Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Wpisy oznaczone ‘Szkoła Mistrzostwa Sportowego w Słupsku’

Jadwiga Ślawska Szalewicz

Od tej pory moje wizyty w Słupsku były dosyć częste. Nie tylko w szkole przy ul. Zaborowskiej 2. Byłam częstym gościem Pana Prezydenta Słupska. Rozmawialiśmy o utworzeniu szkoły mistrzostwa sportowego. Przyjechałam ze szczegółowymi planami a także z projektem budżetu. Prezydent Jerzy Mazurek był pełen optymizmu. Wiedziałam, że wszystko zależy od Zarządu Miasta. Musiałam wykazać, że taka szkoła to dla miasta dobra inwestycja. Przyznane pieniądze, wcale niemałe, jak na tamte czasy prawie pół miliona złotych miały przecież pozostać w mieście, w szkole Nr 2.
Rozmowy z dyrektorem Zygmuntem Kołodziejem też nie były łatwe. Musiałam wysondować czy jest zainteresowany rozwojem badmintona na terenie Słupska, przede wszystkim jednak w jego szkole. W wielu sprawach zgadzaliśmy się, jednak sprawa trenerki Majorowej była dla niego trudnym tematem. Wiedziałam, że bardzo mu zależy na utworzeniu szkoły mistrzostwa sportowego na bazie jego szkoły, więc ten aspekt sprawy był moim atutem przetargowym. W końcu uzgodniliśmy:
-ja zrobię wszystko aby utworzyć szkołę mistrzostwa sportowego, a on wyrazi zgodę na zatrudnienie Klaudii w charakterze trenera kadry narodowej juniorów.
Pierwszy raz Klaudia wyjechała z kadrą badmintona w maju 1996 r. na Mistrzostwa Świata do Lozanny. Miała obserwować i uczyć się, zdobywać doświadczenie, obserwować najlepszych zawodników i ich trenerów. Wtedy Ryszard Borek był głównym trenerem, ona uczyła się.
Zarząd Miasta wyraził zgodę, szkoła została utworzona! Od 1.06.1996 Klaudia zaczęła pracować jako trener kadry juniorów! Wtedy siedemdziesiąt procent kadry narodowej juniorów było wychowankami Klaudii.
Dyrektor Zygmunt Kołodziej stworzył szkole dobre warunki. Cały system opracowano tak aby kończąc VII klasę szkoły podstawowej zawodnicy prezentowali wysoki poziom wyszkolenia. W 1998 r powstało Niepubliczne Liceum Ogólnokształcące przy Zespole Szkół. Zachowaliśmy ciągłość szkolenia. Szkoła była zlokalizowana w Słupsku , jednak najlepsi juniorzy z całej Polski mogli tutaj trenować i uczyć się.
Wspomina Klaudia: Szkoła Mistrzostwa Sportowego była super rozwiązaniem na tamte czasy, zresztą uważam, że zawsze jest i będzie dobrym rozwiązaniem. Bardzo dużo dawała zawodnikom, oprócz nauki w szkole były dodatkowe treningi, wyjazdy na zawody. Zawodnicy mieli sprzęt, lotki, halę, a także odżywki i opiekę medyczną, a zatrudnieni trenerzy otrzymywali przyzwoite wynagrodzenie. Dlatego niech nie dziwią nikogo sukcesy jakie osiągnęliśmy w 1999 r na Mistrzostwach Europy Juniorów w Glasgow. Przemek Wacha i Piotr Żołądek zdobyli srebrny medal w deblu chłopców, Kamila Augustyn brązowy medal w grze pojedynczej dziewcząt i Przemek Wacha również medal brązowy w grze pojedynczej chłopców.

Jadwiga Ślawska Szalewicz, kamila Augustyn, trenerka Klaudia Majorowa , Krzysztof Augustyn ojciec Kamili medal ME Juniorów 2001 Spała

Praca na stanowisku trenera kadry juniorów i trenera SMS wymagała ode mnie zaangażowania, poświęcałam jej bardzo dużo czasu. Rozwiedliśmy się z mężem. Zaczęły się problemy z Olką, która spędzała większość czasu na hali. Zawodnicy grali coraz lepiej, często wyjeżdżaliśmy na turnieje za granicą, które zmuszały do pozostawienia Oli pod opieka Jasi mamy Marcina Rynkiewicza, poza tym pomagała mi Basia Gontarska. Córka rosła pod opieką fajnych ludzi w fajnych rodzinach, ale nie w swojej. Tygodniami mieszkała u Jasi lub Basi.
Podczas któregoś mojego pobytu w Słupsku odbywałam spotkanie z Prezydentem Mazurkiem. Pan Prezydent przyjechał do naszej szkoły, mieliśmy miłe spotkanie. Skorzystałam z okazji i zaprosiłam do mieszkania Klaudii- tego w szkole. Byliśmy sami, zapytałam:
– widzi pan te pokoje, czy uważa Pan, Panie Prezydencie, że mieszkanie tutaj zabezpiecza warunki życia jednej z najlepszych trenerek w Polsce, która jako pierwsza zdobyła medale dla Słupska z Kamilą Augustyn i Piotrem Żołądkiem? (Przemek Wacha reprezentował barwy klubu LKS Technik Głubczyce).
– No, nie, pani prezes, proszę przysłać pismo Polskiego Związku Badmintona, sprawę przedstawię Zarządowi Miasta, mam pewien pomysł.
I tak dzięki tobie Jadwiga i dzięki dyrektorowi Zygmuntowi Kołodziejowi dostałam mieszkanie z puli Prezydenta za szczególne zasługi dla Słupska.
Klaudia kontynuuje swoje wspomnienia:
Lata 1996 – 2001 to były najpiękniejsze moje lata pracy. Pracowaliśmy z zawodnikami bardzo ciężko i dużo. Rośli bardzo szybko, nie byli jeszcze samodzielni, ale poszukiwali swoich dróg, myśleli po swojemu. Dzisiaj mogę powiedzieć byłam dla nich surowa, gdy łamali ustalone zasady, gdy spóźniali się na zajęcia, lub pili alkohol, wyrzucałam z kadry. Po dwóch latach takiej pracy miałam opinię, że trenerka jest zła, i lepiej z nią nie zaczynać. Byłam przecież za nich odpowiedzialna. Oni tego nie rozumieli. Następni juniorzy jak dołączali do nas, rozumieli dyscyplinę i nie mieliśmy problemów.
Zupełnie nie miałam czasu dla siebie i dla Oli. Pracowałam ciężko i były wyniki, praca nasza nie szła na marne. Zresztą wyniki jakie osiągnęliśmy w Glasgow w 1999 r utwierdziły nas w przekonaniu, ze idziemy dobra drogą. Kamila miała dopiero 17 lat. Mogła jeszcze startować w kolejnych mistrzostwach Europy o które walczyłaś ( mowa o mnie przyp. Aut) aby odbyły się w Spale w 2001.

Nadia Kostiuczyk Kamila Augustyn wyjazd na IO 2012

Wtedy też pomyślałam o drugiej grze dla Kamili. Zobaczyłam wtedy dziewczynę Nadię Kostiuczyk, która błąkała się mieszkając i startując w Brześciu Białoruś. Odbyłam rozmowę z jej trenerem opowiedziałam co możemy zrobić, jakie będzie miała korzyści i spróbowaliśmy zestawić debel dziewcząt Kamila Augustyn/Nadia Kostiuczyk.
Kamila była najlepsza juniorką wyróżniała się zdobytymi umiejętnościami, prezentowała wysoki poziom sportowy. Potrzebowała utalentowanej partnerki, taką była Nadia.
To był trafny wybór. Dziewczyny zdobyły pierwszy złoty medal w Mistrzostwach Europy Juniorów Spała 2001. Dodatkowo na tych mistrzostwach Kamila zdobyła srebrny medal w grze pojedynczej dziewcząt: SUKCES!
Nasz sponsor NOKIA był bardzo zadowolony. Uzyskaliśmy kontrakt na następne lata aż do 2004.
Niestety osiągane wyniki nie przełożyły się na zwiększenie budżetu związkowego. Nigdy nie byliśmy krezusami w zakresie finansowania przez państwo, nie byliśmy tez pieszczochami urzędu. Po denominacji złotówki w 1995 r. w tym samym roku otrzymaliśmy z urzędu 687.098 zł co razem z dochodami własnymi dało kwotę 819.909 zł. Było bardzo biednie.

Jadwiga i Andrzej Szalewiczowie , Klaudia Majorowa nasz dom w Aninie

Dla porównania podaję stan dochodów w roku 2001: z Departamentu Sportu Wyczynowego otrzymaliśmy 976.000, zł na programy Ateny 2004, przygotowania do mistrzostw świata, Europy oraz imprezy równorzędne, na koszty pośrednie (w tym zawierały się wynagrodzenia) zakup leków, odżywek i sprzętu sportowego.
Z Departamentu Sportu Dzieci i Młodzieży otrzymaliśmy kwotę 734.500,- zł w tym na uczniowskie kluby sportowe, sportowe wakacje, cykl imprez, kursokonferencje nauczycielskie kwotę 412.500,- zł na udział w mistrzostwach świata i Europy 62.000,- zł oraz na Szkoły Mistrzostwa Sportowego tylko 260.000,- zł (Słupsk 120.000,-; Olsztyn 80.000,-; i Głubczyce 60.000,-)
Niestety nie były to kwoty wystarczajace. Klaudia o tym wiedziała. Denominacja z roku 1995 r odbijała się na standardzie życia oraz na dotacjach państwowych.
Do tego dochodziły niskie pensje dla nauczycieli, czy tez uposażenia trenerskie.
Klaudia wspomina:
Pamiętam, że wszyscy walczyliśmy o przetrwanie. Nikt z nas nie miał lepiej. Cały czas walczyłaś ( to o mnie przyp.aut.) o to aby były pieniądze na wyjazdy zagraniczne zawodników. Organizowaliśmy je najtaniej jak było można.. Wynajmowaliśmy mini busy, jeździliśmy własnymi samochodami po najniższych kosztach czyli za koszt benzyny aby było tanio! Diety nie wystarczały na jedzenie. Gdy jechaliśmy mini busem było lepiej, bo zabieraliśmy jedzenie, wyjazdy samolotami nie były tak komfortowe, bo limitował nas bagaż, ale i tak jeździliśmy z własnym jedzeniem.
Dopiero teraz pracując jako główny trener Rosji widzę jak biednie żyliśmy!
Nadszedł rok 2005. Przestałaś pracować w Związku.
Kolejny Krajowy Zjazd Delegatów odbył się w dniu 8.01.2005 r. nie wystartowałam do walki o kolejną kadencję prezesa. W lutym kończyłam 60 lat, uznano, że mój czas w badmintonie minął. Niezadowolenie zawodników i ostra nagonka doprowadziły do podjęcia takiej decyzji.
Wracamy do wspomnień Klaudii:
Na początku po wyborze nowego prezesa związku Michała Mirowskiego nic się nie zmieniło, było ciężko ujawniły się określone trudności w kontaktach z zawodnikami Kamilą Augustyn, Michałem Łogoszem, Robertem Mateusiakiem.
W biurze związku zatrudniono nowych pracowników. Częste nieporozumienia z kolejnym zatrudnionym sekretarzem Bogdanem Włostowskim, który nie miał za dużego doświadczenia w pracy związkowej, oczywiście chciał zrobić dużo, ale brakowało twojego doświadczenia, jawiło się jako koszmarny sen, który przeżywałam. Oczywiście te nieporozumienia wpływały na stosunki z zawodnikami. Nie radziłam sobie z zaistniałą sytuacją, nie byłam do tego przyzwyczajona. Następstwem konfliktów była narastająca agresja.
Jadwiga tego nie było za twoich czasów.
W 2007 r. przyjechał do Polski trener z Korei Kim Young Moon. Pracowało nam się dobrze. Kim był nastawiony na wynik tak samo jak ja, chciał pracować jak najlepiej. Strofował zawodników starszych, miał większy wpływ na nich i na ich zaangażowanie w pracę.
Ułatwiało mi to życie. Z Kimem miałam bardzo dobre stosunki. Bardzo dużo się nauczyłam, szczególnie w pracy z singlistami. Widziałam jego pracę z Przemkiem Wachą, który reprezentował wysoki poziom, a świeży powiew myśli trenerskiej dawał bardzo dobre rezultaty.
Niestety w sprawach taktyki zupełnie się nie zgadzaliśmy.

CDN

piuerwszy z lewej David Cabello Manrique, druga z prawej Carolina Marin

pierwszy z lewej David Cabello Manrique Jej Wysokość Królowa Letycja, druga z prawej Carolina Marin

Lubię wspominać moje spotkania z osobami, z którymi współpracowałam w badmintonie. Będąc w tym roku w Paryżu miałam wiele miłych spotkań, ale jedno było szczególne.

To spotkanie z Davidem Cabello Manrique, prezesem Hiszpańskiego Związku Badmintona. Ale zanim przejdę do naszej rozmowy muszę opowiedzieć, choć trochę o mojej pracy dla Europejskiej Unii Badmintona, która z tym spotkaniem jest ściśle powiązana.

W latach osiemdziesiątych tworzyliśmy polski badminton, korzystaliśmy z różnych rozwiązań działających w polskim sporcie. Staraliśmy się skorzystać z najlepszych rozwiązań regulaminowych, jakie obowiązywały w innych dyscyplinach, najwięcej ze współpracy z tenisem stołowym, gdzie prezesem był Jerzy Dachowski. Andrzej Szalewicz, ja i Jerzy siadywaliśmy godzinami i prowadziliśmy dyskusję dotyczącą regulaminów sportowych, regulaminów organizacyjnych zarządu, pracy biura, a także zakresów obowiązków pracowników. Nie był to jedyny związek, z którym kooperowaliśmy. Szermierka, podnoszenie ciężarów, z każdego z nich kopiowaliśmy najlepsze według nas rozwiązania. Jednak tenis stołowy był dla nas najważniejszy. Podobna „rakietowa” dyscyplina, pracowaliśmy razem w biurach na Stadionie X lecia, podobne rozgrywki, a do tego Wydział Gier  w tenisie stołowym był prowadzony przez pana T. Idzikowskiego, ojca naszego Marka.

Carolina Marin

Carolina Marin

W końcu wypracowaliśmy własny regulamin, zmieniany w trakcie pracy związku prawie co sezon, nie, nie zmienialiśmy go całkowicie, wprowadzaliśmy ulepszenia, poprawki, w ciągu roku gromadziliśmy uwagi jakie wpływały z klubów, okręgów, czy od poszczególnych zainteresowanych osób. Opracowywaliśmy je i na ostatnim zebraniu zarządu przed wakacjami odbywała się debata generalna. Regulamin sportowy, kalendarz i system rozgrywek był ogłaszany i od nowego sezonu wchodziły w życie. Tak było do 2004 roku, a właściwie do stycznia 2005. Nie wiem co było później jakie były przesłanki tworzenia nowych regulaminów, na czym polegały zmiany, nie śledziłam tego dokładnie, gdyż odeszłam ze związku na emeryturę. Cieszyłam się z osiąganych sukcesów, wiedziałam, że trzeba na nie długo pracować, osiem, dziesięć lat, przypisywałam sobie trochę zasług, ale nie tylko. Pracowaliśmy w grupie, tworzyliśmy zespół, trener kadry narodowej, zarząd, członkowie komisji rewizyjnej, działacze terenowi, pracujący w okręgach i klubach. Nie mogę pominąć też trenerów ze szkół mistrzostwa sportowego. Wszyscy tworzyliśmy zgrany zespół. Nawet wtedy gdy nie zgadzaliśmy się między sobą,  odbywaliśmy sporne i trudne dyskusje, nawet wtedy, gdy rzucaliśmy sobie w twarz trudne słowa. Walczyliśmy o lepszy badminton, a ja dzięki tej krytyce stawałam się mocniejsza.

W roku 1995 okazało się, że wejdzie w życie nowy fajny projekt związany z tworzeniem uczniowskich klubów sportowych. W ramach tego programu miały powstawać uczniowskie kluby w danej dyscyplinie, a my jako związek mieliśmy dostarczać podstawowy sprzęt w naszym przypadku badmintonowy. Powstała komisja uczniowskie kluby sportowe. Opracowaliśmy wspólnie regulaminy, zasady przyznawania sprzętu, opracowaliśmy   wydawnictwa dostosowane do wymogów nowego programu, stworzyliśmy regulamin zawodów dla najlepszych klubów sportowych, opracowaliśmy zasady organizacyjne wielkiej corocznej akcji wakacje sportowe uczniowskich klubów a także zapraszaliśmy nauczycieli na kilkudniowe kursy doszkoleniowe prowadzone przez trenerów kadry narodowej.  Moim głównym zadaniem było zdobywanie pieniędzy na zabezpieczenie programu.  Co roku minimum  pięćset tysięcy złotych lub trochę więcej, otrzymywaliśmy na akcję uks-ów.

W ten sposób powstało 426 uczniowskich klubów sportowych. Każdy z nich otrzymywał trochę sprzętu do badmintona na zachętę. Wysyłane paczki składały się z 20 tuzinów lotek plastikowych lub piórkowych, trzech sztuk siatek i 20 sztuk rakietek do gry w badmintona, plansz Carolin_Marin[1]promujących badminton, podstawowych zasad gry, uderzeń, tak, aby mogły być powieszone na ścianach. Od lipca do końca sierpnia organizowaliśmy dwutygodniowe sportowe wakacje. Czasem były to cztery turnusy, czasem więcej. Koszty zakwaterowania i wyżywienia a także udostępnienia hali były symboliczne, kształtowały się w cenie 33z l/osoba dzień za uczestnika. Pozostałe koszty wynagrodzenia dla prowadzących trenerów opłacał związek. Każda grupa zgłoszona na wakacje z danego uks-u musiała liczyć 10 osób, w tym trener opiekun.

Sportowe wakacje organizowaliśmy w Białymstoku w Szkole ul. Pietrasze 32 u naszego wspaniałego działacza Lecha Szargieja, który był dyrektorem szkoły. Druga bazą był Słupsk i Zespół Szkół nr 2 przy ul. Zaborowskiej 2, gdzie również była zlokalizowana Szkoła Mistrzostwa Sportowego. Dyrektorem był Zygmunt Kołodziej. Te dwie bazy dawały możliwość przeszkolenia wszystkich chętnych a limity wynikały wyłącznie z możliwości hotelowych, które też staraliśmy się pokonać, organizując noclegi w salach szkolnych ( np. W Słupsku). Do tego doszła baza Zespołu Szkół Rolniczych w Głubczycach, tam była i hala sportowa i internat ze stołówką, jak dla nas prawie luksusy.

Cieszyłam się z tej akcji, ponieważ wiedziałam, że tylko w ten sposób będziemy mogli wyselekcjonować zdolną młodzież, która będzie miała stworzone warunki początkowo  w szkole podstawowej, później w szkołach mistrzostwa sportowego, jako zapleczu przyszłej reprezentacji, i w końcu najzdolniejsi wywalczą w przyszłości miejsce w kadrze i reprezentacji Polski. Plan był realizowany przez dziesięć lat a na efekty nie czekaliśmy zbyt długo. Pierwsze trzy medale jeden srebrny i dwa brązowe zdobyliśmy w 1999r. w Glasgow w kategorii juniorów.

Przez wiele lat byłam we władzach europejskich, początkowo od 1986 do 1993 roku, jako członek komisji rozwoju, moimi szefami byli początkowo Torsten Berg (1980-1990) od 1984 r. był przewodniczącym komisji, później Audrey Kinkead z Irlandii. Członkami komisji byli ludzie z różnych narodowych federacji: Puzant Kassabian (1988-1993) z Bułgarii, Jan Reddeker (1990-1993) z Holandii, Richard Fifield (1990-1993) z Walii, C.Deaco (1992-1993) z Włoch, Jan Ahrberg (1986-1993) ZE Szwecji, Terje Dag Osthassel(1984-1990) z Norwegii, Ray Hogge (1980-1988) z Belgii, i Stan Mitchell (1977 – 1984) z Anglii, który był pomysłodawcą całego projektu podkomisji rozwoju. Komisje zmieniały swoją formę organizacyjną zgodnie ze statutem Europejskiej Unii Badmintona, raz były statutowymi a innym razem pracowały, jako ciała doradcze. Krótko mówiąc wszyscy dokładaliśmy swoje pomysły, aby badmintonowa Europa rosłą w siłę. W 1982- 1984 dr Heinz Barge z Niemiec pełnił funkcję prezydenta Europy zaś w latach 1984- 1992 r Stan Mitchell z Anglii pełnił tę zaszczytną funkcję.

mistrzyni świata w badmintonie 2015  Carolina Marin

mistrzyni świata w badmintonie 2015
Carolina Marin

W 1997r zostałam wybrana na dyrektora sponsoringu i marketingu EBU, pracowałam na tym stanowisku do 2001 r. W tym czasie w latach 1997 – 2000 Irlandka Audrey Kinkead prezes Irlandzkiego Związku Badmintona była szefem komisji rozwoju. Niestety Audrey ciężko zachorowała na raka i w roku 2000 odeszła od nas na zawsze. Wtedy wybrano Simona Laskey, ale nie był to odpowiedni wybór. Simon nie miał zbyt dużo czasu i praca komisji stanęła w martwym punkcie. Reorganizacja, jakiej dokonaliśmy w roku 2000 zmieniła  rangę poszczególnych osób pracujących dla Europy, a ja w 2001 roku zostałam wybrana na Dyrektora Rozwoju Europy, pracowałam na tym stanowisku aż do roku 2005, wtedy David Cabello Manrique przejął po mnie stołek dyrektora.

Zanim jednak do tego doszło siedzieliśmy z Davidem a ja opowiadałam mu o tym, co zrobiliśmy, jakie programy realizujemy, a także o pracy w Polskim Związku Badmintona w zakresie rozwoju i tworzenia nowych uczniowskich klubów sportowych. Opowiadałam o sportowych wakacjach, szkoleniu nauczycieli, wydawnictwach opracowywanych dla trenerów i nauczycieli szkolnych i filmach video, jakie nagraliśmy z trenerem chiński Zhou Jun Ling dla potrzeb naszego programu,.   David cały czas notował. W ten sposób spędziliśmy kilka ładnych godzin, wprawiając w osłupienie naszych kolegów, którzy nie wiedzieli, o czym my tak żarliwie dyskutujemy! David pytał, notował widziałam, że jest pod wrażeniem mojego opowiadania o realizowanym projekcie rozwoju badmintona w Polsce.

Davida Cabello Manrique wybrano dyrektorem do spraw rozwoju Europejskiej Unii Badmintona a ja zostałam wice prezydentem EBU.

W tym roku w maju podczas Kongresu BEC w Paryżu spotkałam Davida. Serdeczne przywitanie. W pewnym momencie powiedziałam mu David jesteś wspaniały prezesem Hiszpańskiego Związku Badmintona, składam ci serdeczne gratulacje, twoja zawodniczka Carolina Marin Martin zdobyła tytuł mistrzyni świata, została wybrana najlepszą zawodniczką Europy roku 2014, gratuluję tobie i twojemu związkowi. Wtedy David spojrzał na mnie i powiedział:

-Jadwiga, to ja tobie dziękuję, pamiętasz rok 2005? Siedzieliśmy wiele godzin a ty mi opowiadałaś o realizowanym przez twój związek programie dla szkół, programie uczniowskich klubów sportowych!

– Tak pamiętam, pamiętam również i to, że wszyscy zastanawiali się, o czym my tak długo debatujemy!

po ceremonii dekoracji w Dżakarcie Carolina Marin złoty medal i tytuł Mistrzyni Świata w grze pojedynczej 2015 r

po ceremonii dekoracji w Dżakarcie Carolina Marin złoty medal i tytuł Mistrzyni Świata w grze pojedynczej 2015 r

Jadwiga dziękuję ci, za to, że wtedy tak szczerze opowiedziałaś o waszym programie. Ja po przyjeździe do Hiszpanii na jego podstawie opracowałem z moimi kolegami projekt szkolny, który uzyskał aprobatę naszego ministerstwa i my go cały czas realizujemy! Dziękuję ci za to, jesteś jego autorem i matką! Nie mogłam nic odpowiedzieć! Miałam łzy w oczach!

Carolina Marin Martin w roku w dniu 16 sierpnia 2015 podczas finałów mistrzostw świata w badmintonie, rozgrywanych w Dżakarcie zdobyła ponownie złoty medal i tytuł Mistrzyni Świata, i teraz już wiem, że odrobinka tego medali jest również moja.

Carolino, najlepsze gratulacje- to wspaniałe osiągnięcie Twoje i całego zespołu, który Ciebie wspiera!

Serdecznie gratuluję prezesowi Hiszpańskiego Związku Badmintona prof. David Cabello Manrique! Wiem, że wynik jest żelazną konsekwencją, z jaką od dziesięciu lat realizujecie plan!

http://www.badminton.es/file/614156/?dl=1

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.