Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Wpisy oznaczone ‘Lucyna Arska’

18.06.1962 r.

Właśnie minęło pięćdziesiąt lat od pierwszej Giełdy Piosenki, która odbyła się w Piwnicy winiarni na Rynku Starego Miasta. Oto jak ja wspomina założyciel, pomysłodawca i konferansjer w jednej osobie Zbyszek Adrjański.

„… Piwnica winiarnia Largactil, ulubione miejsce spotkań warszawskiej bohemy na początku lat 60-tych. Przychodzi tu wielu młodych literatów, studentów z pobliskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej na Miodowej, malarzy, grafików, którzy sprzedają swoje prace na Starówce. Pierwsza Giełda Piosenki w Largactilu odbywa się 18 czerwca 1962 r., a pierwszą recenzję na ten temat, zamieszcza w Sztandarze Młodych, wszędobylska Barbara Henkel.

Giełda w Largactilu jest pokazem dyplomowym absolwentów Studium Piosenkarsko-Estradowego przy Państwowej Średniej Szkole Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Do Studium tego, gdzie obok przedmiotów muzycznych (5-letni program średniej szkoły muzycznej!) Prowadzi się także przedmioty aktorskie- uczęszcza wielu znanych później piosenkarzy oraz artystów estrady. W tym samym czasie wydział estradowy PWST w Warszawie ma kłopoty i wkrótce ulegnie likwidacji, mimo że ukończyło go wielu świetnych aktorów i piosenkarzy. Część kandydatów na artystów estradowych kształci się, zatem w tym Studium. Wykładają w nim znakomici fachowcy:

Alina Janowska –znana aktorka teatralna i filmowa. Gwiazda kabaretu „Szpak”. Uczy interpretacji piosenek, ze szczególnym zamiłowaniem do piosenki tzw. aktorskiej.

Karolina Łubieńska- znana aktorka Teatru Polskiego. Piękna „pani Karolina”, a przy tym znakomita pływaczka, sportsmenka, która zasłynęła z wyczynów pływackich na trasie Sopot – Hel. Uczy w tej szkole przedmiotów aktorskich.

Wacław Brzeziński-piosenkarz, członek sławnego Chóru „Dana”, gdzie śpiewał z Mieczysławem Foggiem. Syn innego jeszcze Wacława Brzezińskiego (profesora śpiewu operowego) uczy w tej szkole emisji głosu. Dziewczyny w szkole mówią o nim „wielki przystojniak”.

Aniela Świderska- aktorka teatralna i filmowa. Prowadzi ćwiczenia z dykcji oraz interpretacji tekstu. Czasem do zajęć tych wciąga swego męża- aktora, Bronisława Pawlika.

Natalia Lerska – słynna Nata Lerska, tancerka, choreograf, specjalistka od rytmiki i tzw. ruchu scenicznego, prowadziła również modną szkołę tańca i gimnastyki „dla pań”- na ulicy Foksal. W przystępie dobrego humoru siadał tam za fortepianem jej mąż – znany piosenkarz- Julian Sztatler („Wio koniku” oraz inne przeboje) i akompaniował tancerkom. To samo było w szkole.

Hanna Skarżanka- aktorka dramatyczna i estradowa. Starannie przygotowana do muzyki i śpiewu przez profesorów przez profesorów Ludwiga oraz T. Szeligowskiego. Do wielu przedstawień muzycznych angażował ją sławny Leon Schiller. Pięknie śpiewała „Szafirową romancę”, „Nie wierzę piosence”, „Człowiek, którego kocham”. Była jedną z najpiękniejszych aktorek w Wilnie, a później w Warszawie. Uczyła interpretacji piosenek.

Dyrektorem całej szkoły, a zarazem Studium Estradowego był znany kompozytor Jerzy Wasiak. Jego zastępcą, który wykładał sł7uchaczom tego studium solfeż, harmonię i inne trudne przedmioty muzyczne – Michał Sulej.

Były jeszcze inne godne uwagi osoby stanowiące tzw. ”ciało pedagogiczne”.

Tymczasem w bufecie radiowym, w gmachu Polskiego Radia na Myśliwieckiej, który tez mieści się w piwnicy i jest miejscem w Warszawie niesłychanie opiniotwórczym, kipi od różnych plotek i domysłów:

Co oni w tym Largactilu wymyślili? Jaką Giełdę Piosenki? Co ma giełda – do piosenki? Co piosenka ma wspólnego z giełdą. Podobno będą tam sprzedawać piosenki do różnych programów. Mają tam być różne notowania? Listy przebojów? Rankingi wykonawców i utworów? Podobno Związki Twórcze (ZLP,ZKP,ZAKR) są zaniepokojone tym, że w Largactilu ma być jakiś plebiscyt na utwory kwalifikowane do Radia? Co za bzdura! Kto ich do tego uprawnił? Radio ma swoja komisję kwalifikacyjną i nie będzie się liczyć z jakimś „plebiscytem”. Co za tupet!

Takie i inne wieści krążą po bufecie na Myśliwieckiej. Ale wielu dziennikarzy radiowych wybiera się na naszą giełdę. Oliwy do ognia dolewają pierwsze tytuły prasowe. Jeszcze nie ma giełdy, a już są pierwsze informacje na ten temat:

Largactil – lek na polską piosenkę – dowcipkuje „Dookoła Świata”. Giełda młodych talentów w piwnicy Staromiejskiego Domu Kultury- anonsuje nasza imprezę „Sztandar Młodych”.

KC się niepokoi:

KC się niepokoi – mówi Jan Kasak pracownik KC. Niepokoi się, bo wymyślacie jakieś „giełdy piosenki”, jakieś amerykańskie nazwy. Czy wszystko nie może się nazywać:np. Jarmark Piosenki? Albo „targ na piosnkę”? Jakiś wzorów z „Wall Street Wam się tu zachciewa.

Stoimy ze Zbyszkiem Kaszkurem, wezwani na dywanik, do groźnego dygnitarza od rozrywki oraz piosenki w Wydziale Kultury KC PZPR i tłumaczymy się zawzięcie, że: giełdy muzyczne i aktorskie, na których poszukiwano pracy, były w Warszawie od zawsze!. Nasza „giełda piosenki” nie ma nic wspólnego z Wall Street. Tam handluje się walutą, akcjami, obligacjami, papierami wartościowymi – a my będziemy śpiewać piosenki. A w ogóle na pierwszej Giełdzie Piosenki w Largactilu, zamierzamy zaprezentować cały rocznik estradowy absolwentów Szkoły Muzycznej. Jak to będzie wyglądać? Targ absolwentów? Albo jarmark absolwentów? Socjalistycznej szkoły? Co to ma być? Handel żywym towarem?

Zdumiony naszym oporem, srogi jak zawsze Kasak wycofał się ze swego pomysłu.

Oto program pierwszej „Giełdy piosenek”:

„Ballada Podwórzowa” śpiewa Lucyna Arska, „Jest jedna jedyna” śpiewa Janusz Ślęzak, „Trzech chłopców” śpiewa Elżbieta Jodłowska, „Ołowiany żołnierzyk” śpiewa Łucja Prus, „Wakacje z deszczem” śpiewa Krystyna Tokarzewska,” Odpukaj pan” śpiewa Karol Stępkowski, „Zum, zum” śpiewa Liliana Urbańska, „Teraz już wiem” śpiewa Regina Pisarek, „Życie na różowo” śpiewa Stefania Kozłowska, „Zaczem” śpiewa

  Witold Okrasa, „Bikini” śpiewa kwartet żeński, „La gitana” śpiewa Maria Kiełczewska, „Zgubiony refren” śpiewa Janusz Ślęzak, „Trzy listy” śpiewa Lucyna Arska, „Din don” śpiewa Karol Stępkowski, „Mon Pays” śpiewa Łucja Prus, „Pepe” śpiewa Krystyna Tokarzewska, „Kto uwierzyłby w śnieg” śpiewa Regina Pisarek, „Dzieci Pireusu” śpiewa kwartet żeński, „Kuglarze” śpiewa Witold Okrasa, „Ballada paryska” śpiewa Stefania Kozłowska, „Wszystko się liczy od ciebie” śpiewa Liliana Urbańska, „Letnia przygoda” śpiewa Elżbieta Jodłowska, „Piosenka finałowa” śpiewa cały zespół.

 

 

Nie zachował się, niestety dokładny program debiutów w Largactilu, podobnie jak i wyniki plebiscytu publiczności. Ale wszyscy wykonawcy uczestniczący w tej imprezie mogli być zadowoleni, ponieważ zostali zaangażowani przez Pagart, Polskie Radio oraz Warszawska Estradę.

Cdn.

Lech Terpiłowski w swojej przedmowie do płyty Pani Lucyny Arskiej „Na Cygańską Nutę” tak napisał: „…Obserwując dzisiaj jak z dnia na dzień Cyganie podlegają procesom asymilacji, stając się społecznością osiadłą i stateczną, aż trudno sobie wyobrazić, że kiedyś byli uosobieniem rozwichrzonych wędrowników. Ech, gdzie te czasy, gdzie niegdysiejsze romanse cygańskie… Któregoś dnia przyjdzie nam chyba uwierzyć piosence, że istotnie – prawdziwych Cyganów już nie ma. Że pozostała jedynie barwna legenda i zachowane w piosence już tylko, kolorowe rekwizytorium cygańszczyzny. Z jej taborami, ogniskami, wróżbiarstwem i fantastycznymi opowieściami o napawających dreszczem zwyczajach i obyczajach tej nacji, stanowiącej niegdyś jakże wdzięczny temat dla autorów powieści odcinkowych w gazetach: bez bogatego panicza, porwanego dziecka przez Cyganów, powieść taka była nieważna.

Przecież nie tylko bulwar żył z folkloru cygańskiego. Karmili odbiorców egzotyką taborową także i twórcy cieszący się estymą w narodzie. Sama tylko „Chata za wsią” Kraszewskiego posłużyła za kanwę libretta operowego paru kompozytorom, w tym Noskowskiemu i samemu Ignacemu Paderewskiemu („Manru”). Dusznym dramatom sekundował na scenie operetkowej Straussowski „Baron Cygański”, a w biedermeierowskich salonikach panienki z dobrych domów wygrywały na fortepianach smętne romanse cygańskie: te oryginalne, którym wdzięku szczególnego przydawał Aleksander Wertyński, i te produkowane seryjnie w teatrzykach lat międzywojennych przez niezmordowaną Zofię Bajkowską dla Stanisława Ratolda, Karola Hanusza i słynnej naszej grand romansistki, Serafiny Talarico.

Ale to już wszystko brzmi, jak opowieści zza światów. Póki, więc jeszcze folklor cygański do reszty nie roztopił się w magmie kultury bieżącej – korzystajmy z okazji posłuchania starych romansów z nowymi słowami. Śpiewa je z nieukrywanym sentymentem i upodobaniem gatunku, LUCYNA ARSKA. I choć śpiewa bardzo różne piosenki, koncertując w kraju i poza granicami (Paryż, Bruksela, Amsterdam, Kanada, USA), najlepiej czuje się w repertuarze romansowym, gdzie sentymenty, nastrój zadumy i sekretne cygańskie smutki panują, gdzie tamburino podzwania i pod wtór skrzypiec „marzenie dzwoneczkiem ucieka”… Chwytajmy je, więc, póki jeszcze uchwytne, póki „Oczy czarne” mają ten swój nieodgadniony blask nad przeboju kilku epok…”

http://w127.wrzuta.pl/audio/36pqNSnIkWs/05_sciezka_5 Oczy czarne

Czytając wywiady z Lucyna Arską znalazłam takie oto stwierdzenie:

„… Przylgnęła do pani etykietka jedynej w Polsce wykonawczyni romansów cygańskich, specjalistki w tym gatunku muzyki. Nie czuje się pani zaszufladkowana? Oto odpowiedź pani Lucyny: „…Zdaję sobie sprawę, że były ku temu powody, na moich płytach ukazywały się głównie romanse cygańskie, przeważnie z nimi jeździłam na występy zagraniczne wreszcie na koncertach w Polsce proszono mnie o taki repertuar. Nie dziwię się nawet, bo są to lubiane piosenki, a w Paryżu, na przykład, niezmiennie za nimi szaleją. Jest to jednak zaledwie część mojego repertuaru. Niemniej mogę powiedzieć, że przez cały czas nie wychodzę z kręgu pieśni i piosenek do tak zwanego kameralnego słuchania, gdzie ważna jest melodia i tekst, a nie rytm i nasilenie dźwięku. Ale wracając do romansów nigdy nie usiłuję udawać „prawdziwej” cyganki, śpiewam je od siebie.

http://w127.wrzuta.pl/audio/4F1EsRSlgYE/12_sciezka_12 Całuj

http://w127.wrzuta.pl/audio/4TH9Flg00J2/10_sciezka_10 Furtka

Pierwsze występy po ukończeniu szkoły miałam w Lublinie w Teatrze im. Juliusza Osterwy, tytuł przedstawienia „Warszawska Piosenka” w reżyserii Jerzego Rakowieckiego i Mariana Jonkajtysa, autorem przedstawienia był mój mąż Zbigniew Adrjański, kierownictwo muzyczne spektaklu sprawował Zbigniew Rymarz.  Z Lublina dostałam angaż do Wrocławia występowałam z Wojciechem Dzieduszyckim i w Teatrze Rozmaitości. Później występowałam we wszystkich Estradach jeżdżąc po całej Polsce, następnie w variette „Wiosenne Perypetie”, które to przedstawienie było połączone trochę z cyrkiem ( zresztą brały dwa miśki, a jeden z nich w auli w Krakowie, nawet raz uciekł treserowi w stronę publiczności, ale nikomu nic się nie stało).

W tym czasie PAGART i niezmordowany Władysław Jakubowski organizował w Warszawie przeglądy dla impresariów z całego świata, ja już wtedy śpiewałam cygańskie piosenki i romanse i tak między innymi dostałam angaż i zaczęły się wojaże zagraniczne, trwające po kilka miesięcy, nagrałam też płytę, później następną długogrającą „Na Cygańską Nutę”, dużo tekstów napisał dla mnie mój mąż, który pisał pod różnymi pseudonimami jak Marta Bellan, Jacek Podkomorzy i Zbigniew Szczęsny. Zresztą dzięki temu dysponowałam dużym repertuarem w skład, którego wchodziły ballady, romanse, piosenki warszawskie.

Przygotowaliśmy razem z mężem piosenki Marleny Dietrich z filmu „Błękitny Anioł” z jej wielkim przebojem: „ Ja jestem tylko na to żeby kochać mnie i to się dobrze wie, i nic więcej”, który wykonywałam wzorując się, ale krótko, na tej artystce (stąd moje blond włosy). Występowałam w USA i Kanadzie wyjechaliśmy na wielkie tournée z panem Mieczysławem Foggiem.W programie  jubileuszowym„Sentymentalny Pan” z okazji 50- lecia pracy artystycznej pana Mieczysława.  W widowisku występowali: Lucyna Arska,  Ewa Ulasińska,  Karol Stępkowski, Wiktor Śmigielski i gościnnie zaproszony autor „Czerwonych maków” Feliks Konarski  (Ref-Ren).Trzecie moje tournee amerykańskie odbyłam w reprezentacyjnym programie Pagartu i Jana Wojewódki „Pod polskim niebem, do którego scenariusz napisał Zbigniew Adrjański, tam występowałam z Agnieszką Fitkau-Perepeczko, Markiem Perepeczko, Martą Bochenek,Kazimierzem Wichniarzem, Ryszardem Adrjańskim i Zbyszkiem Rymarzem. Program reżyserował Marian Pysznik.

W moim repertuarze były też piosenki wojskowe, stąd nie można mnie zaszufladkować tylko do repertuaru romansów cygańskich. Pracowałam jeżdżąc i występując po całym świecie, z jednym wyjątkiem nigdy nie byłam w ZSRR, choć byłam we wszystkich państwach bloku wschodniego, w USA, w Kanadzie, a nawet w Japonii, w Europie zachodniej, to jakoś do ZSRR nie dojechałam a szkoda, ponieważ Rosjanie mają wybitnych wykonawców romansów cygańskich, tylko, że wtedy nie wypuszczali ich za granicę.

W Warszawie długo występowałam w „Podwieczorku przy mikrofonie”, spotkałam wielu aktorów, jak wiadomo wtedy mówiło się, że aktorzy tam trochę chałturzyli, jednak mogę powiedzieć, że ja bardzo się przykładałam do tych występów wychodząc z założenia, że jak cię widzą tak cię piszą. Byłam zawsze uczesana, ( o co było nietrudno, ponieważ moje włosy z natury się kręcą), ale też zawsze ubrana w strój najchętniej uszyty własnoręcznie przeze mnie. (O tych strojach, o szyciu, robieniu na szydełku i haftach napiszę w oddzielnym opowiadaniu, jak również za pozwoleniem pani Lucyny sfotografuję wszystkie suknie przygotowane przez nią na scenę). Dla mnie wskazówką, a także moim cicerone w zakresie estradowego emploi była Dalida, którą poznałam, była wytworna w każdym calu i bardzo zadbana.

Spośród artystów najmilej wspominam Kalinę Jędrusik przyjaźniłyśmy się bardzo, Barbarę Rylską, kiedyś dawno śpiewałyśmy w duecie występując na studenckich  balach. Spotykałam się prywatnie i na scenie z Panią Hanką Bielicką, (która brała mnie do swoich programów) bo bardzo mnie  lubiła. Koncertowałam z Marią Koterbską, Lidią Korsakówną, Kazimierzem Brusikiewiczem, Januszem Gniatkowskim, Urszulą Dudziak, Anną German,  Wojciechem Dzieduszyckim, Emilem Karewiczem i Wojciechem Siemionem.

A wracając do miłych wspomnień roku 1962, studenci teatrzyku Rudy Kot w Gdańsku, zorganizowali konkurs piosenki, ja byłam wtedy jeszcze w szkole, ale pojechałam i brałam udział w czterech czy pięciu rundach eliminacji, to było śmieszne jak sobie dzisiaj pomyślę, bo ja wygrałam zajmując I miejsce, II miejsce zajął Czesław Wydrzycki wtedy po tym konkursie dopiero zaczął używać pseudonimu Niemen, a III miejsce zajął Piotr Szczepanik..”, nota bene jury pracowało pod przewodnictwem Franciszka Walickiego, ojca chrzestnego wielu kolorowych zespołów polskiego rocka…”

Pani Lucyna opowiada o sobie o swoim zamiłowaniu do wsi, do przyrody, o ich przenosinach na wieś, które miały dwa etapy, najpierw do Puszczy Białej, a później na wieś mazowiecką. Dzisiaj państwo Adrjańscy  mieszkają w uroczym miejscu na wsi pod Warszawą, gdzie pani Lucyna swego czasu prowadziła gospodarstwo rolne. „Początkowo ludzie na wsi byli nieufni, z czasem polubiliśmy się i stąd wzięła się moja praca społeczna na rzecz mojej wsi. A problemów jak w każdej społeczności wiejskiej mamy dużo, zresztą bliskość Warszawy jest pozorna, a problemy poważne”. Na zakończenie pani Lucyna pokazuje mi wydawnictwo – Lucyna Arska przypomina, Romanse Cygańskie, w środku znajduję taką oto dedykację:

Ten skromny zresztą wybór romansów cygańskich, z mojego repertuaru, zamieszczonych w tym albumie, dedykuje przede wszystkim – moim wspaniałym autorom, kompozytorom i muzykom, z którymi współpracuję: Z. Kaszkurowi, Cz. Lubczy- Seniuchowi, W. Sieradzkiej Z. Rymarzowi, A. Seroczyńskiemu i L. Kozłowskiemu, który nagrał ze mną specjalna płytę pt. „Romanse i niuanse”- Lucyny Arskiej. A także znakomitym partnerom i śpiewakom, z którymi w repertuarze romansów cygańskich występowałam na scenie: M. Kawskiemu, J. Giżewskiemu, P. Thorowi, B. Krzywickiemu. Zanim do tego doszło wiele zawdzięczam profesorom: W. Wermińskiej, W. Brzezińskiemu, H. Skarżance, A. Janowskiej, K. Łubieńskiej i Ludwikowi Sempolińskiemu, który na egzaminie dla aktorów estradowych orzekł powinna pani śpiewać romanse cygańskie. Tak jak kiedyś Niuta Bolska, Iza Kremer i Serafina Talarico, zadumał się głęboko, wspominając widocznie dawne gwiazdy warszawskich kabaretów i café chantanów. Nie powiedziałam wtedy prof. Sempolińskiemu, na tym egzaminie aktorskim, że znam wiele pieśni i romansów cygańskich od Mojej Matki, Ciotek, Kuzynek. Im także należą się w tym miejscu specjalne wspomnienia. Ale najwięcej w dziedzinie romansów zawdzięczam

Mojemu Kochanemu Mężowi i Wiernemu Przyjacielowi na mojej artystycznej drodze, który dla mnie stworzył wiele specjalnych tekstów, programów i kabaretów z cygańską piosenką. Sam zresztą jak chce, to śpiewa te pieśni najlepiej na świecie. Tylko, że nie chce!

Tobie Zbyszku, dziękuję najbardziej!

Lucyna

Tak moi drodzy, w ten sposób pani Lucyna podziękowała swoim Bliskim i Najbliższym za lata współpracy, za tysiące kilometrów przejechane po świecie, za piękna muzykę i wspaniałe teksty tworzone dla niej.

A ja zapraszam wszystkich do jeszcze jednego spotkania z panią Lucyną, tym razem będzie o sukniach, strojach i o tworzeniu magii  scenicznego emploi.

Wasza Jadwiga

Dzisiaj przedstawię Państwu niezwykłą osobę, piosenkarkę popularną w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, laureatkę konkursów i Radiowych Giełd Piosenek, o których pisałam w dn. 28.01 i 31.01.2011 r., śpiewającą ciepłym altem o niepokojącym i zmysłowym brzmieniu, kobietę o wielkiej urodzie, którą pan Ludwik Sempoliński namówił do wykonywania cygańskich i salonowych romansów. Pani Lucyna jest absolwentką Liceum Sztuk Plastycznych i PŚSM w Warszawie.  Dlaczego chcę wam przedstawić panią Lucynę? Ano, dlatego, że poznałyśmy się pewnego zimnego dnia w ZAIKS-ie, na benefisie Jej męża Zbigniewa Adrjańskiego (wpis z tego wydarzenia nosi datę 19 listopada 2010).Ponadto szukając materiałów w sieci znalazłam skąpe informacje dotyczące Lucyny ARSKIEJ. Wydaje mi się, że ze względu na urodę głosu i piękną aparycję Lucyna powinna być zaprezentowana szerszej publiczności. Poparciem tych słów niech będzie wpis na jednym z blogów muzycznych, dotyczący płyty winylowej pod tytułem „Na cygańska nutę”: „..Trafiłem przypadkowo na ten winyl, przygarnąłem, gdyż bladego pojęcia nie miałem, że taki w ogóle był. http://polskieplytywinylowe.blogspot.com/2010/03/lucyna-arska-1978-na-cyganska-nute.htm1 Winyl zatytułowany „Na cygańską nutę”, ale dość mocno podlany klimatem „rosyjskich romansów”. Piosenki bardzo dobre, wpadły mi w ucho od pierwszego posłuchania. W tle przygrywa orkiestra, więc ładnie to zagrane i zaaranżowane. Pani zjawiskowa! Powiem tak, trochę lepiej ten winyl gra niż wygląda okładka (sfatygowana), ale tylko trochę. Może kiedyś trafię na lepszy egzemplarz, póki co, do posłuchania to, co jest. Myślę, że warto. Kim była Lucyna Arska?

Pytanie w sieci postawione pozostało do dnia dzisiejszego bez odpowiedzi. I właśnie na to pytanie ja postanowiłam odpowiedzieć, ponieważ miałam możliwość spotkać się z panią Lucyną Arską- Adrjańską. Z Lucyną i Jej mężem spotkaliśmy się  jakiś czas temu ( ja i ślubny) w Centrum Olimpijskim, gdyż ten budynek znajduje się po drodze do domu państwa Adrjańskich. W rozmowie przyznali się, że  ilekroć przejeżdżają tędy, tyle razy budynek budzi ich zachwyt. Wiedząc o ich upodobaniu do budynku PKOL, a jednocześnie zamiłowaniu do dobrej kuchni, wymyśliłam właśnie Centrum na nasze kolejne spotkanie, gdyż pierwsze odbyło się w ich klimatycznym domu. Lucyna tak, jak obiecała przyniosła swoje wycinki z gazet, zdjęcia, płyty, programy występów. Spędziliśmy kilka godzin razem, najpierw zwiedzając Centrum Olimpijskie wraz z Muzeum Sportu (co gorąco polecam wszystkim, tym, którzy tam jeszcze nie byli), a później siedząc w przytulnej restauracji Moonsfera z widokiem na panoramę Warszawy, rozmawialiśmy na tematy występów, recitali, wyjazdów do wielu ciekawych krajów oraz o pracy z wieloma wspaniałymi artystami. W  jednym z wywiadów z roku 1987 Lucyna tak odpowiadała pytającemu ją dziennikarzowi o udział w wielkich festiwalach piosenek: „… prawdę mówiąc, nie nadaję się na wielkie festiwale. Jestem raczej piosenkarką w kameralnym stylu i nastroju. Źle się czuję na wielkiej estradzie, po której można jeździć czołgiem…” I dalej na pytanie dziennikarza – „Ma pani przecież duży, piękny głos altowy, którym pani pięknie operuje”, „Ale paraliżuje mnie trema. Te wszystkie orkiestry, fanfary jupitery, wejścia i zejścia konferansjerów. Słowem: ceremoniał […] Na moje recitale przychodzi publiczność stateczna, w stylu retro. A jeśli trafiają się młodzi, to są to zakochani. Moja pierwsza płyta długogrająca nosi świadomie przekorny tytuł: ”Romanse i niuanse”. Nie śpiewam bowiem cygańskich pieśni taborowych. Nie naśladuję zbytnio chyba śpiewających cyganów i sama nie udaję przy tym cyganki… Po prostu śpiewam piosenki „z epoki, której już nie ma”. Jestem niepoprawną romantyczką, a rodowód cygańskich romansów nie zawsze jest cygański. Raczej rosyjsko-mołdawsko-węgierski. Romans cygański został wytopiony w tyglu z muzyką, do którego wrzucono różne rytmy, melodie. Węgierskiego czardasza i rumuńską horę. Oszalałą zawadiacką czastuszkę i rosyjską pieśń ludową…”. Na ten temat można długo mówić.

Sama o sobie opowiada: Moja przygoda z romansami cygańskimi zaczęła się dawno. Moja mama pochodziła z Jekaterynosławia (Dniepropietrowska) nad Dnieprem vis a vis ujścia Samary w Rosji. Pochodziła z rodziny Czajkowskich, bardzo pięknie śpiewała. Pochodzę z bardzo muzykalnej rodziny. W domu śpiewała mama i siostry. Wystarczyło, że zebrały się trzy osoby i już powstawał chórek trzygłosowy. Romansów cygańskich nauczyła mnie mama, miała je w swym repertuarze. Ojciec był pilotem. Latał w PLL LOT, nie było go bardzo często w domu, a mama tęskniąc śpiewała właśnie te romanse i ja je od niej dostałam, bo żeby śpiewać romanse trzeba śpiewać je sercem.

Naukę śpiewu pogłębiałam na wydziale estradowo-piosenkarskim, u sławnych mistrzów śpiewu Wandy Wermińskiej i Wacława Brzezińskiego. Moimi wykładowcami byli też: Aniela Świderska, żona Bronisława Pawlika, który często przychodził do nas na zajęcia, Wacław Brzeziński, który przed wojną wraz z Mieczysławem Foggiem śpiewał w Chórze Dana, Hanka Skarżanka, Alina Janowska, Karolina Łubieńska aktorka (świetna przedwojenna pływaczka, przepłynęła dystans z Sopotu na Hel), Aniela Świderska, prof. Ludwik Sempoliński, Nata Lerska, Juliusz Sztatler. Uczono nas piosenki, dykcji, interpretacji piosenki, harmonii muzycznej, solfeżu, fortepianu, instrumentów, pozwalających poznać stronę muzyczną danego utworu. Dyplom zdawałam przed Komisją Egzaminacyjna dla Aktorów, której przewodniczącym był  prof. Aleksandrem Bardinim, a członkami prof. Kazimierz Rudzki i  prof. Ludwik Sempoliński, za namową którego zaczęłam śpiewać romanse. To właśnie pan Sempoliński słysząc mnie i widząc  namówił  na śpiewanie tego gatunku piosenek, widząc we mnie  następczynię przedwojennej diwy śpiewającej romanse pani Serafiny Talarico oraz Niuty Bolskiej. Dał mi kilka starych romansów, których nikt nie znał i tak w nie wsiąkłam. http://w140.wrzuta.pl/audio/6fRhnTol0Zv/06_sciezka_6

DRAGO śpiewa Lucyna Arska  , muz. K.Ananiew tekst Marta Bellan

http://w140.wrzuta.pl/audio/7p0jWOluYxf/01_sciezka_1

Romans przy ognisku śpiewa Lucyna Arska , muz. L.Kozłowski tekst Marta Bellan

Pani Lucyna opowiada o sobie, że jest urodzonym Skorpionem, a ludzie spod tego znaku są wszechstronni, toteż potrafi posługiwać się młotkiem, pędzlem, siekierą tzn. w razie potrzeby wbija gwóźdź, maluje pokój. Ma dyplom szkoły pielęgniarskiej Akademii Medycznej w Gdańsku i dyplom kartografa.  Jest aktorką estradową, która prowadziła gospodarstwo rolne. Na ziemi szóstej klasy otrzymywała 35 kwintale zboża z hektara. Do punktu skupu odwoziła najczystsze zboże. W swoim gospodarstwie rolnym hodowała kaczki, kury, indyki, gęsi, kozę. Pewnego razu przez pół roku wraz z czterema królikami karmiła cztery zajączki. Gdy podrosły, poszły w pole. Całą zimę przechowywała dziką kaczkę, która pofrunęła wiosną. Dwa lata temu po podwórku biegało dwanaście psów. Teraz trzyma psa i przybłędę,  czarnego kota na szczęście.

O sobie mówi: lubię haftować, rysować, robić na drutach na szydełku. Niektórzy mówią, że robótki to dla starej daty osób, wiekowych. Ja miałam dwadzieścia lat, jak się tym zajmowałam. Nieraz jadąc na koncert w autokarze dziergałam, haftowałam. Sama projektowałam suknie i szyłam je. Podczas wyjść na scenę otrzymywałam olbrzymie brawa. Oryginalne kreacje publiczność od razu zauważała.

W szkole, do której uczęszczali  wraz ze mną  Łucja Prus, Regina Pisarek, Stenia Kozłowska, M.Nowak, Anna Prucnal, Elżbieta Jodłowska,  zostałam chyba „przeuczona”. Śpiewałam za dużo piosenek w różnych stylach, rytmach i gatunkach. Nagrywałam zresztą ze znanymi orkiestrami: E. Czernym, P. Figlem, A. Mundkowskim, L. Bogdanowiczem. Miałam nawet przeboje i szlagiery (np. słynne „Orzeszki w czekoladzie”, „Powtórz mi”, „Lunatycy”, ”Nigdy więcej”, „Nie zawiodło mnie przeczucie”). Wygrywałam Giełdy piosenek i konkursy. Ale instynktownie czułam, że wszystko to, nie jest  moje, własne, choć technicznie, czyli aktorsko i wokalnie wykonywane  poprawnie. Po prostu trzeba było czasu, doświadczeń, licznych występów na estradach, żeby dojść do własnego stylu. Mam swoje ukochane mniej znane piosenki i piosneczki, lub wcale nieznane, które śpiewam najchętniej. („Ikony, ikony”, „Malowany czas” „Rzekę”, „Uliczkę do serca”).

http://w393.wrzuta.pl/film/7dU6naVDvMk/vts_01_1 (Malowany Czas)

Lucyna udzielając tego wywiadu występowała jednocześnie w trzech widowiskach Stołecznej Estrady „Pieśni  sercu bliskie” w reżyserii Zbigniewa  Adrjańskiego,  „W ogródku Eldorado” w reżyserii Zbigniewa Rymarza, w  „Warszawskiej Piosence” w reżyserii Zbigniewa Adrjańskiego. Przez długi czas śpiewała w kawiarni „Nowy Świat” w kabarecie „Szerszeń”  w reżyserii Ludwika Klekowa (na pięterku). Występowała również w kabarecie „Kalejdoskop” w Hotelu Victoria z takimi aktorami jak Janusz Gajos, Krzysztof Piasecki, Krzysztof Jaroszyński, Tadeusz Drozda, Irena Karel, Alina Janowska , Krzysztof Daukszewicz, Elżbieta Zającówna, Maciej Zembaty, Anna Jantar.

Niewiele osób wie, że pani Lucyna mieszkając pod Warszawą działała społecznie będąc przewodniczącą Rady Sołeckiej, Koła Gospodyń Wiejskich, Komisji Rewizyjnej Kółek Rolniczych. No cóż Kobieta, która żadnej pracy się nie boi i nigdy się nie bała.

Siedząc w restauracji mogłyśmy rozmawiać długo, Lucyna opowiadała i widziałam w niej skromną osobę, która o swoim śpiewaniu mówi z fascynacją w głosie, o występach, spotkaniach z innymi wykonawcami znanymi ludźmi jak: Mieczysław Fogg, Ewa Ulasińska, Karol Stępkowski, Wiktor Śmigielski, Anna Jantar, Lidia Wysocka, Teresa Terka, Adam Zwierz, Agnieszka Fitkau Perepeczko, Sława Przybylska, Alina Janowska, Kazimierz Wichniarz, Jadwiga Land, Marek Perepeczko, Zbyszek Rymarz, Marta Bochenek,  jednak największą fascynacją w Jej życiu jest Jej mąż, znany nam wszystkim pan Zbigniew Adrjański, o którym pisałam wielokrotnie na łamach tego blogu. Zbyszek pisał piękne teksty do romansów i ballad do istniejącej już muzyki ludowej. W swojej żonie znalazł najlepszego i najpiękniejszego wykonawcę. Nie wszyscy wiedzą, że Marta Bellan, Jacek Podkomorzy czy Zbigniew Szczęsny to pseudonimy pana Adrjańskiego. Ponadto był reżyserem wielu spektakli rozrywkowych. Ponieważ ten wpis dotyczy Lucyny stąd proszę moich czytelników o wybaczenie, o Zbyszku możecie przeczytać wpisy z dni 30.04.2010, 19.11.2010, 2021.04.2011, oraz z  25.01, 27.01, 28.01, 30.01, 1.02 i 2.02.2010. Zapraszam!

Lucynka znalazła dla mnie jeszcze jeden wywiad z roku 1998, w którym Tadeusz Matulewicz napisał: „…W Polsce międzywojennej romanse cygańskie wykonywała Niuta Bolska właściwie Józefa Olesińska, aktorka występująca w teatrzykach rewiowych, kabaretach i scenach operetkowych. Obdarzona pięknym głosem –napisał Ludwik Sempolińskim – i jeszcze piękniejszą urodą w krótkim czasie stała się muzą „Sfinksa”. Drugą znakomitą odtwórczynią cygańskich romansów była Olga Kamieńska obdarowana przez naturę aksamitnym, o niskim brzmieniu głosem. Inteligentną interpretacją w krótkim czasie zdobyła popularność najpierw w „Feminie” a później w „Małym Qui pro Quo”, gdzie występowała wraz z Mirą Zimińską, Dymszą, Olszą i Boguckim. W romansach cygańskich specjalizowała się też Serafina Talarico, występująca w „Mirażu”, pieśniarka o niskim miłym głosie.

Lucyna Arska kontynuuje tradycje gatunku w najlepszym tego słowa znaczeniu. Stworzyła swój niepowtarzalny styl poetycki, łącząc w całość romantykę, liryzm i ekspresję. Jej repertuar nie ogranicza się do romansów, jest bogaty. Są w nim pieśni i piosenki retro z przedwojennych teatrzyków i kabaretów, ballady warszawskiej ulicy, utwory na wszelkiego rodzaju okazje.  Ta wszechstronność wynika z jej wykształcenia. Arska wzięła udział w pierwszej premierze Giełdy Piosenki Autorów i Kompozytorów wraz z Łucją Prus, Stenią Kozłowską i Lilianą Urbańską. Jej artystyczna kariera zaczęła się błyskawicznie. Podbiła słuchaczy głosem, urodą, wdziękiem. Rozpoczęła koncerty na estradzie, nagrania w radiu. Stała się jedną z popularniejszych piosenkarek w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Jeździła z recitalami po kraju. Została wielokrotną laureatką konkursów piosenkarskich i Radiowych Giełd Piosenek. Uczestniczyła w licznych występach zagranicznych w krajach Europy wschodniej  z wyjątkiem ZSRR oraz w Belgii, Holandii, Francji, Kanadzie i USA. Występowała z Mieczysławem Foggiem w rewii pod tytułem „Sentymentalny Pan” i programie jubileuszowym Mistrza. W sumie wzięła udział w ponad dwóch tysiącach imprez i koncertów  estradowych. Nagrała wiele piosenek dla Programu III PR i Telewizji oraz dwie płyty długogrające.

Cdn.

W spotkaniu z Lucyną Arską Adrjańską  i Zbigniewem Adrjańskim

Uczestniczyła i przygotowała wpis

Wasza Jadwiga

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.