Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Wpisy oznaczone ‘AZS Siobukai Warszawa’

Po udanych dla Polski Igrzyskach Olimpijskich w Atlancie 1996 , Zbigniew Sikora z Prezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego,  Andrzejem Szalewiczem i Prezesem Polskiego Związku Badmintona Jadwigą Ślawską Szalewicz,

Po udanych dla Polski Igrzyskach Olimpijskich w Atlancie 1996 , Zbigniew Sikora z Prezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego, Andrzejem Szalewiczem i Prezesem Polskiego Związku Badmintona Jadwigą Ślawską Szalewicz,

Zbyszka Sikorę poznałam wiele lat temu. Studiowaliśmy razem na naszej ukochanej uczelni Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie, którą ukończyłam w roku 1972 a Zbyszek dwa lata później. On umiłował szermierkę i wiele lat był zawodnikiem sekcji szermierczej AZS AWF Warszawa, ja w tym  samym czasie  i w tym samym klubie trenowałam judo. Trenerami sekcji szermierczej byli znakomici  nauczyciele fechtunku  Zygmunt Fokt, Zbigniew Skrudlik,  Jerzy Wężowski, Zygmunt Składanowski i Piotr Stroka.

Trenerem sekcji judo , którą nazwaliśmy AZS „Siobukai” (droga do sukcesu) Warszawa, był Jan Ślawski trener klasy mistrzowskiej a od roku 1968 mój mąż.  Judo  było wtedy  naszym sportem rodzinnym, który ja zaczęłam uprawiać na początku 1965 r. mój brat Zbyszek Mazanek chyba rok czy dwa później. Razem studiowaliśmy na Akademii Wychowania Fizycznego, kończąc ją  z tytułami magistrów i  dyplomami  trenerów II

Przyjęcie w ogrodach prezydenckich po Igrzyskach w Atlancie z Krystyna Lipską _Prezesem Klubu AZS-AWF Warszawa,       redaktorem Włodzimierzem Szaranowiczem i Kajetanem Broniewskim

Przyjęcie w ogrodach prezydenckich po Igrzyskach w Atlancie z Krystyna Lipską _Prezesem Klubu AZS-AWF Warszawa,
redaktorem Włodzimierzem Szaranowiczem i Kajetanem Broniewskim

klasy w judo.   W tym też czasie pracowałam w Polskim Związku Judo ucząc się przyzwoitej pracy, zgłębiając tajniki administracji sportu w związkach sportowych i instytucjach nadrzędnych. Janek  Sekretarz Generalny Polskiego Związku Judo od kilkunastu lat, był niezwykle wymagającym szefem, te trzy lata, które spędziłam w judo trudno było nazwać wakacjami, raczej ciężką harówką, gdyż mój przyszły mąż nie uznawał odwalania roby. Kochał

Uniwersjada na Sycylii (1997) Zbigniew Sikora  z prof. Ryszardem Żukowskim (AWF Warszawa) i prof. Zbigniewem Mroczyńskim (AWF Gdańsk)

Uniwersjada na Sycylii (1997) Zbigniew Sikora z prof. Ryszardem Żukowskim (AWF Warszawa) i prof. Zbigniewem Mroczyńskim (AWF Gdańsk)

porządek, rzetelność, dokładność i tego wymagał od swoich pracowników. Dzisiaj po latach mogę powiedzieć, że to on nauczył mnie sportu, pracy na rzecz innych, społecznikostwa a także szacunku dla innych. Był nie tylko znakomitym trenerem ale także nauczycielem i szefem.

W sekcji judo trenowały tylko dwie kobiety Alicja Wróblewska i ja, dlatego Janek postanowił, że nasze treningi będą odbywały się  w ramach pierwszej  grupy  seniorów, z których wielu było wówczas członkami kadry narodowej Polskiego Związku Judo oraz Akademickiego Związku Sportowego.  Od momentu rozpoczęcia  treningów judo  pomagałam Jankowi w prowadzeniu sekcji, następnie zostałam  kierowniczką i funkcję   pełniłam przez sześć lat.  O sekcji judo, o wspólnych pasjach, o wielu zawodnikach światowej sławy, o spotkaniu wybitnych ludzi, trenerów napiszę osobne opowiadanie,

Uniwersjada na Słowacji (1999)  Zb. Sikora z Łukaszem Kruczkiem złotym medalistą w skokach narciarskich.

Uniwersjada na Słowacji (1999) Zb. Sikora z Łukaszem Kruczkiem złotym medalistą w skokach narciarskich.

gdyż wszyscy oni wymagają należytych wspomnień , przywołania pięknych kart historii nie tylko AZS AWF Warszawa ale też historii polskiego sportu.

Po trzecim  roku AWF  urodziłam córkę Agnieszkę(1970)  i musiałam kompletnie zreorganizować swoje życie, gdyż postanowiłam ukończyć studia

złota odznaka Polskiego Związku Badmintona dla Zb.Sikory

złota odznaka Polskiego Związku Badmintona dla Zb.Sikory

terminowo, pracowałam ,bo  jedna pensja nie wystarczała na utrzymanie naszej trójki.  Zrezygnowałam  z judo, z treningów a także z prowadzenia sekcji AZS AWF Warszawa.  Po prostu nie miałam aż tyle czasu. Wszystko udawało się ale tylko dlatego, że pomagała mi mama.

Złota drużyna floret mężczyzn Monachium  1972, od lewej Lech Koziejowski, Witold Woyda, Zbigniew Skrudlik trener, Marek Dąbrowski, Jerzy Kaczmarek

Złota drużyna floret mężczyzn Monachium 1972, od lewej Lech Koziejowski, Witold Woyda, Zbigniew Skrudlik trener, Marek Dąbrowski, Jerzy Kaczmarek

W czasie studiów  przeszłam do pracy w  Departamencie Sportu Głównego (1968-1973)  Komitetu  Kultury Fizycznej i Turystyki.  Skoro tak, to jak  się znalazłam w Polskim Związku Szermierczym zapytacie.  Bardzo prosto. Jerzy Pawłowski ówczesny szablista wszechczasów, szablista trzydziestolecia, który był  Prezesem PZS zaproponował mi  pracę i tak w rok po ukończeniu studiów znalazłam się w Biurze PZS w Warszawie, mieszczącym się przy ul. Mazowieckiej 2/4.  To było dla mnie wielkie przeżycie i wielkie wyróżnienie. Młoda dwudziestosiedmioletnia  kobieta  awansowała na sekretarza generalnego prestiżowego Związku.  W tym momencie  rozpoczyna się nasza  długa znajomość ze Zbyszkiem Sikorą na platformie wspólnej pasji  -sportu.

od lewej Krzysztof Grzegorek trener kadry narodowej w szabli Andrzej Gottner trener kadry narodowej we florecie Zbyszek Sikora zastępca Szefa Misji Olimpijskiej IO Seul 1988

od lewej Krzysztof Grzegorek trener kadry narodowej w szabli Andrzej Gottner trener kadry narodowej we florecie Zbyszek Sikora zastępca Szefa Misji Olimpijskiej IO Seul 1988

Pracując w szermierce  poznałam  wielu zawodników, sławy sportu szermierczego takie jak: prof. Zbigniew Czajkowski –świetny zawodnik startujący we wszystkich kategoriach (szabla, floret, szpada ) wielki trener, wychowawca wielu medalistów olimpijskich, medalistów mistrzostw świata, obecnie 93 letni pan, któremu poświecę osobny wpis, ze względu na bardzo ciekawą historię życia nie tylko sportowego , a także fakt, że korzystałam z jego mądrości porad i umiejętności trenerskich w budowaniu planów szkoleniowych, gdy pracowałam i prowadziłam Polski Związek Badmintona; wspaniały  prof. dr hab. Wojciech Zabłocki, adwokat  Ryszard Parulski, Henryk Nielaba,  Jerzy Wężowski,  Zbigniew Skrudlik , Andrzej Piątkowski, Henryk Nowara,  Marek Poznański, Tadeusz Kostrzewa, Barbara Wysoczańska, Kamila Składanowska,  Renata Popek,  Delfina Skąpska,  Halina Balon,  Marek Dąbrowski, Jerzy Kaczmarek, Lech Koziejowski, Witold Woyda, Elżbieta Cymerman Franke, Egon Franke, Jerzy Pisula, Marian Sypniewski,   Adam Krzesiński, (dwukrotny medalista olimpijski, obecny Sekretarz Generalny Polskiego Komitetu Olimpijskiego), Andrzej Gottner,  Adam Kiss-Orski,  Aleksander i Włodzimierz Wójcicki, Czesław Wojciechowski oraz wielu znanych i podziwianych trenerów fechmistrzów, którzy najpierw pracowali  w polskich klubach trenując późniejsze sławy szermiercze, bo w końcu wyjechać i tworzyć polską szkołę szermiercza za granicami kraju.  Pracując w Klubie poznałam trenerów szermierki   AZS AWF Warszawa: Stanisława  Spyrę, Stanisław  Krucińskiego,  Włodzimierza Strzyżewskiego ( późniejszego założyciela Polskiego Związku Ringo), Zygmunta Fokta,  Zygmunta Składanowskiego, Jerzego Piaseckiego, Jerzego Sobola, Andrzeja Dominiaka, Ryszarda Wortmana, Ziemowita Wojciechowskiego, Jerzego Konczalskiego, Leszka Martewicza, Dariusza Wódke, Mariusza Kosmana, i kierownika sekcji AZS AWF Warszawa w latach 1985 -1990 Zbyszka Sikorę.   Był on częstym gościem w PZS a w chwilach szczególnie trudnych, gdy nawał pracy sięgał zenitu pomagał mi w Biurze.

Nasze kariery rozwijały się niemal równolegle.

dr Stanisław Stefan Paszczyk

dr Stanisław Stefan Paszczyk

Zbyszek po ukończeniu studiów(1974)  zaczął pracować  w resorcie kultury fizycznej, aby w końcu  zostać wicedyrektorem Departamentu Sportu  (1985-1991)  najpierw w Głównym Komitecie Kultury Fizycznej i Turystyki (1985-1987), następnie w Komitecie ds. Spraw Młodzieży i Kultury Fizycznej (1987-1990), którego Przewodniczącym był Aleksander Kwaśniewski.

W czasach Jego pracy  na stanowisku wicedyrektora  miałam z nim ścisły kontakt, gdyż wszystkie merytoryczne sprawy związku sportowego należały do zakresu obowiązków Zbyszka. Spotykaliśmy się w biurze przy ul. Świętokrzyskiej i trudno nazwać te rozmowy łatwymi. Był wymagającym szefem, ale znając Go wiedziałam, że muszę być szczególnie przygotowana do obrony swoich propozycji związanych z badmintonem. Każdą niespójność w programie szkoleniowym Zbyszek wyłapywał, umiał zadawać pytania na które trzeba było w lot odpowiadać, i nie było szans na odpowiedzi niezasadne. Merytorycznie uzasadnione programy były akceptowane, na „bujanie w obłokach „ i niekompetencję nie było przyzwolenia. O sporcie wiedział wszystko, i chciał aby każda z osób reprezentujących swoją dyscyplinę podchodziła do pracy poważnie, skoro decydowała się przyjść na rozmowę, konsultację, czy też po poradę  z  proponowanym  programem  szkolenia, lub  zmianami,  musiały one wynikać  z logiki następowania jednego po drugim zadania szkoleniowego.

Podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim (2000)– Zbigniew Sikora wiceprezes ZG AZS, Zbigniew Pacelt Dyrektor Departamentu Sportu

Podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim (2000)– Zbigniew Sikora wiceprezes ZG AZS, Zbigniew Pacelt Dyrektor Departamentu Sportu

Zbyszek ukochał sport i z perspektywy lat mogę powiedzieć, że był praktykiem (trenerem  klasy  I w szermierce) i teoretykiem wychowania fizycznego. Muszę się przyznać, że  oprócz wiedzy wyniesionej z AWF mieliśmy tego samego  mentora, wielkiego znawcę  sportu, trenera lekkiej atletyki,  największego  pasjonata sportu dr Stanisława Stefana Paszczyka a także innych jak Janusza Koszewskiego, Tadeusza Szlagora, Józefa Pachlę, Teodora Kocerkę, Janka  Ślawskiego  i  Jarosława Paszkiewicza.

W latach 1980-1990r. Zbyszek pełnił funkcje Sekretarza Sztabu Olimpijskiego  przy  Komitecie do Spraw Młodzieży i Kultury Fizycznej  a także był zastępcą szefa Misji Olimpijskiej Seul 1988.

Jako znakomity praktyk i teoretyk  współtworzył z dr  Stanisławem Stefanem Paszczykiem  „Program Przygotowań Olimpijskich do Igrzysk 1980, 1984, 1988 i 1992. Kochając sport akademicki i pracując społecznie  w AZS AWF Warszawa , został wiceprezesem Zarządu Głównego Akademickiego Związku Sportowego (1994-2000).We wrześniu 1994 r. opracował „Program Kierunków i Rozwoju Sportu Wyczynowego w AZS w latach 1995-2000”.

Wspólnie z prof. Henrykiem Sozańskim opracowali „Strategię Rozwoju Sportu w Polsce do roku 2012” dla Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu Warszawa 2005.

Zbyszek Sikora jest współautorem książki „Kierunki Rozwoju Sportu Olimpijskiego” wydanej przez Bibliotekę Trenera COS 2004.

W życiu wszystko dzieje się po coś, nie ma  żadnego przypadku. W roku 1991 po przełomie polityczno- ekonomicznym, gdy jeszcze wszyscy cieszyliśmy  się wolnością, gdy marzyliśmy  o naszym dobrobycie o wielkich karierach, Zbyszek założył,  na przekór wszystkim i wszystkiemu prywatną  Firmę Wydawniczą  „Estrella”.

Oczywiście korzystałam  z Jego usług, współpracowaliśmy  przez kolejne lata,  w tym czasie byłam  już Prezesem Polskiego Związku Badmintona i potrzebna była  pomoc firmy, która zajmuje się wydawnictwami, drukiem, projektami graficznymi różnych niezbędnych  materiałów, papieru firmowego, programów zawodów, książek specjalistycznych i innych materiałów dzisiaj nazwalibyśmy je propagandowymi.   Firma „Estrella” istnieje do dzisiaj i powiem szczerze, rozrasta się i na sportowym rynku wydawniczym ma twardą pozycję.

Zaproszenie

Zaproszenie

I właśnie od Zbyszka Sikory z Jego Firmy otrzymałam zaproszenie następującej treści:

Klub Sportowy AZS-AWF Warszawa, Wydawnictwo „ESTRELLA” zapraszają na promocje książki    „AZS-AWF Warszawa 1949-2009”

która odbędzie się w czwartek  24.04.2014 r. o godz.14.00 w Centrum Olimpijskim im. Jana Pawła II ul. Wybrzeże Gdyńskie 4, parter.

Ale o tym spotkaniu i o promocji książki napiszę  w kolejnym wpisie- wspomnieniu, na które już dzisiaj wszystkich zapraszam.

 

Spotkanie

Jak wiecie przygotowuję się do operacji, stąd częste moje wizyty u różnych specjalistów medycznych. Nigdy jednak nie jest łatwo a tu przyplątał się jeszcze „skręć karku”. Czasami zdarza się, że na  „ pochyłe drzewo każda koza skacze”, i tak jest też w moim przypadku. Ból karku spowodował konieczność konsultacji u chirurga ortopedy, bo po co komu potrzebny pacjent, który ma przez kilka miesięcy chodzić o kulach, gdy ma niesprawny kark i obręcz barkową.  Nie, to nie jest użalanie się i biadolenie, w żadnym wypadku. Stwierdzam fakt. No, więc szybki rtg szyi, wypożyczam zdjęcie i gnam do pewnej świetnej Kliniki gdzie mam konsultację u pana chirurga. Zdiagnozowana, pocieszona, że rdzeń kręgowy w swoim kanale nie uległ żadnym uszkodzeniom, słyszę, że jednak mam jakąś ułamaną kosteczkę a raczej wyrostek kości, a pan doktor z miłym uśmiechem pyta: czy pani kiedyś nie walnęła głową o coś? Jak nie, jak tak odpowiadam, dawno temu to było, spadłam z drzewa czereśniowego na sam czubek głowy! No właśnie, coś tam się odłamało, coś tam drażni, stąd bierze się zwiększona tkliwość na wszelkie skręty głowy no i na wychłodzenie szyi. Hmmm… no i jak tu żyć. Wszyscy wiemy, że w dzisiejszych czasach głową trzeba dobrze kręcić, aby wyjść na swoje a tu taka diagnoza. No, ale pan doktor w swej łaskawości w końcu stwierdza, że żyć się z tym da, ale potrzebny jest specjalistyczny masaż. Ok, dobrze niech będzie, aby szybko, bo bardzo boli a i z jeżdżeniem samochodem jest malutki problem. Sprawę masażu rozwiązaliśmy szybko, i następnego dnia w sobotę rano położono mnie na stole pewnego młodego masażysty.

Masaż jak to masaż bolesny chwilami, punktowy rozluźniający mięśnie obręczy barkowej i kilku mięśni, o których ładnie opowiada pan Łukasz rehabilitant.  Jednak we mnie tkwi ciągła myśl, że ja tego młodego człowieka skądś znam, nie wiem skąd, bo różnica lat jest ogromna, tym niemniej twarz pana Łukasza jest znajoma. W końcu nie wytrzymuję i pytam: miły panie, wiem, że twarz pana jest mi znajoma, ale zupełnie nie wiem jak to możliwe. Pan jest młodym człowiekiem ja z bagażem na karku (może ten bagaż lat  tak mnie przygniótł?). Rozmawiamy, staram się przypomnieć swoich znajomych bliższych i dalszych, zawodników w badmintonie, w szemierce, ale nic z tego. W końcu pada pytanie, czy pani była związana ze sportem? Tak, oczywiście, przez lata całe. A jaka dyscyplina?  Judo, szermierka i badminton. Judo uprawiałam w młodości, w klubie AZS ”Siobukai” Warszawa, ( czyli AZS AWF Warszawa), studiowałam na Akademii Wychowania Fizycznego. Zapadła cisza… No to powinna pani znać mojego dziadka. Taaak?

Mój Dziadek nazywa się Tadeusz Kochanowski. Ludzie…! Toż to mój promotor, pracę magisterską u Niego pisałam, w dniu 1.06.1972 r stanęłam przed Komisją Egzaminacyjną, w której zasiadał pan Tadeusz. Niezbadane są losy ludzkie. A teraz, Jego wnuk pan Łukasz rehabilituje mój pokrzywiony kręgosłup, szyję, mięśnie i coś tam jeszcze. Od tego momentu rozmowa zeszła na temat Dziadka, Akademii Wychowania Fizycznego, studiów pana Łukasza (skończył rehabilitację na AWF) i innych osób z Rodziny, które również związane są z Moją Alma Mater, czyli AWF w Warszawie. W tak prosty sposób wyjaśniło się niezwykłe podobieństwo Dziadka i Wnuka do siebie, ponieważ pan Łukasz jest kopią swojego Bardzo Znanego Dziadka. Ale o moim spotkaniu z panem Tadeuszem Kochanowskim  wykładowcy na AWF wielkim znawcu judo, który w tej dyscyplinie osiagnął 10 Dan, czyli najwyższe wtajemniczenie,  a więc o tym spotkaniu w Jego domu, opowiem innym razem.

Życzę udanego tygodnia

Wasza Jadwiga

grób Zbyszka, i Babci Kazi,Dzień Wszystkich Świętych obchodzony w Polsce 1 listopada ku czci wszystkich znanych i nieznanych świętych, wywodzi się głównie z czci oddawanej męczennikom, którzy oddali swoje życie dla wiary w Chrystusa, a których nie wspominano ani w martyrologiach, czyli uporządkowanych chronologicznie księgach liturgicznych, ani w kanonie Mszy Świętej. Oto co wyszukałam w Wikipedii na temat martyrologii:

„…Martyrologia powstawały lokalnie, w poszczególnych Kościołach, z czasem zrodziła się potrzeba martyrologiów ponad regionalnych, zwanych ogólnymi. W Kościele wschodnim takie ogólne martyrologium powstało przed 400 r. Napisano je w języku greckim, jednak przetrwało ono do naszych czasów jedynie w przekładzie syryjskim, stąd nosi nazwę Martyrologium syryjskiego. W połowie V w. w północnej Italii zostało ono przetłumaczone na język łaciński i dodano do niego męczenników Kościoła zachodniego oraz męczenników afrykańskich. Autor-tłumacz przypisał to dzieło św. Hieronimowi, stąd znane jest ono jako Martyrologium Hieronima (Martyrologium Hieronymianum).

W średniowieczu, nowego wydania martyrologium, uproszczonego ale też wzbogaconego o nowych świętych, dokonał mnich angielski św. Beda Czcigodny (673-735). W wieku IX opracowano nowe wydania, m.in. martyrologium Usuarda. Korzystali z nich redaktorzy nowego martyrologium, opracowanego po Soborze Trydenckim na polecenie papieża Grzegorza XIII (ur. 1502- zm.1585), kiedy to zreformowano też Kalendarz juliański, wprowadzając Kalendarz gregoriański. Po wielu korektach tego nowego wydania martyrologium, ostatecznej rewizji dokonał papież Benedykt XIV (ur. 1675 – zm.1758)…”

Cmentarz na Wólce W WarszawieNastępnego dnia po Wszystkich Świętych w Dzień Zaduszny – 2 listopada obchodzony jest dzień wspominania zmarłych, w Polsce zwany Zaduszkami. Dla katolików łacińskich i wielu innych chrześcijan zachodnich jest to dzień modlitw za wszystkich wierzących w Chrystusa.

Wspominamy wszystkich, którzy odeszli a przede wszystkim naszych bliskich.

W tym roku odeszła od nas na zawsze Moja Mama, Kazia Mazanek, a wraz z nią część historii naszej Rodziny. Prababcia Kazia, Babcia Kazia osoba która kochała najbardziej na świecie swoje wnuczki i prawnuczki. Swoje życie poświęciła na ich wychowanie uznając, że jest to jej powinność i powołanie. Wspominając ją musimy pamiętać o nadzwyczajnej miłości jaką obdarzała naszych najbliższych.

18 lat temu w piękny lipcowy dzień 1992 r zmarł nagle mój jedyny brat Zbyszek Mazanek– lat 43 lat, młody przystojny wysportowany mężczyzna. Sport był Jego wielka pasją, ukończył Akademię Wychowania Fizycznego, specjalizację judo, był trenerem II klasy, pracował z dziećmi w szkole a także prowadził zajęcia w klubie sportowym. Sam był zawodnikiem w klubie AZS „Siobukai” Warszawa (zdobył brązowy medal IMP w judo w roku 1971), w którym Jego mistrzem był trener klasy mistrzowskiej Jan Ślawski (zm. 14.04.2003 r), wychowanek Tadeusza Kochanowskiego prowadzącego Zakład Walk na AWF Warszawa późniejszy Prezes Polskiego Związku Judo i Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów funkcje te sprawował równolegle. Jan Ślawski (mój pierwszy mąż) ukończył warszawską AWF był  wieloletnim sekretarzem generalnym Polskiego Związku Judo , nauczycielem, wykładowcą na AWF Warszawa prowadził zajęcia specjalizacji judo, był trenerem klasy mistrzowskiej w judo, sędzią klasy międzynarodowej, który jako pierwszy Polak był powołany w skład sędziów na Igrzyska Olimpijskie w Barcelonie 1992 r, założył sekcje judo AZS ”Siobukai” Warszawa- zdobywcę tytułu Drużynowego Mistrza Polski w roku 1966,która miała swoją siedzibę najpierw „Domkach Fińskich” w Warszawie  na  Jelonkach a następnie znalazła miejsce na AWF Warszawa w Pawilonie Judo i Zapasów. Wychowawca wielu znakomitych zawodników w judo, obecnie trenerów i szkoleniowców takich jak: Waldemar Sikorski b. wieloletni trener kadry narodowej, Włodzimierz Lewin, inżynier ukończył Politechnikę Warszawską, olimpijczyk 1972 Monachium, Antoni Zajkowski olimpijczyk, pierwszy srebrny medal olimpijskich w Monachium 1972, Marek Rzepkiewicz – dyrektor Zespołu Metodyczno Szkoleniowego Centralnego Ośrodka Sportu w Warszawie, Jacek Skubis, b. Kierownik Wyszkolenia Polskiego Związku Judo, b. trener kadry narodowej kobiet, obecnie Prezes Polskiego Związku Tekwando, Stanisław Tokarski pracownik naukowy Polskiej Akademii Nauk, Zbigniew Werkowicz- b. dyrektor Przedsiębiorstwa Budowy Kopalń Chemicznych, Michał Dzierzbicki b. trener kadry narodowej Polskiego Związku Judo, Piotr Halladin, Wojciech Niedomagała trener judo, pracownik Politechniki Warszawskiej, Tadeusz Naskręt trener judo, sędzia klasy międzynarodowej, instruktor i założyciel sekcji judo KS „Bzura” Chodaków,  Henryk Dobosz, zawodnik ukończył SGGW, Wojciech Stachowicz- zawodnik ukończył Politechnikę Warszawską, i wielu, wielu innych znakomitych zawodników, których kariera zawodowa była również ciekawa jak ich przygoda ze sportem.

10 sierpnia w dalekiej Indonezji zmarł RM Koenhendrarso Soerjosoeharto, mąż mojej serdecznej przyjaciółki Renaty. Doktor Chemii Uniwersytetu Warszawskiego, który Polskę ukochał jako swoja druga Ojczyznę.   

Wszyscy Oni pozostają w moich wspomnieniach…

http://www.youtube.com/watch?v=gbzJMa-y3kQ&feature=related 

http://www.youtube.com/watch?v=plVdZzB9lwk&feature=related

http://www.youtube.com/watch?v=pTX3SZ0wJ4E&feature=related

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.