Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Wpisy oznaczone ‘Celina Szulc Widomska’

Spotkanie

Jak wiecie przygotowuję się do operacji, stąd częste moje wizyty u różnych specjalistów medycznych. Nigdy jednak nie jest łatwo a tu przyplątał się jeszcze „skręć karku”. Czasami zdarza się, że na  „ pochyłe drzewo każda koza skacze”, i tak jest też w moim przypadku. Ból karku spowodował konieczność konsultacji u chirurga ortopedy, bo po co komu potrzebny pacjent, który ma przez kilka miesięcy chodzić o kulach, gdy ma niesprawny kark i obręcz barkową.  Nie, to nie jest użalanie się i biadolenie, w żadnym wypadku. Stwierdzam fakt. No, więc szybki rtg szyi, wypożyczam zdjęcie i gnam do pewnej świetnej Kliniki gdzie mam konsultację u pana chirurga. Zdiagnozowana, pocieszona, że rdzeń kręgowy w swoim kanale nie uległ żadnym uszkodzeniom, słyszę, że jednak mam jakąś ułamaną kosteczkę a raczej wyrostek kości, a pan doktor z miłym uśmiechem pyta: czy pani kiedyś nie walnęła głową o coś? Jak nie, jak tak odpowiadam, dawno temu to było, spadłam z drzewa czereśniowego na sam czubek głowy! No właśnie, coś tam się odłamało, coś tam drażni, stąd bierze się zwiększona tkliwość na wszelkie skręty głowy no i na wychłodzenie szyi. Hmmm… no i jak tu żyć. Wszyscy wiemy, że w dzisiejszych czasach głową trzeba dobrze kręcić, aby wyjść na swoje a tu taka diagnoza. No, ale pan doktor w swej łaskawości w końcu stwierdza, że żyć się z tym da, ale potrzebny jest specjalistyczny masaż. Ok, dobrze niech będzie, aby szybko, bo bardzo boli a i z jeżdżeniem samochodem jest malutki problem. Sprawę masażu rozwiązaliśmy szybko, i następnego dnia w sobotę rano położono mnie na stole pewnego młodego masażysty.

Masaż jak to masaż bolesny chwilami, punktowy rozluźniający mięśnie obręczy barkowej i kilku mięśni, o których ładnie opowiada pan Łukasz rehabilitant.  Jednak we mnie tkwi ciągła myśl, że ja tego młodego człowieka skądś znam, nie wiem skąd, bo różnica lat jest ogromna, tym niemniej twarz pana Łukasza jest znajoma. W końcu nie wytrzymuję i pytam: miły panie, wiem, że twarz pana jest mi znajoma, ale zupełnie nie wiem jak to możliwe. Pan jest młodym człowiekiem ja z bagażem na karku (może ten bagaż lat  tak mnie przygniótł?). Rozmawiamy, staram się przypomnieć swoich znajomych bliższych i dalszych, zawodników w badmintonie, w szemierce, ale nic z tego. W końcu pada pytanie, czy pani była związana ze sportem? Tak, oczywiście, przez lata całe. A jaka dyscyplina?  Judo, szermierka i badminton. Judo uprawiałam w młodości, w klubie AZS ”Siobukai” Warszawa, ( czyli AZS AWF Warszawa), studiowałam na Akademii Wychowania Fizycznego. Zapadła cisza… No to powinna pani znać mojego dziadka. Taaak?

Mój Dziadek nazywa się Tadeusz Kochanowski. Ludzie…! Toż to mój promotor, pracę magisterską u Niego pisałam, w dniu 1.06.1972 r stanęłam przed Komisją Egzaminacyjną, w której zasiadał pan Tadeusz. Niezbadane są losy ludzkie. A teraz, Jego wnuk pan Łukasz rehabilituje mój pokrzywiony kręgosłup, szyję, mięśnie i coś tam jeszcze. Od tego momentu rozmowa zeszła na temat Dziadka, Akademii Wychowania Fizycznego, studiów pana Łukasza (skończył rehabilitację na AWF) i innych osób z Rodziny, które również związane są z Moją Alma Mater, czyli AWF w Warszawie. W tak prosty sposób wyjaśniło się niezwykłe podobieństwo Dziadka i Wnuka do siebie, ponieważ pan Łukasz jest kopią swojego Bardzo Znanego Dziadka. Ale o moim spotkaniu z panem Tadeuszem Kochanowskim  wykładowcy na AWF wielkim znawcu judo, który w tej dyscyplinie osiagnął 10 Dan, czyli najwyższe wtajemniczenie,  a więc o tym spotkaniu w Jego domu, opowiem innym razem.

Życzę udanego tygodnia

Wasza Jadwiga

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.