie podgląda własnych synów i ich życie codzienne. Oczywiście młodzi nie są aniołkami, ale żywymi ludźmi, z własnymi pomysłami na życie, z którymi ciotka Justyna musi sobie poradzić.

Powieść rozgrywa się w Brzozowie, rodzinnym miasteczku Justyny, która przyjechała tylko na chwilę, na rok. Toczące się sprawy zarówno w pracy oraz w domu, nawiązujący się bliski kontakt z siostrzeńcami, zacieśniające się powiązania z poszczególnymi osobami, mieszkańcami

Joanna Jurgałą Jureczka spotkanie z czytelnikami w Skoczowie

Joanna Jurgałą Jureczka spotkanie z czytelnikami w Skoczowie

Brzozowa, zmieniające pory roku stanowią czas na zastanowienie, czego tak na prawdę pragnie Justyna. Zraniona przez pierwszą miłość, stara się odnaleźć w pracy, chociaż jej mama, burmistrz Brzozowa, chce pomóc  w kryzysowej sytuacji, poznając ją z Rafałem. Czy z tej znajomości rozwinie się wielka miłość? Czy hrabia reprezentujący rodzinę Doenhoff wpłynie na zmianę w życiu Justyny?

Czytając tę powieść dwa razy, zwracałam uwagę na coraz to nowe postaci, które pojawiały się w książce. Podobała mi się Helena Stępniowa, sprzątaczka zatrudniona w Muzeum, bez której nic nie ma prawa się zdarzyć, bowiem jak nikt zna wszystkich w okolicy. Podobały mi się również wtrącane opowieści o Kossakach, którzy na Śląsku Cieszyńskim przebywali, o Witkacym, który w latach trzydziestych był ich gościem, o tym, że rysował portrety młodych mieszkańców pałacu i o tym, jak jeden z tych portretów odnajduje się w rupieciach i papierach na strychu Muzeum, aby nagle zginąć. W związku z tak zawiązaną akcją nie może obyć się bez śledztwa, które przyniesie niespodziewane rozwiązanie.

Tyle mogę napisać, a jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej, koniecznie sięgnijcie po tę miłą książkę.  Zapraszam do przeczytania urywku z książki „Tajemnice Prowincji”, który dla was wybrałam:

Joanna podczas spotkania

Joanna podczas spotkania

„… Już tu są! – ekscytował się dyrektor Janik.

–  Kto?

– Jak to, kto? Oni. Prawnuk hrabiny i jego kuzynka. Rozmawiałem z nimi przez telefon. Bedą u mnie za godzinę. Przyjechali z Wiednia, ale on, zdaje się, na stałe mieszka w Szwajcarii czy Francji. Nie wiem. Akcent miał francuski.

-Chyba przed chwila ich spotkałam. Dlaczego się pan tak denerwuje?

-Przecież mówiłem!- Zniecierpliwił się.-Chcą odzyskać majątek, no a teraz maja ochotę na nasze muzeum. Musi pani cos zrobić!

-porządkuje zbiory, jak się umówiliśmy. Nawet pan nie ma pojęcia, jak przez te lata wszystko zostało zaniedbane. Nie ma porządnych spisów i katalogów, na strychu i w piwnicy walają się zakurzone papiery, dokumenty. Bóg wie, co jeszcze.

– Pani doktor, porządki są mało, że tak powiem, spektakularne.

-Zorganizowałam lekcje muzealne, robię promocję, bywam w szkołach, mam tam prezentacje, wykłady. Jest sporo zwiedzających.

-O! To, to – ucieszył się dyrektor, przesiadając z zabytkowej kanapy na krzesło, z powodzeniem udające osiemnastowieczny mebel.  -A może jakiś rozgłos medialny? -zaproponował nieśmiało -Wywiady, spotkania. Może konferencja prasowa.

-Konferencja?- zdziwiłam się.- Nie ma mowy. Czym ją uzasadnimy? Lekcjami muzealnymi? Przecież tu nic nadzwyczajnego się nie dzieje!

Zmartwił się wyraźnie, ale zapewniłam go, że nie ma podstaw obalenia testamentu hrabiny. Zbiory są nadal własnością skarbu państwa i nie musi obawiać się spotkania z prawnukiem i prawnuczką Franciszki Doenhoff. Powinien udawać, że bardzo się cieszy z ich przyjazdu.

*

Na progu Domku Leśniczego czekała Stępniowa. Skrzyżowała ręce na obfitym biuście i oświadczyła, że, jeżeli Rychu jeszcze tydzień będzie porządkował strych, nie ręczy za siebie. Może nawet złoży wypowiedzenie.

-Co ja pocznę bez pani, pani Heleno?- zapytałam uśmiechając się, co ją ostatecznie wyprowadziło z równowagi.

-Pani kierowniczka sobie żartuje ze mnie, a ja schody muszę wycierać trzy razy w ciągu dnia! Żeby jeszcze uważał pijak jeden, ale on na prawo i lewo rozsypuje kurz i śmieci, znosząc te stare graty.

-Przecież go pani lubiła-przypomniałam, ale zobaczywszy jej pełen wyrzutu wzrok, zapewniłam nieszczerze: – Na pewno coś da się zrobić…”

Zachęcam do przeczytania książki, która jest miłą lekturą dla każdego!

Wasza Jadwiga

 

 

 

 

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.