Zanim napiszę o poszukiwaniach kolejnego obrazu związanego z badmintonem a raczej le volant , o znamiennym tytule „Dziewczynka z rakietką i lotką” namalowanego przez francuskiego malarza Jean Baptiste Chardin, muszę choć trochę przybliżyć jego sylwetkę wszystkim tym, którzy lubią malarstwo tak jak ja.
Chardin urodził się w 1699 r. w Paryżu w rodzinie stolarza. Całe swoje życie mieszkał w stolicy Francji, z wyjątkiem dwóch wyjazdów; raz gdy pracował w roku 1729 w Wersalu, gdzie brał udział w przygotowaniu scenerii pokazów sztucznych ogni z okazji narodzin syna króla Ludwika XV, oraz drugi raz w roku 1731, gdy pracował w Fontainebleau, gdzie asystował przy odnawianiu włoskich fresków w galerii Franciszka I. Poza tymi dwoma wyjazdami mieszkał całe życie w dzielnicy Saint-Germain-des-Prés.
Ojciec i młodszy brat Chardina prowadzili rodzinny biznes; ich specjalnością były stoły bilardowe robione dla rodziny królewskiej.
Chardin studiował wraz z Pierre-Jacques Cazes’em, mało znanym artystą, który nauczył go malować.
Jean-Baptiste-Siméon Chardin był XVIII-wiecznym artystą. W tym czasie główna formą sztuki było rokoko, którego tematyka wiązała się z przyjemnościami i wesołością. Wiele obrazów przedstawiało eleganckie karnawały, erotyczną nagość i romantyczne schadzki. Realny świat był niemal nieobecny. Chardin, jako pierwszy w malarstwie francuskim zaprezentował nurt, który można było nazwać „mieszczańskim realizmem”, co spowodowało, że jego prace wyróżniały się spośród innych XVIII-wiecznych malowideł. Rzadko szukał tematu w świecie dworskiego życia, ucztach, miłostkach, plotkach, pałacach, czy arystokratycznym establishmencie. Prawie nigdy nie sięgnął do mitologii, czy też scen związanych z Historią Świętą.
Przez całe swoje długie życie przedstawiał z upodobaniem sceny rodzajowe z życia niższej klasy mieszczańskiej. Malował kobiety zajęte gospodarstwem domowym, pokazując je, nie wahał się przed okazaniem sympatii skrzętnym zapracowanym gosposiom. Dziewczęta i kobiety z jego obrazów nawet przy ciężkiej pracy są schludne, powiedziałabym nawet na swój sposób pociągające. Wiele lat po śmierci Chardina bracia Goncourt, charakteryzując jego sztukę, mieli napisać:
I czemuż kobieta ze stanu trzeciego nie miałaby na tych obrazach rozpoznać siebie samej? Malarz nie zapomina o najmniejszym szczególe jej stroju, ukazuje zakasane rękawy, fartuch, chustkę na ramionach, nożyczki przytroczone do pasa, chłopski złoty krzyżyk na szyi, pasiasta spódnicę, rakietę i lotkę do les volant (…) maluje ją w kuchni jak przygotowuje jarzynę na zupę, jak namydla i pierze bieliznę, jak powraca z targu niosąc w koszyku pieczeń na niedzielny obiad…
Jego martwe natury są zwyczajne, ogołocone, przedstawiają realny świat, który widział dookoła siebie, a nie rokokową fantazję.
Ten mistrz stanu trzeciego był mieszczaninem z urodzenia i ducha. Także jego tryb życia daleki był od arystokratycznej ekstrawagancji. Dwukrotnie żonaty, pierwszą żonę Marguerite Saintard pochował po czterech latach szczęśliwego małżeństwa. Po raz drugi ożenił się w 1744 r., będąc wdowcem z 13-letnim synem. Wybranką była Françoise-Marie Pouget. Z tą hożą i gospodarną mieszczańską córką przeżył 35 spokojnych lat. Ich dom był zasobny i gościnny.
Do scen rodzajowych Chardina pozowały mu zwykłe dziewczęta, na poły służące, na poły rezydentki wychowujące się w domu Chardinów.
Biografowie odnotowują dwie spośród nich – Agnès Roland (prawdopodobnie prowadziła mu gospodarstwo po śmierci pierwszej żony). Pozowała ona do obrazów: „Kobieta obierająca brukiew”, „Kobieta zmywająca rondle”, „Kobieta piorąca”, czy też „Kobieta z rakietką i lotką”, bardzo lubianego przez nas obrazu nazywanego „le volant”. Kopia tego obrazu wisi u nas w domu, choć została namalowana 250 lat po powstaniu oryginału. Pierwszy raz zobaczyłam kopię tego właśnie obrazu podczas jednego z ADM (Annual Delegates Meeting) czyli dorocznego spotkania –kongresu europejskiego badmintona. Wręczono go wtedy jednej z pań, o ile dobrze pamiętam, była to Rina de Beer, Holenderka, która kończyła swoją działalność w badmintonie europejskim. Ach, jakże mi się podobał ten mały obrazek, reprint! Byłam zachwycona i to tak bardzo, że postanowiłam odszukać oryginał, kupić katalog i oczywiście zamówić kopię obrazu. Ale o tym jak to było, jak długo trwały moje poszukiwania, jakie zdarzenia temu towarzyszyły, przeczytacie w następnym wpisie. Tutaj mogłam tylko podać kilka informacji o pięknym i bezcennym obrazie Jeana-Baptiste’a-Siméona Chardina (1699-1779) „Dziewczyna z rakietką i lotką” namalowanym w roku 1737, obrazie, który dla badmintona jest swoistym symbolem rozwoju wolanta, gry która służyła uciesze i zabawie na dworze króla Ludwika XIV zwanego Królem-Słońcem. Badmintona, naszej ulubionej gry na wiele lat przed tym, gdy została ona zaprezentowana w roku 1833 w Badminton House Gloucestershire.
Jadwiga Ślawska Szalewicz
Moje poszukiwania były bardzo długie…. Ale byłam uparta!
Dziewczynka z lotką obraz dla badmintona jest symbolem, symbolem gry le volant, która służyła uciesze i zabawie arystokracji na dworze króla Ludwika XIV zwanego Królem Słońce.
Będąc ponownie w Paryżu w roku 1993 odwiedziłam muzeum w Luwrze, gdzie znajduje się kilka obrazów Chardina. Miałam nadzieję, że być może tym razem uda mi się obejrzeć ten, który tak mocno związany jest z naszym sportem. Niestety Dziewczynki z lotką nie było. Prowokowała mnie swoją urodą, jednak unikała.
We wrześniu 1993 r. zaproponowano mi udział w konferencji – seminarium szkoleniowym „Sport for All”. Miałam wyjechać do Florencji. Zarezerwowałam bilet lotniczy do Rzymu i już cieszyłam się na kolejną możliwość spotkania Dziewczynki z lotką we florenckiej Galerii Uffizim zastanawiając się, czy życie niesie kolejną miłą niespodziankę, czy może rozczarowanie. Florencja, a wniej Galeria Uffizi znajdująca się niedaleko Piazza della Signoria… To jedno z najstarszych muzeów w Europie. W jej zbiorach są dzieła najwybitniejszych mistrzów.
Lecę dzień przed rozpoczęciem konferencji. Uroczyste otwarcie ma się odbyć następnego dnia o siedemnastej w Palazzo Vecchio, czyli Starym Pałacu, dawnej siedzibie rady miejskiej we Florencji przy Piazza della Signoria.
Rzym, lotnisko Fiumicino, przesiadka na pociąg i jestem we Florencji. Organizatorzy czekają, wiozą mnie do hotelu. Hotel della Signoria znajduje się w centrum miasta. Mam wolne popołudnie. Idę na spacer, przysiadam w tawernie, aby zjeść prawdziwe spaghetti, sałatę, pomidory, popijam toskańskie wino. Mam ze sobą mapę Florencji i staram się zorientować, gdzie jest Galeria Uffici. Okazuje się, że tylko trzysta metrów dalej , to pięciominutowy spacer. Siedzę i ustalam, co będę robić w następnych dniach. Chcę uczestniczyć w konferencji ale też zobaczyć jak najwięcej, jak to wszystko pogodzić? Zacznę już jutro o szóstej rano, tak doradziła mi pani w recepcji hotelu. Co prawda muzeum otwierają o godzinie dziewiątej, ale bilet muszę kupić, szósta to odpowiednia godzina aby stanąć w długiej kolejce. Uzbrojona w bilet i plan sal oraz wiszących obrazów, zajęłam się zwiedzaniem.
Chodzę i chłonę atmosferę, zaciekawiają mnie wieńce wiszące na parkanie okalającym Galerię??? Ki diabeł? Co do licha? Przecież to wieńce żałobne! Dlaczego wiszą tutaj??? W końcu wchodzę. Mam plan drugiego piętra, kupiłam przewodnik, docieram tam gdzie chciałam, do Sali nr 44, ale co to? Przede mną stoi strażnik, carabiniere!
Nie chce mnie wpuścić! Tłumaczę strażnikowi, ze muszę, a on całkiem niewzruszony mówi do mnie, ze nie, nie można. W końcu na moje pytanie : Per que, odpowiada
– Bombi, banditi, buum!
Patrzę, nic nie rozumiejąc, jakie bomby, jacy bandyci, jakie bum? A mój obraz? A moja dziewczynka?
W końcu przychodzi ktoś z obsługi piętra i zaczyna mi tłumaczyć po angielsku: Droga pani, w maju 1993 r. samochód pułapka zostawiony przy Via del Georgofili eksplodował wybuch spowodował uszkodzenie części pałacu, pięć osób zginęło, dlatego sale 43,44, i 45, są zamknięte. Naj poważniejszych zniszczeń doznał Pokój Niobe , tylko częściowo dało się go odrestaurować, ponieważ freski zostały nieodwracalnie uszkodzone. Sprawców eksplozji nie udało się wykryć, ale podejrzewano o nią mafię. Obecnie trwa remont.
Przytomnieję, pytam o stan obrazu Chardina. Jest mocno zakurzony, konieczna jest renowacja. Czyszczenie i uzupełnienie drobnych uszkodzeń. Za kilka miesięcy będzie prawie nowy. Za kilka miesięcy!
Minęły kolejne trzy lata. Jestem w Paryżu na Kongresie 100-lecia sportu. Oczywiście zaplanowałam zwiedzanie Luwru. Być może moja Dziewczynka z lotka wróciła z Galerii Uffizi już na swoje miejsce do Luwru i wisi tu teraz? Przecież była tylko wypożyczona na wystawę we Florencji. Przeszłam Luwr trzykrotnie, ale na próżno – obrazu nie było!
Kilka lat temu czytając blog „Caramba” prowadzony przez Anię Turowicz, niespodziewanie trafiłam na informację. Anna, mieszkająca w Hiszpanii, w Albacete, planowała wyjazd z rodziną do Madrytu na wystawę Chardina, którego wszystkie (również, te które były w prywatnych zbiorach zostały wypożyczone) i miały być prezentowane od 1 marca do 19 maja 2011r. w Muzeum Prado! Serce zabiło i zakłuło, znowu Dziewczynka z lotką, ekspozycja w Prado, ale ja nie mogę tam być! Niestety! Opiekuję się ciężko chorym ojcem, którego stan zdrowia jest silnie związany z przeżyciami po śmierci mamy (11 maja 2011 r), jego żony z którą przeżyli razem 67 lat! W żaden sposób nie mogę opuścić „mojego staruszka”, nawet dla Dziewczynki z lotką.
Anna była tak miła, ze na moja prośbę kupiła mi katalog wystawy Chardina i przesłała mi pocztą. Mam w końcu swoją Dziewczynkę z lotką przynajmniej w książce! Tym razem na chwilę zapomniałam o poszukiwaniach tego jednego z najlepszych obrazów o tematyce le volant . No cóż, pewnie kiedyś niespodziewanie spotkamy się twarzą w twarz…. Zobaczymy!
Od tamtej pory minęło już dwanaście lat!
]]>Zarząd przegłosował pierwsze decyzje, o których napisałam poniżej:
Radosław Piesiewicz – Prezes PKOl
Maja Włoszczowska – Członek MKOl
Tomasz Chamera – Wiceprezes
Waldemar Gospodarek – Wiceprezes
Marian Kmita – Wiceprezes
Adam Konopka – Wiceprezes
Adam Korol – Wiceprezes
Mieczysław Nowicki – Wiceprezes
Dariusz Olszewski – Wiceprezes
Henryk Olszewski – Wiceprezes
Tomasz Poręba – Wiceprezes
Andrzej Supron – Wiceprezes
Grzegorz Kotowicz – Skarbnik
Leszek Blanik – Członek Prezydium
Rafał Grotowski – Członek Prezydium
Otylia Jędrzejczak – Członek Prezydium
Cezary Kulesza – Członek Prezydium
Paweł Szabelewski – Członek Prezydium
Rafał Tataruch – Członek Prezydium
Nowym Sekretarzem Generalnym Polskiego Komitetu Olimpijskiego został Marek Pałus.
Honorowy Prezes PKOl Andrzej Kraśnicki będzie pełnił funkcję Prezesa Polskiej Fundacji Olimpijskiej.
Członkami Zarządu zostali wybrani:
Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego
RADOSŁAW PIESIEWICZ
Członkowie Zarządu PKOl z ramienia MKOl
MAJA WŁOSZCZOWSKA
Członkowie Zarządu PKOl z listy Polskich Związków Sportowych dyscyplin olimpijskich
GRZEGORZ BACHAŃSKI – Polski Związek Koszykówki
ANNA BAJAN – Polski Związek Pięcioboju Nowoczesnego
JÓZEF BAŚCIUK – Polski Związek Łuczniczy
LESZEK BLANIK – Polski Związek Gimnastyczny
TOMASZ CHAMERA – Polski Związek Żeglarski
ARTUR CHMIELARZ – Polski Związek Taekwondo Olimpijskiego
ANTONI CZYŻYK – Polski Związek Sportu Tanecznego
RADOSŁAW FRAŃCZAK – Polski Związek Golfa
WALDEMAR GOSPODAREK – Polski Związek Podnoszenia Ciężarów
RAFAŁ GROTOWSKI – Polski Związek Hokeja na Trawie
ADAM GÓRECKI – Polski Związek Biathlonu
ZDZISŁAW INGIELEWICZ – Polski Związek Sportów Saneczkowych
OTYLIA JĘDRZEJCZAK – Polski Związek Pływacki
MARIAN KMITA – Polski Związek Piłki Siatkowej
ADAM KONOPKA – Polski Związek Szermierczy
ADAM KOROL – Polski Związek Towarzystw Wioślarskich
GRZEGORZ KOTOWICZ – Polski Związek Kajakowy
CEZARY KULESZA – Polski Związek Piłki Nożnej
TOMASZ KWIECIEŃ – Polski Związek Strzelectwa Sportowego
RAFAŁ MAKOWSKI – Polski Związek Kolarski
ADAM MAŁYSZ – Polski Związek Narciarski
MIROSŁAW MINKINA – Polski Związek Hokeja na Lodzie
RYSZARD NIEDŹWIEDZKI – Polski Związek Zapaśniczy
GRZEGORZ NOWACZEK – Polski Związek Bokserski
DARIUSZ OLSZEWSKI – Polski Związek Rugby
HENRYK OLSZEWSKI – Polski Związek Lekkiej Atletyki
BARTOSZ PISAREK – Polski Związek Sportów Wrotkarskich
TOMASZ PORĘBA – Polski Związek Badmintona
PIOTR PUSTELNIK – Polski Związek Alpinizmu
JAN SADOWSKI – Polski Związek Surfingu
MACIEJ SOKOŁOWSKI – Polski Związek Curlingu
HENRYK SZCZEPAŃSKI – Związek Piłki Ręcznej w Polsce
DARIUSZ SZUMACHER – Polski Związek Tenisa Stołowego
FILIP SZOŁOWSKI – Polski Związek Triathlonu
OSKAR SZRAJER – Polski Związek Jeździecki
JACEK TASCHER – Polski Związek Łyżwiarstwa Figurowego
RAFAŁ TATARUCH – Polski Związek Łyżwiarstwa Szybkiego
SZCZEPAN MAREK WIŚNIOWSKI – Polski Związek Bobslei i Skeletonu
JACEK ZAWADKA – Polski Związek Judo
Członkowie Zarządu PKOl – z listy Towarzystwa Olimpijczyków Polskich
KAJETAN BRONIEWSKI
ZBIGNIEW BRÓDKA
JERZY GARPIEL
TOMASZ KUCHARSKI
TOMASZ MAJEWSKI
RENATA MAUER–RÓŻAŃSKA
TADEUSZ MYTNIK
MIECZYSŁAW NOWICKI
JANUSZ GERARD PECIAK
TERESA SUKNIEWICZ-KLEIBER
ANDRZEJ SUPRON
STANISŁAWA WĄCHAŁA
Członkowie Zarządu PKOl – zgłoszeni przez Komisję Zawodniczą PKOl
AGNIESZKA KOBUS-ZAWOJSKA
Członkowie Zarządu PKOl – zgłoszeni przez członków olimpijskich
LESZEK CICHOCKI
ZENON DAGIEL
MAREK KRAJEWSKI
KS. EDWARD PLEŃ
PAWEŁ SZABELEWSKI
BOGUSŁAW WITKOWSKI
Komisja Rewizyjna PKOL
ROBERT PAPIS
TOMASZ ROSSET
ARKADIUSZ SOBIERAJ
TADEUSZ TOMASZEWSKI
ROBERT ŻOŁNIEROWICZ
]]>Dzień po dniu poznawałyśmy się coraz lepiej, i wcale nam nie przeszkadzał fakt, że tylko wirtualnie. Już znałyśmy swoje głosy, rozmowy telefoniczne dawały możliwość wymiany zdań na tematy rodziny, dzieci i wnuków, a także naszych pasji. Okazało się, że Ela lubi ogród i spędza w nim mnóstwo czasu dbając o swoje kwiaty, zaś Włodek hoduje warzywa, których jest coraz więcej i więcej. Oczywiście wszystkie dobroci są przetwarzane stanowiąc zapasy na zimę.
Jednak myliłby się ten, kto pomyślał, że fajnie mieć tyle wolnego czasu na pracę w ogrodzie, i pitraszenie w kuchni. Nie, nie i jeszcze raz nie. Z naszych rozmów powstał kolorowy i wielce urozmaicony obraz mojej nowej kuzynki.
Urodzona w Lipowym Polu w województwie Świętokrzyskim, ukończyła WSP w Kielcach, jest absolwentką pedagogiki opiekuńczo wychowawczej. Pracowała w szkole.
Poezją interesowała się od dziecka. Pisze wiersze, fraszki, limeryki, bajki dla dzieci i dorosłych. Rzeźbi w drewnie, interesuje ją kultura ludowa, zbiera regionalne pamiątki, które eksponuje w stworzonym przez siebie, małym muzeum- „Spichlerzu regionalnym”.
Jako poetka debiutowała w nauczycielskim almanachu „Świat i my”(1987), a jako fraszko pisarka w „Magazynie Słowa Ludu” (1989). Wydala sześć wierszowanych bajek dla dzieci „Bajki z przysłowiami” (1995)tomik poezji w 2005, zbiór fraszek i aforyzmów i wierszy satyrycznych. Nie wymieniam wszystkich wydanych pozycji gdyż jest ich bardzo dużo, podałam przykłady abyście choć trochę mieli wyobrażenie o Eli. Kolejne tomiki poezji wydane zostały w 2009, 2012, 2015, zaś w 2020 wydana została książka „Ścieżkami wspomnień”.
Pod jej redakcją powstawał almanach twórców stowarzyszonych w Grupie Literackiej „Wiklina” jak również kilka tomików poezji członków „Wikliny”. Jej utwory znajdują się w ponad czterdziestu antologiach w tym ogólnopolskich i międzynarodowych, almanachach, pracach zbiorowych i wydawnictwach pokonkursowych, a ostatnio również publikuje w internetowych grupach poetyckich. Jest laureatką wielu konkursów poetyckich i satyrycznych. Dużym powodzeniem wśród miłośników poezji cieszy się „Kawiarnia Literacka”, której jest pomysłodawczynią i współprowadzącą.
Ela jest animatorką działań kulturotwórczych w Gminie Skarżysko Kamienna, gdzie mieszka. Często jest jurorką w szkolnych konkursach literackich i recytatorskich.
W „Spichlerzu Regionalnym” prowadzi lekcje muzealne i spotkania z poezją dla dzieci i młodzieży.
Za swoją działalność kulturalną otrzymała nagrodę POWIATOWE DĘBY, przyznaną przez Starostwo powiatowe w Skarżysku Kamienna. Jest członkinią Stowarzyszenia Autorów Polskich II Oddziału Warszawa.
W spisie jej prac opublikowanych w rożnych wydawnictwach jest pięćdziesiąt dziewięć pozycji oraz spis prac redakcyjnych a także pozycje gdzie pisała słowo wstępne. Bogaty dorobek literacki.
Ale to nie wszystko Nasza Ela maluje i to jak! Jedną z jej prac pokażę na blogu. Jak widzicie jedna Ela wystarczyłaby na obdzielenie kilku osób swoim talentem i tak mieliby ogromny dorobek literacki i zasługi w działalności na rzecz kultury.
I sama Pani Ela Jach napisała do mnie z sugestią, że jesteśmy rodziną!!! Kto z was odpowiedziałby na tę sugestię przecząco? Ja nie, oczywiście nic nie wiedziałam o działalności i twórczości Eli, no nic to raczej kłamstwo, szybciutko bowiem zapoznałam się z jej życiorysem i profilem na FB. Zobaczyłam w niej osobę z pasją, osobę wielowymiarową, która pracuje dla swojej gminy, krzewiąc kulturę w dobrym tego słowa znaczeniu. Poetka, fraszko pisarka, twórca przez duże T.
Ucieszyłam się i złożyłam gratulacje. Mamy wspólne pasje ja kulturę fizyczną, ogród i pisanie bloga, Ona działacz kultury twórca i świetny organizator kulturalny, o czym miałam się przekonać już w październiku. Wtedy właśnie poznałyśmy się z Elą Jach. Przyjechała do Warszawy na spotkanie w Domu Literatury, takiej szansy nie mogłam przepuścić, wykorzystałyśmy ją, ale o naszym spotkaniu w realu napiszę w następnym poście.
Wasza Jadwiga
cdn
]]>Wujek już nie żył, a tu ktoś mi przypomina tamte dawne czasy. Nastawiona bardzo podejrzliwie, zaczęłam korespondować z panią Elą aby zdobyć więcej i więcej informacji. Krótko mówiąc po wymianie iluś postów, doszłam do wniosku, ze Ela jest prawdziwa, a nawet najprawdziwsza z krwi i kości pani, która jest żoną mojego stryjecznego brata Włodka! Ustalanie naszego pokrewieństwa i kontaktów zajęło nam trochę czasu, ale w końcu okazało się, że mój młodszy brat Zbyszek był zaprzyjaźniony z Włodkiem, który przyjeżdżał dość często do Warszawy i wtedy we dwóch odwiedzali a to bazar w Hali Mirowskiej, a to Ogród Saski, albo inne fajne miejsca im tylko znane. Ja od jakiegoś czasu nie mieszkałam w centrum, wyprowadziłam się na Sadybę i straciłam kontakt z wujkiem Teofilem a także z Włodkiem. Nie odprowadzałam już naszego wujka na Dworzec Główny, gdzie na bocznym torze stała jego piękna lokomotywa, cała czarna z wielkimi złoto-czerwonymi kołami buchająca parą i ogłuszająca nas gwizdem. Wtedy to był obowiązkowy spacer rodzinny najczęściej z mamą, wujkiem Zbyszkiem oraz ze mną bo myśmy te lokomotywę traktowali jak członka rodziny odwiedzającego nas co jakiś czas. Tamte czasy minęły, ja już pracowałam, wyszłam za mąż urodziłam córkę, i nie w głowie były mi jakiekolwiek lokomotywy nawet te rodzinne. Teraz musiałam wywiązywać się należycie z moich własnych rodzinnych obowiązków, a także studiów na Akademii Wychowania Fizycznego Józefa Piłsudskiego. Czasu na inne przyjemności zostawało mi niewiele. Napisałam o tamtych czasach kilka zdań, aby wyjaśnić brak kontaktów z bliska rodziną ze Skarżyska Kamiennej. Po wymianie różnych ciekawych informacji, ustaleniu rodzinnych koneksji, kto jest kim z kim jest skoligacony przyszedł czas na szereg rozmów telefonicznych aby pozyskać więcej ciekawych wiadomości. Na rozmowach, wymianie zdjęć, opowiadanych historiach minął nam prawie miesiąc. Już nie mówiłyśmy do siebie pani i pan, nawiązałyśmy familiarne stosunki, tym bardziej, ze w archiwach rodzinnych zarówno Eli jak i moim znalazłyśmy same zdjęcia, a ja opowiadałam kto jest kim i skąd.
W jednej z rozmów wpadłam na diabelski pomysł aby porozmawiać o naszych kuzynach z mężem, który jest amatorem genealogiem, w jaki sposób mogłabym znaleźć odpowiedzi na wciąż istniejące pytania, które obydwie mamy. W ten sposób mąż podsunął mi pomysł rozpoczęcia poszukiwań w zbiorze geneteka.pl (taki zestaw słów genealogia + teka), który został utworzony chyba w 2006 r przez Polskie Towarzystwo Genealogiczne, które jest właścicielem tej platformy cyfrowej. O PTG i genetece nie będę tutaj pisała, znajdę inną okazję, bo historia powstania jest długa i piękna. Mówiąc krótko jest ona bardzo przydatna i w swoich zasobach posiada około kilkunastu milionów danych o urodzeniach, małżeństwach i zgonach w poszczególnych województwach, podzielonych na miasta miasteczka, wsie, gminy a także poszczególne parafie. Klikając na link geneteka.pl mamy bezpłatny dostęp do podstawowych danych naszych przodków.
Mając osobistego przewodnika po genealogii postanowiłam wykorzystać okazję i zając się poszukiwaniami korzeni rodzinnych zarówno ze strony koneksji po mieczu jak i po kądzieli. Aktualnie już czwarty miesiąc siedzę zakopana w papierach, ale nie sama, Ela i jej mąż mi pomagają, namówiłam jeszcze moja kuzynkę Halinkę a także naszą wspólna kuzynkę Ewę abyśmy wspólnie wyszukiwali nie tylko dokumenty, ale również pozyskiwali jak najwięcej danych o miejscach urodzeń, o zawodach jakie nasi przodkowie wykonywali, czym się trudnili, gdzie mieszkali, szukamy tego co nie jest zabronione przez RODO. Mamy już opisane usystematyzowane co najmniej cztery lub pięć rodzin, które wchodzą w główne drzewo genealogiczne. Praca jest niezwykle absorbująca ale też bardzo ciekawa. Aby móc włączyć kolejną rodzinę ( składającą się z kilkudziesięciu osób) trzeba analizować dane z geneteki, kojarzyć, cierpliwie wpisywać, mając na uwadze cały czas kogo szukamy jakiego protoplasty, kim byli jego rodzice, siostry i bracia, abyśmy nie poszli fałszywym tropem i omyłkowo nie przypisali obcych osób, które z nasza rodziną nie maja nic wspólnego.
Ciekawa praca, mozolna, ale wolę ją od ciągłego wsłuchiwania się o walkach na froncie Rosja –Ukraina, o wielu nie do uwierzenia sytuacjach, o setkach niepotrzebnie zabitych osób, o zabijaniu, zabijaniu, zabijaniu młodych ludzi zarówno po jednej jak i po drugiej stronie, w imię chorych ambicji ludzi trzymających władzę. Ile dobrego można było zrobić za pieniądze przeznaczane na wojnę, oczywiście doskonale rozumiem po co i dlaczego, ale my Polacy przeżyliśmy swoje, i nie chcemy więcej wojny, za to jestem ogromnie dumna z nas wszystkich, że w tak trudnej sytuacji narodu ukraińskiego, potrafiliśmy otworzyć swoje serca, domy i dobrowolnie pomagać uciekinierom z Ukrainy!
W naszej okolicy nie ma rodziny, która nie pomagałaby kobietom i dzieciom, staramy się wspierać, nie tylko finansowo, choć to jest ważne, jesteśmy wdzięczni armii ukraińskiej, że walczy, bo walczy nie tylko dla siebie, walczy również za nas.
A dalszych losach Eli, Włodka, Haliny, Ewy i moich poszukiwaniach będzie w następnym poście
Wasza Jadwiga
Cdn.
]]>Celem konkursu jest popularyzacja sportu kobiet, wzmocnienie ich pozycji w sporcie oraz promowanie wybitnych indywidualności trenerskich. Oprócz kategorii głównej konkursu TRENERKA ROKU za osiągnięcia w pracy trenerskiej za rok poprzedni, wręczane są nagrody w kategorii TRENER ROKU, dla Trenerki bądź Trenera za całokształt pracy oraz Nagroda za promowanie sportu kobiet w mediach, pracach naukowych, podczas wydarzeń sportowych i innych.
W Polskim Komitecie Olimpijskim wręczone zostały nagrody XIX edycji konkursu „Trenerka Roku 2019”.
Nagrodę Główną i tytuł TRENERKI ROKU 2019 otrzymała Malwina Wojtulewicz- Sobierajska lekka atletyka rzut młotem
Malwina Wojtulewicz-Sobierajska jako jedna z trzech trenerek w całej 19-letniej historii konkursu została zwyciężczynią po raz drugi. Poprzednio nagrodę główną otrzymala w 2016 roku, podczas XV edycji konkurs, kiedy doceniono jej trenerską opiekę nad Wojciechem Nowickim – brązowym medalista w rzucie młotem podczas Mistrzostw Świata w Pekinie w 2015 r. oraz późniejszym brązowym medalistą Igrzysk Olimpijskich Rio de Janeiro 2016. Historia lubi się powtarzać. Jej zawodnik podczas ubiegłorocznych MŚ w Doha ponownie zdobył brązowy medal. Do sukcesu Wojciecha Nowickiego, z którym Malwina Wojtulewicz-Sobierajska pracuje od 2013 roku, jej podopieczna od 2016 roku Joanna Fiodorow- dołożyła w stolicy Kataru medal srebrny i jednocześnie rekord życiowy 76,35 m. Po tej imprezie Malwina Wojtulewicz-Sobierajska powiedziała, że jest spełniona trenerką.
TRENEREM ROKU 2019 za osiągnięcia w pracy trenerskiej z zawodniczkami został JAKUB URBAN wioślarstwo
W 2019 roku prowadzona przez trenera Jakuba Urbana osada czwórki podwójnej kobiet (Agnieszka Kobus-Zawojska, Marta Wieliczko, Marta Springwald. Katarzyna Zillmann) zdobyła srebrny medal Mistrzostw Świata Seniorów, a czwórka bez sterniczki kobiet zajęła w tych zawodach IV miejsce. Natomiast w Mistrzostwach Europy Seniorów 2019 czwórka bez sterniczki kobiet zdobyła brązowy medal (Joanna Dittmann, Monika Chabel, Olga Michalkiewicz, Maria Wierzbowska) a czwórka podwójna kobiet zajęła IV miejsce.
NAGRODĄ DLA TRENERKI ZA CAŁOKSZTAŁT PRACY uhonorowano EULALIĘ ROLIŃSKĄ strzelectwo sportowe
Kariera Eulalii Rolińskiej jest dowodem na to, ze znakomity zawodnik może zostać także wspaniałym trenerem. Przed rozpoczęciem pracy trenerki wielokrotnie , z sukcesami reprezentowała nasz kraj w konkurencjach strzeleckich na imprezach rangi Mistrzostw Świata i Europy. Była pierwszą polską olimpijką w tej dyscyplinie Igrzyska Olimpijskie Meksyk 1968. Prowadzeni przez Eulalię Rolińską reprezentanci i reprezentantki zajmują miejsca na podium najważniejszych zawodów- np. Tomasz Bartnik Indywidualny Mistrz Świata i zdobywca czterech medali Mistrzostw Świata i Mistrzostw Europy.
NAGRODĘ GŁÓWNĄ ZA PROMOWANIE SPORTU KOBIET W MEDIACH< PRACACH NAUKOWYCH, podczas wydarzeń sportowych i innych otrzymała
JADWIGA ŚLAWSKA-SZALEWICZ
Jadwiga Ślawska Szalewicz – to liderka i menadżer sportu, absolwentka Akademii Wychowania Fizycznego Józefa Piłsudskiego w Warszawie trener II klasy w judo, Certyfikat z Marketingu zdobyła kończąc kursy na Uniwersytecie Kingston upon Hall w Anglii w roku 1994. Sekretarz Generalny Polskiego Związku Szermierczego w latach 1973-1977, sekretarz generalny Polskiego Związku Badmintona 1977-1991, pierwsza kobieta wybrana na stanowisko prezesa polskiego związku sportowego, która tę funkcje nieprzerwanie pełniła w latach 1991-2005. Współzałożycielka Polskiego Związku Badmintona w roku 1977. W latach 1986 – 2007 członek Komisji Rozwoju Europejskiej Unii Badmintona, a następnie Dyrektor Marketingu, Dyrektor Rozwoju BEC i w końcu pierwsza kobieta wiceprezes Badminton Europe Confederation wybrana na to stanowisko w 2004 -2007. Honorowy Prezes Polskiego Związku Badmintona.
Od 2019 r. do chwili obecnej stała członkini Komisji Historycznej BEC a także Badminton World Federation World Badminton Heritage Group.
Pracując dla polskiego sportu organizowała wielkie imprezy sportowe Turniej o Szablę Wołodyjowskiego, Mistrzostwa Świata Juniorów w Szermierce Poznań 1976 ), a następnie największe imprezy badmintonowe Międzynarodowe Mistrzostwa Polski, Mistrzostwa Europy 1985, 1987, 2001 oraz Badminton POLISH OPEN w latach 1992-2004, które były sponsorowane przez Firmy Towarzystwo Ubezpieczeń i Reasekuracji HEROS (zmienione na COMPENSA), Towarzystwo Ubezpieczeń WARTA, Polskie Linie Lotnicze LOT, Fabrykę Samochodów Osobowych FSO Warszawa, Zakłady Przetwórstwa Owocowo Warzywnego HORTEX, Lech Browary Wielkopolskie, Firmę E.WEDEL, TYSKIE Browar w Sierpcu, Level firma sportowa, TRONEX, Carlton Firma Sportowa, VICTOR Firma Sportowa, HUMMEL Firma Sportowa, oraz przez sześć kolejnych lat Fińską Firmę Telekomunikacyjną NOKIA Poland. Autorka kilkunastu książek szkoleniowych, od 2009 r do chwili obecnej prowadzi bloga www.okiemjadwigi.pl jest autorką książki MOJE PODRÓŻE z LOTKĄ wydaną w 2019 r. przez Wydawnictwo EDIPRESSE.
W 2019 roku Kapituła Konkursu oprócz nagrody głównej, zdecydowała przyznać dwa wyróżnienia:
– pierwsze otrzymała Dagmara Gerasimiuk
– drugie Hanna Fidusiewicz
Dagmara Gierasimiuk asystentka w Zakładzie Teorii Sportu Akademii Wychowania Fizycznego im. Jerzego Kukuczki. Trenerka I klasy w biathlonie, sędzia międzynarodowy. W latach 2006-2014 była sekretarzem generalnym Polskiego Związku Biathlonu, następnie przez sześć lat pełniła funkcje prezesa. W 2018 r. została wybrana do Zarzadu Międzynarodowej Federacji Biathlonu, pełni tam funkcje dyrektora ds. rozwoju dyscypliny oraz odpowiada za kwestie równości płci.
Hanna Fidusiewicz- instruktor rekreacji ruchowej fitness-gimnastyka, trenerka II klasy w gimnastyce sportowej. założycielka pierwszego klubu fitness w Polsce. Wprowadziła treningowe programy uzupełniające wielu dyscyplin sportowych w tym olimpijskich. Prezes pierwszego Stowarzyszenia Aerobiku i Fitness w Polsce. Organizatorka pierwszych Mistrzostw Polski w Aerobiku Sportowym. Autorka programu telewizyjnego Akademia Zdrowia emitowanego przez cztery lata na antenie Telewizji Polskiej.
]]>Komisja Sportu Kobiet działająca w ramach Polskiego Komitetu Olimpijskiego 2019 r. obchodziła 20-lecie swojej działalności.
Celem działania Komisji jest wspieranie inicjatyw, które maja za zadanie wspieranie roli kobiety w sporcie, promowanie międzynarodowego porozumienia i współpracy w zakresie sportu olimpijskiego kobiet oraz osiągnięć reprezentantek Polski w rywalizacji na najważniejszym imprezach sportowych organizowanych na świecie.
Międzynarodowy Komitet Olimpijski dąży do wyrównania na igrzyskach olimpijskich letnich i zimowych ilości nie tylko konkurencji kobiet i mężczyzn lecz także zawodniczek i zawodników w imprezach międzynarodowych organizowanych na całym świecie.
W 1900 roku udział kobiet w igrzyskach w Paryżu wynosił2,2 % zaś w Tokio 2020+1 planowany jest na poziomie 48,8%.
W ostatnich czterech letnich i zimowych igrzyskach olimpijskich na zdobyte ogółem 59 medali, 30 zdobyły kobiety.
2019 r. jest szczególny również z tego powodu, że Jubileusze będą celebrowane już bez Wielkiej Damy Polskiego Sportu Ireny Szewińskiej , która z działalnością na rzecz wzmocnienia pozycji kobiet w sportowych strukturach związana była najbardziej. Pani Irena doskonale rozumiała , że bez kobiet humanistyczne wartości i przesłanie sportu będą niepełne.
Laureatów poszczególnych edycji konkursu „Trenerka roku „łączy zawsze profesjonalizm, ambicja i odwaga. Obserwując sukcesu zawodników i ich prace w relacji trenerka zawodnik rozumiemy, że mamy do czynienia z przykładem wypracowanej latami formy, które spełniają i kryteria podstawowe w pracy: mistrzostwo w zawodzie, szczerość, życzliwość, wyrozumiałość, inteligencja, efektywna komunikacja. Cieszymy się, że laureaci i ich podopieczne to pokolenie młodych i silnych kobiet, z duma reprezentujące nasz kraj na różnych arenach sportowych, tym samym przyczyniając się do popularyzowania dyscyplin sportowych.
W 2018 r. nagroda w kategorii promowanie sportu kobiet przypadła pani dr Marii Rotkiewicz, fantastycznej osobie, która promowała nie tylko obecne gwiazdy sportu, ale nigdy nie zapominała o sportowych bohaterkach z przeszłości. To właśnie Pani Maria przez lata cierpliwie badała ich losy, a my możemy stwierdzić, że na sportowej drodze zaszłyśmy już daleko, osiągając przy tym wiele założonych celów. Do jej ulubionych tematów należą biografie kobiet nieprzeciętnych jak np. Halina Konopacka. Ukoronowaniem tych zainteresowań i wieloletnich poszukiwań była opatrzona ponad 170 archiwalnymi fotografiami książka „Z radości życia. Halina Konopacka” (BOSZ Olszanica, PKOL Warszawa 2018). Dostrzeganie wartości sportowania kobiet w przeszłości i aktualnie, dociekliwość badawcza i rzetelność w prezentowaniu faktów historycznych stanowi o wyjątkowym znaczeniu prac autorstwa dr Marii Rotkiewicz.
Laureatką konkursu w kategorii Trenerka roku 2018 została Urszula Kamińska trenerka short tracku, absolwentka AWF Kraków (2003), pierwszy trener reprezentacji Polski w short tracku (wraz z Francuzem Gregorym Durandem), jest „matką” sukcesów podopiecznej Natalii Maliszewskiej utalentowanej łyżwiarki olimpijki z PyeongChang (2018)
Laureatem konkursu w kategorii Trener pracujący z Kobietami za osiągniecia w 2018 r. został Aleksander Matusiński absolwent AWF Katowice(2002), trener klasy mistrzowskiej PZLA, pracownik dydaktyczny AWF Katowice, wychowawca Aniołków Matusińskiego lekkoatletycznej sztafety 4 x 400m która w składzie Małgorzata Hołub-Kowalik,Iga Baumgart-Witan, Patrycja Wyciszkiewicz, Justyna święty Ersetic w pięknym stylu zdobyły złoty medal na Mistrzostwach Europy w Berlinie(sierpień 2018). Laureat konkursu jest nie tylko dobrym trenerem ale także psychologiem, potrafiący współpracować z zawodniczkami o różnych charakterach i temperamentach.
Laureatem nagrody w kategorii Trenera za całokształt pracy z kobietami został Robert Piotr Radwański absolwent AWF Kraków (1985), ojciec Agnieszki Radwańskiej (1989) i Urszuli Radwańskiej (1990) a także pierwszy ich trener w tenisie. Wprowadził córki na światowe areny tenisowe i będąc ich ojcem przez ponad 15 lat pracował jako trener i menedżer.
Agnieszka Radwańska – triumfowała w dwudziestu turniejach WTA, jej siostra Urszula Radwańska jest zdobywczynią juniorskiego Małego Szlema w grze podwójnej w 2007r. French Open, Wimbledon i US Open, triumfatorka juniorskiego Wimbledonu 2007 w grze pojedynczej oraz juniorskiego Australian Open 2007 w grze podwójnej.
]]>W dniu 1 września 1939 r. Niemcy zaatakowały Polskę od zachodu, zaś 17.09.1939 r.od wschodu Sowieci. Na wschodnie tereny Rzeczypospolitej Polskiej wkroczyła Armia Czerwona realizując ustalenia zawarte w tajnym protokole paktu Ribbentrop-Mołotow, łamiąc polsko-sowiecki pakt o nieagresji.
Skutkiem działań sowieckich była masowa wywózka ludzi z tamtych terenów najczęściej na Syberię, Kazachstan.
Tadeusz Lachman ojciec Ryszarda został aresztowany (pracował w policji) i wywieziony do Murmańska,. Matka Michalina wraz z synem ciotką i swoją matką zostały wywiezione transportem do Kazachstanu. Tam były przez całą wojnę, do Polski powróciły jednym z pierwszych transportów repatriacyjnych. Trudniej było z ojcem, -uciekł z Murmańska i zgłosił się do armii Gen. Andersa, z którą przeszedł cały szlak bojowy. Zdemobilizowany w Londynie, po wojnie natychmiast powrócił do Polski do rodziny mieszkającej w Miechowie.
Szkołę podstawową i liceum Ryszard ukończył w Miechowie. Uwielbiał matematykę i fizykę, rozwiązywanie wszelkich zadań było jego pasją. Z łatwością dostał się na Politechnikę Krakowską – Wydział Samochodów i Ciągników. Po studiach dostał nakaz pracy w Zakładach Mechanicznych „Ursus” koło Warszawy. Tam też zamieszkał. Był niespokojnym duchem, w ramach relaksu zgłosił się do pracy społecznej do sekcji badmintona TKKF w ZM Ursus w Ursusie, która bardzo prężnie działała. Największe sukcesy odnosili w niej małżonkowie Zdzisława i Kazimierz Prędcy oraz ich syn Jacek.
Ryszarda poznałam podczas pierwszego Krajowego Zjazdu Delegatów Polskiego Związku Badmintona, który odbył się w dniu 7.11.1977 r. Rysiek został członkiem Komisji Propagandy, której przewodniczył Stefan Rzeszot.
W 1981 r. kolejny zarząd powołał Go na funkcje wiceprezesa do spraw sportowych, zaś 1985 wybrany do zarządu PZBad na funkcję wiceprezesa ds. propagandy, którą piastował przez wiele lat.
Z Zakładów Mechanicznych Ursus przeszedł do pracy w Mazowieckim Ośrodku Badawczym z siedzibą w Kłodzienku, a stamtąd do Wydawnictwa Naukowo Technicznego.
W Państwowych Wydawnictwach Naukowych pracował jako kierownik działu technicznego. Pracując w Wydawnictwie Sport i Turystyka na stanowisku kierownika działu wydał książkę Badminton, której autorami są Ryszard Lachman-Andrzej Szalewicz. Jako wice prezes do spraw propagandy wiedział, jak ważna jest praca wydawnicza, szkoleniowa i współpraca z dziennikarzami. Ryszard Lachman przekonał COS SPORTFILM do realizacji trzech filmów szkoleniowych Badminton – trening specjalistyczny (w dwóch częściach), i Badminton-sędziowanie. Był również współautorem książki Z rakietą w ręku – autorzy Andrzej Person, Ryszard Lachman, Jerzy Zieliński.
Cały czas spotykał się z dziennikarzami, Zdzisławem Zakrzewskim z Krzysztofem Wyrzykowskim, obaj TVP, z Januszem Kalinowskim (Kurier Polski), z którym zorganizowali kilkanaście edycji mistrzostw Polski dziennikarzy w badmintonie. Kolejna kadencja zarządu rozpoczęła się w 1988 r, a Ryszard w dalszym ciągu przewodniczył komisji propagandy.
Ryszard pokochał badminton nie tylko jako działacz. Był zawodnikiem grającym w różnych turniejach: w 1973 r w Świeradowie zdobył złoty medal i I miejsce w kategorii 41-45 lat, wysokie miejsca zajmował grając w turniejach amatorów (1979-1989) pod patronatem gazet takich jak Kurier Polski czy Życie Warszawy.
W IMP Weteranów odbywających się w 1998 r. i 1999 r. w Słupsku Ryszard grał w kategorii od 60 lat zajmując pierwsze miejsca.
W 2001 r grał w IMP Weteranów wygrywając swoja grupę wiekową.
Po raz ostatni widziałam Ryszard na kortach w hali sportowej w Zielonce w roku 2017. Dokładnie pamiętam Indywidualne Mistrzostwa Polski seniorów weteranów) i dwóch wielce szanownych starszych panów grających debla Jerzego Grzybowskiego i Ryszarda Lachmana. Już wtedy bardzo chorował. Pomimo tego przyjechał taksówką na swój finałowy mecz dokładnie na wyznaczona godzinę. Byli w stałym kontakcie telefonicznym Ryszard i jego partner deblowy Jerzy. Zagrali świetny mecz, Ryszard ubrał się, zamówił taksówkę i pojechał z powrotem do domu. To był jego ostatni pojedynek badmintonowy.
Jego zdrowie ciągle się pogarszało, lecz mimo to często rozmawialiśmy telefonicznie. W listopadzie 2019r. zaprosiliśmy na otwarcie wystawy Z badmintonem przez wieki. Był bardzo szczęśliwy, że mógł być obecny w gronie działaczy rodziny badmintonowej . Jak zwykle z fasonem zajechał pod Centrum Olimpijskie w Warszawie zamówioną taksówką.
Prowadząc spotkanie zarówno Andrzej Szalewicz jak i ja wspominaliśmy lata pracy jakie wspólnie z koleżankami i kolegami spędziliśmy w badmintonie.
Pierwsza zaczęłam swoje wspomnienia od przedstawienia człowieka, który uczył mnie tajników badmintona, od Pana Ryszarda Lachmana. Tak od Pana Ryszarda zawsze uśmiechniętego, życzliwego, Człowieka pomocnego wszystkim, Gentlmena w każdym calu, inaczej nie mogłam.
Panie i Panowie przedstawiam Wam Mojego tutora Pana Ryszarda Lachmana i popłynęła jedna z pierwszych opowieści tego wieczoru.
Gośćmi naszego spotkania był były Prezydent Europejskiej Unii Badmintona Badminton Europe pan Torsten Berg i jego żona Vera oraz aktualny wice prezydent Europejskiej Unii Badminton BEC i jednocześnie wice prezydent Światowej Federacji Badmintona Joao Matos.
Za swoja prace na rzecz badmintona był odznaczony Meritorious Service Award International Badminton Federation 1997 (BWF), medalem Polskiego Związku Badmintona 1991, złotą odznaką Polskiego Związku Badmintona 1995.
Ryszard zmarł w dniu 29.10.2020 r.
Rysiu, nie ma Ciebie wśród nas, odszedłeś, ale Twoja dobroć i życzliwość pozostała z nami.
Ceremonia pogrzebowa odbędzie się w Warszawie w dniu 6.11.2020r. o godz.11.00 -Dom Pogrzebowy na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach
Spoczywaj w pokoju R.I.P
]]>Dni i noce leciały nam jak spadające z wygwieżdżonego nieba meteoryty. Dostawaliśmy coraz nowsze informacje na temat pandemii covid-19, ilości zarażonych osób, o sytuacji w służbie zdrowia i szpitalach. Rosło zagrożenie, byliśmy zdezorientowani. Sytuacja robiła się groźna. W radiu i wszystkich kanałach telewizyjnych płynęły informacje o sposobach postępowania podczas pandemii (konieczność używania maseczek, płynów dezynfekujących, rękawiczek jednorazowych). W końcu zamknięto nas w domach na kilka miesięcy.
W tym samym czasie, w wielu dyscyplinach sportu trwały eliminacje do Igrzysk Olimpijskich Tokio 2020. Nasi zawodnicy dzielnie przygotowywali się na zgrupowaniach krajowych, niektórzy na zagranicznych, jednocześnie uczestniczyli w zawodach międzynarodowych, które były zaliczane do kwalifikacji olimpijskich. W badmintonie datą końcową eliminacji był 30 kwiecień 2020 r.
Bohaterka mojego reportażu Wiktoria przebywała w Józefosławiu, centrum szkoleniowym elity trenując przed turniejami międzynarodowymi zaliczanymi do kwalifikacji olimpijskich. Niestety ośrodek został zamknięty z wiadomych powodów i 22 marca Wiktoria wróciła do domu do Suchedniowa dysponując planami treningowymi opracowanymi przez trenerów R.Mateusiaka i Ł.Morenia.
Pobyt w domu to ciągła praca i samo szkolenie, jazda na rowerze stacjonarnym, jazda po okolicznych lasach , gra w badmintonie na powietrzu we własnym ogródku. Wiki zakupiła i urządziła własną siłownię. Trenowała całymi dniami, z przerwami na gotowanie i pieczenie. Jak pamiętamy jest to jej hobby, a pieczenie ciast bez cukru wielka jej specjalność.
Wszyscy kontrolowali Internet i wiadomości jakie napływały, bowiem każdy dzień przynosił nowe informacje na temat odwołania kolejnych międzynarodowych zawodów wchodzących w cykl eliminacji olimpijskich.
W końcu przyszła decyzja BWF, że wszystkie turnieje zostały odwołane.
Siedem tygodni w domu! Taka sytuacja zdarzyła się pierwszy raz od pięciu lat. Mama i córka były zadowolone, jednak obowiązki wzywały. 11 maja Wiki wyjechała do Centralnego Ośrodka Sportu w Spale na zgrupowanie, które trwało do 23 maja. Powrót do warszawy i od 25 maja rozpoczęto treningi w Józefosławiu koło Warszawy. Zaczął się okres przygotowawczy i nastał czas ciężkich treningów. W lipcu i sierpniu zawodnicy otrzymali bonus w postaci czterech dni wolnego!
Pod koniec sierpnia (29.08) zagrali turniej elity. Wiki wygrała w grze pojedynczej a także w grze deblowej z Olą Goszczyńską.
Zmiana ośrodka, wyjazd nad morze do ukochanego Cetniewa. Ta zmiana pomogła wszystkim, bo ciągłe przebywanie w tym samym już wszystkich zmęczyło. 9 września nastąpił powrót i szybki wyjazd do Białegostoku, gdzie w dniach 11-13 września odbywały się Młodzieżowe Mistrzostwa Polski. Hala przygotowana wyśmienicie! Paweł Lenkiewicz ze swoja ekipą jak zwykle stanęli na wysokości zadania. Oprawa zawodów na najwyższą notę, to bardzo ważne, ponieważ pozwala zawodnikom na pełną koncentrację, i stwarza atmosferę poważnych zawodów.
Wiktora pewnie wygrywa w finale z Karoliną Władzińską 21:13, 21:8 i po raz drugi zostaje mistrzynią Polski młodzieżowców! W deblu gra z Aleksandrą Goszczyńską, zacięty finał grają z Kornelią Marczuk/Dagmarą Pękalą (UKS Plesbad Pszczyna). Niestety Ola doznaje kontuzji i złoty medal wędruje do Pszczyny! Serdeczne gratulacje! Trzy dni odpoczynku! Co za rarytas.
Ponowny przyjazd do Białegostoku. Tutaj trzy lata mieszkała w internacie, zdała maturę i trenowała pod okiem Pawła Lenkiewicza i Marcina Dernogi. Teraz przyjechała aby grać w Indywidualnych Mistrzostwach Polski.
Wiktoria Dąbczyńska – mistrzyni Polski w kategorii młodzieży, pretendentka do Igrzysk Olimpijskich Tokio 2020, jedyna startująca od kwietnia 2019 w eliminacjach olimpijskich, w Białymstoku nie zagra jako numer 1 lub 2, ponieważ na polskiej liście klasyfikacyjnej zajmuje w rankingu dalekie miejsce, i nie ma znaczenia że na listach BWF jest wysoko, ot taki paradoks.
W ćwierćfinale rozgrywa zacięty mecz z Zuzią Jankowską utalentowaną juniorką, który wygrywa Wiki (21-19;21-19). W półfinale gra ciężki mecz z Anastazją Khomich, również kadrowiczką i utalentowaną juniorką. Białorusinka niedawno otrzymała polskie obywatelstwo. Wiktoria wygrywa ten mecz po 55 minutach, opanowanie, doświadczenie i mądrość gry (wynik 28:26, 21:19).
Niedzielny finał – zmęczona i ponaciągana, mocno odczuwająca mecze sprzed tygodnia i wczorajszy półfinałowy gra finał z Joanną Rudną ABRM Warszawa, najtrudniejszą partnerką sprawiającą na korcie najwięcej problemów. Pierwszy set Wiktoria przegrywa 7:21. Córka z matką ustalają dalszą taktykę, nie chcą się szarpać, gdyż wiedzą, że czeka jeszcze finał debla.
W drugim secie przy stanie 5:2 dla Joanny sala zamiera. Ola – trenerka spuszcza głowę i nie dowierza temu co widzi- dramat zawodnika na korcie. Joanna pada na kort- takiego upadku w historii badmintona nie było nigdy! Sędzia ogłasza zwycięstwo Wiktorii Dąbczyńskiej na skutek kontuzji Joanny Rudnej. Wiktoria w wywiadach odpowiada:”… taki złoty medal nie cieszy, jest mi strasznie przykro z powodu kontuzji Asi..”
Po tym dramatycznym meczu, kolejny jest finał debla kobiet i jedno marzenie aby nie było kontuzji.
Pod nieobecność Oli Goszczyńskiej (obecnie SKB Malow Suwałki) kontuzjowanej dotychczasowej partnerki deblowej Wiktorii trzeba było dokonać zmian w zgłoszeniu do IMP. Trenerka Ola Dąbczyńska zgłosiła do gry Aleksandrę Pająk – juniorkę MKS Orlicz Suchedniów, która trenowała trzy lata w SMS Szklarska Poręba u Adama Słomki. Ola Pająk jest wielokrotna medalistką mistrzostw Polski juniorów i juniorów młodszych, sześciokrotna mistrzyni Polski w drużynowych mistrzostwach Polski- nigdy nie powołana w skład kadry narodowej.
Ola Pająk wykorzystała swoją szansę, najlepiej jak umiała. Zastąpiła Goszczyńską zagrała świetnie, momentami była lepsza od kadrowiczek, ciągnęła w finale grę i mobilizowała Wiktorię.
W półfinale Ola i Wiktora walczą ponad sześćdziesiąt minut z kadrowym deblem Paulina Hankiewicz/Dominika Kwaśnik, sensacyjnie wygrywają 21:16; 19-21; 21:17.
W finale pokonują parę Olga Miksza/Magdalena Świerczyńska21:19;16:21;21:18. Po meczu eksplozja radości, cieszą się dziewczyny, cieszy się ich trenerka Ola Dąbczyńska. Ten złoty medal to coś wyjątkowego, niespodziewanego, pojechały w takim składzie aby uratować być może brązowy medal, aby Ola Pająk miała medal w elicie, aby wynagrodzić jej brak powołania do kadry.! Ona zaś zrobiła coś więcej zagrała świetny mecz sięgając po złoto swoją fantastyczną grą. Po meczu powiedziała trenerce:”…przy Wiktorii mogę wszystko na boisku, nie boję się grać!” Ten medal obie dziewczyny dedykowały Oli Goszczyńskiej, która już jest po operacji (wiadomość z dnia 6.10.2020 i wg opinii lekarza wszystko będzie dobrze).
Po dramacie i euforii Wiktoria odnosi swój największy sukces, zostaje podwójną mistrzynią Polski IMP.
Od 5.10.2020r. rozpoczęła treningi z nowym trenerem polskiej kadry narodowej- Anglikiem Steve’m Butler’em.
W dniach 6-11 listopada 2020 r. ma się odbyć Yonex Dutch Open 2020. Czy się odbędzie? Nie wiadomo. Od stycznia mają być wznowione eliminacje do Igrzysk Olimpijskich Tokio 2020, będą trwać do maja. Zobaczymy czy rzeczywiście tak się stanie. Nic nie jest pewne.
Wiktoria Dąbczyńska w dalszym ciągu studiuje AWF warszawa III rok. Powodzenia!
Ps. Trzy dni po IMP Wiktoria brała udział w drużynowych mistrzostwach Polski AZS, jej drużyna AZS AWF Warszawa prowadzoną przez Darka Nowickiego zdobyła złoty medal.
autor Aleksandra Dąbczyńska , Jadwiga Ślawska Szalewicz
]]>