Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Wpisy oznaczone ‘Sebastian Słaby’

Wszyscy czytający tego bloga wiedzą, że Andrzej (mój ślubny) i ja od wielu lat jesteśmy związani z badmintonem. Andrzej od roku 1954, a ja znacznie później, bo od 1977. Wspólnie tworzyliśmy ten związek, a od jego powołania minęło w 2012 roku równe 35 lat. Jako że jesteśmy coraz starsi, pomimo wydanej książki „Historia Badmintona w Polsce” postaram się w krótkich postach, co jakiś czas wracać do historii i opowiadać wam jak to z tym badmintonem w Polsce było. Taka retrospekcja zdarzeń na przestrzeni lat. Materiałów zebrało się dużo, dużo pamiętamy a niektóre historie w naszej pamięci zapisały się na zawsze, jak choćby budowa hali badmintonowej w Głubczycach (60 km na południe od Opola). Zresztą o Głubczycach napiszę osobny post, gdyż znaczna część historii badmintona jest związana z tym miastem.

Dzisiaj zaś wrócę do roku 1733, do Drezna i Rydzyny, z którymi związana jest historia pewnego obrazu przedstawiającego młodego czteroletniego księcia Augusta Kazimierza Sułkowskiego, syna ks. Aleksandra Józefa Sułkowskiego i jego pierwszej żony Marii Franciszki Stein zu Jettingen.

Warto poświęcić  kilka słów ojcu księcia Aleksandrowi  Józefowi  Sułkowskiemu  – herbu rodowego Sulima ur. 15.03.1695, zm. 21.05.1762) – wielkiemu polskimu arystokracie  i saskiemu politykowi. W latach 1733–1738 pierwszemu ministrowi Elektoratu Saskiego, hrabiemu  Świętego cesarstwa Rzymskiego, szambelanowi Augusta III, generałowi lejtnantowi  wojsk koronnych od 1734, saskiemu generał majorowi piechoty, pułkownikowi królewskiego lejbregimentu, łowczemu  nadwornemu litewskiemu od 1729 roku dyrektor generalny królewskich zbiorów sztuki 1734–1738, w 1734 odznaczonemu  Orderem Orła Białego, kawalerowi  rosyjskich orderów św. Andrzeja Powołańca i św. Aleksandra Newskiego oraz saskiego Orderu Świętego Henryka. Aleksander Józef Sułkowski najprawdopodobniej był naturalnym synem księcia-elektora Saksonii  Fryderyka Augusta i Elżbiety Szalewskiej. Polski szlachcic w służbie saskiej burgrabia Stanisław Sułkowski ożenił się z Szalewską i dał jej synowi swoje nazwisko. Mieli czworo dzieci. Natomiast Fryderyk August został królem polskim w 1697 jako August II Mocny.

Wychowywał się przy dworze królewskim (był paziem), gdzie zaprzyjaźnił się z jedynym legalnym synem Augusta II Mocnego. Sułkowski był najbliższym doradcą następcy tronu, a od 1733 króla i elektora Augusta III. W 1737 r otrzymał tytuł hrabiego rzeszy (Reichsgrafa), w tym samym roku uzyskał indygent  ziem dziedzicznych Habsburgów, czyli uznanie tytułu we wszystkich krajach państwa Habsburgów. Ale nic nie trwa wiecznie a  łaska pańska jak zwykle na pstrym koniu jeździ, bo w 1738 r konkurent do łask Augusta III,  Henryk von Bruhl,  doprowadził intrygami do dymisji Sułkowskiego i usunięcia się go z dworu drezdeńskiego. (Skąd my to znamy?)

Ten zaś, w  styczniu tego samego roku, kupił od króla Stanisława Leszczyńskiego (który był zmuszony zrzec się z korony polskiej i wyjechał z kraju do Francji w  1709 r), wszystkie jego dobra w Rydzynie i Lesznie . Wkrótce potem został uwolniony z pozycji ministra u króla saskiego i zaczął pracę nad odbudową i rozszerzeniem zamku rydzyńskiego, żeby przeprowadzić się tam na stałe. W listopadzie 1741 jego pierwsza żona, Maria von Stein zu Jettingen, zmarła w  Dreźnie. Książe Aleksander Józef – 27 sierpnia 1743 poślubił Annę Przebendowską, córkę wojewody malborskiego. Po sprzedaniu pałacu w Dreźnie przeniósł wszystkie swoje meble, kolekcje obrazów i porcelany do Rydzyny i stworzył najwspanialszą rezydencję magnacką w ówczesnej Wielkopolsce, w której przyjmował królów i arystokrację. Dla tego właśnie Pałacu Adam Manyoki, węgierski malarz, namalował obraz, bowiem w owym czasie był on nadwornym  malarzem Króla Augusta II.  Adam  Mányoki zajmował się niemal wyłącznie tworzeniem portretów, wypracował własny, indywidualny styl oparty na wzorcach francuskich i niemieckich. Obecnie uważany jest za jednego z najwybitniejszych malarzy działających w środkowej Europie w I połowie XVIII wieku.

W czasach młodzieńczych ojciec księcia Kazimierza Augusta Sułkowskiego – Aleksander wraz z późniejszym królem Polski Augustem III przebywali przez siedem lat we Francji na dworze Ludwika XIV i najprawdopodobniej tam poznali zasady dworskiej zabawy zwanej wolant. Obraz ten przez wiele lat wraz z innymi obrazami, portretami rodziny Sułkowskich zdobił wielką salę „kryształową” na drugim piętrze w skrzydle zachodnim pałacu w Rydzynie.

Nie znamy bliżej i szczegółowiej późniejszych losów tego cennego dla nas malowidła, wiemy tylko, że w roku 1917 w Krakowie w pałacu Lubomirskich nazywanym też Francuskim odbyła się wystawa „Dziecko w sztuce”. W katalogu tej wystawy jest obraz, o którym napisałam. Niestety, nie udało mi się dotrzeć do wspomnianego katalogu.  Wiele lat zajmujemy się wraz z Andrzejem ustaleniem jak wyglądał w rzeczywistości, jaki był naprawdę, jaką miał kolorystykę i wielkość. Szperając w archiwach i dostępnych źródłach z uzyskanych informacji wiem, że obraz był bardzo duży i miał około 185-186 cm wysokości, ponieważ wisiał wysoko w jednej z nisz w sali kryształowej Pałacu w Rydzynie. Wiadomość tę znalazłam w  książce, którą wczoraj czytałam:  “Zamek i klucz Rydzyński” napisanej przez Leona Preibisza  w roku 1938 a wydanej nakładem Fundacji Sułkowskich.  Znalazłam też wycinek prasowy, który mąż otrzymał w roku 1974 z pewnymi informacjami, a informację zamieszczam poniżej:

„ Obraz prezentowany tutaj jest fotografią portretu „Młodego Księcia Augusta Kazimierza Sułkowskiego grającego w badmintona” (fot.), namalowanego przez Adama Manyokiego, który najwyraźniej kwestionuje teorię, że nasza gra (badminton) była pierwszy raz zaprezentowana zachodniemu światu w Anglii przez brytyjskich oficerów wracających z Indii.

Adam Manyoki, mieszkając w Europie Środkowej w końcu XVII i na początku XVIII wieku, namalował ten portret 100 lat przed pokazem gry w Badminton Hall w pałacu księcia Beaufort w Gloucestershire w roku 1873.

Nazwa gry pochodzi od nazwy Badminton Hall, a ta, w którą grano w Polsce, gdzie portret został namalowany, była znana pewnie pod inną nazwą (wolant). Ale ten drogocenny obraz pokazuje, że jakakolwiek byłaby nazwa: badminton czy poona (pod taką gra była znana w Indiach) czy też lotka – badminton jest jedną z najstarszych znanych nam gier. Obecni właściciele tego obrazu mieszkają poza granicami Polski, mając obraz w swoich zbiorach. Ten wielce interesujący i drogocenny obraz stanowi niewątpliwie uzupełnienie Historii Badmintona, a informację o nim przesłał do Bird Charter Juliusz Daniec 72-75 Yellowstone Boulevard Forest Hills Long Island, New York.”

Od pana Juliusza Dańca dowiedzieliśmy się także, że poszukiwany przez nas obraz był wystawiony na aukcji w roku 1940 w Brazylii, choć pierwotnie mówiło się, że w NYC.  Jak widać, historie zmyślone z rzeczywistością niewiele mają wspólnego. W roku 1970 Andrzej Szalewicz będąc w Budapeszcie na jednej ze swoich konferencji zawodowych dotyczących atomistyki, osobiście odwiedził Muzeum Narodowe, wtedy też otrzymał czarno białe zdjęcie obrazu ks. Augusta Sułkowskiego, którego zdjęcie  było również zamieszczone w katalogu Lazara. Drążąc ten temat, musiałam wiele godzin spędzić, aby rozwikłać nieco historię prawdziwą od zmyśleń, domniemań a także od legend, jakie w międzyczasie narosły  wokół tego drogocennego obrazu. To, co obecnie napisałam, jest  prawdą opartą na udokumentowanych faktach, ale musiałam spędzić wiele dni, aby to wszystko rozsupłać. Niestety w naszych papierach i domowym archiwum nie możemy odnaleźć otrzymanego w Budapeszcie czarno białego zdjęcia.  Jednak ciągle przekopujemy sterty papierów i mam nadzieję, że odnajdziemy fotografię  i będziemy mogli porównać ją z obrazem. Pisząc książkę „Nauka badmintona w weekend” Andrzej wykorzystał bardzo dobrą fotografię wykonaną przez Adama Haydera, na zlecenie wydawcy Wiedza i Życie 2001. Jest to kopia obrazu, którą na naszą prośbę i zlecenie wykonał student Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie Sebastian Słaby.  Zresztą zanim powstała ta kopia, musieliśmy trochę czasu spędzić w księgarniach, aby znaleźć wydawnictwo dotyczące Adama Manyoki. Dlaczego? Po prostu nie znaliśmy tego malarza, nie widzieliśmy żadnego obrazu przez niego namalowanego, ale jak to w życiu bywa, przypadek czasami odgrywa  wielkie znaczenie. Wiele lat temu organizując zawody w Płocku, jak zwykle postanowiliśmy iść na wystawę w Płockim Muzeum. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy w holu głównym zobaczyliśmy obraz przedstawiający damę nie pamiętam już, kto to był. Ważny był malarz spod pędzla, którego wyszedł ten obraz. Był to nasz Adam Manyoki. Właśnie wtedy nabyliśmy katalog Manyokiego i mogliśmy przystąpić do znalezienia osoby, która by podjęła się namalowania kopii w manierze i stylu Manyokiego. I wtedy trafiliśmy do  Sebastiana Słabego w Krakowie, który namalował nam nie tylko ten ale też kilkanaście kopii tego obrazu, gdyż stał się on wspaniałym prezentem, który z racji różnych naszych zobowiązań był wręczany w kraju i za granicą.

Z obrazem łączył nas wielki sentyment i może właśnie dlatego uznając to za dobry omen zwróciliśmy się do jednego z najlepszych polskich medalierów Edwarda Gorola, poznanego przeze mnie w ośrodku sportowym AZS w Wilkasach, aby wykonał medal (fot.), a wybiła go bardzo starannie Mennica Polska. Medal ten przez długie lata był wręczany przez Polski Związek Badmintona podczas najważniejszych imprez krajowych i zagranicznych w kraju.

Historię naszego ulubionego obrazu opowiadała

Wasza Jadwiga

22.05 rododendrony W roku stulecia Anina otwarto dla zwiedzających pierwsze anińskie ogrody. Jak wyczytałam w folderze wydanym przez Wydział Kultury Dzielnicy Wawer m.st. Warszawy nie wiadomo, czy w latach następnych zamknięte furtki staną otworem, aby można było podziwiać ogrody, ale też piękną architekturę Anina. W ramach inicjatywy społecznej, społeczności anińskiej organizatorami „Otwartych Ogrodów” byli Michał Nowacki, Zofia Górzyńska i Cecylia K. Zimna.

Piękny folder wydany przez Gminę Wawer opracowała Teresa Szymczak, zaś projekt logo Jerzy Nowakowski. W folderze czytamy: „… Nie my wymyśliliśmy „Otwarte Ogrody”. Otwierali gościnnie swe ogrody mieszkańcy Podkowy Leśnej, Józefowa, Milanówka, Komorowa. W ogrodach można było obejrzeć nie tylko piękne krzewy, rabaty, kwiaty, lecz również a może przede wszystkim spotkać ludzi twórczych i interesujących – filozofów, malarzy zbieraczy osobliwości, rzeźbiarzy, producentów biżuterii lub lokalnych pocztówek, tkaczki, hafciarki… Próbujemy z okazji stulecia Anina iść śladami poprzedników, korzystając z ich doświadczeń.” W 2010 roku w maju swoje ogrody udostępniły następujące Rodziny: Wojciech Adamczyk – reżyser teatralny m.in. sztuk takich jak: „Kolacja dla głupca”, „Ludzie i anioły”, i telewizyjny –Tata, a Marcin powiedział, Miodowe Lata, Pensjonat pod Różą, nagradzany licznymi nagrodami m.in. za „Ranczo”- najdowcipniejszy serial komediowy, Małgorzata Gutowska Adamczyk – autorka powieści m.in.13 Poprzeczna, 110 ulic, 220 linii i innych, Barbara Haberzak– malarka, Judyta Halska le Mounnier – skrzypaczka, Aldona Kraus– okulistka, lekarz piszący wiersze, autorka wspomnień o ks. Janie Twardowskim i publikacji w mediach, Dariusz 22.05 historyczne dokumentyOsiński- rzeźbiarz, rodzina lekarek Nowackich. Andrzej Szalewicz –inżynier elektronik, działacz sportowy, były prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, Jadwiga Ślawska Szalewicz– absolwentka Akademii Wychowania Fizycznego, autorka tego blogu, Honorowy Prezes Polskiego Związku Badmintona, Barbara Wołodźko Maziarska– plastyczka, Janina Zdanowicz – malarka o dużym dorobku artystycznym ( pani w wieku 90 lat- przepraszam Janinę za udzielenie tej informacji, ale promuję aktywność seniorów i dlatego chciałam pokazać, że każdy wiek jest dobry, aby tworzyć, malować czy też pisać). Ewa i Marek Samsonowie, Barbara  Sułkowska, Teresa i Antoni Wajnerowie, Piotr Chodorek weterynarz m łych zwierząt, Bożena i Marek Janowscy – właściciele jednego z najstarszych, ponad stuletniego domu w Aninie, prezentujących wieloletnią historię rodziny i domu. Otwarte Ogrody w Aninie otwierały 22.05 drzewo genealogiczne Rodziny Szalewiczswoje bramy i furtki w dniach od 9 maja do 22 maja.I właśnie w takim świetnym towarzystwie, ludzi niebanalnych, przyszło nam zorganizować wystawę i otworzyć nasz ogród.Wystawa dotyczyła pasji Andrzeja – genealogii oraz zastosowania genetyki w genealogii, pokazania drzewa genealogicznego, którego początki sięgają roku 1530, jego drugiego hobby 22.05 kolekcja znaczków olimpijskich tzw"pinsów"kolekcjonerstwa znaczków olimpijskich do klap, wydanych przez Polski Komitet Olimpijski od roku 1924, zaprezentowania wydanych przez niego książek oraz skromną moją a raczej wspólną pasję zbierania obrazów o tematyce badmintonowej oraz la volante, czyli sportu rakietowego, w którym używa się rakiety większej od rakietek do tenisa stołowego natomiast mniejszej i lżejszej od rakiety tenisowej.

Dzisiaj prawie wszyscy, no może uczciwiej pisząc, większość z nas wie, co to jest badminton, dyscyplina olimpijska od 1988 r., kiedy to na Igrzyskach Olimpijskich w Seulu była pokazową, zaś pełnoprawna dyscypliną olimpijską została od Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie w 1992r., poprzez IO w Atlancie w 1996 r., IO w Sydney 2000 r., IO w Atenach w 2004 r. i IO w Pekinie w roku 2008 r. Z naszej bogatej kolekcji pokazaliśmy kilka obrazów, 22.05 kolekcja obrazkówle volante, badmintonktóre przedstawiały badminton w innym zupełnie anturażu: długich sukien, kontusików jakże polskich, kapeluszy dam, wyrafinowanej elegancji panów. Le volante a później badminton, nazwa pochodzi od hrabstwa Badminton – Pałacu Badminton House w Anglii Gloucestershire.  W tym pałacu należącym do księcia Beaufort w salonie (o wymiarach dzisiejszego boiska do badmintona powieszono dokładnie w połowie długości boiska sznurek, do którego przywiązano kolorowe wstążki, aby sznurek był widoczny i tak grano rakietkami drewnianymi z naciągiem zrobionym z jelit zwierzęcych. Był rok 1870 a może wcześniej?   A później le volante, nazwano badminton i rozpowszechnił się w krajach pod panowaniem brytyjskim. Stąd Indie, a jak Indie to Azja i metodą śnieżnej kuli stał się znany w Chinach i całym Dalekim Wschodzie.

22.05 książe August S€łkowski, kopia obrazu Adama Manyoki przez Sebastiana SłabyKopia najstarszego posiadanego przez nas obrazu księcia Augusta Sułkowskiego, zaledwie czteroletniego młodego chłopca w pięknym kontusiku, namalowanego przez Adama Manyokiego w roku 1733, ma swoja jakże piękną i interesującą historię. Będąc w Pałacu w Rydzynie koło Leszna, od tamtejszego kustosza dowiedzieliśmy się o istnieniu takiego obrazu. Nasze poszukiwania zajęły kilka ładnych lat, pisaliśmy do wielu Muzeów z prośbą o informację, jednak bezskutecznie. I nagle otrzymaliśmy pismo wraz ze zdjęciem z Muzeum w Budapeszcie, z informacją, że taki obraz rzeczywiście istniał, nie wiedzą, do kogo obecnie należy, że raz po wojnie pokazał się na aukcji, ale ślad po nim zaginął. Jedyne, co mają to tę załączoną czarno- białą fotografię, wiedzą, że obraz został namalowany przez Adama Manyokiego węgierskiego malarza. Tyle na ten temat, tyle i aż tyle. I tu zaczyna się nasza historia, ja w owych latach pracowałam w Polskim Związku Badmintona, Andrzej, prezes związku, postanawiamy dowiedzieć się znacznie więcej o malarzu, w jakich latach żył, co namalował, jakie malarstwo preferował, jaka była paleta barw używana przez niego w XVIII wieku. Międzynarodowe Mistrzostwa Polski w tym czasie organizowane są w Płocku. W wolnej chwili idziemy do Muzeum Mazowieckiego w Płocku, aby zobaczyć wystawę. Podczas zwiedzania jednej z sal ze zdumieniem zobaczyliśmy obraz 22.05 dom i ogródnamalowany przez Adama Manyoki’ego. Zakup książki o tym malarzu i jego obrazach nie sprawił nam większego kłopotu. Andrzej miał w Krakowie przyjaciela, którego syn Sebastian Słaby studiował w owym czasie w Krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych i tak doszło do powstania naszej kopii obrazu Adama Manyoki – księcia Augusta Sułkowskiego. Po otrzymaniu obrazu, zamówiliśmy kilka kopii, które w kolejnych latach były wręczane różnym wielce zasłużonym ludziom w badmintonie, w kraju i za granicą. Pozostałe obrazki i miedzioryty nabywałam podczas moich podróży po Europie, jednak muszę stwierdzić, że najwięcej zakupów zrobiłam w Anglii na różnego rodzaju pchlich targach, gdzie wypatrywałam wszystkie obrazy z motywem rakietki. Tak powstała spora kolekcja, do 22.05 nasi gościektórej mamy wielki sentyment. Do naszego „Otwartego Ogrodu” zawitało kilkadziesiąt osób, reprezentujących między innymi Warszawskie Towarzystwo Genealogiczne, Stowarzyszenie Właścicieli Nieruchomości w Aninie, p. Igor Strojecki, który przygotował w Muzeum Mazowieckim oraz w Domu Polonii w Warszawie wystawy Pt.” XIX –wieczna Azja Środkowa okiem fotografa, badacza i podróżnika Leona Barszczewskiego” , „ pani Jolanta Karpińska Warzecha – organizator „Otwartych Ogrodów” w Józefowie, zaprzyjaźnione grono osób z lat szkolnych zdających razem z Andrzejem maturę, oraz grono naszych znajomych  Józef Prokop, Jego wielki przyjaciel Piotr Witt  i inni w tym ludzi 22.05 historia rodziny sportu, ludzi kochających historię i tradycję. Motywem przewodnim była 90 letnia historia Rodziny Szalewiczów zamieszkałej w Aninie liczącym sto lat, ciągle przy tej samej ulicy.. Stare fotografie znakomicie uzupełniały opowiadane przez Andrzeja historię rodzinne.

Piękny dzień i wspaniałe popołudnie okraszone burzą z piorunami 22.05 nasi gościezgromadziło wszystkich na tarasie przy herbatce i kawie, pysznych ciasteczkach z najlepszej Piekarni i Cukierni „Grzybki” w Warszawie serwowanych przez Jolę i Ewę. Burza dodatkowo sprowokowała ożywioną dyskusję na tematy genealogiczno -historyczne. Ostatni goście pożegnali nas o godzinie 22.00. W przygotowaniach do wystawy plenerowej uczestniczyła cała Rodzina, która chciała podkreślić znaczenie tego interesującego wydarzenia towarzyskiego oraz dołożyć swoją maleńką cegiełkę.

Wielka szkoda, ze taka wspaniała społeczna inicjatywa zainicjowana przez mieszkańców Anina nie została w odpowiedni sposób rozpropagowana przez współorganizatora- Gminę Wawer, która wydając folder w bardzo limitowanym zakresie nie wydała wystarczającej ilości plakatów i zaproszeń, które można byłoby rozwiesić na słupach Anina oraz rozkolportować do skrzynek pocztowych mieszkańców.

I tak w „Otwartych Ogrodach” z okazji stulecia Anina najwięcej gości przyjechało z Warszawy zaś najmniej gości było mieszkańcami Anina!

„Otwarte Ogrody okiemjadwigi”

opisała

Wasza Jadwiga

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.