Wyprawy rodzinne do centrów handlowych prawie zawsze kończą się wspólnym posiłkiem w jakimś ciekawym miejscu. Tak było i tym razem. Pojechaliśmy do Centrum Handlowego IKEA Markach, aby obejrzeć i wybrać materace najlepsze dla każdego z nas. Po prawie czterogodzinnych przekładaniach się z łóżka na łóżko, wybieraniu stosownych poduszek przy używaniu, których nie będzie bolał kark, w końcu po wybraniu wielu rzeczy „przydatnych” acz nie koniecznie najprzydatniejszych wylądowaliśmy z dwiema ogromnymi torbami przy kasach. Jeszcze tylko słoiki śledzi szwedzkich i w końcu opuściliśmy sklep z kilkoma butelkami do nalewek ,zapinanymi jak dawna oranżada, serwetkami, świecami, dwiema poduszkami zdrowotnymi i kilkoma „przydasiami”. W pewnym momencie ślubny powiedział: mnie tylko sushi teraz może uratować. Oczywiście, łatwiej powiedzieć, trudniej wykonać. W okolicy Marek ja nie znałam żadnego barku sushi. Odjechaliśmy, aby nagle w Ząbkach na skrzyżowaniu ulic Warszawskiej i Piłsudskiego zobaczyć Sushi MOKUSO. Radość ślubnego nie miała granic, córka i zięć zaordynowali skręt na parking, i w ten sposób oprócz zakupów w IKEI wylądowaliśmy w Restauracji na sushi.
Przywitała nas załoga pod kierownictwem szefa Kuchni pana Andrzeja Długowolskiego, wcale nie Japończyka tylko jak najbardziej polskiego szefa kuchni z zamiłowaniem do kuchni azjatyckiej. Ponieważ ślubny jest fanem nigiri stosowna porcja została zamówiona, dzieci zamówiły maki mix special, ja kaczkę kamu teryaki no i oczywiście zupy miso oraz zup gyoza shiru. Jako starter wszyscy jednym głosem poprosili o herbatę jaśminową, która przed posiłkiem oczyszcza umysł i przygotowuje organizm do przyjęcia posiłku.
A teraz po kolei postaram się rozczytać, co znaczą poszczególne nazwy:
Zupa miso to tradycyjna zupa na bazie pasty sojowej podawanej z mięsem kraba oraz porem,
Zupa gyoza shiru to esencjonalny bulion drobiowo warzywny podany z pierożkami
Kaczka kamu teryaki to specjalność szefa kuchni chrupiąca smażona na złoto rozpływająca się w ustach kaczka podawana na warzywach smażonych po japońsku z sosem teryaki
Nigiri to kompozycja surowych ryb podawanych na ryżu, natomiast maki special to kombinacja maguro futo, shake futo, hirame futo, salmon rosted, ebi ten maki i california gold maki.
Po zamówieniu dań, po wypiciu kilku łyków herbaty rozpoczęła się bardzo miła rozmowa z szefem kuchni oraz osobami tam pracującymi. Pan Andrzej Długowolski okazał się miłym gawędziarzem i wielkim fanem kuchni japońskiej, koreańskiej i tajskiej, a biorąc pod uwagę moje zainteresowania Japonią a ślubnego i naszych dzieci uwielbienie dla maki i nigiri rozmowa potoczyła się miło i żywo. Nie byłabym sobą gdybym nie zadała wielu pytań na temat zamiłowania dla kuchni japońskiej, oraz w ogóle zainteresowania gotowaniem. I jak zwykle w takich wypadkach okazało sie, że wszystkim rządzi szczęśliwy traf. Pan Andrzej mieszkał w Szczecinie i tam też jeździł pociągiem podmiejskim do szkoły, najbliżej stacji znajdowała się szkoła gastronomiczna, stąd złożone papiery i ukończona edukacja w zawodzie kucharza w Zespole Szkół Gastronomicznych przy ul. Sowińskiego 6. Po odbyciu praktyk młody entuzjasta wyruszył w świat do Goeteborga, a tam czekała na niego praca w restauracji Yoshi. I ten pierwszy kontakt z kuchnia japońską zaważył na dotychczasowych zainteresowania kulinarnych p. Andrzeja. Szef Hideo Kojima nie tylko tworzył znakomite potrawy, ale też umiejętnie zachęcał młodych adeptów do pracy a na zakończenie każdego dnia obywało się misterium oczyszczania kuchni ze złych energii poprzez polewanie wszystkich palników spirytusem i podpalanie przy
muzyce zespołu The Doors i wraz ze słowami „This is the end” sprawiał pożar kontrolowany, co na młodych ludziach wywierało ogromne wrażenia. W ten sposób zapadła klamka i pozostała miłość do niechcący zupełnie wybranego zawodu. Później było dalsze wędrowanie po świecie, Berlin i restauracja DOJO, gdzie zdobył pierwsze szlify robienia sushi no i w końcu restauracja w Szczecinie SUSHI Mado i współpraca z szefem Matayoshim Haraguhim. Restauracja znana w Szczecinie od lat zajmująca pierwsze miejsce w tym mieście. Później poznał kuchnię chińsko wietnamską, w Poznaniu zaś pomagał w rozkręceniu restauracji Sushi 77. W końcu przyszedł czas na Warszawę, w EUROPLEKSIE Red Sun nauczył się kuchni koreańskiej, zaś czteroletnia praca w SENSE CAFE u Katarzyny Figury była jednym z ważniejszych etap zdobywania doświadczeń zawodowych. Pracował dla Rafała Sanetas, odkrywał smaki kuchni fusion, aż przyszła w końcu kolej na hotel INTERCONTINENTAL i stanowisko sushi chef de partii w kuchni Erica Fetke. To było prawdziwe wyzwanie, bo kuchnia była ogromna i obsługiwało się na raz kilkuset gości. Był jeszcze Blue Cactus, ale brak było jeszcze jednej z najlepszych kuchni tajskiej i tu współpraca z Matsu sushi & Thai poznał umiejętność przygotowywania tajskiego curry, pad tai pod okiem Tanawata Nanagary. I w końcu Andrzej wylądował w SUSHI MOKUSO,
ale nie jest to jego jedyna praca, jako wykwalifikowany kucharz posiadający doświadczenie współpracuje z różnymi restauracjami w tym z YOKO SUSHI, SUSHI Wesoła, OISHI SUSHI, no i jest szefem kuchni w restauracji SUSHI White SUSHI. Dość już wymieniania restauracji, szefów kuchni, gawędząc, zjedliśmy zupę, nigiri i maki, kaczkę i w końcu obiecaliśmy, że tu wrócimy. Było bardzo wcześnie byliśmy jedynymi gośćmi, prawdziwy najazd na restaurację Mokuso rozpoczyna się około 15.00, rozmowa toczyła się wartko. Niestety nie miałam przy sobie aparatu fotograficznego, bo w sklepie był on zupełnie zbędny zaś tutaj w Mokuso przydałby się i to bardzo. Jak obiecałam tak zrobiłam, w następnym tygodniu pojechaliśmy ze ślubnym, wykonałam wiele zdjęć, niektóre zamieszczam a p. Andrzej obiecał przesłać kilka przepisów receptur na swoje potrawy. Najbardziej podobała mi się Jego wypowiedź dotycząca codziennej pracy, codziennej kontroli świeżości produktów oraz szacunku dla odwiedzających gości jak i nieustannym podnoszeniu kwalifikacji zawodowych.
Dlatego postanowiłam o Nim napisać, o pasjonacie, młodym człowieku, który od dziesięciu lat karmi ludzi, uczy się, tworzy fajne miejsca, do których warto pojechać, miła restauracja, miła atmosfera i młodzi ludzie z pasją, czego więcej potrzeba?!
Jeżeli będziecie zainteresowani podam kilka przepisów na te potrawy, które jedliśmy w Sushi Mokuso, nie są one trudne do wykonania a ze względu na ograniczenia i możliwosci przyjazdu do Ząbek być może zachęcą was do zrobienia własnej ulubionej potrawy azjatyckiej w domu
Zapraszam!
Wasza Jadwiga
28 stycznia 2013 - 20:56
Uwielbiam kuchnię dalekowschodnią, szczególnie kimchi (zupa koreańska z kwaśnej kapusty, jak nasz kapuśniak, ale ostra jak diabli) i sushi. Teraz jadam wegańskie wersje, ale kiedyś jadałam mięsne również.
Najbliżej mam do „Yo!”, takiej taśmowej jadłodajni japońskiej, opartej na sushi, surówkach (kaiso to moja ulubiona) i kilku słodkościach (ryżowe ciasteczka są przepyszne) – znajduje się w centrum handlowym Dundrum, już w granicach Dublina.
A co do IKEA, to jedna jedyna jest na północnej stronie Dublina, więc nie często tam bywam. Za to można wybrać produkt i kupić przez internet, z dostawą. Byłam tam 2 razy w zeszłym roku, za każdym razem, kiedy odwoziłam tatę na samolot, bo stamtąd na lotnisko jest żabi skok. No i skończyłam z siatą w obydwu przypadkach…;)
28 stycznia 2013 - 21:05
Smakowieta opowieść, bardzo lubię azjatyckie jedzenie, bardzo 🙂
28 stycznia 2013 - 21:14
he, he, a u mnie dzisiaj chińszczyzna:)
28 stycznia 2013 - 21:21
Nic nie rozumiem 🙁 Maki to kombinacja trzech różnych futo, ale co to jest futo nie wspominając o reszcie składników??? Kaczka kamu z sosem teryaki, ale z czego składa się teryaki??? Z tego wszystkiego tylko na tę „grozę” shiru mogłabym się zdecydować 😉 A chciałam Ci powiedzieć, że widziałam w Pałacu w Łazienkach obraz Manoykiego 🙂
28 stycznia 2013 - 22:07
Noti,
wspaniale, najpierw Manyoki Łazienki maja 22 obrazy Manyokiego, bo jego obrazy głównie były w galerii saskiej.
A pozostałe? kaczka pieczona, rozpływa się w ustach gotowana w małej ilości wody, z panierką tempura -rodzaj ciasta prawie jak naleśnikowe smażone w głębokim oleju, sos teryaki mozna kupić w sklepach z azjatycką żywnością, składu nie znam bo to gotowiec, groza shiru to pyszna zupa ja ją podostrzam i wtedy jest wspaniała rozgrzewająca z pierożkami a jest to bulion drobiowo warzywny, pycha, moge ją jeść trzy razy dziennie, niestety w sprawie maki futo maguro futo hirame futo nie wypowiem się, bo to jest sushi a ja jego nie robię, u nas ślubny jest fanem sushi a ja azjatyckiej kuchni więc moge dyskutować o innych potrawach ale jak chcesz to Andrzej Długowolski da przepis, i co?
j
28 stycznia 2013 - 22:08
Zośko,
by my na jednych falach pracujemy, pozdrawiam
j
28 stycznia 2013 - 22:09
Margo,
a kto nie lubi? jest smaczne szybko sie robi i łatwostrawne co najważniejsze, lekkie
pozdróki
j
28 stycznia 2013 - 22:11
Madzialeno,
no właśnie bo japońska kuchnia jest lekkostrawna i na wszelkiego rodzaju alergie znakomita, Japończycy mają najdłuższą średnąa życia w związku ze zdrowym odżywianiem, a IKEA, ja tam nie lubię chodzić, wielkie toto, wyplątać się nie można, dobrze że byliśmy rodzinnie było śmiechu co niemiara ale wory pełne
j
29 stycznia 2013 - 6:53
Smakowicie to wygląda Jadziu.
29 stycznia 2013 - 7:32
Żartowałam, ja się na to nie piszę, tylko tak się zastanawiałam nad znaczeniem słów 😉 Żaden przepis nic mi nie da, bo ja w życiu tych składników nie widziałam i u mnie na pewno ich nie dostanę, bo po pierwsze, skąd wziąć żywą rybę (!?)więc szkoda nawet myśleć. Jakby co, pójdę na gotowca do susharni 😉
29 stycznia 2013 - 8:57
Noti,
ale i tak cos tam umieszczę np zupę bo jest smaczna i prosta w robocie, a jak przyjedziesz do Warszawy zapraszam do Mokuso? umowa stoi?
j
29 stycznia 2013 - 8:58
Tereso
wygląda fajnie a jak smakuje!
j
29 stycznia 2013 - 10:30
Pan Andrzej napewno będzie wdzięczny za tak zyczliwą rekomendację :)) Oczywista oczywistośc, że chętnie skorzystam z przepisów /łatwych!!!/, które zechcesz podac. Pozdrawiam ciepło 🙂
29 stycznia 2013 - 18:35
Wszystkiego bym chętnie spróbowała, ale kaczka i tak the best- tak jak ty bym wybrała Jadziu. Kaczusia pyszniusia!
29 stycznia 2013 - 19:22
Pani Jadwigo, bardzo proszę o kontakt, mój mail: graf_ika@wp.pl
Moje wydawnictwo specjalizuje się w reprintach perełek antykwarycznych (wznowieniach), mam też sporo już książek kucharskich z kuchnią staropolską, to tak na marginesie, natomiast bardzo proszę o kontakt , bo zainteresował mnie artykuł z 2010 roku o tygodniku Nowa Wieś… zastanawiam się nad reaktywacją podobnego pisma… i potrzebowałabym kontaktu z byłym redaktorem Nowej Wsi…
pozdrawiam
Iwona Knechta
29 stycznia 2013 - 19:27
An-Ula
wybiore najłatwiejsze, już mam kilka wiec a cierpliwość proszę
j
29 stycznia 2013 - 19:29
Morelko
bo ta kaczka była rewelacyjna, rozpływała się w ustach smaczna i pięknie podana zdjecie nr 4
j
29 stycznia 2013 - 19:31
Pani Iwono
dziękuję zaraz napiszę oczywiście,
pozdrawiam
j
30 stycznia 2013 - 16:25
Znakomitości w tej kuchni!
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
30 stycznia 2013 - 18:49
Jolanto
rzeczywiście, smakowitości
pozdrawiam serdecznie
j
30 stycznia 2013 - 20:17
Brawo dla tego pana! Nie tylko umiejętności ale jeszcze do tego pasja i uprzejmość! Ja z wielkim szacunkiem podchodzę do prawdziwych artystów tej sztuki; szacunek wywodzi się nie tylko z podziwu dla ich umiejętności ale również ze strachu! Dwa razy miałam w restauracji przygody, raz we francuskiej, gdy poprosiłam o sół, kelner poszedł do kuchni, wrócił, ale w towarzystwie; Chef grzecznie zapytał, czy mam jakiś problem z jedzeniem. Powtarzam, zapytał grzecznie, nie bił! Długo musiałam się tłumaczyć dlaczego mi sól potrzebna. Zachwycony nie był. Drugi raz byłam w hotelowej restauracji, gdy amerykanin nie zjadł zupy, kelner zapytał czy mu nie smakuje i otrzymał odpowiedź, że zupa nie ma zupełnie smaku. Kelner wyszedł do kuchni i parę sekund potem usłyszałam wrzask i jakby rzucanie ze stu patelni. To był piękny widok, jak popatrzyłam na tego amerykanina i wraz z koleżanką ze śmiechu się popłakałyśmy!
30 stycznia 2013 - 21:24
Beata
ja tam doskonale rozumiem chefa kuchni bo jak gotujesz z lubością lubisz gotować i smak wydaje się być perfect to po takim stwierdzeniu zupa bez smaku może szefa trafić sto patelni, a swoja drogą dlaczego poprosiłąś o sól?
Mnie potrawy w Mokuso smakowały bardzo i my i córcia byliśmy tam po raz drugi ( a i ceny sa wiecej niż ok!)
j
31 stycznia 2013 - 16:46
Jadziu, sól to moja pasja!!!! Solę wszystko, wszędzie, nawet we francuskich restauracjach 🙂
8 lutego 2013 - 23:05
😛
9 lutego 2013 - 9:31
Norbert
😀